Oglądalność finału drugiego sezonu Westworld nieco poniżej oczekiwań
Oglądnąłem 4 odcinki.. nei ciągnęło mnie by kontynuować. Pewno wrócę, ale nie czułem tej tajemnicy którą czułem w Westworld na początku.
Imho to był serial idealny na jednosezonowca, nadal przy tym trwam. Główną atrakcją była ta tajemnicy w tym, co się dzieje, o co chodzi.. po odkryciu tego wszystkiego.. wielkie wow miałem na gębie. Oglądnałem drugi raz chętnie też i nagle wiele aspektów nowych widać było.. Ale nie czułem potrzeby zobaczenia drugiego sezonu zupełnie bo o czym moze być, buncie? No super xD Ale filmy akcji już mam i seriale. To że są inne światy to też niezbyt wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiło, a miałem wrażenie że to jest głównym filarem w drugim sezonie..
Może zmienię zdanie jak obejrzę całośc bo się posiłkuję 4 odcinkami, co za mało na pełną ocenę. Ale może pokrywa się z tym, czemu ma tak bardzo mniejszą oglądalność..
To obejrzyj sam jeden odcinek "Kiksuya", s02e08 mózg rozjebany. Jak z większością seriali - rozkręca się. Był jeszcze jeden fajny zajebisty odcinek, ale nie wiem który dokładnie (chyba epizod 4) -
spoiler start
ten w którym William kogoś odwiedza.
spoiler stop
Strasznie przereklamowany serial, pierwszy sezon był jeszcze całkiem niezły, drugi to już jazda po bandzie. Pełno głupot i nielogiczności, dłużyzny, naiwne rozwiązania, średnia gra aktorska (za wyjątkiem Harrisa i Hopkinsa). Został mi jeszcze odcinek finałowy do nadrobienia ale obejrzę raczej tylko po to, żeby to domknąć, na trzeci sezon w ogóle nie czekam.
Westworld jest jak Matrix - pierwsza część/sezon zawiera tajemnicę której nie da się powtórzyć w kolejnych częściach.
Podobnie jak nowe filmy Star Wars i gry Assassin's Creed.
Końcówka drugiego sezonu była zbyt trudna dla casualowego oglądacza. Po prostu ludzie przestali rozumieć o co chodzi.
Sam serial bardzo dobry.
2 sezon jest po prostu słaby i tyle, masa zapychaczy i braku pomysłu, ale racją jest też że namieszali bez sensu jak się tylko da, więc na pewno część nie ogarnia, ale de facto nie ma nawet co, bo to wszystko są wątki na przyszłość.
soul jak zwykle w formie.
zmarł jakiś koleś od gotowania - nie znasz go? jesteś mało inteligentny, bo ja go znam i jestem wyznacznikiem wszystkiego.
nie podobał ci się serial, który ja lubię? - jw
To, że w serialu rzucają wątkami na lewo i prawo bez większego ładu i składu i później je dopiero łącza to nie znaczy już, że serial jest zbyt trudny dla casualowego oglądacza.
Dawaj swoją niecasualową interpretację tylko bez czytania filmowych forów. Albo nawet z czytaniem.
Podczas oglądania tego finału czułem, ze twórcy postanowili tu wrzucić każdy możliwy plot twist, jaki tylko wymyślili..
spoiler start
śmierć dolores
wskrzeszenie dolores
powrót forda
wyimaginowanie forda w głowie bernarda
William to host
transcendecja hostów
ucieczka hostów do realnego świata
dolores zaprogramowała bernarda
spoiler stop
Trochę tego było za dużo. Brak jednego solidnego pieprzniecia, jak w pierwszym sezonie (czy przypadkiem jeden z plot twistów teraz kompletnie nie rujnuje twistu z tym, że William zapętlał wątek Dolores?).
I to samo co w sezonie 1- nie czuję, żeby było wystarczająco materiału pod kolejny sezon. O ile po finale 1. sezonu można było odnieść wrażenie, że to zgrabne zakończenie otwarte, o tyle tutaj... po prostu
spoiler start
nie ma postaci, Park pewnie zamkną, albo pociągną wątek "Doliny" czy klonowania ludzi- ale po co?
spoiler stop
A i tak- nawet genialny finał nie naprawiłby 9 odcinków pełnych wkurzającej Dolores, wkurzającego Teddy'ego, Bernarda "Chodzę za losowymi kobietami i przeklinam co dwa odcinki" czy TONY fillerów (Shogun World? Ten Indianin? do czego to doprowadziło?).
Ale reżyseria nawet lepsza niż w 1. sezonie. Niektore sceny wyglądały jak rodem z reklamy samochodu czy biżuterii.
Drugi sezon beznadziejny, zabrakło wszystkiego co stanowiło o sile pierwszego sezonu - przede wszystkim sensu, ciekawego scenariusza i pomysłów na fabułę.
Mi serial bardzo się podobał. Ma jednak kilka mniejszych dziur fabularnych i nielogiczności, które trzeba zaakceptować. Przesadą jest stwierdzenie, że serial nie podoba się tylko widzom, którzy go nie rozumieją ale oczywiste jest, że serial jest za trudny w odbiorze dla przeciętnego widza i porusza zbyt trudną tematykę. Doskonale to widać w różnych "reaction video" na youtubie, gdzie ludzie nie rozumieją co się dzieje na ekranie nawet w momentach kiedy twórcy wyłożyli już kawę na ławę wyjaśniając dany wątek. Smutne jest to, że nie ma miejsca dla takich seriali, liczą się tylko podstawowe emocje i akcja. Odcinek 8 został zjechany przez większość publiczności bo nie wpisuje się w mainstreamowe oczekiwania. Mam tylko nadzieję, że dzięki rozpowszechnieniu usługi HBO na całym świecie twórcy nie będą musieli przy każdej produkcji wstrzeliwać się w oczekiwania 80% odbiorców i seriale, które trafiają do tych pozostałych 20%, oczekujących czegoś innego także będą opłacalne i kontynuowane.
W tym serialu nie ma absolutnie nic trudnego dla przeciętnego widza - ten serial co najwyżej aspiruje do ambitnego, ale bardziej by pasowało powiedzieć, że "udaje" taki. Odcinek ósmy to ten z indianinem? Jeżeli tak to był on przeraźliwie nudny i zupełnie wyciągnięty z czapy.
W Westworld jest dużo rozważań filozoficznych: co czyni nas ludźmi, co czyni świat realnym a co nie, czym jest samoświadomość itd. Nie chcę wchodzić w dyskusję czy podoba Ci się jakie konkretnie pytania i odpowiedzi padają oraz w jaki sposób zostały podane bo to kwestia gustu. Jednak proszę podaj mi przykład innego serialu, który stara się być równie ambitny i nie opierać swojej fabuły jedynie na miłości kochanków, zemście, przemocy i dążeniu do władzy.
Pewnie większość ludzi nie ma problemu z przyswojeniem treści tego serialu jednak patrząc na komentarze i video reactions w internecie widzę, że grupa widzów dla których jest to problem jest znaczenie większa niż w przypadku innych produkcji np. GoT.
który stara się być równie ambitny i nie opierać swojej fabuły jedynie na miłości kochanków, zemście, przemocy i dążeniu do władzy.
Black Mirror? O wiele poważniejsze "rozkminy", ale BEZ Dolores czy Bernarda rzucajacymi jakimiś pustymi frazesami, które maja brzmieć niesamowicie poważnie.
Już nie mówiac o tym, że Westworld nagle poszło w stronę jakiejś kompilacji każdego tropu w popkulturze dotyczącego buntu maszyn.
Swoją drogą- przecież to właśnie westworld opiera fabułę 2. sezonu na miłości kochanków, zemście, przemocy i dążeniu do władzy...
Jako ogromny fan Westworld muszę przyznać, że 2 sezon jest naprawdę słaby. Wątki się rozmyły, intencje tak samo, bohaterowie popełniają coraz więcej głupich błędów, a natłok linii czasowych robi sieczkę z mózgu. Niestety, magia pierwszego sezonu zaginęła.
A już najbardziej niepotrzebna była akcja w Shogunworld, która nie wniosła totalnie nic do fabuły. Zwyczajny wypełniacz.