Mam takie pytanie odnośnie mojego wynagrodzenia i pewnego błędu przełożonego:
Pracuję na umowę zlecenie i moje stawki za godzinę wyglądają tak:
"Normalne dni" - 13.70zł brutto za godzinę
"Nocki" - 17zł brutto za godzinę
"Soboty, niedziele i święta" - 20zł brutto za godzinę
I teraz tak, w kwietniu przepracowałem 2 soboty i jedno święto, ale przełożony zapomniał że mam inną stawkę i policzył jak za normalne dni czyli 13.70zł i miał mi zwrócić w tym miesiącu. Myślałem że zrobi to na zasadzie takiej że 3 normalne dni z tego miesiąca policzy jak za soboty, ale on mi liczy dodatkowo 24h x 6.30zł, czyli 3 soboty po 8 godzin razy różnica między 20zł brutto a 13.70 i w ten sposób chce mi zwrócić różnicę.
Pytanie jest takie, czy policzone 13.70 brutto i 6.30(zapewne też brutto) oznacza że podatek mi zabiorą z obu tych kwot i dostanę mniej na rękę niż jakbym miał, tak jak powinienem mieć policzone 20zł brutto za godzinę? Czy netto w obu przypadkach będzie się zgadzać?
Dzięki za odpowiedź.
Jak było z podstawówką? Nie pamiętam, ale jakoś poszło :)
Co ma do tego podstawówka? To pytanie bardziej ekonomiczne chyba?
20 zeta brutto za godzinę w niedzielę?
Myślałem że mamy 2018 rok, a nie 2007.
Umowa zlecenie. Gdyby nie to że "wywalczyliśmy" (bo jest więcej osób na zleceniu, pracujących dłużej, lub krócej) sobie to w zeszłe lato, to robilibyśmy za 13.00 (wtedy 13.00zł, albo 13.50 nie pamiętam), w soboty (w niedzielę nigdy), święta i nocki. Podczas gdy osoby zatrudnione na umowę o pracę pracując równolegle z nami dostają dodatki nocne i inną stawkę w soboty i święta, ale to mało ważne tutaj akurat.
Co ma do tego podstawówka? To pytanie bardziej ekonomiczne chyba?
Nie, to prosta matematyka na poziomie podstawówki.
Typa przez 12 lat edukacji uczono robienia krzyżowek DNA i wlewania kwasów do zasad, a nie wie co to brutto i netto. Polska szkoła.
A z tym brutto i netto to faktycznie coś jest na rzeczy. Cały czas pod artykułami o wynagrodzeniach różnych zawodów pojawia się płacz tych samych grup zawodowych, że tyle to oni na oczy nie widzieli, bo nie potrafią zrozumieć, że w danym artykule mowa jest o kwotach brutto... Albo stękanie młodzieży, bo na umowie jest inna kwota niż ta, która wpływa na konto...
Powiedziałbym, że to raczej wina głupoty autora niż kiepskiego poziomu nauczania, popatrz chociaż na post 3.1, przecież on zadał pytanie ekonomiczne. O_o
Zgadza się.Szkoda strzępic ryja.25 lat wolności i demokracji w tym kraju i takie stawki dla roboli którzy ginęli za tę demokracje i wolność.Teraz krawaciarze bardziej ich gnoją niż wtedy komuna.