Witam, otrzymałem ofertę zakupu notatek z pierwszych 2 latach studiów od osoby, która aktualnie znajduje się na trzecim roku studiów, które ja dopiero rozpoczynam od października. Koleś rzekomo sprawdzony, bez żadnych poprawek przez 4 semestry- za zdjęcia swoich notatek i inne elektroniczne zbiory z pierwszych 2 lat studiów życzy sobie 100 zł. Czy warto za tą cenę ryzykować? Jest mi wiadome, że wszelkie odniesienia do stanu prawnego w tych notatkach na moment moich egzaminów i tak będę musiał wnikliwie posprawdzać pod względem ich aktualności, więc jest to już na wstępie uniedogodnieniem.
Wy byście zaryzykowali w tej cenie? A nóż, czasem może się coś przydać...
Sprzedawanie notatek :) I pomyśleć, że jak ja studiowałem to starsze roczniki bez żadnej łaski dawały nam swoje notatki i my tak samo przekazywaliśmy je młodszym rocznikom. Nikt nawet nie pomyślał, żeby brać kasę za coś takiego.
To ja chyba jestem jakiś dziwny, ale sprzedaż notatek? U mnie na studiach dzieliliśmy się tym, co kto miał, wszystko było wrzucane na gmaila i każdy z roku miał dostęp.....
Po drugie, na pierwszy roku będziesz zapewne miał wstęp do prawoznawstwa, logikę, prawo rzymskie, historię prawa i ogólnie przedmioty, którym zmiana prawa nie szkodzi.
Notki z pierwszego roku zachowały aktualność, bo jak pamiętam, to pewnie masz w programie wstęp do prawoznawstwa, historię, logikę, czy prawo rzymskie. Na drugim roku zapewne masz różne prawa materialne, więc i one raczej powinny być na czasie. Ja akurat nie potrafiłem się uczyć z czyichś notatek, więc zdobywanie ich od starszych roczników w grę nie wchodziło. Ale przyznaję, że koleżka sprzedający ma patent ciekawy - sprzedaje ZDJĘCIA notatek, a nie je same, ciekawe ilu osobom je wciśnie :) Za moich czasów takich cudów nie było :)
na twoim miejscu kazałbym się gonić temu cwaniakowi i sam wziął się do roboty - skrypty i podręczniki są dostępne, jak nie w księgarniach/bibliotekach, to w pdfach.
sprzedaż notatek, Chryste Panie...
A może spróbowałbyś, nie wiem, chodzić na wykłady?
W którym miejscu napisałem, że nie zamierzam chodzić na wykłady?
Precyzując, chodzi też o zdjęcia różnych kolokwiów/egzaminów jeśli ta osoba ma je dostępne, notatki i streszczenia tej osoby z pozycji literaturowych i inne tego typu. Same notatki z wykładów też zamierzam robić; jestem już po innych studiach i dobrze się orientuje, jak ważna jest fizyczna obecność na zajęciach i własnoręczne robienie notatek. (czasem nawet na dobrych- jak się zdawało- znajomych nie ma co liczyć, bo Ci wyślą okrojoną specjalnie na tę okoliczność wersję tego, co sami opracowywali...)
Nie prawo co prawda, ale ja na pierwszym roku dałem 150 zł za notatki/materiały/testy.
Kilka kilo. Prawdopodobnie pierwszego roku bym bez tego nie przetrwał.
I tak, z reguły jest to wszystko od roczników wyżej na jakimś mailu/dysku, ale gdybym miał to wszystko drukować/pisać/rozwiązywać sam, to ta kasa pewnie by poszła na sam papier. Nie mówię już o ilości czasu jakie zyskałem za tą śmiszną kwotę.
kupować notatki, to teraz takie czasy ? w latach 00 każdy każdemu wszystko dawał, a ludzie znali się z różnych roczników, studiowało się wspólnie aby pokonać złych belfrów (jak na wojnie) :)
To widocznie dużo się zmieniło albo to specyfika samych studiów; studiowałem wcześniej kierunki typowo humanistyczne i zawiść i nieżyczliwość to rzecz powszechna. Owszem, zdarzało się, że ktoś coś udostępnił na grupie, ale w moim przypadku Ci najzdolniejsi najmniej chętnie się zawsze dzielili. Albo bywały sytuacje, gdzie można było typka na każdym wykładzie widzieć jak notuje co chwile to, co mówi prowadzący a gdy przychodzi czas egzaminu i się go prosi o notatki z wykładów, ów wysyła plik doc'a zajmujący.... 2 strony A4, z losowymi fragmentami materiału. Albo zajęcia, na które przez ich godzinę (piątek 17;00), w dodatku cholernie nudne na które chodziła stała reprezentacja KILKU "najzdolniejszych' w grupie. Owi "zapomnieli" przekazać reszcie grupy, z jakich lektur (i że w ogóle z nich!) będzie egzamin z tego przedmiotu. Efekt- 3/4 grupy uwaliło egzamin, który musialo poprawiać w połowie sierpnia. Takich i podobnych historii mógłbym przytoczyć jeszcze sporo, dlatego sam w miarę możliwości starałem się uczęszczać na wykłady i notować.
Łatwo mi sobie wyobrazić, że na polibudach i jakichś infach na uniwersytecie życzliwość wśród studentów jest dużo większa; pracy dla absolwentów i tak nie zabraknie. Na humanie niestety dużo ludzi wychodzi z założenia, że "pozostała część grupy to ich konkurencja i najlepiej gdyby uwalili".
Nie wiem, może zwyczajnie miałem pecha... Zapobiegawczo planuję się póki co uzbroić w notatki na 1 rok studiów, z kolesiem się dogadałem po negocjacjach na 60 zł.
Malaga-> teraz fora zastąpiły grupy na facebooku. Zasada działania bardzo podobna- zasadniczo to też służy w celach informacyjnych i czasem ktoś nawet coś sam od siebie wstawił. Sam też bym wstawiał, ale robiłem odręczne notatki a pismo mam takie że sam jedynie jestem w stanie siebie chyba rozszyfrować :)
Na grupach dotyczących uczelni/wydziałów widywałem podobne ogłoszenia chyba od samego początku mojego studiowania, więc to jakaś nowość też nie jest.
Ayano Aishi - jeśli tak jest na studiach to czego uczą w podstawówakch czy też gimnazjum trochę pomiędzy zmianami ?! przecież model osiągnięcia sukcesu to praca zespołowa i wspólne wspieranie się, a nie wyścig szczurów. Nie mogę sobie tego wyobrazić, wy na studiach żyjecie życiem studenckim, przyjaźnie na lata, imprezy itc ? jak to teraz wygląda ?
Akurat ja na (większe) imprezy nie chodziłem bo to nie moja bajka. Jestem introwertykiem-nerdem z natury. Sam wychodziłem sporadycznie na jakieś domówki z moimi znajomymi ze studiów więc pewnie nie jestem najlepszym materiałem na opis życia studenckiego w tych czasach. ;) Życie studenckie wygląda raczej teraz tak (a przynajmniej w moim przypadku tak było), że ludzie dobierają się w grupki. Nie było u mnie czegoś takiego, że solidarnie była jedna grupa na studiach jako całość. Ot, grupki znajomych po kilka osób góra. I raczej większe dzielenie się materiałami odbywało się wewnątrz tychże grupek, na magisterce to już w ogóle miałem taką grupę, gdzie praktycznie publicznie nikt się niczym nie dzielił, jedynie można było liczyć na priv (ew. konferencje czatowe) na fejsie. Na szczęście zawsze się kilku fajnych znajomych miało na tych studiach, przejście przez nie kompletnie solo było by dużo trudniejsze...
jakie pokolenie takie zwyczaje :)
my na studiach mieliśmy forum, na które były wrzucane opracowane materiały, czasem nawet "wykradzione" pytania do kolokwiów.
Nikomu przez myśl nie przeszło żeby kazać sobie za to płacić. Wystarczyło zwykłe dziękuję.
Dalej jest tak samo. U mnie mamy grupki na fejsie. Jedna dla całego kierunku, jedna dla grupy. Każdy wrzuca co ma i nikt nie chce nic w zamian ;)
U autora to chyba jakiś wyjątek.
Notatki z pierwszych dwóch lat prawa? LOL
Studiowałem we Wrocławiu i wystarczyła wiedza nabyta w LO (oprócz logiki).
Reszta prawo rzymskie etc. to wystarczyło przeczytać książki i się zdawało.
Za 100 zł to przez weekend bysmy się bawili, a nie notatki kupowali.
Co za czasy. Biedne.
Prawo rzymskie ? Może jeszcze Kodeksu Hammurabiego się Papugi uczą ? Nic dziwnego że pisiory chcą to zacofane bractwo zreformować.
^ proszę, co za ignorancja. Prawa rzymskiego uczą się przyszli prawnicy na wszystkich zachodnich uczelniach (może tylko nie na tych, gdzie marksizm już całkiem przeżarł mózgi wykładowcom).
I potem ble bla ble bla w sądach.Bo jakiś Maximus Pierdzikus miał taką przemowę na procesie Kutasa Wielgusa który był zgwałcił niewolnika konsula Przydupasa Kurdenikusa.
Co za zacofanie i ignorancja. Europa oparta jest na trzech filarach:
- prawie rzymskim
- filozofii greckiej (ja bym w to wliczył religię grecką)
- chrześcijaństwie
Można oczywiście tego nie wiedzieć, ale to jest naprawdę przejaw ignorancji. Zaś o Kodeksie Hammurabiego zawsze jest wspomniane, to jest jedno z najważniejszych dzieł ludzkości.
Bo jakiś Maximus Pierdzikus miał taką przemowę na procesie Kutasa Wielgusa który był zgwałcił niewolnika konsula Przydupasa Kurdenikusa.
nawet nie wiesz o czym piszesz :D
Iselor(Łódź)
Filarem Europy jest euro-azjatycja płyta tektoniczna.
A w kwestii ideowej, rozumiem, że oświecenie i późniejszy rozwój się nie wydarzyły?
A w kwestii ideowej, rozumiem, że oświecenie i późniejszy rozwój się nie wydarzyły?
Wydarzyły, ale ja mówię o podstawach.
No nie, oświecenie swoje idee zaczerpnęło z tradycji starożytnej.
A chrześcijaństwo nie?
Oświecenia nie zaczerpnęło, tylko polemizowało z tradycją chrześcijańską.
Przecież piszę że chrześcijastwo to też jeden z filarów. Natomiast starożytność była z natury antropocentryczna, średniowiecze przesiąknięte chrześcijaństwem - teocentryczne. I oświecenie też było antropocentryczne tak jak starożytność, czy też ściślej: filozofia starożytna.
Piszesz autorytatywnie o trzech filarach, cokolwiek to znaczy, a ja ci pokazuję, że takie spojrzenie to bezsensowne uogólnienie. Zdefiniuj filar.
To nie jest uogólnienie bo każdy filozof i historyk ci powie że chrześcijaństwo, antyk i prawo rzymskie są filarami Europy. Może inaczej: korzenie Europy to Grecja, Rzym i chrześcijaństwo. Ja sobie tego z dupy nie wziąłem. Bez imperiów, bez kultury, bez filozofii i prawa tak Grecji jak i Rzymu, no i bez wpływu chrześcijaństwa, nie byłoby twojego oświecenia pewnie bo nie byłoby całej późniejszej cywilizacji chrześcijańskiej i państwowości europejskiej.
Zakup notatek to rozwazalbym najwyzej idac na jakas medycyne... Trudne przedmioty na prawie zaczynaja sie na 3 albo nawet 4 roku, a i tak nie jest to jakas wieksza filozofia. Te studia wymagaja bardziej, zebys zaczal sie uczyc/praktykowac ponad material na studiach juz w trakcie tj. faktycznie "studiowal".
A co do materialow, to na 1 i 2 rok mozesz znalezc w necie notatki ZA DARMO ktore beda 90-100% aktualne. No i generalnie, materialu nie ma tyle zeby uzasadniac uczenie sie inaczej niz z ksiazek, chyba ze na pierwszym roku juz gdzies pracujesz (tj. masz ios/ips) itd.
Przy odrobinie samozaparcia, po 1 roku z pojedynczymi wyjatkami na jakies smieciowe przedmioty (okej wszystko moze sie przydac...) mozna sie uczyc wylacznie z aktow prawnych + komentarza - najpewniej uczelnia oferuje do niego dostep w jakiejs formie jezeli prezentuje soba JAKIKOLWIEK poziom.
a za 10 lat autor watku bedzie sie pytal na jakims forum prawniczym czy ktos nie ma notatek z rozpraw, aby przygotowac sie do obrony klienta:)
Wszystko zależy - dobre notatki są bardzo pomocne, ja niestety zawsze należałem do osób, które robią fatalne i nieczytelne, więc zawsze ratowałem się pomocą innych. Ale czy warto je kupować? Moim zdaniem na pewno nie samemu - albo zróbcie zrzutę całą grupą, albo jeszcze lepiej popijcie ze starszymi rocznikami i zagadajcie do nich to część za friko wam odstąpi - najlepsze notatki robią przeważnie dziewczyny, więc możesz znalezć jakąś niewyżytą - sprawić żeby się wyżyła, to da Ci wszystko co ma xP