Ostatni Jedi najbardziej dochodowym filmem 2017 roku
Niestety też dołożyłem cegiełkę do tego sukcesu. W każdym razie, to był ostatni film SW na jaki wybrałem się do kina. Niezależnie jakie będą recenzję, kolejny film obejrzę co najwyżej na TV.
A mi się film podobał, mimo pewnych momentów które nie pasowały do tego filmu.Uważam że jest lepszy od Przebudzenia Mocy, ale słabszy od Rogue One.
Być lepszym od Przebudzenia Mocy to nie jest specjalne osiągnięcie... Równie dobrze to samo zdanie można sparafrazować w ten sposób: "uważam, że jest lepszy od Mrocznego Widma[...]".
Ach, echa dyskusji sprzed kilku miesięcy. "To najlepszy film SW", "To najgorszy film SW!"
Nie żałuję pójścia na film, jednak sam film był średni. Wiele rzeczy mi się nie podobało i czegoś tam brakowało. Szczególnie nie podobało mi się, że 60% filmu jeden statek ścigał drugi a akcja była strasznie rozwleczona. Na następny SW też pewnie pójdę, bo jednak to dobre kino SF, ale nie oczekuję fajerwerków.
Niestety TFA i TLJ to najsłabsze filmy SW... A najgorsze jest to, że ich 'twórcy' nadal będą robić kolejne części...
To pokazuje jak wielkie są Gwiezdne Wojny, skoro wystarczy zrobić tak niespójny, nudny i wywracający do góry nogami życiorysy starych bohaterów film, a on i tak osiągnie sukces. Wielka szkoda, że nowa trylogia to na razie niewypały, bo klasyczna trylogia zasługuje na lepsze dziedzictwo.
W kinie, meczylem sie, bylem zawiedziony, wynudzony 2h i 20min. Obejrzalem drugi raz, z ciekawosci z dubbingiem PL, i film jest nawet ok, ma swoje wady, glupotki ale jakos wysiedzialem ten sam czas bez spogladania na zegarek.
Moze wina jest ze kazdy nowy film, robi inny rezyser? W TFA pokazali pare rzeczy, w LJ pokazali je ponownie i zaraz zniknely z ekranu
Obejrzałem w końcu i jestem przerażony. Tragedia.
Nudy, dłużyzny, kiepski scenariusz bez polotu, brak porywających walk na miecze (czerwoni kolesie byli całkiem fajni, ale szału to nie robi w porównaniu do tego, co już oglądaliśmy wcześniej), brak ciekawych walk w kosmosie (kolesi ściga cała flota, w tym kilka Star Destroyerów, a tempo ostrzału wynosi jakieś 0,5 strzału na sekundę), z Luke'a zrobili zwariowanego, starego grzyba, ale całość filmu najbardziej niszczy główny "badboy" (ten cudzysłów powinien być powielony wielokrotnie), który wygląda, zachowuje się i robi miny jak totalna pierdoła i rozwydrzony gówniarz. Praktycznie cały film czekałem na scenę, w której rzuci się na ziemię i zacznie z płaczem histerycznie kopać podłogę.
Film ma w mojej opinii tylko trzy jasne elementy:
- świetny model pancernika gwiezdnego, przypominający bombowiec B2,
- kozackie AT-AT , czerwona kabina dodaje im wredoty i ogólnie wyglądają na nieźle wkurzone
- laska Jedi - przyjemnie się na nią patrzy, ale przede wszystkim przez cały film sprawia wrażenie baby z jajami, chętnie bym ją zobaczył jako Larę Croft, zamiast Alicii "Drewno" Vikander