Filmy sci-fi na rok 2018 - 10 mniej oczywistych premier
Annihilacja Jeśli wyjdzie poza Netflixem zobaczymy
God Particle Idę na stówę
Replicas Kenau jest na fali, miejmy nadzieję, że z niej nie spadnie, chociaż może wyjść odgrzewany kotlet (oby nie)
Alita: Battle Angel Raczej nie
The Meg Czemu Statham godzi się grać w takich filmach u Ritchiego tak się dobrze zapowiadał
Captive State Zapowiada się super, a jeszcze Goodman w składzie. Czekam
The Darkest Minds Raczej nie
Mortal Engines / Zabójcze maszyny Również raczej nie
Origin Unknown Zapowiada się ciekawie
Mute Ciekawy setting i obsada, może być nieźle
A jak wy sądzicie?
Annihilacja - jestem ciekaw, ale to nie musi być udane - Natalie Portman, Jennifer Jason Leigh.
God Particle - Cloverfield Lane 10 podobał mi się, więc i po tej produkcji oczekuje dobrej rozrywki.
Replicas - dawno nie widziałem dobrego filmu z Reevesem.
Alita: Battle Angel - manga nie, film akcji z kobietą-cyborgiem o nadludzkich mocach też nie, Godzilla kontra Vanilla też nie. Jeśli ma być coś japońskiego, to już wolę origami.
The Meg - Statham w kolejnej bzdurze? Będzie walczył z rekinem-gigantem? Naprawdę?
Captive State - John Goodman, Vera Farmiga i coś co brzmi zachęcająco.
The Darkest Minds - dzieciaki z supermocami? Chyba nie załapie się, jeśli chodzi o przedział wiekowy.
Mortal Engines - to chyba też nie dla mnie, ale jeszcze poczekam.
Origin Unknown - zapowiada się na kino klasy B. Bez większych ambicji.
Mute - a to może być interesujące. Twórca Moon mile widziany.
Z wymienionych jestem zainteresowany Anihilacją, Captive State i już bardziej ostrożnie Mortal Engines. Reszta jakoś nie wzbudza ciekawości, a Alita wręcz odrzuca turboniepokojącą twarzą głównej bohaterki (i dotychczasowym dorobkiem Zachodu w temacie aktorskich adaptacji anime).
Alita: Battle Angel -> hamburgery nie maja szacunku do dziel na podstawie ktorych robia, ulepszaja je na swoja modle i wychodza pozniej kasztany pokroju dragon ball
Lubię sci-fi, ale te filmy to taki recykling mocno ogranych tematów. Jedynie Captive State ma jakiś potencjał, ale też nie mam większych oczekiwań.
Cieszy jedynie to, że Anihilacja będzie mieć premierę na Netflixie, więc pewnie ją obejrzę.
Po technicznej biedzie z jaką miałem kontakt w multikinie na ostatnim Star Wars obiecałem sobie, że dopóki nie wprowadzą laserowych projektorów, albo kinowych ekranów OLED, to do kina się nie wybieram. 60" telewizor HDR w zupełności wystarcza, a jakością obrazu miażdży to co oferują kina.
Mam nadzieję, że Netflix zarobi na wysokobudżetowych filmach tyle, że kwestią czasu jest koniec kinowej wyłączności na premiery. 10 lat temu chodziłem do kina nawet kilka razy w miesiącu. Teraz jestem 2-3 razy do roku i to tylko dlatego, że na niektóre filmy nie chce mi się czekać 3-4 miesięcy do obejrzenia w domu.