Jak sobie go wyobraźić? Jak może być nieskończony? Przecież gdzieś musi być koniec... Tak się nie kończy, nigdy, lecisz lecisz miliardy lat i nie ma końca.. Jak to możliwe?
Coś niesamowitego. Nieprawdopodobnego.
Nie moze być nieskończony, bo powstał w wielkim wybuchu i od tego czasu się powiększa, więc skoro cały cały czas rośnie, to samo za siebie mówi.
Raczej jest nieskończenie wielki, z punktu widzenia człowieka.
Nie jest nieskończony. Ma 13.5mld lat więc zgodnie z tym ma 13.5mld lat świetlnych średnicy jednak ze względu na rozszerzalność na poziomie 300km/s szacuje się, że aktualna średnica wszechświata to 30mld lat świetlnych
A średnica obserwowalnego dla nas wszechświata to 92 mld lat. Wot technika.
No racja. W sumie nie wiem do końca jak to jest. Możliwe, że powaliłem jednostki.
A co jest za wszechswiatem albo w czarnej dziurze?
Na to pytanie nikt ci nie odpowie gdyż nikt do niej się nie wybrał i z niej nie powrócił, a wedle wielu definicji jak coś do niej wpadnie, nie ma możliwości powrotu, wedle teorii czy niby obserwacji wielu naukowców na świecie czarne dziury powstają z obumarłych gwiazd, ale to ciągle temat nie zbadany.
Legenda głosi że czarne dziury powstają wtedy, kiedy gracze wydają pieniądze na mikropłatności i inne bzdury serwowane przez teraźniejszą branżę.
Legenda głosi że czarne dziury powstają wtedy, kiedy gracze wydają pieniądze na mikropłatności i inne bzdury serwowane przez teraźniejszą branżę
Jest to nieprawdą, za każdym razem gdy gracz wydaje hajs na mikropłatności umiera kucyk.
Po prostu nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego stanu rzeczy, że coś jest nieskończone, lub jest jakaś cząstka elementarna, bo nasze umysły od małego nie są stawiane z takimi rzeczami. Więc jak ktoś by Ci powiedział, ta oto cząstka jest cząstką elementarną i jest ona podstawowym budulcem wszystkich innych cząstek, to i tak nie byłbyś w stanie tego przetrawić, bo jesteś nauczony, że zawsze coś wynika z czegoś, coś tworzy coś innego.
To tak jakbyś osobę sprzed 2000 lat próbował nauczyć obsługi komputera w godzinę.
Przecież gdzieś musi być koniec... Tak się nie kończy, nigdy, lecisz lecisz miliardy lat i nie ma końca.. Jak to możliwe?
Widać że Kolega chyba nigdy nie grał w Project I.G.I.
A no tak xD
Ale tylko w jedynce.
Ciekawe jak daleko stąd jest jakaś cywilizacja, chociażby bardzo prymitywna I dopiero stawiająca pierwsze ,,kroki"
Coś na zasadzie pierwotniaków.
Nie potrafimy sobie wyobrazić nieskończoności i ogromu wszechświata. Coś jak wyobrażenie czwartego wymiaru. Nie da się.
Narysuj na kartce papieru stickmana. Będzie w 2D. Gdyby był żywą istotą to też nie wyobrazi sobie 3D, bo żyje w 2 wymiarach.
Tak BTW opcje są dwie, że jesteśmy sami we wszechświecie i że nie jesteśmy - obie są tak samo przerażające.
Jezu, człowieku.
Akurat wymiary są opisane bodajże do 11 czy 12, tak więc nie do końca jest tak, że nie możemy sobie wyobrazić tego. Chodzi o swobodne poruszanie się pomiędzy nimi.
I nie stosuj cytatów jako własnych przemyśleń.
Teoria strun to tylko teoria. A w teorii nie żyjemy. Masz 3 wymiary i tyle.
A cytat to cytat. Nie stawiam cudzysłowów bo na telefonie mi ciężko.
Chłopie, nie wiesz o czym piszesz.
Naprowadzając Cię - sam odczuwasz 4 wymiary, nie trzy.
Co ty za bzdury wypisujesz? Ludzie postrzegają TRZY wymiary przestrzenne. Czas jest dodatkową składową, która razem z przestrzenią trójwymiarową tworzy czasoprzestrzeń. Czasu nie mierzysz w metrach, tylko w sekundach.
Nie moze być nieskończony, bo powstał w wielkim wybuchu i od tego czasu się powiększa, więc skoro cały cały czas rośnie, to samo za siebie mówi.
Skoro powstał w wielkim wybuchu, to ten wielki wybuch kiedyś się skończył, nie? Tylko kiedy? Mały hint, ten wielki wybuch trwa nadal, wolniej, mniej spektakularnie, ale trwa.
Żeby mówić o tym, czy wszechświat jest skończony, czy nie, trzeba najpierw zdefiniować czym ta nieskończoność jest.
Można mówić o nieskończonej przestrzeni, ale żeby tę nieskończoność pokazać, trzeba wskazać dwa obiekty i odległość między nimi.
W praktyce jest to niewykonalne, bo możemy badać tylko ten obszar wszechświata, który wchodzi z nami w interakcję, czyli tzw. obserwowalny wszechświat. Choć to też za dużo powiedziane, bo obserwowalny wszechświat to ledwie promieniowanie elektromagnetyczne wyemitowane przez odległe obiekty, które do nas dotarło.
To, czy wszechświat jest skończony, czy nie nigdy się nie dowiemy. Jedyne co możemy stwierdzić, to fakt, że ledwie skończona jego część wchodzi z nami w interakcję. Możemy teoretyzować i tworzyć najróżniejsze modele matematyczne, które będą dobrze opisywać działanie wszechświata. Jednak bez możliwości weryfikacji nie będą one niczym więcej niż tylko teoriami.
Wszechświat musi być nieskończony, bo gdyby był skończony i wypełniony skończoną ilością materii to po jakimś czasie oddziaływanie grawitacyjne skupiło by materię w jednym punkcie. Jest pewien model, tzw. pierwszy model Friedmanna, w którym wszechświat jest przestrzennie skończony, ale jednocześnie nie ma granic. Stephen Hawking porównywał to do kuli ziemskiej, która jest przestrzennie skończona, ale nie znajdziemy żadnej granicy chodząc po niej. Tak samo miałby wyglądać wszechświat, tylko że w 3 wymiarach - po prostu można by łazić po nim w kółko, trafiając w końcu do punktu wyjścia.
mi się podoba to:
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
to tez nam tłumaczy dlaczego nie spotkaliśmy jeszcze ufolków, albo wszechświat jest tak wielki ze nie mogą do nas trafić
albo przez te głupotę nie chcą do nas zagadać,
w sumie nie dziwię się, jak ktoś potrafi podróżować miedzy gwiazdami to musi być nie lada rozgarnięty, zagląda do nas a tu ludzie się tłuką między sobą jak mały o banana, parskają śmiechem lecą dalej.
gdyby był skończony i wypełniony skończoną ilością materii to po jakimś czasie oddziaływanie grawitacyjne skupiło by materię w jednym punkcie
Tylko pod warunkiem, że nie istnieje żadne inne oddziaływanie, które prowadzi do rozszerzania się wszechświata. Naukowcy jednak postulują istnienie hipotetycznej ciemnej energii, która powoduje przyspieszanie oddalanie się galaktyk od siebie.
Jest tak jak pisałem. Skończone jest to co możemy obserwować, ale trudno cokolwiek powiedzieć o tym co znajduje się poza obserwowalnym wszechświatem.
Żeby spróbować odpowiedzieć na to pytanie potrzebujemy konkretnej 'teorii wszystkiego' z działającym modelem matematycznym, który przewidziałby co może znajdować się w obszarach do których nigdy nie dotrzemy.
Nieskończoność wszechświata nie ma dla nas żadnego znaczenia, dopóki nie pokonamy bariery prędkości światła, jeśli w ogóle jest to możliwe. Jeśli prędkość światła faktycznie jest nieprzekraczalną barierą, to ludzkość nigdy nie opuści lokalnej grupy galaktyk. Po prostu tempo naszej ekspansji będzie na tyle wolne, że pozostałe galaktyki będą uciekać szybciej niż byśmy mogli do nich dotrzeć.
A końcem będzie śmierć cieplna wszechświata. Ponura wizja, ale z perspektywy czasu życia ludzkiego kompletnie abstrakcyjna.
Mnie najbardziej zadziwia fakt, że wiele atomów naszych ciał powstało w odległych gwiazdach w trakcie wybuchów supernowych. Dlatego też mówi się, że jesteśmy dziećmi gwiazd. Nie naszej jednej gwiazdy, ale wielu dawnych gwiazd, których gwałtowna śmierć zsyntetyzowała pierwiastki niezbędne do istnienia życia na Ziemi.
Mnie bardziej zadziwia, że 98% atomów naszego organizmu regularnie wymienianych jest na nowe. W różnym tempie ale zawsze.
Pomimo tego mamy nieodparte osobiste wrażenie ciągłości.
To przedziwna sztuczka, jak zbudować niezawodny układ z zawodnych elementów a do tego utrzymać go w dynamicznej równowadze.
we wszechświecie wszystko się porusza i tak też jest z nasza galaktyką która ma kurs kolizyjny z andromedą
wiec moze nie musimy nigdzie podróżować wystarczy poczekać to może akurat przypadek kogoś nam podsunie
Taka sama bzdura jak to, że Ziemia jest okrągła. Wpajają Wam pierdoły do głowy, a Wy to łykacie jak pelikany.
Ziemia jest płaska, inaczej oceany by z niej spłynęły. Kosmos krąży wokół Bieguna Północnego. I tyle, proste.
Mną najbardziej wstrząsnęło, że obecnie uznaje się, że większość Wszechświata stanowią "ciemne" składniki (materia i energia), o których nie mamy bladego pojęcia.
Te 'ciemne' składniki mogą w ogóle nie istnieć. Mamy po prostu pewien model matematyczny, który dobrze opisuje prawie wszystkie zjawiska w lokalnej skali. Jednak wysypuje się w perspektywie całych galaktyk. Te 'ciemne' składniki to taka łatka dla aktualnie stosowanych teorii. Są też teorie, które starają się zmodyfikować działanie znanych nam zjawisk tak, by nie trzeba było posiłkować się tymi 'ciemnymi' składnikami.
Tak zresztą było z mechaniką klasyczną, która choć dobrze opisuje zjawiska towarzyszące nam na co dzień, przestaje mieć sens dla dużych prędkości oraz w mikroświecie.
Potrzebowaliśmy jednak rzeczywistych przykładów, że mechanika klasyczna nie działa, by stworzyć nowe teorie.
Tak też jest z obserwacją wszechświata w największej skali. Nasze wzory tam przestają działać, bo tak jak klasyczne wzory na prędkość wysypują się, gdy zbliżamy się do prędkości światła, tak w ogromnych skalach klasyczne oddziaływania mogą być tak słabe, że inne, pomijalne z naszej perspektywy oddziaływania mogą być dominujące.
jakna moje to nie ma szans zebysmy byli sami we wszechswiecie
jest to praktycznie nieprawdopodobne
inna sprawa czy kiedykolwiek wymyslimy cos co pozwoli nam podrozowac tak daleko w znosnym czasie by odkryc inne cywilizacje
jesli zas to my zostaniemy odkryci to wszystko sie raczej zawali, znikniemy w mgnieniu oka
Myślę że spokojnie "kiedyś" wymyślimy, że będziemy mogli podróżować między planetami, i odwiedzać inne cywilizacje, ale póki co jesteśmy jeszcze stanowczo zbyt mało rozwiniętą i młodą cywilizacją, ok 120 lat temu pierwsze maszyny latające potrafiły latać max kilka -kilkanaście sekund, teraz przekraczają prędkość dźwięku, pierwsze samochody- pojazdy jechały maks kilka kilometrów na godzinę, teraz jeżdżą 20 razy szybciej, i udało nam się to osiągnąć w jeden wiek, jedno jest pewne, zakładając jeżeli te wszystkie incydenty typu "Ufo" spodki to przybysze z innych galaktyk, ,są prawdziwe i potrafią odwiedzać naszą planetkę i być może te cywilizacje mają kilka tys lat, to aż strach pomyśleć jak technologicznie nas przewyższają. Bo nie ma opcji abyśmy byli sami w tym gigantycznym wszechświecie. A czy wszechświat się kończy? myślę, że równie dobrze pasować do tego będzie stwierdzenie czy jest coś takiego jak Bóg, wielu powie ale wszechświat powstał na skutek wybuchu, a skąd wziął się wybuch?, te największe niewiadome pozostają po za naszym pojmowaniem.