Ubisoft coraz mocniej stawia na gry-usługi
Wiecie co jest najwiekszym wrogiem obecnej i nadchodzacej generwcji rozrywki wirtualnej? ....PAZERNOSC, PAZERNOSCI...i. jeszcze wiecej PAZERNOSCI na kase. Kasowanie za wszystko, DLC, skorki, mapy, glupie zbroje dla koni i wiecej. Placimy 300zl za gre..tzn jakies 20% gry i ciagle wyciagaja reke po wiecej i wiecej i to nie ma konca...mam nadzieje, ze to wszystko pozdycha...te ich USLUGI....
"Takie coś akceptowalne jest tylko przy MMO. W przypadku gier singlowych- pff żartują sobie? "
I dlatego korpo tak zajadle walczą z grami singleplayerowymi. W nich nie mogą doić graczy tak łatwo.
Gra usługa na papierze wygląda jak niezły pomysł, ale większość korpo, która dopiero niedawno odkryła ten - de facto nie nowy - sposób na zarobek, zabiera się za to jakoś od d*** strony...
Popatrzmy na przykład Far Cry'a 5 i na to, na czym polega "usługowość" tej gry. Regularnie, w odstępie tygodnia Ubi dodaje tam nowe "live eventy" (indywidualne i społecznościowe), z których można wyrwać zupełnie za darmo nowe skórki, bronie, pojazdy i dodatki wizualne. Brzmi fajnie, nie?
W teorii coś takiego ma przedłużać żywotność gry i wierzę, że na statystyki "ogrywalności" na pewno działa bardzo pozytywnie, bo ilość stale logujących się do gry jest zapewne ciągle dosyć wysoka, mimo faktu, że premiera miała miejsce kilka miesięcy temu, a w grze nie ma multi. Sęk w tym, że nie sądzę by po ukończeniu któregokolwiek live eventu większość graczy chciała pozostać zalogowana na dłużej. Ja osobiście ukończyłem i wymaksowałem FC5 już dawno, a z nowymi pukawkami i pojazdami zwyczajnie nie mam co zrobić (nawet nie bardzo mam w co postrzelać, bo większość przeciwników wyparowała z mapy).
Teoretycznie im dłużej gra żyje, tym dłużej znajdą się chętni na zakup mikro transakcji, czyli tego, co stoi za koncepcją gry-usługi (pomijając fakt, że w FC5 mikro transakcje są kompletnie "daremne" w taki dobry dla graczy sposób), tylko że "życie gry", "życiu gry" nierówne. Takie życie oparte na okazjonalnym logowaniu się w celu wzięcia udziału w evencie, na pewno nie stanowi wystarczającej motywacji do zakupu mikro pierdółek. Bo znowu, po co komukolwiek np. nowa motorówka czy karabin, skoro w grze nie ma nic do roboty?!
World of Warcraft - to jest gra usługa z prawdziwego zdarzenia, gdzie dokupując kolejne dodatki można się w niego bawić nieprzerwanie już od ponad dekady! Skórki na broń nie przedłużą życia gry, tu trzeba normalnego, pełnoprawnego contentu z zadaniami, lokacjami, fabułą itd... Nie pomaga też fakt, że DLC stanowią odrębne tryby, a nie część głównej kampanii, więc zakupione mikro bzdety nie mają w nich zastosowania.
Gdyby to jeszcze Ubisoft robił dobre gry, ale kaszanki, a co najwyżej słabe średniaki i gry usługi? Także gdy nie kupię ich gier to i tak niewiele stracę.
Tam w ubisofcie już im się w tyłkach poprzewracało od tego dobrobytu żeby tak robić. A dopiero co tak płakali żeby ich przypadkiem vivendi nie wykupił.
Czy oni w pierwszym cytacie przyznali się że w ich grach chodzi o wyzwalanie regionów i usuwanie dyktatorów?
Gra do której dochodzą dodatki przez długi okres czasu ma rację bytu. Na przykład w grach Paradoxu, albo Order of Battle. Nie wiem jednak czy wciskanie tak dużej zawartości do pojedynczej gry akcji ma sens. To musiały by być zupełnie oddzielne kampanie, inaczej szybko stało by się to monotonne, podstawowe mechaniki pozostałyby takie same, w strategiach znacznie łatwiej jest zmienić poziom wyzwania, czy styl gry z kampanii na kampanię. Gdybyśmy w takim AC przeszli z okresu starożytnej Grecji do wojen napoleońskich, a jedyne co by się zmieniło to łuki na muszkiety i wygląd budynków, to w zasadzie po co w ogóle zmieniać okresy historyczne?
Pograłem w parę gier Ubisoftu i tak, główny motyw ich gier to "viva la revolution".
Gra usługa na papierze wygląda jak niezły pomysł, ale większość korpo, która dopiero niedawno odkryła ten - de facto nie nowy - sposób na zarobek, zabiera się za to jakoś od d*** strony...
Popatrzmy na przykład Far Cry'a 5 i na to, na czym polega "usługowość" tej gry. Regularnie, w odstępie tygodnia Ubi dodaje tam nowe "live eventy" (indywidualne i społecznościowe), z których można wyrwać zupełnie za darmo nowe skórki, bronie, pojazdy i dodatki wizualne. Brzmi fajnie, nie?
W teorii coś takiego ma przedłużać żywotność gry i wierzę, że na statystyki "ogrywalności" na pewno działa bardzo pozytywnie, bo ilość stale logujących się do gry jest zapewne ciągle dosyć wysoka, mimo faktu, że premiera miała miejsce kilka miesięcy temu, a w grze nie ma multi. Sęk w tym, że nie sądzę by po ukończeniu któregokolwiek live eventu większość graczy chciała pozostać zalogowana na dłużej. Ja osobiście ukończyłem i wymaksowałem FC5 już dawno, a z nowymi pukawkami i pojazdami zwyczajnie nie mam co zrobić (nawet nie bardzo mam w co postrzelać, bo większość przeciwników wyparowała z mapy).
Teoretycznie im dłużej gra żyje, tym dłużej znajdą się chętni na zakup mikro transakcji, czyli tego, co stoi za koncepcją gry-usługi (pomijając fakt, że w FC5 mikro transakcje są kompletnie "daremne" w taki dobry dla graczy sposób), tylko że "życie gry", "życiu gry" nierówne. Takie życie oparte na okazjonalnym logowaniu się w celu wzięcia udziału w evencie, na pewno nie stanowi wystarczającej motywacji do zakupu mikro pierdółek. Bo znowu, po co komukolwiek np. nowa motorówka czy karabin, skoro w grze nie ma nic do roboty?!
World of Warcraft - to jest gra usługa z prawdziwego zdarzenia, gdzie dokupując kolejne dodatki można się w niego bawić nieprzerwanie już od ponad dekady! Skórki na broń nie przedłużą życia gry, tu trzeba normalnego, pełnoprawnego contentu z zadaniami, lokacjami, fabułą itd... Nie pomaga też fakt, że DLC stanowią odrębne tryby, a nie część głównej kampanii, więc zakupione mikro bzdety nie mają w nich zastosowania.
+1. Gra usługa jest na papierze niezłym konceptem, na którym zyskują wszyscy, szczególnie przy tytułach stawiających na multi. Tyle że większość korporacji z konceptu wzięło jedynie elementy mające zmaksymalizować przychód przy minimalnych kosztach.
No i jakoś tworzenie gier usług nie przeszkadza im wydawać sequel co roku...
przyszłość będzie należała do gier-usług, a granice pomiędzy DLC a pełnoprawną kontynuacją zupełnie się zatrą.
Takie coś akceptowalne jest tylko przy MMO. W przypadku gier singlowych- pff żartują sobie?
by nie tworzyć skończonych doświadczeń
chyba, żeby doić graczy, bo pewnie sumarycznie te DLCki będą kosztować o wiele więcej niż 50-60 dolarów- przy mniejszym wysiłku 'twórców'...
Najgorsze jest to, że gra-usługa to w sumie spoko pomysł. Ale wystarczy spojrzeć co takie Activision odwala- wpadli na rewelacyjny pomysł, by przystanąć na JEDNYM CoDzie, zamiast wydawać co roku nowego. Dla graczy spoko- nie trzeba będzie się przerzucać i porzucać postępów, a gra będzie stale rozwijana. Ale potem wpadli na genialny pomysł przepustki sezonowej dostępnej tylko teraz- bez możliwości kupienia mapek osobno.
@Up
Ale dlaczego żartują? Jeżeli gra ma wystarczająco dobrą technologię, która nie wygląda przestarzale i nie stanowi bariery w projektowaniu nowych elementów, to po co silić się na wydawanie nowej odsłony z kolejną cyferką w nazwie? Stałoby się coś, gdyby powstał np. Tomb Raider z 2013 roku, a Rise i Shadow pojawiły się jako duże dodatki do niego? (oczywiście wiem, że tu na przeszkodzie stanęłaby właśnie technologia, ale to tylko przykład). Natomiast taki Hitman 2 to już w 100% mógłby wyjść jako "mission pack" do części pierwszej i chyba nikt nie robiłby z tego problemu.
Z resztą kto wie, może kiedyś doczekamy się czegoś takiego, że DLC (dodatek) będzie w stanie wprowadzić do gry istotne zmiany w samej technologii (np. dodając nowe animacje, efekty, fizykę itd.), na czym będzie też korzystać podstawka? Coś podobnego miało miejsce choćby w Wiedźminie 3, gdzie Krew i Wino dołożyło do podstawowej gry ulepszone oświetlenie. Gdyby coś takiego się przyjęło na dużą skalę, to faktycznie kontynuacje (jako osobne tytuły) mogłyby przestać istnieć.
Zaletą takiego rozwiązania byłoby to, że takie gry prawie w ogóle by się nie starzały. Odpalasz np. 10 letnią produkcję, a ona wygląda tak, jakby miała premierę wczoraj, bo DLC i łatki na przestrzeni lat doprowadziły ją do współczesnych standardów technologicznych. Brzmi utopijnie, ale kto wie co będzie za kilka lat ;).
Odpalasz np. 10 letnią produkcję, a ona wygląda tak, jakby miała premierę wczoraj
Jednak dla wielu w starej grafice i rozwiązaniach gameplayowych kryje się pewien urok. To trochę tak, jak z przepisywaniem na nowo starych klasyków literatury, by uniknąć nieaktualnych zwrotów, czy formuł gramatycznych. Niby fajnie, ale to już nie to samo.
Dla mnie grała nie miała kluczowego znaczenia, ale jak już mam dostęp do lepszych tekstur, efektów, ulepszeń, rozszerzeń dzięki modom to czemu nie korzystać. A jak raz się zobaczy ulubioną grę ulepszoną to wątpię, że będzie ochota grać bez tego.
Przykłady:
-G1, a z ER, Dx11 i Texture packiem
-G2NK, a z R 2.0, Dx11 lub L'Hiver Edition, Dx,11
-Morrowind, a z Morrowind Overhaul v.3.0
-Half Life 1998, a Black Mesa (remaster fanowski)
-Thief: The Dark Project 1998, a z HD Texture Mod
-Tomb Raider 1996, a z paczką TOMBATI, gdzie mamy tekstury HD i inne bajery jak akceleracja sprzętowa, wysokie rozdzielczości ekranu itd Tekstury robią kolosalną różnicę
-Tomb Raider II 1997, a Tomb Raider II Revised
-Resident evil 1996, a oficjalny remake Resident evil 2002 (wydanie HD 2015)
-Skyrim czysty, a z dograniem kilkuset modów
I to praktycznie dotyczy każdej gry, bo z 1/3 z kilkuset gier zainstalowanych mam pewnie z modami.
"Takie coś akceptowalne jest tylko przy MMO. W przypadku gier singlowych- pff żartują sobie? "
I dlatego korpo tak zajadle walczą z grami singleplayerowymi. W nich nie mogą doić graczy tak łatwo.
One z niczym nie walczą, po prostu znają się na biznesie. Produkcja gry singlowej wymaga masy środków i jest obarczona ogromnym ryzykiem, bo nie ma pewności, że zwrócą się choćby same poczynione na nią nakłady. Koszty produkcji stale rosną, a ceny gier od lat są sztucznie utrzymywane ja jednym, arbitralnie narzuconym poziomie. Zauważ, że budżet w segmencie gier AAA może być bardzo różny, a cena gry i tak zostaje taka sama. Stworzenie jednej gry wymaga np. 100 milionów, drugiej 250 milionów, a obie kosztują w sklepie 60 dolarów... Zupełnie bez sensu, tak jakby Opel i Ferrari kosztowały tyle samo, nie ważne że wyprodukowanie jednego pochłonęło 300 tysięcy, a drugiego milion - po co się starać, i dokładać więcej, skoro zarobek ten sam? Taka sytuacja zachęca producentów do cięcia budżetu i usuwania z gier elementów kosztownych, a niekoniecznie potrzebnych z punktu widzenia sukcesu finansowego. Nie dziw się więc, że obecnie większość gier dla samotników to sandboxy bez historii, dialogów i zadań fabularnych. Gra sprzeda się dobrze i bez nich, a w kieszeni zostanie sporo grosza.
Kompletnie nie znają się na biznesie, po prostu są zaślepieni sukcesem takich gier jak np. League Of Legends gdzie wydając darmową grę bez trybu dla jednego gracza można zarobić więcej niż wydając kilka gier AAA z trybem dla jednego gracza i trzaskać na tym grubą kasę przez kilka długich lat bez końca.
W ogóle mówisz, że koszt gry z trybem dla jednego gracza to kilkaset milionów dolarów, jesteś zbyt zaślepiony przez korporacje. To, że gra będzie więcej kosztować to nie znaczy, że będzie lepsza od takie która została zrobione przez fanatyków ze środkami pozyskanymi w jakimś kickasterze.
@Persecuted
spoiler start
Tomb Raider z 2013 roku, a Rise i Shadow pojawiły się jako duże dodatki do niego? (oczywiście wiem, że tu na przeszkodzie stanęłaby właśnie technologia, ale to tylko przykład). Natomiast taki Hitman 2 to już w 100% mógłby wyjść jako "mission pack" do części pierwszej i chyba nikt nie robiłby z tego problemu.
spoiler stop
Zapomniałeś uwzględnić jednej ważnej rzeczy - długości gry. Kontynuacje Tomb Raidera czy Hitmana są pełnoprawnymi grami zapewniającymi odpowiednią ilość godzin zabawy, a dodatki od UBI są i będą króciutkie - zresztą zawsze ich dodatki długością nie powalały. Dodatkowo dodajmy ich jakość, też nie najlepiej. Do tego uwzględnijmy, że wielu graczy po przejściu gry kończy przygodę z tytułem - bez zabawy w dlc. Ja na przykład nie trzymałbym gry na dysku, żeby odpalić ją raz na 2 tygodnie na 2 godziny gry - czekałbym na pełnoprawną kontynuację.
@Up
Niczego nie zapomniałem, bo nie pisałem w kontekście Ubisoftu, tylko w ogóle gier video i ich przyszłości.
Budżety gier rzeczywiście stały się ogromne i równają się z kinowymi letnimi blockbusterami.
Shadow of Tomb Raider ma ponoć budżet 135 mln dolarów.
W tym 100 mln dol. na pracę nad grą, a 35 mln na marketing.
Ktoś wie jaki budżet miała gra AC Origins ?
Wszystko pięknie, ale co mnie jako GRACZA interesuje czy korpo zarobi ten miliard więcej czy mniej? Mnie interesuje tylko jakość produktu za który płacę ciężkie uczciwie zarobione pieniądze.
@Up
Nie ważne co ciebie interesuje, ważne jakie zasady żądzą światem (a zwłaszcza światem biznesu). Nikt nie będzie dokładał dodatkowych środków z własnej kieszeni, jeżeli nie przełoży się to na dodatkowy zysk, to chyba jasne.
Chciałbyś pracować o 20 godzin tygodniowo więcej, za te same pieniądze co obecnie? Pewnie nie i tu masz dokładnie taką właśnie sytuację, gdzie wzrost inwestycji nie przekłada się na wzrost zysku.
No do póki korpo ma takich obrońców jak ty, to mogą czuć się bezkarni i przepychać wszelkie szkodliwe dla konsumentów pomysły.
@Up
Heh, trudno z tobą sensownie dyskutować, bo prezentujesz niestety mentalność gimnazjalisty: "mnie nic nie obchodzi, ma być tak jak ja kcem!". To postawa niezwykle dziecinna i oderwana od brutalnej rzeczywistości, w której każdy walczy o swój byt.
Zapytam ponownie, chciałbyś wykonywać dodatkową pracę za te same pieniądze?
Kto powiedział że maja zacząć wydawać więcej pieniędzy na swoje gry? Niech po prostu zaczną wydawać gry w całości, a nie na raty, lub co chyba jeszcze gorsze wkładać do gry jakieś inwazyjne mikropłatności bez których nie da się normalnie grać. Tak było z NBA i końcówką Shadow of War.
Nikt nie wymaga od korporacji charytatywnej pracy, ja chcę po prostu uczciwego traktowania.
Persecuted, mądrze prawisz, szczególnie z punktu widzenia ekonomii. Sęk w tym, że matematyczne spekulacje potrafią naprawdę kiepsko wypaść w spotkaniu z tak nieprzewidywalnym czynnikiem, jak... ludzkie potrzeby. Tak, wiem, jest marketing, są sposoby na sztuczny wzrost wielkości popytu, można robić modele sprzedaży i na ich podstawie prognozować trendy albo zyski ze sprzedaży danego produktu. I generalnie się to sprawdza, ale słabo zaczyna wypadać, jak się połączyć ekonomię z socjologią. A najlepiej jeszcze podpiąć do tego psychologię. I wtedy nagle okazuje się, że taki Minecraft albo Stardew Valley albo Euro Truck Simulator 2 zarabiają lepiej, niż SW: Battlefront 2 (nie wiem, czy tak jest w rzeczywistości, strzelam, ale podejrzewam, że stosunek zysków do nakładów najgorzej z tych gier prezentuje się właśnie dla SW:B2).
Tak więc teoretycznie mądrze prawisz, ale w praktyce więcej się zarobi, dbając o długofalowe PR. Z prostej przyczyny - ludzie będą bardziej skłonni zakupić produkt danej marki. Maksymalizowanie zysku w krótkim czasie to moim zdaniem ogromny błąd wielu współczesnych korporacji.
Kolejny news o niczym. Przecież już ten temat był poruszany z 2 tygodnie temu czy coś :/
"Stała za tym wola, by nie tworzyć skończonych doświadczeń."
To ciekawe z zestawieniem tematyki AC o starożytnej Grecji, w której uważano rzeczy nieskończone za niedoskonałe, a rzeczy skończone bliższe ideałom ;)
Ps. Jakby co Sttarki to nie che dyskutować.
Wiecie co jest najwiekszym wrogiem obecnej i nadchodzacej generwcji rozrywki wirtualnej? ....PAZERNOSC, PAZERNOSCI...i. jeszcze wiecej PAZERNOSCI na kase. Kasowanie za wszystko, DLC, skorki, mapy, glupie zbroje dla koni i wiecej. Placimy 300zl za gre..tzn jakies 20% gry i ciagle wyciagaja reke po wiecej i wiecej i to nie ma konca...mam nadzieje, ze to wszystko pozdycha...te ich USLUGI....
Czy to nie oni nie dawno mówili jak to szanują pecety i graczy? Z takim poszanowaniem to mogą iść do diabła.
Każda bez wyjątku firma istnieje tylko po to aby zarobić jak najwięcej jak najmniejszym kosztem. Każda firma da tak duże ceny i tak marną jakość jak jej na to rynek pozwoli. Dopóki ludzie chętnie kupują szajs po zawyżonych cenach to tak to będzie wyglądać.
Obecnie branża gier to odgrzewanie kotletów, chciwość i pchanie się do polityki ;/
Właśnie Ubisoft przyznał że woli nie stawiać wątek główny a beznadziejne zawartości poboczne i dojenie graczy GZ UBISOFT
Może niech po prostu stworzą jedną dużą grę z danej serii i nie robią kolejnych, a zamiast tego niech wydają do niej cały czas nowe DLC. Jedna wielka gra powiększająca się z roku na rok. I możliwość gry z innymi graczami. I wymagane ciągłe podłączenie z internetem. I jeszcze obowiązek wykupywania comiesięcznej subskrybcji. I nazywanie tego grą dla pojedynczego gracza. Ach, gry usługi. Świetlana przyszłość.
Tak jak mitologiczny Odyseusz wracał do domu 10 lat tak tyle samo czasu Ubi będzie łatać swoją Odyssey i to będzie prawdziwa gra-usługa złożona ze sklejanych co tydzień patchy. Być może Origins nie był tak zabugowany, ale należy pamiętać jakie stworki wychodziły wcześniej.
Skoro - jak sam przyznajesz - Origins nie był zabugowany, to czemu zakładasz, że Odyssey będzie? Hejt zawsze w modzie?
@Persecuted
Grałeś w poprzednie części przy okazji ich premier? Obawy są uzasadnione, gdyż jedna dobra produkcja nie neguje kilku poprzednich skopanych.
@Up
A czy zdarzyło im się wydać odsłonę złą technicznie zaraz po dobrej (przy założeniu, że obie korzystały z tej samej iteracji silnika, tj. od AC I do Revelations, od AC III do Rogue, od Unity do Syndicate)? Ja sobie nie przypominam, a Odyssey to ewidentnie ta sama wersja silnika co Origins.
o ile rozumiem kupowanie dlc czy skinów do wielkich gier multiplayer jak choćby call of duty czy cs go itp
to za nic nie rozumiem kupowania skina do gry z ubogim multi a tym bardziej do single playera
i tym wielkim multi może być fortnite bf cod cs go wow coś co jest kupowane dla multi
Bardzo dobre rozwiązanie, podobne było przy Total War Warhammer część I, co miesiąc dodawana była nowa zawartość przez to człowiek praktycznie od gry nie odchodził, przy TW2 niestety już tak nie było. Liczę więc na podobną praktykę przy najważniejszych seriach !
akurat ubi robi takie gry, ze w zadna od ladnych paru lat nie gralem nawet. szkoda miejsca na dysku.
niech sobie robia swoje uslugi dla owiec (do strzyzenia)
tyle idiotyzmu na swiecie ze na pewno znajda niejedno stado :)
na szczescie jest sporo innych firm ktore stawiaja na sp
I oznajmiłeś nam to wszystko... bo?
Na prawdę masz tak żałosne życie, że nie masz lepszego zajęcia niż pisanie postów na temat korporacji, w której produkcje nie grasz?
Ma takie samo prawo pisać komentarze o tym dal czego nie lubi gier danej firmy, jak ty masz prawo pisać dlaczego lubisz gry danej firmy. Gdyby nikt nie pisał co mu się nie podoba, to jedyne opinie w internecie jakie byśmy mieli to pozytywne.
Nie twierdzę, że nie ma prawa, pytam o cel. Każdy ma prawo wejść np. na forum zupy ogórkowej i napisać "Nie lubię zupy ogórkowej!"... tylko po co?
To nie jest forum wyłącznie o grach Ubisoftu, tylko ogółem o wszystkich grach. Ubisoft nie jest wyjątkowy (a tym bardziej idealny) i można na niego narzekać tak samo, jak na każdą inną firmę.
No jeszcze jakby Ubi zrobiło taką grę jak Pillars of Eternity albo Prey to może byłoby mi szkoda ale te swoje Far Kraje, Asasyny, The Krew-y to mogą sobie wsadzić.
I tak zagrasz wiec nie kłam . . .
Nie każdy gra w ubi crapy. Są lepsze gry.
Racja, Dharxen. Ubi ma przecież bardzo bogate portfolio. Sam czekam na kontynuację Raymana 3 oraz Beyond good and evil 2. Poza tym mają Heroes (VII część jest genialna!), ten tytuł o sportach zimowych (właśnie, Steep), serię ANNO, Skul and Bones, Ode, Eagle Fly, Splinter Cell - po prostu niektóre marki nie są tak silnie promowane. Niemniej, Ubisoft dalej ma i tworzy mnóstwo świetnych gier.
Mają bogate portfolio, tylko niestety z niego nie korzystają. Zamiast tego wolą promować gry, które są już zwyczajnie nudne. Serie Far Cry i Assassin's Creed już mi się dawno przejadły, a nowy Ghost Reecon i Watch Dogs bardzo wiele zapożyczają z tych serii, dlatego nawet się tymi grami nie interesuję. Wiele bym dał właśnie za kolejną część Raymana, Splinter Cella, Settlersów czy chociażby Prince of Persia. Dobrze, że chociaż Anno kontynuują :/
Dharxen - przeczytałem, uznaję. W żadnego Asasyna nigdy jeszcze nie grałem. Tak samo Far Cry. Jakoś jestem dziwnie odporny na marketing. Albo inaczej - im bardziej nachalny marketing, tym ostrożniej podchodzę do towaru, a w pewnej chwili zaczynam od niego odchodzić. Np. takiego Samsunga omijam znacznie szerszym łukiem, niż, bo ja wiem, świeżą kupę słonia. A dla odmiany, HTC 10 wziąłem, przemyślałem, kupiłem i bardzo dobrze na tym wyszedłem, służy mi doskonale, gdy znajomi jeszcze na gwarancji posprzedawali swoje S7-ki, bo im się "cięły po aktualizacji"...
@Niebieskiej żaby kły
Moja przygoda z Asasynami w sumie nie trwała zbyt długo, dałem radę ukończyć tylko dwie części. Kiedyś kupiłem (jeszcze kompletnie nie znając serii) taką kolekcję Assassin's Creed, gdzie było chyba pierwszych 5 części, Liberation dokupiłem niedługo później. No i wyszło na to, że z tej kolekcji tylko jedynkę ukończyłem i to bardzo przeciętne Liberation, a reszta czeka na swój moment i nie wiem, czy kiedykolwiek on nadejdzie. Wymęczyła mnie ta formuła. Z Far Cry już jest trochę lepiej (ogólnie jakoś bardziej mi się podoba od AC). Tutaj ukończyłem pierwsze 3 części + dodatek Blood Dragon, a odpadłem dopiero na czwórce. Od tamtej pory nie ruszam tej serii, bo wiem, że i tak nie dam rady ukończyć tych gier. W ogóle od dłuższego czasu mam awersję do gier największych wydawców. Od kilku lat jak ognia unikam gier od Ubi, EA, czy Acti. Wyjątek robię tylko dla Fify, którą i tak kupuję raz na kilka lat.
Z telefonami mam trochę inaczej. Lubię różnorodność, dlatego staram się zmieniać markę przy wymianie telefonu. Najpierw miałem Sony, potem był Samsung, następnie LG, a obecnie znowu mam Samsunga. Następny pewnie ponownie będzie od jakieś innej marki, bo już mi się ta nakładka Samsunga zaczyna powoli nudzić :D
Kiedyś widząc logo Ubisoftu na pudełku z grą wiedziałem że będzie dobra. Wszystkie odsłony Splinter Cell do Double Agent, trylogia Prince of Persia, Rainbow Six 3 oraz całkiem niezły, już bardziej zręcznościowe Vegas 1 i 2, genialny Rayman 3, Asassin's Creed 1 i 2 - z tej serii jeszcze Black Flag mi się podobało. Do wielu z nich mam ogromny sentyment i czasem wracam. A teraz, słysząc bzdury o grach usługach, patrząc jak bardzo podobne do siebie są kolejne ich gry, jak są nijakie. Nie mają tego "czegoś", nie wywołują we mnie ekscytacji. To nudne gry, z nudną fabułą i nudną rozgrywką. Są czasem wyjątki, może to zaprzeczy temu co napisałem wyżej, ale The Division na przykład. O dziwo gra mnie mocno wciągnęła, spodobał mi się klimat, setting, pomysł. Satysfakcja ze strzelania mimo że przeciwnicy to gąbki na naboje jest ogromna. Ale to tylko moja opinia, i jak wspomniałem, wyjątek. Stąd jedyną grą na jaką czekam od nich jest The Division 2, bo w sumie to nawet nie Ubisoft a Massive odpowiada za grę, uznajmy że to nie 100% Ubi xD
Byłby w tej niezwykle krótkiej liście nowy Splinter Cell, ale już eksperymentowali z formułą gry przy Conviction, a chcąc wrócić do korzeni przy Blacklist, pozbawili gry jej symbolu - Sama Fishera aka Michaela Ironside'a, który swoim głosem ożywiał tę postać. Dziś SC mógłby stać się sandboxem, z mikropłatnościami, nowymi kolorami lampek w noktowizorze za 9,99EU. Nie tylko Ubi ma takie praktyki, ale skoro to news o tej firmie... no szkoda, szkoda bo szanowałem. Teraz już mniej. A konferencja na tegorocznym E3 to jakaś kpina.
Taki trend.
Dlatego coraz więcej sandboxow bo na bazie sandboxa można robić gry usługi.
Niech nazywają to tak, jak chcą, byle tylko gry miały wysoką jakość, a kolejne patche nie zmieniały gameplay'u na mniej grywalny. Osobiście najbardziej obawiam się przejścia na dystrybucję cyfrową. Gracz nie ma wtedy żadnej kontroli nad danymi. Nie skopiuje, nie przegra na inne urządzenie, nie zabezpieczy nic poza plikami systemowymi.
Czyli odstawienie gier to nie był taki głupi pomysł :) branża zmienia się na gorsze, pazerność na każdym kroku i wszech obecne MP sandbox, lub powielanie tych samych schematów z dopiskiem kolejnego numerka przy tytule .
Jup, dokładnie. Już dawno pisałem, że warto zacząć czytać. A sam polecam jeszcze grę w szachy, jak się tym głębiej zainteresować to człowiek nawet jest w stanie zrozumieć, dlaczego obstawa medyczna z respiratorem jest absolutnie konieczna podczas mistrzostw szachowych.
Niech zatrudnią kilka pań to takie wideo usługi przyniosą więcej zielonych banknotów niż branża gier.
Koncept produkcji singlowej jako gry-usługi, do której corocznie wydawano by dodatkową zawartość równą pełnoprawnej grze, zły nie jest. No bo szczerze – współcześnie niemal każda kolejna gra z dowolnej serii jakiegoś wielkiego wydawcy wydawana w cyklu dwunastomiesięcznym wygląda identycznie, więc nikt by nie zauważył różnicy. Problem jest taki, że Ubisoft czy EA nie powinny się za to brać, bo wiadomo, że dla nich liczy się tylko pieniądz. Z drugiej strony, gdyby dążenie Ubisoftu do tworzenia gier mniejszych zrealizować dobrze... niech co roku dają fabularnie zadowalającą zawartość na dwadzieścia godzin, zamiast otwartego świata pełnego zapchajdziur, które tylko rozmywają fabułę i rozciągają ją na osiemdziesiąt godzin. A pomiędzy premierami wartościowego contentu niech sobie srają dodatkowymi eventami i innymi pierdołami do kooperacji i multiplayer, a frajerzy, którzy w nie grają, niech wydają krocie na mikrotransakcje. Wtedy i wilk syty, i owca cała.
Ubisoft czy EA nie powinny się za to brać, bo wiadomo, że dla nich liczy się tylko pieniądz
Nie bardziej i nie mniej od innych wielkich podmiotów w tej branży. A Ubisoft jest jeszcze o tyle w porządku, że jako jedyny rozwija wiele marek jednocześnie i nieustannie tworzy nowe (z różnym skutkiem, ale jednak).
Irytujące już są te idiotyzmy wygłaszane przez panów na wysokich stołkach w największych koropracjach z branży. Ja wiem, że ci ludzie mają w głowach tylko zielone myśli o swoich ukochanych dolarach, ale to już jest naprawdę wnerwiające, bo przez takie osoby dobre rzeczy są wynaturzane i upadają.
taki Ubi i EA to próbują i próbują i im ciężko wychodzą te usługi
za to taki Rockstar zrobił i ma sukces,
ah jak trudno się patrzy na konkurencję której to tak jakoś fajniej wychodzi.
Zauważ, że w przypadku Ubisoftu mówimy o grach-usługach dla jednego gracza. GTA Online (czyli produkcja do której się odnosisz) to gra wieloosobowa, posiadająca dodatkowo sporo cech typowych dla MMO.
Tyle, że GTA Online jest częścią GTA V, które ma osobnego singla nieskażonego całą otoczką tego gównianego trybu. Ubisoft z oczywistych względów tego nie zrobi.
Ale Ubisoftu i
EA
to ty w jednej linijce nie stawiaj. Dla EA jest osobna linijka, która nazywa się "linijka pomyj", "rakotwórcza linijka" albo "siedziba mordercy", "siewca debilizmu" czy inne tego typu pejoratywne określenia.
Ubisoftowi jeszcze daleko do takiego poniżenia się. Nawet nie są na dobrej drodze, co mogłoby się wydawać, przynajmniej tak uważam. Ubi jednak dalej chce robić gry, podejmuje ryzyko, rozwija się. EA - analizuje, prognozuje, niszczy kreatywność i stawia na sprawdzone rozwiązania.
Jak czytam, większość jest zgodna że koncepcja gry-usługi sprowadza się - jak na razie - jedynie do wydojenia z graczy ile się da po minimalnych kosztach. Jednocześnie unika się określenia MMO, którego schyłek tu i ówdzie się zapowiada.
Wprowadzanie okazjonalnych eventów powoduje, że rośnie liczba zalogowanych ale, jak ktoś słusznie zauważył, tylko na czas trwania danego wydarzenia, po czym wielu porzuca grę do czasu kolejnego.
Ja czekam na Wasze "Anthem zarobi 10x tyle, co Metro".Co to ma do Ubi? Obie firmy idą jedna drogą i obie tak samo skończą. Najbardziej będę się śmiał po 22.02 z takich ludzi, jak autor ww cytatu :)
Nie do końca mi się taka forma widzi w grać singleplayerowych. Zdecydowanie wolę grę krotszą, ale z dobrą historią bez bezsensownego "dojenia". No ale z drugiej strony jak sama gra dobra, to fajnie że ma być ciągle coś dodawane. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Kompletnie nie rozumiem skąd taki pomysł, że to przyszłość gier. Prędzej nazwał bym to końcem gier. Ludzie nigdy nie zgodzą się na coś takiego jak gry-usługi dopóki będą tacy developerzy jak CDProjekt Red i będą mówili nam: "Hej! My wiemy czego chcecie, przyjdźcie do nas a będziemy wam dawać tego jak najwięcej."
Nie doceniasz nowego pokolenia które nam rośnie i jest już programowane na całkiem inny typ konsumpcji. To nie będą singlowce fabularni jak obecni 30+ lat to pokolenie gier-usług jak i mobilnych gier.
ale bym chciał żeby tak z jedno takie studio zbankrutowało i pokazało że nie warto
Z takim podejściem możesz być tego pewny