Close to the Sun | PC
Brzmi i wyglada ciekawie, a cicho jak makiem zasial
"Sporo czasu spędzamy też na przekradaniu się za plecami wrogów, jak i uciekaniu przed nimi."
To ja podziękuję
Ja również podziękuję. Od dłuższego czasu nikt nie potrafi zrobić dobrego survival horroru jak Resident Evil 3, gdzie była idealna równowaga między walką a uciekaniem. Albo robią siekanki, gdzie non stop strzelasz albo takie gnioty jak to, że nie możesz w ogóle walczyć, tylko możesz uciekać i się chować. Szkoda...
PS: Obejrzałem kilka filmików z gameplay i widzę, że twórcy zastosowali zabieg typowy dla wszystkich słabych horrorów - cały czas jest ciemno i co chwilę wyskakują screamery.
Świetny klimat, wciągająca! Polecam z całego serca! dla mnie Zaskoczenie w tym roku!
"Sporo czasu spędzamy też na przekradaniu się za plecami wrogów, jak i uciekaniu przed nimi."
W "przygodówkach" to właśnie lubię najbardziej , oprócz oczywiście dobrych zagadek :)
Ukonczyłem gre , moja ocena 8/10 musi być jakas kontynuacja. By nie zdradzać fabuły w tej grze to powiem ze to w 100% kopia gry o nazwie SINGULARITY mowiąć oczywiście o kwestie fabularne:)
Gra to typowy symulator chodzenia z interakcją w stylu amnesii lub layers of fear. Przy czym nie ma tu idiotycznej mechaniki pociągania za wajhy czy wyciągania szuflad, wystarczy na nie kliknąć. Gra starcza na 2-3 godziny i jest mocno liniowa. Sprowadza się do spacerowania korytarzami i opcjonalnego oglądania gazet, notatek czy cudzych pokoi.
Segmentów skradankowych na szczęście nie ma (z wyjątkiem jednego na początku gry, ale trwa tylko kilka sekund - trzeba przejść parę metrów korytarza prosto), jest natomiast kilka sekwencji ucieczkowych, które były upierdliwe i nie straszne. Trzeba biec jedną określoną drogą, ale gra nie zawsze czytelnie to oznacza, więc jedną z sekwencji powtarzałem dobre kilka razy żeby zgadnąć którędy mam uciekać. Czasem też doganiał mnie przeciwnik pomimo tego, że cały czas biegłem sprintem. Ogólnie frustrujące fragmenty i tyle.
Gra nie jest horrorem. Buduje napięcie klimatem i ma kilka jumpscare typu wypadający trup z szafy ale nie jest to nic "strasznego", a jedynie zaskakującego. Potwory jak już się pojawią to wcale nie są straszne.
Nie ma jednak żadnego chowania się przed przeciwnikami ani tym podobnych wynalazków. Nie ma tutaj paska życia ani nic takiego. Jak spadniemy to ekran jest czerwony ale za chwilę bohaterka zostaje wyleczona automagicznie. Czasem można też spaść w przepaść i się zabić ale nie jest to żaden problem - gracz musiałby to zrobić celowo, przypadkiem spadłem tylko raz, bo wlazłem w jakiś czarny kąt zwiedzając.
Klimat bioshocka na plus, przewidywalna fabuła na minus. Ogólnie chyba lepiej obejrzeć grę na yt niż ją kupować, bo jest to przygoda na raz, a poza paroma notatkami budującymi klimat nic poza głównym wątkiem w grze nie ma. Całość polega na tym, że trafiamy na tajemniczy statek Tesli po otrzymaniu listu od siostry, a potem odkrywamy jego tajemnicę i co się stało, że jest tak pusto. Postać strasznie się wlecze, więc przez 90% czasu poruszamy się sprintem, który robi tutaj za lekki truchcik.
Ogólnie przez pierwsze 30 minut byłem grą zachwycony ale szybko mnie znudziła i zmęczyła swoją topornością (przykładowo czasem podczas ucieczki nie klika się na przeszkodzie myszką żeby ją ominąć, tylko wciska spację żeby nad nią przeskoczyć co jest odrobinę nielogiczne). Końcówkę (ostatnie 15 minut) zaś obejrzałem na yt bo nie chciało mi się próbować beznadziejnie zrobionej ucieczki przed potworem po raz 10. Uważam, że zakończenie jest z jednej strony kompletne a z drugiej otwarte na kontynuację. Jest jednak satysfakcjonujące.
Bardzo wyważona i sensowna recenzja, która zniechęciła mnie do zakupu. Przynajmniej nie za tę kasę co teraz. Może kiedyś na jakiejś mega promocji za nie więcej niż 3 dyszki...
Wspaniała recenzja, przekonała mnie do zdobycia bo akurat czegoś takiego szukałem ;) pozdrawiam!
Całkiem dobra gra na jeden wieczór. Nie rozumiem fali krytyki. Klimat jest, dobrze dobrana stylistyka statku jest. Fabuła liniowa i przewidywalna, ale to teraz norma. Ogólnie grę przechodzi się w 4-5 godzin poznając całą historię. Można było rozbudować wątek główny i zrezygnować z nudnych scenek uciekania i było by 7.5
Szukam i szukam, gdzie to w ogóle można kupić. Wchodzę ostatecznie na oficjalną stronę, widzę symbol Steam, dziwne bo wcześniej na Steam tego nie znalazłem. I nagle widzę "Buy this game on Epic Store". Nope, to ja podziękuję. Niepotrzebna mi JESZCZE JEDNA platforma do grania.
Drodzy panowie, podam teraz wątek gry i musicie zdecydować, czy jest do czegoś podobny. A więc : w alternatywnych latach 30/40 samotny główny bohater płynący na środku oceanu przybywa do tajnego, zaawansowanego i electropunkowego miasta które było założone przez charyzmatycznego wizjonera by najlepsze umysły epoki miały miejsce do pracy bez strachu regulacji, ale gdy do niego wchodzimy zauważamy że jest opuszczone i pełne chaosu. Wkrótce osoby, które jakoś przetrwały zaczynają gadać do nas przez radio, włączając charyzmatycznego wizjonera, i naszym celem jest uciec dowiadując się przy okazji co się stało. Czy to nie brzmi podobnie do Bioshocka?
Opis ładnie skopiowany od Yahtzeego, prawie słowo w słowo, gratuluję. Na przyszłość polecam podawać źródło cytatu.
Dla zainteresowanych: [link] (zaczyna się ok. 1:10).
Z gory wystawie ocene ale jeszcze nie gralem. Widze klimat z BioShocka takze jeat w deche, widzę moj klimat. Nie kupie z Epic Game Store poczekam az bedzie na Steam albo Gog.
To bardziej film interaktywny niż gra i to w dodatku ze słabym wątkiem fabularnym. Sama rozgrywka to symulator chodzenia i otwierania drzwi. A no i możemy sobie poczytać znalezione mało istotne notatki.
Gra moim zdaniem bardzo dobra, trochę mało tutaj horroru, ale ogólnie świetnie mi się w tę grę grało, soundtrack robił tutaj wyśmienitą robotę, trzymał napięcie na wysokim poziomie. Fabuła nie była zbyt długa, ale wystarczająca żeby odpocząć na chwilę od codzienności. Podsumowując polecam bardzo, zwłaszcza, że na Epic Games jest jeszcze za darmo ;D
Do Bioshocka, na którym chyba się wzoruje, to tej grze daleko. Widać, że pod względem budżetu to nie ten poziom. W sumie jednak grało się całkiem dobrze a grafika zrobiona na silniku UE4 generalnie daje radę. Końcową ocenę w wersji na PC obniża na pewno polskie tłumaczenie. Nie wiem jak można wypuścić do sprzedaży grę z takimi błędami jak włączające się ni z gruszki ni z pietruszki napisy angielskie, niemieckie a nawet ruskie.
Gra jest śliczna i ma pięknie zaprojektowane lokacje, ale to tyle z plusów.
Jako fanka symulatorów chodzenia niestety fabuła mnie nie urzekła i zwyczajnie zaczęłam się nudzić po godzinie.
Przeczytałam każdą notatkę, podniosłam każdy przedmiot i w ogóle nie czuje że dodało to jakiegoś smaczku czy kopa opowiedzianej historii.
Elementy ucieczki i tanie jumpscary mogli sobie darować, bo nic to nie wniosło do gry, a jedynie irytowało.
Zakończenie to porażka z zerową satysfakcją i zaskoczeniem. Mehh
Twórcy gry chcieli ją wypromować tym, że wystylizowali ją na klimaty Bioshocka. Zresztą nawet tytuł na okładce, a właściwie jego czcionka jest stylizowana również na czcionkę z Bioshocka, do tego stylizacja "O" w tytule, który przywodzi od razu na myśl włazy do, których wchodziły siostrzyczki z Bioshocka.
No ale przejdźmy do samej fabuły i mechaniki gry. W zasadzie gra polega na ciągłym chodzeniu po statku, otwieraniu drzwi, szuflad, czytaniu notatek itd. Jak już ktoś wspomniał jest to typowy symulator chodzenia, bo w zasadzie nie ma tu takich elementów jak to, że w trakcie eksploracji statku coś nas ni stąd ni zowąd zaatakuje. Owszem, są momenty w grze, gdy coś nas goni, natomiast są to elementy mocno oskryptowane tzn. nie zginiemy w trakcie otwierania jakiejś szuflady. Ucieczki są w lokacjach, których nie eksplorowaliśmy i do których nie ma żadnego dostępu. Po prostu sekwencja uruchamia się w ten sposób, że jesteśmy wyraźnie poinformowani o tym, że będziemy za chwilę uciekać. Mi to osobiście nie przeszkadzało, gdyż nie jestem fanem survival horrorów, gdzie w każdej chwili trzeba uważać na przypadkowe spotkanie z jakimś monstrum.
Przejdźmy teraz do samej fabuły. No cóż, ja widziałem przed zagraniem dość nieprzychylne oceny zarówno tutaj jak i na Metacriticu ale tak jak pewnie większość osób, która w to grała skusiły mnie klimaty Bioshocka. Fabuła zapowiada się naprawdę obiecująco, trafiamy na niesamowicie wielki statek po wcześniejszym otrzymania listu od siostry głównej bohaterki. Na miejscu okazuje się, że statek jest jakby opuszczony nie wiedzieć dlaczego i zaczyna to rodzić pewne pytania. W końcu w pewnej lokacji nasza bohaterka natrafia
spoiler start
niespodziewanie na zmasakrowane zwłoki grupy ludzi i od tamtej pory eksploracji statku cały czas towarzyszy nam widok zmasakrowanych grup ciał. Siostra głównej bohaterki, z którą udaje nam się skontaktować za pomocą komunikatora tłumaczy, że nie wie co jest przyczyną tej masakry na ludziach i załoga statku od jakiegoś czasu próbuje dojść do rozwiązania co to spowodowało
spoiler stop
.
Fabuła zaczyna być jeszcze bardziej intrygująca, gdy kontaktuje się z nami
spoiler start
Audrey, człowiek zamknięty w jakimś pomieszczeniu proszący nas o pomoc w wydostaniu się, tutaj znów skojarzenie z Bioshockiem i kontaktującym się z nami Atlasem, który również chciał naszej pomocy. Kolejnym elementem jest spotkanie Ludwiga, psychopatę chodzącego z nożem po statku aczkolwiek główna bohaterka zwraca uwagę w pewnym momencie gry, że to nie Ludwig pozabijał tych ludzi. Zwłok na statku jest tak ogromna ilość, że nie jest możliwe, aby jeden psychopata był w stanie czegoś takiego dokonać. W końcu natrafiamy na dziwne monstra, które okazują się być przyczyną tych niezliczonych ciał ludzi. Jeżeli dobrze pamiętam są one nazywane anomaliami, które wzięły się z eksperymentów związanych z podróżowaniem w czasie. Szczerze mówiąc mnie kompletnie nie przekonuje takie wyjaśnienie, ponieważ nie widzę żadnego związku wyewoluowania takich monstrów z powodu eksperymentów z czasem i tego, że zaczęły mordować ludzi na statku. Do tego brak jakiegokolwiek wyjaśnienia odnośnie Ludwiga poza tym, że jest psychopatą. Zagadką pozostaje to skąd znał imię głównej bohaterki Rose.
spoiler stop
Wszystkie to rzeczy, o których wspomniałem w spoilerze nie został wyjaśnione. Po prostu twórcy postawili na sposób prowadzenia historii, w którym gracz będzie cały czas dążył do poznania odpowiedzi na pytania jakie stawia przed nami fabuła by na końcu gry nie wyjaśnić kompletnie nic tylko zostawić nas z pytaniami. Gdy zobaczyłem napisy końcowe zrozumiałem słabą ocenę tej gry. Twórcy tak naprawdę nie mieli pomysłu na fabułę. Owszem, stworzyli zagadkową historię, która podczas grania wydawała się naprawdę ciekawa i cały czas czekało się na dojście do finału i poznania odpowiedzi na pytania, jednak jak się okazało nie mieli oni kompletnie pomysłu na wyjaśnienie genezy historii tego statku, tego co się na nim stało przed przybyciem naszej bohaterki.
Wydaje mi się, że twórcy po prostu porwali się na zbyt głęboką wodę z historią w tej grze. Powinni raczej oni zacząć od wymyślenia genezy tego co się stało a dopiero potem budować fabułę. Wygląda na to, że postąpili dokładnie na odwrót, zbudowali trzymającą w napięciu fabułę z nurtującymi pytaniami, na które niestety sami nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi.
Ładna oprawa graficzna, jednak sama gra bardzo szybko się nudzi, gdyż mamy za zadanie chodzić, podnosić notatki i czasami trochę pobiegać (w międzyczasie wpadnie jakaś zagadka do rozwiązania). Co do klimatu, to w ogóle go nie poczułem, jest niezwykle toporny i nużący.
no tak ale co mają powiedzieć tacy gracze CS gdzie budzisz sie z jednym miejscu chwile biegniesz zabijasz kogoś albo ciebie zabijają budzisz sie w tym samym miejscu co przed chwilą znowu biegniesz tą samą drogą albo jedną z pięciu do wyboru znowu cie zabijają i tak w koło 3 godziny
Z braku laku można zagrać. Gra jest krótka do ukończenia w niecałe 4 godziny. Trochę drętwy model poruszania się/chodzenia ale do przeżycia. Fabuła w miarę ciekawa.