Na forum jest wielu znawców przepisów. Ciekawy jestem ile osób, które mają prawo jazdy przeczytało kiedyś cały kodeks drogowy. Nie tylko wybrane fragmenty, nie chodzi też o to co Pan mówił na wykładach na temat przepisów i co było w testach. Kto przeczytał całość?
Mnie uczono ze na skrzyzowaniu pierwszenstwo ma zawsze rozpedzona cysterna.
Nawet jak ty masz zielona swiatlo.
Po co? To jak czytanie encyklopedii, po jednorazowej lekturze i tak wszystkiego nie spamietasz, bez glebszego studiowania tego materialu tylko sie nabawisz watpliwosci na drodze :p
Do tej pory nie mam pojęcia, jaka jest dozwolona prędkość jazdy z przyczepą poza terenem zabudowanym.
Policjant nie przeczyta całego, a ty byś chciał żeby inni się męczyli.
A przeczytałeś kiedyś cała encyklopedię? Od A do Z? Byłbyś mądrzejszy przecież.
Tyle samo sensu. Głowa nie śmietnik. Masz się znać a nie wkuwać podręczniki czy przepisy od dechy do dechy.
Nie ufam książkom o ruchu drogowym. Jeżdżę od roku 2005 i ufam tylko sobie. Ps - jestem zawodowym i doświadczonym kierowcą :) Jeździłem większą ilością aut jako kierowca niż jest liter w tym temacie.
Jeździłem większą ilością aut jako kierowca niż jest liter w tym temacie.
Zawsze musisz wcisnac jakiegos farmazona do swojej wypowiedzi.
To nie ma się czym chwalić. Każdy facet powinien mieć doświadczenie jako kierowca zawodowy.
Każdy facet powinien mieć doświadczenie jako kierowca zawodowy.
Wybacz moją śmiałość, ale czy mógłbyś rozwinąć to twierdzenie?
Aż bulgoczę z emocji, że w końcu poznam sens męskiego życia.
Hydro moge cie dotknac?
nikt tego nie czyta, wystarczy znac przepisy jako tako... a reszta to trzymac sie logiki.
Podejrzewam że nawet Pisma Świętego Papieże nie czytali w całości.Reguły sa proste i tu i tam.
no niepowiedzialbym... biblia to splot bzdur, bajeczek i zmyslonych opowiadan. Logiki w tym niewiele. Kazdy sobie moze w to wierzyc, ale trzeba oddzielic biblie od rzeczywistosci.
kodeks pracy troche wiecej sensu ma, ale niewiele wiele wiecej.
i mysle, ze papieze jednak czytaja biblie i duza czesc znaja na pamiec... inaczej co to za przedstawiciel boga?
Mnie uczono ze na skrzyzowaniu pierwszenstwo ma zawsze rozpedzona cysterna.
Nawet jak ty masz zielona swiatlo.
Ja czytam raz do roku. Rozporządzenie o znakach też.
Osobiście do dzisiaj mnie śmieszy to że niektórzy uważają że skręcając należy ustąpić pieszemu pierwszeństwa jeśli nie stoi na jezdni
Z pieszymi wielu ma problem, ich pierwszenstwo jest iluzoryczne, pieszy juz musi byc na zebrze (lub drodze poprzecznej, w ktora mamy zamiar skrecic), nie ma go natomiast stojac i czekajac przed przejsciem. Tylko od uznania kierowcy zalezy, czy pusci pieszego, co niestety sprawia, se nie raz sie stoi kilka minut. Osobiście puszczam pieszych bardzo czesto.
Milka - myślę, że w takim przypadku kierowcy często wykazują się zdrowym rozsądkiem i przepuszczają pieszych pomimo wiedzy, że Ci pierwszeństwa (stojąc jeszcze na chodniku) nie mają.
Ja osobiście jak widzę pieszego zbliżającego się do przejścia dla pieszych, wolę przepuścić i chwilę przeczekać, niż później się martwić, że ten wpierdolił mi się pod koła.
Wszystko fajnie, tylko przez takie puszczenie przez was pieszego może spowodować że ten z naprzeciwka nie zdąży się zatrzymać.
Znajomi instruktorzy mówią by się nie zatrzymać, bo może się zdarzyć że za naszym pośrednictwem taki pieszy przejdzie przez pasy do drugiego świata.
Puszczanie pieszego nie moze wygladac tak, ze sie nagle hamuje z 50 czy wiecej do zera tuz przed przejsciem. Jak widze pieszego z daleka, to zwalniam wczesniej, pieszy i kierowcy z naprzeciwka maja czas na zastanowienie sie co robic.
Nie mozna wpadać w paranoje, ze puszczajac poslemy kogos do grobu, myslac w ten sposob nie da sie jezdzic.
Wiesz na codzień prowadzę tramwaj, wiesz ile razy przez takiego debila który jedzie 50 i hamuje w 20 metrów zatrzymalem się na przejściu albo za nim?
Popatrz: https://www.youtube.com/watch?v=aE6syaVkGcY
Milka^_^ -> aaa to wyjaśnia dlaczego masz wywalone na innych użytkowników dróg :P
Nieokreśliłbym tego w ten sposób. Po prostu czasem zrobienie wszystkiego nie wystarcza i tylko patrzysz.
Nie mówię o samym jeżdżeniu tramwajem, bo ten rodzaj pojazdu ma swoje konkretne wady, jak je sam przytaczałeś, tylko o takim podejściu jak np. przepuszczanie pieszych przy skręcie.
Ja na codzień jezdze ciezarowka i nagle hamowanie przed przejsciem tez dla mnie jest niebezpieczne, jednak jezeli nikt pieszego nie przepusci, to po co przejscia :)
Nie wiem o co ci konkretnie chodzi w moim traktowaniu innych użytkowników drogi.
Dla mnie sprawa jest prosta - mam pierwszeństwo to jadę; zatrzymywanie się do pasów by puścić ludzi generuje spore korki, spóźnisz się sekundę na światło i stoisz 2 minuty, a tak przejechało by parę aut.
To wyżej, to była tylko odpowiedź na pytanie z tematu. Nie ma się czym chwalić, to powinno być normą każdego faceta (mam na myśli doświadczenie jako kierowca i brak potrzeby korzystania z takich książek)
Mi nie chciało się wkuwać pytań i odpowiedzi na pamięć do testu teoretycznego to w zamian 2 razy przeczytałem kodeks drogowy.
Zastanawiam się czy większość wypowiedzi powyżej to trolling, czy też ludzie na serio mają takie podejście... A potem „w razie W” jest krzyk i lament, że przecież „pierwszeństwo ma ten z prawej” (w sytuacji w której nijak nie ma to zastosowania) albo mój ulubiony argument - „jeżdżę już od stu lat więc znam lepiej przepisy i jestem lepszym kierowcą”.
Odpowiadając na pytanie w wątku - całego od deski do deski nie czytałem, bo niektóre rozdziały są nieistotne dla kierowcy osobówki, ale resztę - kilkukrotnie i ze sporym zrozumieniem
Robię w podatkach. Podczas jednego ze szkoleń, które musiałem przejść pani prowadząca powtarzała jak mantrę - nie chodzi o to żebyście znali całą ordynację podatkową bo to niemożliwe. Chodzi o to żebyście wiedzieli gdzie szukać odpowiednich interesujących was w danym momencie artykułów.
Dokladnie!
W niepewnej sytuacji, zatrzymasz auto (albo nie), wyciagniesz ze schowka kodeks, tudziez wezmiesz w lape komore i bedziesz szukal rozwiazania dla swojego problemu:)
A jaka to może być niepewna sytuacja na drodze? Nie masz pewności czy masz pierwszeństwo to przepuszczasz i szlus.
Zjeździłem całą Polskę i jeszcze mi się w sumie nie zdarzyło żebym miał jakiś duży problem z jakimś skrzyżowaniem czy ogólnie sytuacją na drodze. Wystarczy jechać spokojnie i nie wpierniczać się na trzeciego.
Wyobraź sobei, że większość kierowców jak widzi tramwaj to głupieje i nie wie co robić albo robią i są potem zdziwieni no bo jak to - on jechał prosto a tramwaj skręcał wiec ja mam pierwszeństwo, więc jak to ja wymusiłem na tramwaju :D
A najśmieszniejsze, że duża liczba tych ludzi to kierowcy jeżdżący na blachach miasta z tramwajami
Przed egzaminem przeczytalem caly kodeks, a nastepnie na podstawie zdobytej wiedzy rozwiazywalem zadania bez uczenia sie ich na pamiec. Glupi ja...
No widzisz, ty tak z dobrej woli, ja nawet bylem zmuszony aby kodeks przemaglowac na lewo i prawo na kursie jazdy w LOKu.:)
Według Hydro2, prawdziwego faceta definiuje to czy był kierowcą zawodowym hehe. Typek poleciał jak zawsze.
Boziu, jaki prymitywny demotywator. Aż żal tych wszystkich baranków, którzy dadzą się zwerbować takiej śmiesznej propagandzie.
Po pierwsze to w jaki sposób ten głupawy obrazek kogokolwiek demotywuje?
Temat dotyczy przeczytania kodeksu w całości, nie czytalem nigdy calego bo nie ma takiej potrzeby. Do jazdy wystarczy wiedza wyniesiona ze szkoly jazdy. Wystarczy znac znaki, ogolne zasady ruchu, umiec sie do nich zastosowac i w zasadzie nic na drodze nie moze zaskoczyc. Ja nie przypominam sobie sytuacji, w ktorej bym zglupial na drodze, a alfa i omega nie jestem, nie znam na pamięć kodeksu drogowego. Czasem szukam odpowiedzi w nim na jakieś zagadnienie, ktore mi przyjdzie do glowy albo gdy jest poruszany jakis sporny temat dotyczący przepisow.
Co innego, kiedy sie do kodeksu nie zagladalo nawet przy nauce w szkolce, a cala nauka to bylo zakucie, zdanie i zapomnienie, a potem hulaj dusza ja mam pierwszenstwo bo mam prawo jazdy. Dla takich nie ma ratunku
AUTOR WĄTKU.
Wszystkiego uczy się człowiek w praktyce na drodze. Jestem kierowcą zawodowym (nie Tira, osobówką śmigam po kraju) i kiedyś bałem się wyjechać samochodem poza granice moje małego miasta a teraz latam po całym kraju. Wszystko przychodzi z czasem. Najważniejsze mieć oczy dookoła głowy za kierownicą, nie bujać w obłokach i znać znaki drogowe i ogólne zasady ruchu drogowego. I na przejścia dla pieszych szczególnie zwracać uwagę bo pod tym względem jest masakrycznie źle.
jasne, po co znac przepisy, najlepiej wyjechac na droge i jechac za kims w ramach nauki.
Jedzie potem taki "zawodowy" kierowca w jakims obsradnym focusie z kratka po A2 i mysli ze krolem drogi jest
Hahaha albo w obsranym yarisie startować z piskiem opon spod świateł.
To jest dopiero Król drogi.
mało kto czyta, w sumie to mało kto w ogóle zna, kodeks zmienia się co jakiś czas i co najwyżej ze słyszenia o tym wiemy
mnie najbardziej denerwuje łamanie przepisu wjazd na skrzyżowanie, gdy nie ma możliwości jego opuszczenia, ile ludzi tak blokuje przejazd i nawet nie wie że za to powinni dostać mandat.
Ciężarówką nieraz nie da się przejechać skrzyżowania bez wjechania na zielonym kiedy nie ma miejsca i blokowania potem ruchu poprzecznego.
Często w godzinach szczytu są sytuacje, kiedy na zielonym nie ma miejsca, a na czerwonym zwolnione miejsce zajmują auta z drogi poprzecznej. Czekając na przejazd nie łamiący przepisów można stać kilkanaście minut, w ten sposób można zatkać całe miasto.
Mutatnt@ śmigasz tylko po Polsce ?
@Mutant dlatego uważam za rozsądny i kompromisowy pomysł promowany m. in. przez Marka Dworaka ("Jedź bezpiecznie" w TVP Kraków) - w takich sytuacjach jeden (znaczy pierwszy na światłach) pojazd może wjechać na skrzyżowanie mimo braku miejsca - reszta czeka, a nie ryje się byle się zmieścić za "zielonym". Zapobiega deadlockowi i niesprawiedliwości, a jednocześnie minimalizuje możliwość długotrwałego zablokowania ruchu poprzecznego.