Witam. Za niecałe dwa tygodnie odbędzie się Kraków Live Festival, na który zamierzam pójść. Nie ukrywam, że w głównej mierze mój pobyt tam, będzie uwarunkowany obecnością K. Lamara, a w związku z jego występem mam pytanie. Czy pomiędzy poszczególnymi występami, liczba ludzi pod sceną zmniejsza się, na tyle, aby się dostać w pobliże sceny? Może nie chodzi stricte o pierwszy rząd, bo raczej jest to niemożliwe, ale o odległość z której, z łatwością, będę mógł zobaczyć co nie co, a może i parę zdjątek porobić. Chyba, że wykonawca będzie wychodził na scenę na początku festiwalu (w co wątpie), to wtedy ile czasu przed otworzeniem bramek, należałoby się ustawić przed wejściem? Z góry dzięki za pomoc, nie byłem na żadnym tego typu festiwalu, a tutaj trochę ludzi się przewinie przez forum. :P
Prawo dzungli. Najwytrwalsi beda stali pod scena juz kilka godzin przed rozpoczeciem festiwalu. I watpliwa sprawa, aby miedzy wystepami cokolwiek sie ruszylo. Po prostu trzeba sie cisnac na przod. Ja odpuszczam zazwyczaj gdzies w polowie stawki, ale moja zona zawsze znajdzie swoje "10cm" przestrzeni pod scena. Zycze powodzenia i silnych lokci :P
Zależy od zespołu i jego popularności.
Na niektórych koncertach jest tak mało ludzi, że w przerwie nikogo nie ma. Wszyscy są pod barem albo w palarni i można normalnie podejść do samych barierek. Ale to zazwyczaj na małych klubowych koncertach, kapel znanych tylko fanom danego gatunku.
Za to te bardziej popularne to jak powiedział ktoś wyżej "prawo dżungli". To co się czasem odpierdala pod sceną przechodzi ludzkie pojęcie. Walka nie jest tylko o najlepsze miejsce ale i o życie :D
Także ciężko ocenić. Ale na pewno musisz przyjść wcześniej minimum godzinę, jeśli chcesz mieć dobre widoki.
Ok, dzięki wielkie. :P Czekać całego dnia nie mam zamiaru, pozostaje penetracja ludów. Jakkolwiek to brzmi. :P
Taka smieszna troche ciekawostka.
Juz dobrych kilka lat temu zawitalem na Openera (wowczas jeszcze z przedrostkiem 'hajnekena'). No i zdarzylo nam sie z braku laku obejrzec wiekszosc koncertu zespolu Pogodno na wielkiej scenie. Bylo popoludnie, swiezo po deszczu. Jakos tak wyszlo, ze wraz z malzonka znalezlismy sie w pierwszym rzedzie, tuz pod scena. No i w pewnym momencie miedzy mna i zona wywiazuje sie dialog:
- pilnuj mi plecaka, co mam przewieszony przez plecy. Nie chce znalezc w nim jakiejs niespodzianki.
- eee....ale przeciez za nami nikogo nie ma.
No rzeczywiscie. Pierwszy (i jedyny) rzad widzow. Reszta gdzies tam na horyzoncie
Taka anegdotka.
15 minut przed wyjściem Lamara zacząłem wchodzić w tłum. Z miejsca, które obrałem, byłem bardzo zadowolony, wszystko było widać jak na tacy. :D