Drodzy,
mój dzisiejszy wątek jest nad wyraz adekwatny do tematyki forum. Otóż od lat borykam się z kompleksem wolnego grania w gry. Czasem obserwuję znajomych graczy, którzy 3 dni grają w jedną grę, a potem siadają do kolejnej.
Nie przechodzą ich albo przebiegają! - tak się pocieszam
Ale oni je przechodzą. Są w stanie przejść grę w kilkanaście godzin.
A ja się guzdram. Nawet nie wiem jak i z czego to wynika, ale przy grach cRPG spędzam po kilkadziesiąt godzin. Przy Inkwizycji czy Wiedźminie - nawet ponad setkę. To prawda, mam ten RPG-owy syndrom zajrzenia do każdej dziupli i to moja ostatnia nadzieja, że to stąd się biorą różnice w czasie. Ale nawet gdyby, to te różnice wciąż są dość znaczące na moją niekorzyść.
Ostatnio przechodzę Pillars of Eternity - mam grypę, nawet nie ruszam się z domu, gram po kilka godzin dziennie. I nie wydaje mi się, żeby był nawet w połowie gry, choć na liczniku już 50 godzin. Myślę, że sporo osób kończy PoE w tym czasie.
Jak sądzicie, w czym może tkwić przyczyna? Nie czytam jakoś przesadnie wolno, ale czytam wszystko. Może zła organizacja, kiepski skill?
Powiem Ci tajemnice. Każdy człowiek na tej planecie jest inny. Jeden bedzie robil speedrun a kolejny bedzie przechodzil 8-godzinna kampanie CODa dwa razy tyle.