The Division 2 coraz bardziej prawdodpodobne
Obawiam się, że to będzie kolejna wydmuszka-klon jak Destiny 2. Jedynka nie była tragiczna, jeśli ktoś lubił mnóstwo grindu i przeciwników wchłaniających dziesiątki pocisków. W coopie ze znajomymi nawet dawało radę. Może pójdą krok dalej i zrobią bardziej otwarty świat i dodadzą kilka mechanik z Wildlands, ale nie sądzę, że zmienią jakoś drastycznie model rozgrywki.
No pewnie, że 2 wyjdzie wiadomo, ale wiadomo też, że gówno zmienią i będzie to samo chociaż niech nie ściemniają graczy swoimi trailerami i innymi bo rozgrywka finalnie różniła sie całkowicie, nikt nie mówił że bedzie trzeba do wrogów tzn. 1 wroga załadować 70 pocisków zeby go zabić, ja rozumiem model rpg ale bez przesady.
Na początku zabawa naprawdę przednia, zwłaszcza w kooperacji. Niestety na wyższych poziomach wyskakują przeciwnicy gdzie trzeba wpakować cały magazynek w głowę żeby zabić i ja osobiście wtedy odpuściłem, ponieważ dla mnie to jest po prostu głupie.
Niestety poziom rozgrywki jest uzależniony od posiadanego ekwipunku i statystyk. Wszystko jest tutaj obliczone na expienie i szukanie eku. Jak w Diablo 3.
Jest jakiś limit (niewielki) przeciwników, gdzie wypadając w grupach 10 osobowych trzeba jakoś zapchać graczom czas. Wolałbym aby nieustannie atakowali nas większymi grupami, ale jeden lub dwa strzały w głowę powinny powalać przeciwnika.
Do 30 poziomu zawsze można było walczyć z niższymi rangą przeciwnikami, którzy padali po dwóch seriach małych.
Po 30 poziomie ideą gry stało się skompletowanie właściwego buildu postaci. (Gąbczaści przeciwnicy byli tylko w wersji 1.3, która została oficjalnie uznana za zepsutą i nie do grania).
Jeśli skoncentrowałeś się na DPSie lub elektronice to z broni lub od odpowiednich gadżetów nawet najsilniejsi przeciwnicy padają bardzo szybko. Jak po prostu nosisz pierwszy lepszy sprzęt jaki wpadnie, to możesz mieć problem z pokonywaniem wrogów. Wadą The Division jest to, że endgame faworyzuje najbardziej oddanych grze fanatyków, a karze boleśnie zwykłych, niedzielnych graczy, którzy po prostu chcieliby sobie trochę pograć.
DM -> Niestety ale gąbczaści są i dzisiaj - stwierdzam to z całą stanowczością po ostatnich 2 tygodniach grindu na wersji 1.8.
Nie mam pierwszego lepszego sprzętu, a Nomada classified, podkręconego wg netowych poradników na możliwie najwyższy dps jaki jestem w stanie uzyskać posiadanym wyposażeniem - GS 290, broń palna 8k, wytrzymałość 5,2k - to żeby dać Ci pogląd czym biegam.
We wszystkich najazdach na najwyższym poziomie, na zwykłego szeregowego mobka z armorem muszę władować pełen mag (66 sztuk ammo) z M4, żeby ubić. W mini bossów czasem nawet do 4 magów trzeba władować. O głównych bosach nawet nie wspominam - kontener ammo dla całego zespołu potrzebny, aby ubić :)
Gąbczaści jak nic :)
No najbardziej głupio to wyszło w takim razie w Wiedźminie gdzie trzeba ciąć przeciwników kilkadziesiąt razy a oni dalej stoją na nogach. To jest dopiero głupota.
Ogólnie szkoda, bo cała otoczka jest fajna, a gameplay soczysty. Drugiej części na pewno spróbuję.
Środowisko wg. mnie cały czas jest fenomenalne. Piękna otoczka zdewastowanego NY.
Do 30 poziomu bawiłem się dobrze mimo powtarzalności zadań. Nawet w darkzone. Później to już raczej zabijacz czasu. Jedyny faktycznie ciekawy dodatek to Survival.
Nie wiem czemu ale czym więcej gier ze znaczkiem Tom Clancy tym bardziej tęsknie za czymś w stylu oryginalnego Ghost Recon. Wildlandsem strasznie się zawiodłem.
Zabierałem się kilka razy za pobieranie The Division przy okazji darmowych weekendów, jednak zawsze wizja gąbczastości przeciwników oraz samotnego grania wystarczająco mnie zniechęcała.
Zmiany w 2 mogłyby mnie przekonać, a wizja gry jaką przedstawił ten pan jest ciekawa i możliwa do realizacji.
https://www.youtube.com/watch?v=IBB8KvyEOeA&t=432s
The Division było fajne na moment, Division 2 może być także dobre ale sam model mmo w takich grach słabo się sprawdza. Za to Wildlands 2 to byłoby coś absolutnie fenomenalna gra gdzie model coop + model strzelania / nie znam drugiej tak świetnie wykonanej gry.