<Zbędny i naładowany negatywnymi emocjami komentarz usunięty>
Pamiętam z jakim zażenowaniem oglądałem to w TV. Najbardziej jako grzecznego młodzieńca raziły mnie bluzgi.
Ale w sumie dosyć dokładna kalka tego co się działo w woju (oczywiście z pominięciem prawdziwej fali).
Ale w sumie dosyć dokładna kalka tego co się działo w woju
Zapewne znasz tylko kogoś kto był...
Gdyby państwo polskie było ciut bogatsze i miało pomysł na nowoczesną służbę wojskową, wprzęgniętą w system społeczno-edukacyjny, to może byłbym za. Ale musieliby się za zorganizowanie tego zabrać ludzie z głową, a takich pisowcy przeca ni mają.
Mam niestety niewesołe przeczucia, że bez względu na system i jego szczelność samo podstawowe założenie, że młodzi chłopcy rozkazują jeszcze młodszym chłopcom może prowadzić tylko do jednego.
Ja się nie znam na wojsku, ale może w ramach rocznej służby to nie młodzi ludzie rozkazywaliby młodym. Byłby tylko jeden rocznik. W systemie amerykańskim to jest jeden z kolejnych możliwych etapów kariery wojskowej - szkolenie. I gdy się trafia do jednostki w charakterze instruktora, to już raczej nie jest się młodym.
Hmmmm zależy.
Jak to robić to od razu po szkole, a nie w trakcie budowania już dorosłej pozycji, gdzie tym rokiem możnabybyło komuś zmarnować progres.
Niektórym by się to przydało, bo jak widzę po swoich niektórych kolegach pewnych zachowań typu że matka mu pod nos obiad przynosi I jeszcze marudzi, czy nie umie w pracy jednej siedzieć wiecej niż 3 miesiące.
Czy po dzisiejsze młodsze pokolenie chodzące w rurkach, włosy jak rolady a w autobusie nie pomoże kobiecie z wózkiem bo są wpatrzeni w grę na telefonie.
Ta rurkowcy i tak by nie poszli bo pewnie na uniwerku na filozofii by wylądowali :D
Bla bla bla. Polecam książkę Four Feathers Alfreda Edwarda Woodleya Masona albo film na podstawie tej książki z Heathem Ledgerem. Wczasach kiedy trzeba się sprawdzić może się okazać, że ci goście w rurkach mają więcej odwagi i lojalności niż ci na pozór wyglądający na urodzonych zabijaków.
A co do pomocy kobietom nikt tak nie wpycha się w kolejki przed kobiety nawet przed te które są w ciąży niż właśnie faceci 50+. Czyli goście po służbie wojskowej.
Nie zgadzam się.
Nie wszystkich rodzice nauczyli jakiejś wewnętrznej dyscypliny.
Jak wspominałem mam przykład kolegów którzy są w okolicy 30stki a siedzi na bezrobociu I matka mu pod nos obiad przynosi, a on do pracy się nie kwapi.
Jakieś poczucie odpowiedzialbości za siebie I innych, z pokolenia rodziców nie było tylu samotnych matek.
Czy usamodzielnienie się ,,on nie bedzie sam mieszkac bo musiałby by pilnować się I koniec takich imprez"
I jeszcze klasyka u mnie w rodzinie, chłop wiek licealny a matka kanapki robi przed szkołą, a on w szoku jak ich niema I niewie co robić
Kamilowy. Dałeś się poznać jako prosty człowiek wierzacy w proste rozwiązania (i nie ma w tym nic złego). Ale uwierz mi, wojsko ludowe nikogo niczego nie nauczyło (no może z wyjątkiem łojenia wódu) ani nikogo nie wychowało. Nie ma magicznych metod na zmianę mentalności i uszycia wszystkich ludzi wg jednego wzorca.
Ale co ci to wojsko da poza twoimi wydumanymi teoriami o uczeniu się odpowiedzialności? Od tego są rodzice i wychowanie, a nie wojsko, jeszcze w stanie takim jak sił zbrojne RP. Polska na gwałt potrzebuje nowoczesnych systemów OPL, a ty tutaj pochwalasz pomysł tworzenia mięsa armatniego dla rosyjskich czołgów i dronów.
Nie wszystkich rodzice nauczyli jakiejś wewnętrznej dyscypliny. Jak wspominałem mam przykład kolegów którzy są w okolicy 30stki a siedzi na bezrobociu I matka mu pod nos obiad przynosi, a on do pracy się nie kwapi.
To nie jest rola wojska.
Co do mięsa armatniego się nie zgadzam.
Znaczy chodzi oto: niewyobrażam sobie żeby miał sens obrony żołnierzy wyszkolonych w rok z w starciu z wyszkolonymi zawodowymi Rosjanami plus to że współczesna wojna różni się od dajmy na to ostatnim konflikcie w Europie w Jugosławii.
Ale pamiętajcie o jednym.
Okupacja musi mieć sens I korzyści I jest to drogie przedwsięzięcie.
Teraz ci żołnierze w bezpośrednim starciu są bezużyteczni, ale gdyby były tutaj już wojska to przykładowo 5 milionów wyszkolonych partyzantów jest potężną bronią I potencjalny okupant policzy I się zastanowi czy to ma sens.
Ja właśnie żałuję że nie byłem w wojsku z tego względy(rocznik 89 był pierwszym co nie miał obowiązku, albo 88) bo na ten moment jestem nie przydatny w razie obrony.
5 milionów wyszkolonych partyzantów jest potężną bronią
5 milionów partyzantów z łukami i dzidami. Kamilowy jak zwykle chciałby posłać na śmierć rodaków, widać że nadal się mści za 1920. CO MY CI ZROBILIŚMY?!?!?!??!?!
Jak mawiał Napoleon: "Dajcie mi jednego Kamilowego, a przegram każdą wojnę."
Idiotyzm.
Trzeba dobrze zapłacić i sprawić aby wojsko uczyło czegoś więcej niż walenia wódy i wciągania tony papierosów - to będą i chętni. Gdzie problem?
Z kategorią niższą niż A raczej nie ma na to szans :/
tylko ochotnicza służba. wszystkie dotychczasowe próby "uludowienia" wojska (NSR, OT, a i zapewne Legia Akademicka MON - czyli ze studenta w oficera rezerwy w dwa miesiące...) były kosztowne i nieudolne.
powtarzam - tylko ochotnicza, profesjonalna armia.
chcecie do woja? no to uczyć się i uderzać na WAT albo na WSOWL. Górne limity wiekowe zniesiono, więc nawet trzydziestolatek może się dostać - jeśli niestraszne mu dryl i nieustanna nauka.
I komu ma to pomóc? Obowiązkowa służba to głupota. Niech lepiej MON i Pan były minister zajmą się organizowaniem OPL, bo na razie jesteśmy goli, a kupowanie takiego dziurawego Patriota to strzał w kolano. Przecież Moskwa to już nie ma szampana na świętowanie.
Ciągle tylko analizujemy, miały być Homary, "podwodne lotniskowce", drony. Nie ma nic, my tylko analizujemy i prowadzimy negocjacje, a Czesi już niedługo wyprodukują własny odrzutowiec na eksport. Rumunia robi też przemyślane zakupy. Niedługo to Polska będzie mogła zawalczyć co najwyżej z Maroko, bo każde inne państwo się po nas przejedzie, nie mówiąc o Rosji.
Co da to zmuszanie ludzi do wojska? I te chłopaczyny z WOT? Przecież to są nie nawet półśrodki, tylko zaśmianie się w twarz ludziom i sabotowanie sił zbrojnych. Gdzie są wyroki dla tych ludzi i dymisje za partactwo?
Sitwa PO to przy tej z PiS nic.
Po raz kolejny Daniel pokazujesz jakim ignorantem jesteś. Z cyklu nigdzie nie byłeś nic nie widziałeś ale na podstawie jednego artykułu i swoich wyobrażeń stałeś się znawcą tematu.
Nawet najlepsza zawodowa armia potrzebuje zaplecza w postaci wyszkolonego zasobu ludzkiego. A w Polsce takiego coraz mniej.
Jednym z założeń uzawodowienia armii było to, że służba obowiązkowa zostanie przywrócona kiedy to armia po prostu stanie się nowoczesna. I jest to jeden z podstawowych elementów tworzenia nowoczesnej armii.
Służba przygotowawcza obecnie trwa 4 miesiące i jest to całkiem dobrze wykorzystany czas. Nie ma fali, nie ma obierania ziemniaków, czy służby wartowniczej. Chłopaki przez ten czas szkolą się bez przerwy. Ja uważam, że 4 miesiące to trochę mało. Ale lepszy rydz niż nic.
Obowiązkowa służba wojskowa powinna być obowiązkowa z wyłączeniem osób twojego pokroju Daniel. Coś na styl "pacyfistów do armii nie bierzemy". Nawet jakby była dowolność w stylu jeśli nie chcesz iść na szkolenie to nie idziesz. To ręczę Ci i wam kochani, że chętnych na szkolenie nie brakowałoby. Takie szkolenie to fajna przygoda, dodatkowo robisz coś pożytecznego. Dla młodego mężczyzny, który lubi trochę sportu posiada jakąś tam dumę i nie maluje paznokci, przysięga wojskowa jest naprawdę honorowym przeżyciem.
Taka prośba, Danielu jeśli boisz się zamoczyć skarpety nie siej fermentu. Takie boi tyłki już wiedzą gdzie załatwiać zwolnienia od lekarzy.
Nawet najlepsza zawodowa armia potrzebuje zaplecza w postaci wyszkolonego zasobu ludzkiego.
I pewnie dlatego w USA jest pobór.... oh wait
Jednym z założeń uzawodowienia armii było to, że służba obowiązkowa zostanie przywrócona kiedy to armia po prostu stanie się nowoczesna. I jest to jeden z podstawowych elementów tworzenia nowoczesnej armii.
Pierwsze zdanie przeczy drugiemu zdaniu. Pomijam już fakt, że nasza armia nadal nowoczesna nie jest i jeszcze jej sporo do tego stanu brakuje.
Chłopaki przez ten czas szkolą się bez przerwy. Ja uważam, że 4 miesiące to trochę mało. Ale lepszy rydz niż nic.
Czyli wydawanie kasy na półśrodki. Kto bogatemu zabroni?
Dla młodego mężczyzny, który lubi trochę sportu posiada jakąś tam dumę i nie maluje paznokci, przysięga wojskowa jest naprawdę honorowym przeżyciem.
Lubię sport, posiadam dumę, nie maluję paznokci i nie potrzebuję przysięgi żeby przeżywać jakieś tam honorowe uniesienia...
przysięga wojskowa jest naprawdę honorowym przeżyciem.
No dla mnie nie jest. Tak mi przykro.
pewnie dlatego w USA jest pobór.... oh wai
W USA chętnych do armii nie brakuje. Rezerwa się im sama tworzy.
Pomijam już fakt, że nasza armia nadal nowoczesna nie jest i jeszcze jej sporo do tego stanu brakuje
Rozumiem, że na szkoleniu przygotowawczym byłeś. Może podziel się z nami czego w toku szkolenia brakowało Ci.
Czyli wydawanie kasy na półśrodki. Kto bogatemu zabroni?
4 miesiące wystarczy aby nauczyć się potrzebnych zagadnień. To nie półśrodek.
Lubię sport, posiadam dumę, nie maluję paznokci i nie potrzebuję przysięgi żeby przeżywać jakieś tam honorowe uniesienia.
I ja to szanuję. Dlatego też powinien być wybór.
No dla mnie nie jest. Tak mi przykro
Dla was może to nic nie znaczy. Proszę abyście byli tolerancyjni wobec ludzi którym jednak zależy na takich doznaniach.
a te zasoby ludzkie to do czego? Kopania rowów przeciwczołgowych czy po prostu ginięcia pod ogniem artylerii?
150 tys. profesjonalnego i dobrze wyposażonego wojska jest więcej warte niż ćwierć miliona pospolitego ruszenia.
polactwo jak zwykle szykuje się do poprzedniej wojny.
choć oczywiście jestem za tym, aby promować wśród młodych postawy "proobronne". Byle z głową, czyli inaczej, niż robi to PiS.
zychomir-->
Kolejny spec od wojen. Popieram tworzenie 150 tysięcznej doskonale wyposażonej, wyszkolonej armii. Ale nieodłącznym elementem tego jest tworzenie rezerw ludzkich. Na wojnie giną ludzie. Podczas dużego konfliktu może się okazać, że 150k to stanowczo za mało. Przemyśl to.
^ obecne OT to gówno, nie wojsko - może do wspomagania jednostek regularnych się nadadzą, ale przecież Antoni widział ich jako równorzędny rodzaj wojsk.
cała para idzie w pospolite ruszenie, a systemy obrony przeciwlotniczej właściwie nie istnieją.
chcesz, to idź do woja, specu. W dwa miesiące zrobią z ciebie oficera rezerwy. Mama będzie dumna.
aha - przemyśl to. : D
W USA chętnych do armii nie brakuje. Rezerwa się im sama tworzy.
No a u nas zrobi się po polsku. Skoro chętnych brakuje to się ich na siłę wciągnie. To jest właśnie ta różnica.
Rozumiem, że na szkoleniu przygotowawczym byłeś.
Nie, nie byłem. Gdy zastanawiałem się czy iść wtedy trwało to 9 miesięcy. Byłem serio zainteresowany, ale poczytałem co nieco i dałem sobie spokój.
Jednak nie rozumiem jak ten fakt odnosi się do nowoczesności armii? Jak jestem bez szkolenia to już nie potrafię zauważyć, że sporo woja jeździ na starych BWP-1i BRDM'ach oraz innych tego typu zabytkach, że marynarka wojenna prawie nie istnieje, że są braki choćby w OPL, czy w kwestach czym zastąpić SU-22, stare śmigłowce? Nie wspominając o takich nowościach jak T-72 i PT91, które gorsze niż stare A4 od Niemców?
4 miesiące wystarczy aby nauczyć się potrzebnych zagadnień. To nie półśrodek.
Aha, to ciekawe bo w poprzednim poście pisałeś: Ja uważam, że 4 miesiące to trochę mało. Ale lepszy rydz niż nic.
Może się w końcu zdecyduj.
Proszę abyście byli tolerancyjni wobec ludzi którym jednak zależy na takich doznaniach.
Ależ jestem bardzo tolerancyjny, a sam także proszę żeby zostawić w spokoju ludzi, którym na takich doznaniach jednak nie zależy.
w 4 miechy można wyszkolić ludzi - akurat po to, aby prowadzili działania opóźniające, czyli podrapali wroga po tyłku - a potem zginęli.
zychomir-->1. Obecnie kupowane są patrioty.
2. Cała kasa nie idzie w pospolite ruszenie.
3. W poprzednim poście widać, że popieram służbę ale z dopuszczalną dowolnością. Bardzo nie chcesz to nie idziesz. Z takiego materiału co nie chce ćwiczyć z własnej woli nic nie ulepisz.
Podsumowując Tobie. Przestałem Cie szanować za obelgi w moją stronę.
Trael-->
Pisałem w poprzednich postać. Jestem tolerancyjny. Bardzo nie chcesz nie idziesz. Tyle w temacie.
Modernizacja sprzętu potrwa lata, przez nieudolnych rządzących i brak kasy.
Za niedługo do grona "brak helikopterów, brak opl, brak łączności dojdzie, brak wyszkolonych rezerw"
Dlatego chyba lepiej zacząć coś w tym kierunku działać?
Jest różnica między "moim zdaniem 4 miesiące to za mało" a "w 4 miesiące da się nauczyć ..." Tłumacząc w ten czas opanujesz wszystko co niezbędne, ale dla mnie osobiście czas ten powinien być wydłużony z paru innych względów zależnych od czynników specjalistycznych o, któych nie będę tutaj się rozpisywał.
Zychomir--> polecam pójść na szkolenie i zweryfikować. Bo cytując nie poparte głupoty robisz z siebie błazna.
W USA chętnych do armii nie brakuje. Rezerwa się im sama tworzy.
Otóż nieprawda. Od lat mają z tym problem. Chętni są, ale na stanowiska "specjalistyczne" (a nie na mięso armatnie), na które wymagane też jest wykształcenie. I ta chęć wynika z tego, że armia potem spłaca pożyczki na edukację. Inaczej byłby permanentny niedobór.
Na mięso armatnie mało już kto chce iść, stąd np. od 10 lat rekrutują imigrantów: ci, którzy zostaną przyjęci i odsłużą wymagany okres dostaną obywatelstwo, a "jeśli imigrant porzuci wcześniej mundur, będzie musiał się liczyć z odebraniem mu amerykańskiego paszportu w specjalnym trybie." I średnio się sprawdziło bo już złapano paru "sympatyków" ISIS przyjętych w tym trybie do wojska.
Jest jeszcze rezerwa czyli Gwardia Narodowa. I też mają problemy, np. takie:
"Prawie 10 tys. żołnierzy gwardii w Kalifornii, którzy odbyli wcześniej przepisową służbę na froncie, otrzymywało premie rzędu 20-30 tys. dolarów, mające zachęcić ich do ponownej służby.
Oferowano im także pomoc w spłacie pożyczek na wyższe studia. Premie wypłacano w latach 2006-08, w okresie największego nasilenia walk w Iraku, w których uczestniczyło ponad 150 tys. żołnierzy i Pentagon miał trudności ze skompletowaniem oddziałów. (...) Ocenia się, że w Kalifornii wydano nieprzepisowo na premie około 100 mln dolarów."
Przestałem Cie szanować za obelgi w moją stronę
nie wiedziałem, że wcześniej mnie szanowałeś.
tak czy inaczej - zwisa mi to. : )
polecam pójść na szkolenie i zweryfikować
pójdę, pójdę. : )
No widzisz Aurelius. Jeśli sytuacja się pogorszy to Stany pewnie też wprowadzą obowiązkową służbę.
Pisałem w poprzednich postać. Jestem tolerancyjny. Bardzo nie chcesz nie idziesz. Tyle w temacie.
Więc i ja piszę to samo co wcześniej. Chcesz? Idź i nie zmuszaj innych żeby szli.
Modernizacja sprzętu potrwa lata, przez nieudolnych rządzących i brak kasy.
Więc skoro tej kasy brak na priorytety to po co mamy marnować na jakieś półśrodki? To nie ma sensu.
Za niedługo do grona "brak helikopterów, brak opl, brak łączności dojdzie, brak wyszkolonych rezerw"
Dlatego chyba lepiej zacząć coś w tym kierunku działać?
No ja proponuję działać w kierunku modernizacji sprzętu. Żebyśmy mieli w końcu cą nowoczesną i dobrze wyposażoną armię. Jak już to będzie to możemy się wtedy zajmować innymi fanaberiami.
Jest różnica między "moim zdaniem 4 miesiące to za mało" a "w 4 miesiące da się nauczyć ..." Tłumacząc w ten czas opanujesz wszystko co niezbędne, ale dla mnie osobiście czas ten powinien być wydłużony z paru innych względów zależnych od czynników specjalistycznych o, któych nie będę tutaj się rozpisywał.
Czyli się zgadzamy co do kwestii, że za mało i jest to półśrodkiem. Albo się robi dobrze albo wcale.
Xarexon daruj sobie już, panowie Trael i Aurelius przeorali twoje argumenciki na amen.
Tak jak pisałem wcześniej. Jednym z założeń uzawodowienia armii było to, że służba obowiązkowa zostanie przywrócona kiedy to armia po prostu stanie się nowoczesna.
Dlatego nie można się bać przywrócenia służby na realnych zasadach.
Pozostaje pytanie kiedy armia będzie nowoczesna i kiedy będzie możliwość przywrócenia poboru.
Zychomir--> nawyzywał od idioty, posta wyedytował a teraz udaje greka. Tacy są najgorsi...
Mam nadzieję, że dożyję tego momentu. W międzyczasie postuluję jednak żeby nie wydawać pieniędzy na półśrodki i inne fanaberie.
Dlatego nie można się bać przywrócenia służby na realnych zasadach.
Pozostaje pytanie kiedy armia będzie nowoczesna i kiedy będzie możliwość przywrócenia poboru.
Armia wymaga kasy. Wymagała i za husarzy i za Napoleona i teraz też wymaga.
Wprowadzisz pobór, to wcale nie mała część ludzi pokaże ci fucka i się wyniesie za granicę. Ich brak cię nie zaboli, ale zaboli cię na pewno brak ich kasy. Wprawdzie możesz zrobić tu Kresy 2 i sprowadzić jeszcze ze 3 miliony Ukraińców w to miejsce, ale też zostaniesz za to ukarany. Już ty się reformą wojska lepiej nie zajmuj.
Mamy dobrą zmianę więc jestem spokojny. Ich gospodarnosc jest ja tyle ciekawa że nawet w czasach prosperity nie znajdą pieniedzy na to nie mówiąc o zorganizowaniu.
Nie wiem jak teraz, ale jeszcze pare lat temu szeregowiec dostawal kontrakt na 12 lat, a pozniej zeby zostal przedluzony musiales przestac byc szeregowcem. Oczywiscie tylko jakis % szeregowcow dostawalo go i reszta dostawala kopa w dupe po 12 latach. Wiec kariera mocno ryzykowna, znajomy po 4 latach na kontrakcie spierd... do policji jak zobaczyl ta patologie. Kto chcialby isc pracowac w wojsku, kiedy masz spore szanse na to ze po 12 latach zostaniesz bez pracy z kwalifikacjami "potrafie strzelac" :P Jaki kraj taka armia :P nie ma sie co dziwic ze ludzie nie chce isc. Zapewne caly manewr mial na celu ograniczenie emerytow :P wtedy mozna bylo przejsc na emeryture po 15 latach sluzby. Jakis czas temu przepisy odnosnie emerytur sie zmienily, niestety nie mam info z "pierwszej reki" jak wyglada sytuacja z kontraktami :)
Zlikwidowano to rozwiązanie. Z tego co kojarzę zrobił to Macierewicz.
Domyślam się, dlaczego tak było, ale jak zawsze wyszła z tego patologia.
Ja jestem przeciw. Choćby dlatego:
https://www.youtube.com/watch?v=g7lCqLSmiNE
Głównie do @Xarexon
Po co mamy przywracać pobór, skoro nie potrafimy przez beton wyposażyć żołnierza nawet na zagraniczną misję? W wielu jednostkach do dzisiaj widuje się hełm stalowy wz 67 i AKM na wyposażeniu, nasze bwp mają prawie 50 lat i nie są odporne nawet przed odłamkami ostrzału artyleryjskiego co udowodniła wojna hybrydowa w Dombasie. Mamy tak świetną amunicje do czołgów że aż giną od niej ludzie. A może chcecie zrobić masowy pobór do WOTu, jednostki tak bezużytecznej, że nie będzie w stanie pokonać plutonu Motostriejek na bmp 3, bo niedzielne wyszkolenie i brak odpowiedniego wyposażenia p-panc zrobią masakrę w przypadku próby stawienia oporu. O wspaniałym morale żołnierza w poborze nawet nie chciałbym wspominać, ale niestety muszę - to nie jest XIX wiek gdzie faktycznie pobór do wojska mógł oznaczać jakieś szanse rozwoju i odciążenia rodziny, dzisiaj niewielu będzie chętnych zabijać w imię jakiegoś nieudacznika z Wiejskiej co spi*rdoli na jakimś Gulfstreamie czy innym boeingu 747 w pierwszych godzinach konfliktu do Londynu czy Waszyngtonu, albo w imię (sami sobie wstawcie epitet) otwarcie zdradzających swój kraj jak Róża Thun. Może chcecie ich do tego zmusić? Ukraińcy masowo uciekali do naszego kraju jak tylko konflikt się zaczął, pobór tak bardzo im pomógł i tak bardzo im dalej pomaga że ich kraj jest w zapaści gospodarczej do dzisiaj. Taki to pozytywny wpływ poboru na społeczeństwo, uczy nałogu, przeklinania na potęgę w o wiele większym stopniu co raki zagrajmerskie na youtube czy może kombinatorstwa w stylu typowego homo sovieticus. No ale przyjdzie jeden pajac z drugim plus parę karynek i będą wspominać jak to pobór czynił mężczyznę z nich chociaż tak naprawdę tylko utrwalał i powiększał patologie, przez które do dzisiaj nasz (i nie tylko) kraj cierpi. Kilka wspomnień na starość nie jest tego warte.
Jeśli ktoś uważa jednak że patologia ma miejsce tylko w wojskach lądowych to jest w grubym błędzie. Lotnictwo ma nierozwiązane od lat problemy co udowodniła katastrofa ostatniego MiGa 29, który najprawdopodobniej się rozbił z powodu... braku paliwa, CASY w Mirosławcu czy wreszcie katastrofa Smoleńska. Ostatnio nawet chodzą plotki o chęci dokupienia samolotów M-346 Master , od producenta z którym chyba nawet do dziś Inspektorat Uzbrojenia toczy boje o dostarczenie kompletnego wyposażenia, taka to owocna współpraca a chcemy brnąć w nią dalej. Co do śmigłowców i marynarki to odsyłam do swojego wpisu tu:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14464122#post0-14464451
Do tego wpisu pozostaje mi jedynie dodać, że "wspaniali" decydenci w MONie rozpoczynają procedurę nabycia okrętów podwodnych od nowa.
Niestety czytam bajdurzenia o poborze, o rezerwach a nawet tego co mamy nie potrafimy porządnie wyposażyć. Ale hej, na pewno w razie konfliktu przeszkolone rezerwy cywilów wyposażone w mundur zwany biało-czerwoną opaską naramienną, drugowojenne i posowieckie karabiny z amunicją w ilości sztuk 30 i hełm stalowy wz 67 zrobią różnice. Utworzy się linie okopów jak w Wschodniej Ghoucie i będzie się znowu wszystkimi siłami bronić bohatersko Pragi bo plany decydentów o bronieniu Suwałk okażą się jak zwykle katastrofą. Nic a nic się nie uczymy na błędach i takie posty jak twoje Xarexon oraz niżej przytoczony artykuł tego dowodzą.
juz po tytule watku wiedzialem ze znajde tu eksperta od lesnych harcerzykow antosia. A ten jak zwykle swoje brednie o potedze polskiej armii smaruje :)
O ile dobrze zrozumiałem, to Xarexon nie jest za obowiązkowym poborem.
A z kilkoma tezami imo trudno sie nie zgodzić. I chetnie bym podyskutował z kimś na zywo, śle na forum nie ma co sie przechwalać kto kogo zna jak to czytam wyżej lol
tu nie chodzi o to, kto kogo zna, ale skąd czerpie wiedzę.
jeśli ktoś czyni zarzuty, że wiedzę czerpię z internetu* (tylko), to czuję się w obowiązku uświadomić go, że jest w błędzie.
a rozchodzi się o człowieka, który dyskredytuje innych użytkowników, bo oni nie byli w wojo, a ja byłem.
*choć nie wiem, co jest złego w czytaniu np. IHS Jane's...
zychomir--> przepraszam, jeśli poczułeś się źle oceniony mimo twojej szerokiej wiedzy czerpanej z pewnych źródeł.
Dla mnie prostego człowieka wydały się po prostu niezgodne z prawdę pisane przez Ciebie posty w stylu cała para idzie w pospolite ruszenie w 4 miechy można wyszkolić ludzi - akurat po to, aby prowadzili działania opóźniające, czyli podrapali wroga po tyłku - a potem zginęli.
odpuść sobie, ten człowiek wiedzę o wojsku czerpie zapewne z Polski Zbrojnej.
Dodając do tego twój brak kultury i obrażanie mnie, odniosłem mylne wrażenie, żeś prostak i buc.
Nie miałem na celu dyskredytacji innych użytkowników. Będąc świadkiem tego co się dzieje w armii postanowiłem napisać coś bazując na swoich doświadczeniach. Ale skoro wiesz lepiej. Okej...
Dziwne jest to, że robisz z siebie wielkiego znawce.
^ żadnego znawcy z siebie nie robię - po prostu stwierdzam powszechnie znane fakty (a przynajmniej takie, które w kręgach wojskowych nie stanowią żadnej tajemnicy). Nie trzeba być specem, aby wiedzieć, jakim syfem i niewypałem były i są inicjatywy pokroju NSR, OT, czy te nieszczęsne studium oficerskie (nie mylić ze szkołami oficerskimi).
a na eksperta to stroiłeś się ty ("ja byłem w wojo!, a wy tylko z internetów czytacie" - nie wypieraj się).
i tak, po dwóch miesiącach szkolenia nie otrzyma się oficera rezerwy, ale gówno - mięcho armatnie, które z ekspertem nie ma nic wspólnego. To jest właśnie myślenie w kategoriach poprzedniej wojny: "dostaniemy gnaty i rozbiegniemy się po lasach, górach".
Nie zgadzam się.
Nie wszystkich rodzice nauczyli jakiejś wewnętrznej dyscypliny.
Tego powinna ich w takim razie nauczyć szkoła w całym okresie dorastania, czyli wtedy, gdy jest na to czas i miejsce. Ale jak widać pełno na forum "prawfdzifych meszczyzn"-zjebów, którzy, co zabawne, zasadniczej służby wojskowej nigdy nie zaznali i liczą tylko na to, że państwo rozwiąże ich nietolerancyjny ból dupy względem "rurkowców", a wiek 18 lat jest odpowiedni, by od podstaw wychowywać - i to jeszcze w systemie koszarowym, z założenia i zawsze patologicznym.
Nie żebym był zdziwiony, dyskusja i argumenty zawsze wyglądają tak samo. Ale jednak zawsze człowiekowi robi się niedobrze, gdy to czyta.
Nie, nie byłem w woju. Tak, mam w rodzinie ogarniętego i zdecydowanie niepizdowatego, w rozumieniu patriotów, faceta, który woja przeżył. Jakoś nie chwali "męskiej przygody".
Acha - w woju nikt sobie sam kanapkuff nie robi i chyba rotacyjnie na kuchnie każdego nie biorą,, także porażka jeśli o podstawowy cel szkolenia chodzi.
Obowiązkowa służba wojskowa, czyli nowoczesne niewolnictwo. Ten kto odbył ten wie czym to było. Wylęgarnia debili i społecznego syfu, a wielu osobom zmarnowanie czasu z życia. Jednym z największych plusów PO było zlikwidowanie tej patologii.
To, że w armii brakuje sprzętu, nowoczesnych technologii, pomysłu na modernizację to wiemy. W pełni się zgadzam. Brak kasy, nieudolność rządzących przerabialiśmy to. Czytając wypowiedzi o tym jaka to służba za PRL była zła i patologiczna widać niechęć społeczeństwa do powrotu szkolenia rezerw. Szkolenie teraz wygląda o wiele inaczej, przyjaźniej.
Prędzej czy później trzeba będzie zacząć szkolenia. Niedługo zabraknie ludzi do obsługi sprzętu posiadanego a co dopiero nowo zakupionego (o ile będą jakieś zakupy).
Mówienie, wypieranie poboru jest działaniem na rzecz osłabienia naszego kraju na równi z brakiem zakupów nowego sprzętu.
Na chwilę obecną posiadamy rezerwy, możemy skupić się na modernizacji, ale jeśli nie będzie planu szkoleń na kolejne lata. Problem urośnie i za parę lat forumowi napinacze będą pisali o braku żołnierzy tak jak teraz piszą o braku modernizacji.
Podsumowując: Wprowadzić pobór dla chętnych czyli w praktyce zwiększyć ilość szkolonych żołnierzy, wprowadzić więcej szkoleń rotacyjnych. Brak zasobu rezerwy jest problemem na równi z brakiem modernizacji, zakupów.
bez modernizacji, bez pokazania, że armia NAPRAWDĘ sie zmieniła, bez nowej partii myśliwców (chociaż kandydatów na pilotów akurat chyba nie brakuje), śmigłowców, czołgów z amunicją, jakichś okrętów, głupich transporterów itp. bez pokazania, że mamy się czym bronić - czyli zakupu nowoczesnych systemów obrony przeciwlotniczej, systemów artylerii rakietowej, mitycznych dronów itp. bez prawdziwego, a nie propagandowego "wejścia do służby" nowych karabinów - tylko frustraci i absolutni fanatycy pójdą z własnej woli do woja. Całą reszta, żeby rozważyć tę drogę, musi widzieć w tym sens i coś innego niż czystki Macierewicza w sztabie.
Co prawda bardzo możliwe, że dla człowieka, który w teorii idzie nadstawiać własnej dupy, jedyna zachętą zawsze i wszędzie będzie emerytura po 15 latach, no ale naiwnie załóżmy, że nie zawsze. Naiwnie przyjmijmy, że sprawnie działające siły zbrojne przekonają kogoś jeszcze. Oczywiście wciąż nie tylko tym, że jest fajnie, przede wszystkim kasą - bo, jak piszą wyżej, nawet potęga armii USA nie starcza - lepiej jednak brzmi "pójdę do armii i jeszcze dobrze zarobię" niż "pójdę do bieda armii ale chociaż zarobię".
I wtedy przymusowy pobór i szukanie kogoś, kto może polubi, będzie zbędne.
Bronienie propagandowego i mającego na celu konsolidację elektoratu sebixów wyklętych-wrogów rurkowców gadania o powszechnym poborze jest naprawdę niezrozumiałe.
Z dwojga złego lepsze są już nawet nieudolne WOT poległe w starciu z burzą, bo jakkolwiek to tylko droga zabawa dla dużych chłopców, którzy chcą poudawać żołnierzy (znam jednego z przyjętych na "dowódcę") - udają tylko ci, co mają ochotę.
Co prawda bardzo możliwe, że dla człowieka, który w teorii idzie nadstawiać własnej dupy, jedyna zachętą zawsze i wszędzie będzie emerytura po 15 latach, no ale naiwnie załóżmy, że nie zawsze.
Już dawno to znieśli, teraz na emeryturę można przejść po 25 latach i przy osiągniętym 55 roku życia.
Mój pomysł:
1. Zostawić zawodową armię jak jest.
2. Każdy obywatel, także kobiety, przechodzi krótki, np. 2 dniowy kurs obsługi pistoletu i karabinu maszynowego.
3. Robimy depozyty broni np. w urzędach i gdyby nastąpiło nieszczęście w postaci wojny, wydajemy broń obywatelom.
Powodzenia w ochronie takiego depozytu na jakimś wygwizdowiu.
Najlepszy z możliwych sposobów przeniesienia ciężaru działań na ludność cywilną. Na fiuta armia ma walczyć, niech walczą dzieciaki.
My uwielbiamy takie masakry, jakie potem piękne o nich powstają piosenki.
O Janku co szedł z butelką na czołgi, ale nie doszedł, o Zosi co do końca wierzgała.
A w Szwajcarii każdy ma dostęp do broni. Masakr tam nie ma jakoś.
A w Afryce każdy ma dostęp do broni. Masakry tam są jakoś.
W Szwajcarii zdaje sie nie posiadaja swobodnego dostepu do amunicji. Kiedys dostawali naboje w zapieczetowanych pojemnikach, ktorych i tak nie mieli prawa otwierac, obecnie nie maja nawet tego. Co za tym idzie tych karabinow posiadanych w domach moga uzywac najwyzej w roli maczugi. Ewentualnie na strzelnicach, ale na strzelnicy to i w Polsce sobie mozna bez zadnych problemow postrzelac.
Cywile w razie wojny moga sie realizowac w obronie cywilnej, a nie strzelajac do zolnierzy. Nie wiem ile sie zmienilo w ostatnich czasach, ale mnie jeszcze uczono na przysposobieniu, ze cywil zlapany z bronia w trakcie dzialan wojennych traktowany jest jak terrorysta, ergo wiesza sie go na najblizszej latarni i tyle.
zolnierz jest czlonkiem formacji i obejmuja go rozne konwencje, ktore gwarantuja mu prawo do poddania sie, zlozenia broni i nastepnie odpowiedniego traktowania, jako jenca wojennego. to nie obejmuje cywilow.
jezeli sie myle, to oczywiscie mnie poprawcie.
i gdyby nastąpiło nieszczęście w postaci wojny, wydajemy broń obywatelom
a ci idą szabrować i wyrównywać rachunki z sąsiadami...
W Szwajcarii ograniczony jest dostęp do amunicji, to raz. Dwa, daleko nie każdy ma dostęp do broni w swoim domu. Trzy, w Szwajcarii trochę ludzi ginie wskutek użycia broni więc to nie jest tak super jak by się wydawało.
Poza tym IIRC przepisy odnośnie posiadania i użycia broni w Szwajcarii zostały zaostrzone w ciągu kilku ostatnich lat po tym, jak doszło do kilku strzelanin.
Generalnie pomysł, żeby po prostu wydać broń obywatelom w czasie wojny nie za dobrze działa.
Szkoda tylko, ze powyższych rozmówców, którzy mają jakiekolwiek przeszkolenie wojskowe można policzyć na palcach jednej ręki. Reszta to, oczywiście, naturalni eksperci.
Z racji tego kiedy ostatni raz miały miejsca takie szkolenia, można spokojnie przyjąć, że nowe raczej będą wyglądać inaczej, niż te dla zawodowców obecnie, czy też szkolenia, które pamiętają ostatni poborowi, którzy byli w wojsku 10-15 lat temu.
Szkoda tylko, że obowiązkowy pobór dotyczyłby każdego, a nie samych ekspertów. A przymusowe pozbawienie obywatela wolności i umieszczenie go pod groźbą sankcji karnej na okres co najmniej kilku miesięcy pod komendą randomowych oficerów nie jest czymś, co można rozpatrywać wyłącznie z perspektywy militarnej.
a czekajcie to nie obowiązuje już ustawa że w czasie wojny wszystkie pierdzistołki są ważni i nie uczestniczą w zabawie w okopach, tylko zwykły kowalki ma być mięsem armatnim / dobrze że teraz każdy nie tylko zamożny człowiek żyjący w strukturach EU może pokazać środkowy palec dla każdego mniejszego i większego głąba i wyjechać do innego kraju.
A po co to przywracać? Przecież to jest nikomu niepotrzebne. A tym bardziej, jakby miało to wyglądać tak, jak wyglądało kilkanaście lat temu. Jedyną rzeczą, jaką sie nauczyłem w woju, to sztuka dyskretnego podpierdalania.
Jestem żołnierzem zawodowym, unitarke skończyłem w 2016 (poszedłem od razu po zdaniu matury) i mówię wam, że obowiązkowa służba wojskowa to debilny pomysł. Popierają to tylko ci co nie byli w zecie, na służbie przygotowawczej albo tępe laski, których to nie dotyczy ale się wypowiedzą bo tak.
Unitarka to fizyczne i psychiczne szmacenie człowieka. Prawda, że nie ma już fali, ale słabszego/gorszego kolege pluton i tak będzie gnębił. Dowódcy reagują na mobbing, ale to nie zawsze przynosi dobry rezultat.
Każdy pluton na SP miał swoją ofiarę. Z reguły były to osoby które w czymś odstawały, były ciche i spokojne, albo nie trzymały zasad podstawowej higieny lub się miały za niewiadomo kogo.
Na przykładzie kolegi z mojego plutonu. Chłopak nie potrafił się wysłowić i był wegetarianinem. Nie był głupi, ale ta "odmienność" wystarczyła aby go cisnęli "prawdziwi mężczyźni".
Mówię tu o młodych oprawcach (20-25 lat), starsi nie gnębili młodego, ale też mu nie pomagali. Ja mu nie pomogłem, ponieważ bałem się, że sam będę gnębiony. Jak nikt nie widział to dopiero wtedy okazywałem mu wsparcie i prosiłem żeby nikomu nie mówił o tym.
I co go spotkało ? Limo pod okiem, obrażanie, prowokacje i debilne memy i filmiki (na szczęście nic nie wyszło poza środowisko naszego plutonu).
Dowódcy robili co mogli, bo się w końcu zorientowali co się dzieje. Cały pluton przeyebany został na zajęciach w polu z tego powodu od uja razy, ale nic to nie dawało, bo już i tak wszyscy byli przyzwyczajeni do takiego wysiłku.
Normą było 100m w opeksie i masce razem z karabinem i resztą oporządzenia czołgiem pod górkę, okop, i jeszcze zejście z tej górki. Czołganie się ze skrzynką w kałuży, marznięcie na deszczu w zimny, listopadowy dzionek itp.
W jednostce nie było lepiej. Wracaliśmy cali w błocie, woda na bojlery, 120 chłopa. Jak się domyślacie, ciepła woda się kończyła szybko. Dużo nauki, w tym prawo użycia broni (przy ogromnym zmęczeniu wydawało się to trudne) i nie raz psychiczne dojeżdżanie przez kaprali. To akurat jest konieczne, aby przyzwyczaić potencjalnego żołnierza do stresu w warunkach bojowych.
Czas dla siebie był od capstrzyku (21.30). Wtedy dopiero każdy mógł odpalić telefon bez problemów.
Mam też dużo dobrych wspomnień, bardzo wesołych, gdyby nie to że ten kolega był tak ciśnięty powiedziałbym że to była fajna przygoda.
Tylko, że w przeciwieństwie do obowiązkowej służby, teraz ludzie tam idą z własnej woli i mogą tam zrezygnować w każdym momencie. Poszedłem, bo chciałem. Kto nie dał rady to podpisał kwita i szedł do cywila.
Z opowiadań dowódców wiem, że obowiązkowa służba to patologia. Samobójstwa, skakania z okna aby się połamać i ich zwolniono, gwałty itd. się zdarzały.
Także, kto chce to niech idzie. Jak nie da rady to podpisze papier i papa. Nie każdy to wytrzyma, naprawdę. Nas zostało 80 ze 120.
Dużo zależy od miejsca do którego się trafi. Niektórzy całą unitarke nic nie robili i piekli najwyżej kiełbaski w lesie. Ja przeszedłem mega szkolenie. Dla mnie to był wielki wyczyn to ukończyć, wytrzymać, bo zawsze się bardzo stresowałem i wszystkim przejmowałem. Dzięki temu szkoleniu mało co mnie ruszy, było mi to potrzebne.
A teraz jako zawodowy ? Mam etat świetny i licze nastawy dla artylerii. Nie marzne, nie czołgam się. W sumie mam ciepłą posadkę i się z tego cieszę. Internat od WAM za który nic nie płacę (2700 prawie idzie dla mnie). Jedyne opłaty jakie mam to 64 zł za internet od multimedii, 43 zł za netflixa i 50 zł doładowania za telefon. No i rata za lapka gamingowego (wreszcie ograłem Wiedźmaka 3 :D).
Pracuje od sierpnia, kupiłem pierwsze auto a na urlopie (caaały miesiąc) pojadę na 12 dni do Włoch i 15 do Bułgarii. Żyć nie umierać.
No to akurat wiemy. Takiemu Kamilowemu aż staje na myśl o tym, że mógłby teraz pójść do woja i bezkarnie popastwić się (oczywiście ku chwale ojczyzny i w celach wychowawczo-patriotycznych) na jakimś gościu w rurkach.
Byłem w 2004/2005 pobór jesień :) Sam z siebie, zaraz po maturze bez żadnego przymusu:)
Po trzech miesiącach stojąc na warcie w dosyć mroźną noc naszły mnie pierwsze przemyślenia, wahania i umiarkowane załamki psychiki - można to tak ująć;) Czy był sens tu przychodzić na własne życzenie, mógłbym w tym czasie spać w ciepełku bez żadnej spiny itp. a tu dopiero 1/4 z 12 miesięcy itp. itd. :)
Warta trwała 24 godziny - 2 godziny czynnej warty, 2 godziny ,,teoretycznej'' przerwy i odpoczynku. Zależne to było od widzi mi się d-dcy warty czy rozprowadzającego. Czasy zależne od posterunku.
Było to o tyle męczące fizycznie i psychicznie, że między służbami cały czas brało się udział w codziennym planie zajęć. Ćwiczenia, zajęcia teoretyczne, zajęcia praktyczne, nurkowania przy pewnej jednostce na terenie Komendy Portu Wojennego w Gdyni Oksywiu i oczywiście popołudniowe rejony zewnętrzne (czyt. grabienie liści, zbieranie gałęzi itp.) jak i wieczorne rejony wewnętrzne (na koszarach).
Czy wtedy była fala a może ,,tylko'' jej namiastki? Była.
Poznałem sporo ludzi z którymi wciąż utrzymuję kontakt czy to rzeczywisty czy z niektórymi na odległość.
Czasami było ciężko, były gorsze dni ale i były lepsze, dużo radochy itp. ;)
Sprzęt wówczas nie był najlepszy a nawet bym się posunął o stwierdzenie, że już najniższa półka z możliwych:D Metalowe garnki na głowę, ten pas z ładownicą i maską gdzie przy czołganiu walczyło się z tymi gratami bo się przesuwały na j*aja :D, plecak i osobne szelki, które po czasie dłuższego marszu wrzynały się w kaptury itp. itd. :D
Dopiero pod koniec służby dostaliśmy kevlary, uprząż taktyczną, konkretne kabury do PM-ów plus jakies inne graty.
Teraz co by nie mówić osprzęt jest duży lepszy niż z czasów mojej służby zasadniczej. A przede wszystkim zmienił się system szkolenia.
PS. Zdjęcie specjalnie poprzycinane. Nie ma potrzeby wszystkiego pokazywać a tylko trochę naświetlić, że jeszcze parę/naście lat temu było bardziej ubogo. Przykładowo sam system łączności to bardzo duży koszt.
PS.2 Zebrało mi się na wspominki :D A czy żałuję tych 12 miesięcy? Zdecydowanie nie żałuję.
PS.2 Zebrało mi się na wspominki :D A czy żałuję tych 12 miesięcy? Zdecydowanie nie żałuję.
dla mnie spoko:) powspominać można,:) ja jestem z tych co z przymusu, czołgi, [ 82 - kwiecień / 83 - jesień ] stan wojenny może ktoś zauważył ---> może ktoś pamięta? były takie czasy ) i nie mam z tym problemu... też nie żałuję.
Na wozy bojowe miałem okazję popatrzeć z bardzo bliska na manewrach na poligonie w Drawsku Pomorskim. My korzystaliśmy jedynie z tamtejszego jeziora i ruin budynków ale wieczorami jak to już wszystko stało to nie było problemu pooglądać tego z bliska czy od środka :)
Drawsko Pomorskie:) znam, byłem tam:), ja T-55 takie czasy, wozy bojowe w Twoich latach to pewnie PT-91 no może jeszcze T-72, dziś Leopard, hmmm..? "pośmigałbym" dziś w tym po poligonie..;))
Były jakieś haubice, PTS-y z którymi akurat miałem chwilę bliską styczność bo to amfibie pływające i na wybrzeżu mieliśmy ćwiczenia z ich wykorzystaniem (stara radziecka konstrukcja a jak operator był dupa to mógł to utopić ze względu na silniejsze fale itp.), z czołgów był chyba ,,Twardy'' czyli jak wspominałeś PT-91 ale nie pamiętam już za bardzo. Nie znam się też aż tak nad modelami i rodzajami :)
Z ciekawostek to wtedy mieliśmy do dyspozycji quady z przyczepkami bo swoje graty musieliśmy wówczas dowozić spory odcinek drogi do docelowego miejsca. I była to taka jakby nowość wtedy ale maszyny były konkretne, wielkie i mocne a przypominam, że była to służba zasadnicza. To było lato i zbliżał się mój koniec poboru i w tamtym czasie powymieniali sporo uposażenia i sprzętu. Akurat na odejście :)
W Gdyni za to ćwiczyliśmy w zatoce z Anakondą. Morska wersja Sokoła tyle, że SAR miał ją pod nazwą Anakonda.
Poborowa armia w tak patologicznym kraju jakim była wtedy Polska sory za ostre słowa jak kogoś to razi ale to była jedna wielka dworcowa kurwa której śmierdziało z dupska i od której w większości można było coś złapać, do której trafiało całe mnóstwo ludzi którzy w normalnym kraju nigdy nie powinni się znaleźć w armii. Niestety Polska wtedy takim krajem nie była i dzisiaj jej do tego daleko. Do ZSW czyli "zetki" trafiali ludzie na sztukę, bez żadnej weryfikacji i uczciwych badań lekarskich i psychologicznych. Bardzo często były to kaleki fizyczne i psychiczne. Chwalenie się tą kilkunastomiesięczna “przerwą w życiorysie” dotyczy głównie niedorozwiniętych lamusów ze środowisk wiejskich, marginesu społecznego i patologii, dla których taka forma pseudo "służby" w niby armii była rytuałem “pasowania na mężczyznę”, ta banda przegrywów waliła konia w wojskowym kiblu i kręciła sobie wory a nauczenie się przez nich jak sprzątać i ścielić "wóz" stanowiło wyczyn i bycie mężczyzną albo znęcanie się z nudów nad żołnierzami młodszych roczników . W żaden sposób nie zreformowano patologii odziedziczonej po bandytach z LWP i metod szkolenia odziedziczonych po smrodzie ruskich kacapów tej swołoczy i barbarzyńców, zwłaszcza trepów "zawodowych" których w większości należało wtedy wywalić z wojska na zbity pysk! Dlatego w wojsku była patologia, znęcanie się nad słabszymi i poborowymi z młodszych roczników, złodziejstwo na masową skalę, chlanie wódy itp. itd. Pod koniec lat 90-tych szweje i trepy tak kradły w jednostkach że niektórzy szweje spali na kompanii w kompletnym umundurowaniu z całym ambarasem pod wozem i inaczej taki szwejk za zgubione i ukradzione fanty mundurowe musiał płacić ciężką kasę z głodowego żołdu. Całe szczęście że ten syf i malarię i tak naprawdę tragifarsę narodową mamy już daleko za sobą. Ktoś kto tęskni do tych czasów i optuje za przywróceniem zetki ma po prostu najebane w swojej chorej główce a takich niestety nie brakuje. Dopiero w ostatnich latach można mówić o jakim takim Wojsku Polskim. Dzisiaj jak widzę chłopaków z JWK Lubliniec to naprawdę w tym dzisiejszym Wojsku Polskim sporo się zmieniło na lepsze. To już jest razem z GROM światowa czołówka i elita sił specjalnych. Temat przymusowego poboru to temat całkowicie zamknięty w dzisiejszej armii..
meh, 30 latków raczej na poligon wzywać już nie będą także mi to lotto.
damn, odświeżyłem stary wątek przez pewnego kopacza skarbów wyżej :)
Mój niedoszły szwagier jest w wojsku od roku i akurat jest spokojny, uczynny i ogólnie taki dobry chłopak to go tam mega gnoją za to jaki jest. Tak mu zryli beret, że wyżywa się na rodzinie, a dziewczyna myśli go kopnąć w tyłek za to jak się zmienił. W sumie nie tylko w wojsku tak jest ale i na produkcji, że jak wyczują żeś miękki to będziesz robił najgorszą robotę za kogoś. Pamiętam jak poszedłem na wakacje do roboty na budowie to jako najmłodszy jeździłem rowerem innego pracownika kilometr do sklepu po piwa.
Oj patologia umysłową pracujaca w polskich fabrykach i na budowie to tragedia.
To tak jakby ktoś musiał powtarzać za kare gimnazjum z przyglupami z patologicznym melin. Aż nóż się w kieszeni otwiera jak sobie przypomnę okres pracy z takimi ludźmi jak człowiek dorabiał na studiach.
Wiem, że stary wątek, ale tak sobie myślę, że to by było dobre zderzenie z rzeczywistością dla Gęstochowy.
Gdyby rząd wprowadził ustawę, że Gęstochowa (i tylko on) ma iść w kamasze na rok, chyba wreszcie PiS zdobyłby mój głos.
To Gęstochowa też już nie jest pod 30 jakoś? Dlaczego mięliby ściągać do koszar spaślaków bez kondycji, których głównym życiowym zajęciem (nie piszę tu akurat o Gęstochowie...) jest spłata zaciągniętych kredytów na mieszkanie? Wydaje mi się, że brali by ludzi po zawodówce/szkołach średnich bezpośrednio, czyli jak to kiedyś dawniej bywało.
Właśnie w ten weekend na rodzinnym spotkanku wuja zaczął opowiadać o swoich przeżyciach we wojsku.
Nie powiem, ciekawie tam miał, ale lepiej, żeby nie robili tego obowiązkowego, bo jestem zbyt spokojny na takie coś.
Niech podniosą pensje, zwiększą wydatki na zbrojenia oraz przywrócą kompetentną kadrę szkoleniową na Wojskowej Akademii Technicznej, którą zdegradował gen. Szczurek z nadania Macierewicza.
Obecnie armia nie ma żadnego potencjału militarnego oraz jest niezdolna do obrony terytorialnej. Sojusz NATO nam tej gwarancji nie daje.
Przepraszam, że nie na temat ale strasznie mi się główny temat wątku skojarzył z moimi tegorocznymi wakacjami. Otóż spędziłem je w Zębie (rodzinna miejscowość Kamila Stocha - 5km od Zakopanego) i tam jakoś tak około godziny 5-6 rano budził mnie dźwięk sąsiada głośno krzyczącego do swoich krów: DO DOJA! No i te krowy grzecznie ustawiały się oddać mleko.