Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14417963&N=1
Weekend będę miał normalny! Jej! :D
Karkonosze, to moje ulubione górki. :)
https://www.youtube.com/watch?v=thmauemZ-fI
Ja pół życia zostawiłem w Górach Stołowych i Masywie Śnieżnika.
A przez całą szkołę średnią to był mój drugi dom https://pl.wikipedia.org/wiki/Chatka_pod_%C5%9Anie%C5%BCnikiem i... najlepsze sylwestry. Później może jeden...w Nachodzie dorównał. Wychodzi, że najlepsze sylwestry to jak jest w chuj śniegu, mróz 30 a po bimber trzeba iść 9 godzin tam i z powrotem.
https://www.youtube.com/watch?v=juIxwUm14tU
Zajebista ta chatka!
W Bieszczadach i Karkonoszach dostałem najbardziej wpierdol od gór. Nauczyły mnie szacunku jak żadne gadki.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Carl_Sagan
"Spójrz na tę kropkę. To nasz dom. To my. Na niej wszyscy, których kochasz, których znasz. O których kiedykolwiek słyszałeś. Każdy człowiek, który kiedykolwiek istniał, przeżył tam swoje życie. To suma naszych radości i smutków. To tysiące pewnych swego religii, ideologii i doktryn ekonomicznych. To każdy myśliwy i zbieracz. Każdy bohater i tchórz. Każdy twórca i niszczyciel cywilizacji. Każdy król i chłop. Każda zakochana para. Każda matka, ojciec i każde pełne nadziei dziecko. Każdy wynalazca i odkrywca. Każdy moralista. Każdy skorumpowany polityk. Każdy wielki przywódca i wielka gwiazda. Każdy święty i każdy grzesznik w historii naszego gatunku, żył tam. Na drobinie kurzu zawieszonej w promieniach Słońca. Ziemia jest bardzo małą sceną na przeogromnej arenie kosmosu. Pomyśl o rzekach krwi przelewanych przez tych wszystkich imperatorów, którzy w chwale i zwycięstwie mogli stać się chwilowymi władcami fragmentu tej kropki. Pomyśl o niekończących się okrucieństwach, których zaznali mieszkańcy jednego zakątka tego punktu od prawie nie różniących się od nich mieszkańców innego zakątka, jak często źle się nawzajem traktowali, jak zapiekła ich nienawiść, z jaką żądzą zabijali jedni drugich"
"Naszym postawom, naszemu urojonemu poczuciu własnej ważności, naszej iluzji posiadania jakiejś uprzywilejowanej pozycji we wszechświecie, rzuca wyzwanie ta oto kropka bladego światła. Nasza planeta jest samotnym ziarenkiem pośrodku tej wielkiej, otaczającej nas kosmicznej ciemności. W naszym ukrytym miejscu, pośród całego tego ogromu, nie ma jednak żadnej wskazówki na to, że z zewnątrz nadejdzie pomoc, by ocalić nas przed nami samymi. Ziemia jest jedynym dotychczas znanym światem, na którym istnieje życie. Nie ma innego miejsca, przynajmniej w najbliższej przyszłości, gdzie nasz gatunek mógły wyemigrować. Odwiedzić - tak. Osiedlić się - jeszcze nie. Czy się nam to podoba czy nie, Ziemia pozostaje na razie naszym domem. Mówi się, że astronomia uczy pokory i kształtuje charakter. Nie ma chyba lepszego dowodu na szaleństwo ludzkiej zarozumiałości niż widok naszego malutkiego świata z tak dalekiej perspektywy. Uważam, że ten obraz podkreśla naszą odpowiedzialność za bycie dla siebie bardziej życzliwymi, za ochronę i poszanowanie błękitnej kropki - jedynego domu jaki kiedykolwiek mieliśmy."
C . S
Myśl głęboka i wręcz otchłanna, tyle że nikogo to nie obchodzi.
Istotne są czipsy, piwo, dupeczki i lajki.
A czy jesteś Hutu, czy Tutsi i tak nie dożyjesz raju.
Ten promil obchodzących faktycznie można przyrównać do nikogo.
Zimno się robi, nie? Czas chyba coś zapalić. ;)
Kogo obchodzi zapach.
Chyba tylko Jan Baptysta Grenouille się tym przejmował.
https://www.youtube.com/watch?v=vAcLSgOveBE
Po tym maratonie jestem nieco ząbiaty.
W mojej wsiowej biedronce dzisiaj zastałem Stumbrasa.
Jeden liter za jedyne pięć dyszek.
Mam dwa.
U mnie nie ma już biedronek, pogoda już nie ta, ale osobista moja dostawczyni dostarczyła mi literek pluskiwanki samorobnej, a takiej nie piłem jeszcze. Się zobaczy. :P
Des ---> Dzięki! :)
BTW Ząbek Ci wyskoczył? Mądrości? :P
A ja właśnie jadę zatakiwać tesko bo jutro święta. Szkocka pogoda mode on. Arena pvp 4:3 bieda Panie....
Ja sobie pomalutku zarzucam czekadełko i czekam, a może coś? :)
Deszczyk popaduje, zwierzaki drzemią.
https://www.youtube.com/watch?v=vHKUWCMPYRk&index=10&list=RDBDK1rF58NCc
O, i się doczekałem - https://www.youtube.com/watch?v=55sUvlJB1uU
Cichcem zdradzę, że jeżeli nikt nie spodziewał się nowej neurochirurgii (nCh)To początek przyszłego roku może być zaskoczeniem. Nie szykować pieniędzy, szykować miejsce ;)
Po utworze słowno muzycznym od Kanona wrzucę efekty.
Takie cuda we wrocku przy otwieraniu instytucji -
To ja na przekór troszku, bo dalej nic nie kumam. :P
https://www.youtube.com/watch?v=o1UXBC7whrQ
BTW Dawno nie słuchaliście... :)
Lechu, wedle życzenia, tekst konkursowy prosto z ręki.
No i ...fiut.
Miało pięknie być, tak przyjemnie, spokojnie i po ludzku. Trochę marszy, dużo wrzeszczenia, dziewki, piwo, dużo piwa i rabunek. No i jeszcze walenie krzywym mieczem po tarczy, za to głośno.
Ot zwykłe życie zaciężnego.
A co wyszło? Chujnia wyszła.
Naszykowany byłem jak rzadko, dwa duże wory na rabunek, gacie czyste, dobrze przytroczony trzosik na zapłatę i pragnienie wiercące na wewskroś.
Piwo było, a i owszem, nie powiem, było, lekko tylko skwaśniałe, nawet nie tyle skwaśniałe co beczki niemyte.
Przez to piwo się pochrzaniło wszystko, niby nie całkiem, ale się zacząć od czegoś musiało. Od piwa się zaczęło.
Postojanka na polance u lasu była, coś tam żarlim, zawsze coś żremy jak jest okazja.
Żremy i śpimy, każden co gdzieś służył, służy i służyć będzie wie, że żreć i spać musem jest przy każdej okazji, bo i nie wiadomo kiedy druga będzie.
Dali piwo.
No jak dali piwo, to zrazu moje pragnie, co tom je ze sobą na własnych nogach przytargał, zawyło potępieńczo.
Szczęściem tylko z początku zawyło, potem przeszło śpiewnie na pokojowe nuty.
Niby czas wojenny a my drzemy się że dziewka się potkła i jej się zadarła, no jasne żeśmy wcześniej wrogów ustnie znieważyli, nabili na pal, pomiot ich żeśmy w dyby a podległych w niewole.
Co do wrażych dziewek tośmy naobiecywali czynów całą górę, a co jeden to był bardzie wyzuty i figlarny.
Pijemy i śpiewamy zatem jak przed zbliżającą się bitwą przystało.
Piwo jednak.
Piwo jednak ma swoje wymagania, gdy tracąc szlachetność strasznie zaczyna przeć na opuszczenie ciała naszego.
Zatem wstaję i powolutku, bez okazywania źle widzianego pośpiechu, udaję się na stronę.
Ludu ćma jednak była i nie chcąc nikomy po plecach szczać, odszedłem na dość daleko.
Boże jakież Ci się należą dzięki za stworzenie piwa rzec trudno, ale podzięki za łatwość i przyjemność wstrzymywanego osuszenia pęcherza, żadnymi słowy wyrazić się nie da.
Oczy w górze, radość w duszy.
Wracam zatem lekki, lekko rozmarzony perspektywą, wśród zbliżającego się półskrywanego gwaru i czujnych pohukiwań straży.
I co widzę?
Pokurcz jakiś, morda zdradziecka, ciul kaprawy zajumał mi jeden z worków com je miał na rabunek i cichcem próbuje spierdalać.
O Panie, alem się wkurwił!
Szczęśliwie jakoś pod rękę kołek mi podszedł co się na nim jakieś fajtramuły suszyły.
Ja za kołek i jak nie podskoczę, pokurcz spotrzegł i zaczyna uciekać, ja się drę i za gnojem lecę.
Bydlak prosto, ja za nim, on w bok, ja w bok, on w drugi bok, ja w drugi bok.
No mam gnoja na długość kołka, no niby mam, ale zamachnąć się w tym pędzie nie mogę, gówno widać, krzaczki jakieś i inne szajsy co raz i kolą, a ten spierdalacz rączy jakiś nad wyraz.
Wtem chaszczuny ustąpiły, droga musi leśna, a zaraz cię capnę popaprańcu.
Ciepło mi się jakoś dziwnie zrobiło, jasno mi się zrobiło.
Łeb mi pęka, prawe oko zaklejone, lewe powoli otwieram, jakieś krzaki, słońce wysoko, wszystko mnie boli.
Usiadłem w końcu.
Lepiej żebym leżał.
Lepiej żebym dalej leżał w tych krzakach przy dukcie.
Goniąc pokurcza po lesie, przywaliłem łbem swym durnym w drzewo, łeb rozbity, rozum wyłączony, sen martwy.
Kuśtyknąłem do obozowiska, wyszło że odbiegłem ledwo nieduży kawałek.
A tam pusto, nie licząc wypalonych ognisk, rzygów, gówien i szczynnego smrodu.
Mojego drugiego worka na rabunek też nie ma.
Nic nie ma.
No i ...fiut, se myślę.
Pewno już po bitwie, w tamtą stronę kuśtykać sensu nie ma.
Wracać trza.
To i wracam.
Coś po kilku godzinach szum jakiś za plecami słyszę, ni to koń, ni to jakie inne licho.
A to rycerz był, był to prawda, bo jakiś taki skundlony, oberwany, koń lekko kulawy, ni to truchatał ni to stępał.
Jak się przybliżył tom mocniej kołek ścisnął co mi wiernie od wczoraj służył.
A on gały na mnie wybałuszył i wychrypiał.
-Trza do Marienburga spierdalać. Spierdalać trza.-
No i ...fiut.
Tyle żem się nawojował pod Tannenbergiem.
A wszystko przez piwo.
Możesz cytować.
A szans nie masz bo nie trzyma tekst założeń.
Teraz je przeczytałem i dorzucę co trzeba.
Muszę wstawić cały tekst bo jako Wiejski mam krótką edycję.
=========================================================
No i ...fiut.
Miało pięknie być, tak przyjemnie, spokojnie i po ludzku. Trochę marszy, dużo wrzeszczenia, dziewki, piwo, dużo piwa i rabunek. No i jeszcze walenie krzywym mieczem po tarczy, za to głośno.
Ot zwykłe życie zaciężnego.
A co wyszło? Chujnia wyszła.
Naszykowany byłem jak rzadko, dwa duże wory na rabunek, gacie czyste, dobrze przytroczony trzosik na zapłatę i pragnienie wiercące na wewskroś.
Piwo było, a i owszem, nie powiem, było, lekko tylko skwaśniałe, nawet nie tyle skwaśniałe co beczki niemyte.
Przez to piwo się pochrzaniło wszystko, niby nie całkiem, ale się zacząć od czegoś musiało. Od piwa się zaczęło.
Postojanka na polance u lasu była, coś tam żarlim, zawsze coś żremy jak jest okazja.
Żremy i śpimy, każden co gdzieś służył, służy i służyć będzie wie, że żreć i spać musem jest przy każdej okazji, bo i nie wiadomo kiedy druga będzie.
Dali piwo.
No jak dali piwo, to zrazu moje pragnie, co tom je ze sobą na własnych nogach przytargał, zawyło potępieńczo.
Szczęściem tylko z początku zawyło, potem przeszło śpiewnie na pokojowe nuty.
Niby czas wojenny a my drzemy się że dziewka się potkła i jej się zadarła, no jasne żeśmy wcześniej wrogów ustnie znieważyli, nabili na pal, pomiot ich żeśmy w dyby a podległych w niewole.
Co do wrażych dziewek tośmy naobiecywali czynów całą górę, a co jeden to był bardzie wyzuty i figlarny.
Pijemy i śpiewamy zatem jak przed zbliżającą się bitwą przystało.
Piwo jednak.
Piwo jednak ma swoje wymagania, gdy tracąc szlachetność strasznie zaczyna przeć na opuszczenie ciała naszego.
Zatem wstaję i powolutku, bez okazywania źle widzianego pośpiechu, udaję się na stronę.
Ludu ćma jednak była i nie chcąc nikomy po plecach szczać, odszedłem na dość daleko.
Boże jakież Ci się należą dzięki za stworzenie piwa rzec trudno, ale podzięki za łatwość i przyjemność wstrzymywanego osuszenia pęcherza, żadnymi słowy wyrazić się nie da.
Oczy w górze, radość w duszy.
Wracam zatem lekki, lekko rozmarzony perspektywą, wśród zbliżającego się półskrywanego gwaru i czujnych pohukiwań straży.
I co widzę?
Pokurcz jakiś, morda zdradziecka, ciul kaprawy zajumał mi jeden z worków com je miał na rabunek i cichcem próbuje spierdalać.
O Panie, alem się wkurwił!
Szczęśliwie jakoś pod rękę kołek mi podszedł co się na nim jakieś fajtramuły suszyły.
Ja za kołek i jak nie podskoczę, pokurcz spotrzegł i zaczyna uciekać, ja się drę i za gnojem lecę.
Bydlak prosto, ja za nim, on w bok, ja w bok, on w drugi bok, ja w drugi bok.
No mam gnoja na długość kołka, no niby mam, ale zamachnąć się w tym pędzie nie mogę, gówno widać, krzaczki jakieś i inne szajsy co raz i kolą, a ten spierdalacz rączy jakiś nad wyraz.
Wtem chaszczuny ustąpiły, droga musi leśna, a zaraz cię capnę popaprańcu.
Ciepło mi się jakoś dziwnie zrobiło, jasno mi się zrobiło.
Łeb mi pęka, prawe oko zaklejone, lewe powoli otwieram, jakieś krzaki, słońce wysoko, wszystko mnie boli.
Usiadłem w końcu.
Lepiej żebym leżał.
Lepiej żebym dalej leżał w tych krzakach przy dukcie.
Goniąc pokurcza po lesie, przywaliłem łbem swym durnym w drzewo, łeb rozbity, rozum wyłączony, sen martwy.
Kuśtyknąłem do obozowiska, wyszło że odbiegłem ledwo nieduży kawałek.
A tam pusto, nie licząc wypalonych ognisk, rzygów, gówien i szczynnego smrodu.
Mojego drugiego worka na rabunek też nie ma.
Nic nie ma.
No i ...fiut, se myślę.
Pewno już po bitwie, w tamtą stronę kuśtykać sensu nie ma.
Wracać trza.
To i wracam.
Coś po kilku godzinach szum jakiś za plecami słyszę, ni to koń, ni to jakie inne licho.
A to rycerz był, był to prawda, bo jakiś taki skundlony, oberwany, koń lekko kulawy, ni to truchatał ni to stępał.
Jak się przybliżył tom mocniej kołek ścisnął co mi wiernie od wczoraj służył.
A on gały na mnie wybałuszył i wychrypiał.
-Trza do Marienburga spierdalać. Spierdalać trza.-
No i ...fiut.
Tyle żem się nawojował pod Tannenbergiem.
A wszystko przez piwo.
To mówiłem ja.
Helmut syn Assa z sioła Creed w Prusiech.
wołają mnie też bywa Tryplariusz.
Najlepszy, trzy dni temu poszedł gotować do innego wymiaru. Ścisła czołówka. Wszystko co wiem o włoskiej kuchni wiem od niego.
https://www.youtube.com/watch?v=3AAdKl1UYZs
To mówiłem ja.
Helmut syn Assa z sioła Creed w Prusiech.
wołają mnie też bywa Tryplariusz.
Popłakałem się :D
No miało być z punktu widzenia Assa syna z Creed lub Tryplariuszy.
Starałem się ich połączyć.
Tak, czy siak, wg mnie warte wstawienia!
Co Ci zależy! Najwyżej nie wygrasz! :P
Wg mnie i tak leszcze szukają nowej po prostu fabuły tanim kosztem. :)
Spróbuj nie wstawić, to będziesz do końca żywota, za skundlonym rycerzem kopię dźwigał.
Deseru zobacz jak mój kowal przypakował :D a kolega już myślał, że mnie trzyma za gardło :D
Lechu -> neurochirurgia - Ciepłe Wędliny Piątek
https://soundcloud.com/neurochirurgia-1/neurochirurgia-sniezne-ryby-2016
A ten kawałek jest szczególnie bliskim nam tematem.
https://soundcloud.com/search?q=neurochirurgia
To było przed Popielem https://soundcloud.com/neurochirurgia/neurochirurgia-galactic-fermentation
Szlachetna prostota formy. Mam cały czas wrażenie, że ten numer się zaczyna przez siedem minut :)
Prostota formy! O to, to, egzaktly.
I ten tekst.
To się miało Lechjądrowi wyśpiewać a nie lista.
Galaktyczna Fermentacja.
Bimber Powszechny.
Ło matko!
Cel nasz ostateczny, gdy bimber nasz bratni ogarnie wszelki lud.
Bardzo miły secik, na wieczór wybrałeś.
(...) it says that the best drink in existence is the Pan Galactic Gargle Blaster. It says that the effect of a Pan Galactic Gargle Blaster is like having your brains smashed out by a slice of lemon wrapped round a large gold brick. (...)
A teraz przerwa na reklamę:
https://www.youtube.com/watch?v=HrTcwOJpRk4
W mojej aptece jeszcze nie ma, ale czekam.
Będę zażywał ze wskazań medycznych.
A to na później: https://www.youtube.com/watch?v=wW-5qyDUUaw
Deszcz pada i nie pada.
Zmiennie jest.
Jak jestem na zewnątrz to pada.
Jak wracam do chałupy przestaje padać.
Jak byłem nocą w robocie to padało. Jak spałem nie padało. Wstałem i pada. W ramach remedium zrobię rosół. Zapalę i pokocham świat z mocą apokalipsy.
Oby nie napadał mnie Chajzer.
https://www.youtube.com/watch?v=Q2HXwU_ufsE
To dokładnie tak jak w sobotę jak byliśmy się ukulturalniać, jak wyszliśmy z domu zaczęło lać, jak dotarliśmy na miejsce przestało. I potem jak wracaliśmy do domu to znowu zaczęło padać, a jak weszliśmy do domu przestało. Odwiedziliśmy wystawę http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,22620060,od-piatku-wystawa-beksinski-nieznany-w-bibliotece-uniwersyteckiej.html bardzo ciekawe materiały video puszczali, Beksiński straszne psy wieszał na grach komputerowych w wywiadzie, że to głupota, że marnowanie potencjału i że ogólnie lipa. Poza tym zachwycał się możliwościami, ówczesnych programów graficznych, które dodatkowo jeszcze pozwalały mu transformować jego prace, do tego stopnia, że cyt: zaczynał z portretem kobiety a na końcu wychodził mu koń. I chyba pod koniec już to była chyba jego idee fixe transformowanie dla transformowania.
Tak se pomyślałem.
Trzeba szybkowar kupić. Dwa właściwie.
Jeden mały i drugi duży. Z nierdzewki koniecznie, obydwa z nierdzewki.
Ten duży do destylatora.
Mam do niego dziesięć metrów rurki miedzianej. Beczkę plastikową też muszę kupić, na fermentator.
W małym szybkowarze trza świnki zakopać.
Narodowokrzyżowcy są na wznoszącej, choj wie co im do łba strzeli.
Mogę do granicy nie zdążyć.
Znowu ci z Wrocka mają lepiej.
Współczuję.
Muzyczka dla Ciebie.
https://www.youtube.com/watch?v=Wv2rLZmbPMA
I dorzucam jeszcze przepisik: http://www.bbc.com/travel/gallery/20171109-where-loaves-of-bread-are-baked-with-fish
Podziękował.
Jedyna w tym bólu pociecha, że jadę właśnie do domu i zaraz przykleję sobie plaster rozgrzewajćcy.
Wszystkie problemy rozwiązuje rosół.
Na drugie kawałki kurczaka w sosie curry zapiekane z ryżem i warzywami.
Kanon - uważaj, mnie po plecach poszło w żebra. Nadal mam problemy ze wstawaniem.
https://www.youtube.com/watch?v=doXQbMvIta4&list=RDdoXQbMvIta4&t=3
Dzisiaj kosmonautyka.
Jako ciekawostkę dodam mało znany fakt.
Pierwszym człowiekiem w kosmosie był Słowianin.
https://www.youtube.com/watch?v=7UaMO_Y1dpc
A taki https://pl.wikipedia.org/wiki/Knut_Wielki wnuczek Mieszka I trzymał za mordę Anglików po tym jak min. książę B. Chrobry przejechał się po angielskich szeregach z ekipą.
Kiedyś to się woziliśmy po świecie z przytupem.
Plaster i leki działają mogę chodzić :D
Jeżeli mój ból korzonków to Twoja robota, Kanonu, to masz wpierdol.
Na pewno nie jest to wynik kilku godzin schylania się na wolnym powietrzu.
Reklama piwa w Korei Północnej, a mówią że nic się nie zmienia.
https://www.youtube.com/watch?v=5TAr89BMixo
Ja bym chciał żeby wszelkie cierpienie zniknęło z tego świata gdzie mi jeszcze dokładać kolejne. Moje zniknęło z pomocą plastra wygrzewającego za 2,50,- ibupromem i nalewką z aroni oraz całodziennym zaleganiu :)
No to jest nas co najmniej dwóch.
Ten pewnie też lubisz...
https://www.youtube.com/watch?v=pyeeR3v-_pY
Dobrej nocy :)
O tak!
Jest cała kupa filmów, które lubię.
Takie na ten przykład "Sztuczki" albo "Angelus", jest ich sporo.
Jeden z nielicznych filmów, które kupiłem na płycie.
Jest też moja ukochana piosenka z głupiego filmu: https://www.youtube.com/watch?v=xadcTsqnWEE
-I co dalej...?
-Trzeba będzie jakoś żyć.
-Umiesz siać zboże, kosić, robić chleb ?
-Nauczę się.
-Ja potrafię gotować. Koperkową. Szyć, cmokać na ptaki, śpiewać do snu.
-Chcesz być ze mną ?
https://www.youtube.com/watch?v=Yr98BcEc9qY
Powiesił się, Pograbek ściągał go z gałęzi.
Nogi miał zjedzone przez lisy, bo gałąź złą jednak wybrał, sprężysta była.
Bujał się długo między ziemią a niebem nim umarł.
Jednak dopiął swego, zonę wystraszył aż ...
Deseru -->
Pora na kolejną arenę chaosu! Sheogorath, daedryczny książę szaleństwa, zmienia zasady przygotowywania talii na arenę, użyczając ci swojego Łabadżaka.
Maksymalnie 5 razy podczas dobierania kart do talii możesz przekształcić 3 wybrane karty w nowe, całkowicie losowe. Złabadżakowane karty będą miały ten sam poziom rzadkości jak oryginały, ale mogą pochodzić spoza klasy twojej talii. To przepis na absolutnie wyjątkowe kombinacje.
Arena chaosu zrywa z pewnymi tradycjami, ale system nagród opartych na sumie zwycięstw pozostaje niezmienny. Stała jest też zasada, że trzy porażki oznaczają odpadnięcie z rywalizacji.
„Natomiast co do ciebie, mój śmiertelny sługo... zatrzymaj Łabadżaka. Jako symbol mojej... A zabieraj to draństwo i już!”
– Sheogorath
Ta wyjątkowa arena chaosu otworzy swoje podwoje w piątek 17 listopada o 18:00 i potrwa do poniedziałku 20 listopada do 17:59.
Joł :)
Nad wyraz słuszna inicjatywa ->
Kanonu - chyba już kiedyś grałem taką arenę ale jako, że posiadam bilety arenowe to z pewnością coś pyknę i tradycyjnie będę potem pluł jadem ;)
Ja ostatnio cisnę arenę pvp i mam pewną teorię, że tak na prawdę gram z botami, które jakimś cudem zawsze mają deki wypchane kartami, które stanowią idealną kontrę, do mojego losowo bądź co bądź złożonego deka, do tego układ i losowanie kart na ręce jest taki, że jak potrzeba dojechać mnie na 14 punktów to magicznym sposobem zostaję dojechany. Nie mówiąc już o tym, że od zawsze się zastanawiam, jak to jest, że przeciwnik ma wypasione legendy, a ja bieduję ze zwykłymi leszczami.
Ta wyjątkowa arena chaosu otworzy swoje podwoje w piątek 17 listopada o 18:00 i potrwa do poniedziałku 20 listopada do 17:59.
Udało się :D
7:1
Nie pykło. Oszuści jedni :) Było 5:0, skończyłem 5:3.
https://www.youtube.com/watch?v=4IDH1MhktKQ
Graty Kanon!
Miałem teraz arenkę, było 5:2 i zerwało mi połączenie :( jak wszedłem było już 5:3 na pocieszenie wpadły dwa pakiety a w jednym...mój drugi olbrzym i Barbas którego bardzo chciałem mieć :D Także uratowali się przed całkowitym potępieniem.
http://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=1204555310
https://www.youtube.com/watch?v=pqnMkUcTmys
Tytuł się na mnie rzucił z siłą Lechiandera: https://www.youtube.com/watch?v=TeQi4zbT8fA
Nie wiem czemu, pewnie to Freud, ale wychodzi mi Lechjądera, bez obrazy oczywiście.
Wygląda obiecująco, ale obejrzę jutro bo mnie areny wykończyły i Zaraza maratonem po sklepach.
https://www.youtube.com/watch?v=Ml0ySvrVd6o
Polecam gorąco "Twój Vincent", koniecznie na dużym ekranie.
Film niezwykły, w czasie projekcji było na sali cicho jak na koncercie.
Na dodatek możemy być dumni "Film powstał w gdańskich pracowniach, częściowo też we Wrocławiu i w Wielkiej Brytanii"
Nie zgadzam się ze starością Grabarza. Nie oglądałem ich teledysków od lat - nie chcę takiego upływu czasu. Chcę być wiecznie młody i piękny...
https://www.youtube.com/watch?v=E_vzN6cq8dU
Lechjądra nie wybaczę! :D Nikomu! Bez jaj... :P
Ale poważnie, to mnie ubodło... :( To już już lepszy był Lech i Ander... z nastawieniem na Ander...1
Poza tym Kanon puszczający mój hymn? Toż to czysta prowokacja! Tylko do czego? I dlaczego?
Jestem po nocce i jutro o coś pozwolę sobie Was wszystkich spytać. Jak nie jutro, to pojutrze, albo kiedyś tam.
Nie mam weny na pisanie czegokolwiek. Więc sorry.
Na puszczanie dobrej muzy, żebyśmy zagłuszyli w końcu Kanona i tak nie ma szans... prawda? Więc to Wam zostawiam.
OK, puszczę Wam cosik, co i tak zlejecie, jak zwykle! :P
https://www.youtube.com/watch?v=OV6vXHb7X1Q
Byłem na Prawdziwej Legendzie Rocka!
Strasznie miła babka!
Kosztem Aya RL, czy jak to sie tam pisze i niestety Mr Zoob (ale jego to poznałem w Koszalinie kiedyś), ale chyba było warto, prawda? A zapłaciłem tylko 30 zeta za osobę... Dałbym 5 razy tyle... Panowie, piękne to było!
"Deser189 neurodeser
Wszystkie problemy rozwiązuje rosół."
Co cokolwiek trzeba tu dodać?
Pati Smith, mój Boziu, jaki Ty jesteś out of mainstream Lechjąderze.
spoiler start
Sam się prosisz ;)
spoiler stop
https://www.youtube.com/watch?v=eeqjp_yGptQ
Dobra, było Ipromise, więc jest...
Poważnie teraz piszę.
Dopadł mnie totalny SKS, czy tam prawdziwa choroba zawodowa, nvm, zwał, jak zwał, ale Panowie. Od tygodnia ledwo myszkę trzymam w dłoni. Jakkolwiek to brzmi. Praktycznie prawa ręka odmawia mi posłuszeństwa w tej sprawie. Zaczynam się bać i to ostro.
Poradzicie coś?
Do lekarzy zamierzam iść, ale coś może na zasadzie, "a babcia mówiła".
Zaznaczam, że to dla mnie poważne.
Dodam, że to cholerstwo boli, jak diabli! :/
Lechianderze, moim zdaniem skromnym jest to zespół cieśni nadgarstka, lub co gorzej to wyżej.
Operacja (ja mam to już za sobą dla ręki prawej) zwykle jest niezbędna.
Teraz czekam aż mój chirurg wróci z hameryki i będę rżnięty na rynce lewej, gdyż przewodnictwo od ramienia do dłoni wynosi jakieś 40% normy.
Niech ci twój łapiduch da skierowanie na badanie przewodnictwa nerwowego, z wynikiem do chirurga ortopedy, dalej to już stół.
Tak jak pisze Widzący https://wylecz.to/pl/badania/badania-diagnostyczne/elektroneurografia-badanie-przewodnictwa-nerwowego.html# dalej to już wszystko w rękach krojczego.
Piszą o Wro w Daily Mail http://www.dailymail.co.uk/news/article-5096103/Oldest-restaurant-Europe-going-Polish-basement.html
Byłem tam dwa razy, raz jako gość i raz służbowo, to nie jest lokal dla mieszkańców Wrocławia tylko dla korpobrygad i germańskich wycieczek.
Nie straszcie. Tracę czasami czucie w prawej ręce jak za bardzo wyciągnę (po jałmużnę oczywiście). To pewnie efekt tego kręgosłupa co mi na żebra przeszedł i teraz jak biorę głęboki wdech to mi dziurawią serce. W zeszłym roku dziurawiły płuca.
https://www.youtube.com/watch?v=avJTpz0Pqio
Stracić czucie w ręce wyciągniętej po jałmużnę to mały pikuś.
Stracić współczucie u darczyńców, to jest dramat.
https://www.youtube.com/watch?v=dpo6J8iY_tY
Udało się ! Na zakończenie łykendu wymęczone 7:2 !
http://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=1205857728
Takie łupy to rozumiem.
https://www.youtube.com/watch?v=dscfeQOMuGw
Solo mogłaby zrobić duet.
Piątkowy koncert był bardzo udany, Luis Fernando Pérez grał I Koncert fortepianowy d-moll J. Brahmsa.
Tutaj gra bardzo hiszpański utwór: https://www.youtube.com/watch?v=-P8BQVhOv5A
"Religijność chłopów wzrasta w zależności od pogody, zwłaszcza w czasie burzy".
Taka laurka dla Malcolma bo chyba nikt nie wspomniał, że pożegnał się z nami - https://www.youtube.com/watch?v=v2AC41dglnM
Witam wtorkowym porankiem.
W Danzigerze słonecznie i oczywiście zimno.
Trzeba było oskrobywać szyby.
Co do reszty się nie wypowiadam bo wszystko staje się polityką.
Na ten przykład mówisz "Dzień dobry", a przecież nie wiadomo z jakich pozycji ten dzień ma być dobry, dla kogo i kto za tym stoi.
"Do widzenia" to już całkiem pachnie zdradą stanu.
Joł po ciężkiej walce w nocy :)
Ten Ramones, uroczo absurdalny -> https://www.youtube.com/watch?v=9xmRt_2Aia0
Pierwsza reguła: prawo niemieckie
Druga: bądź uprzejmy dla mamusi
Trzecia: nie rozmawiać z komuchami
Czwarta: jem salami
Dobrze się złożyło, przeciwnik jeszcze pomógł grając dopiero od trzeciego kryształu mimo że miał pierścień. Ale wyssał go pięknie.
A teraz licytujemy https://www.youtube.com/watch?v=3orkmMlSpmI
It was sold at auction by Christie's in New York, on 15 November 2017, for $450.3 million, setting a new record for most expensive painting ever sold.
Nie wiem szczerze jaki ma związek z Danzigerem filmik ten.
Owszem byli Krzyżacy, owszem uciskali a nawet rozlali krew dość poważnie.
Jak jednak wkurwili mieszkańców zbyt mocno, to ci zdobyli zamek i rozebrali do ostatniej cegły.
Wiem bo mieszkam w miejscu gdzie stał ów zamek.
Toście mnie pocieszyli. :P Ale to chyba nie to. Od łopatki do łokcia mnie rwie, na zmianę, jak jest dobrze, bo normalnie całe ramie z barkiem napierdala.
W każdym razie przerzuciłem się na lewą łapę, w robocie daje radę. Boli tak, że aż we łbie czuję.Praktycznie ból non stop. Noce najgorsze, spać nie mogę, żadna pozycja nie pomaga, na germańskiego oprawce też.
Leki nic nie dają, jutro zapierdzielam znowu.
Co ciekawe, pisać jakoś mogę, ale myszkę tknąć... masakra. Jakkolwiek to brzmi. :)
Aaa, tez mieszkam kole miasta, gdzie tubylcy cały zamek prawie rozebrali, ale to nie był wkurw na Krzyżaków, tylko zwykła pazerność chyba, "a co, se chatę wybuduję". ;)
Przecież Was się nie pytam, co to jest. :x
Jutro idę i może coś powie, bo wcześniej tylko leki przepisał.
A ten Gdańsk z animacji, to może jakaś metafora, czy inna personifikacja. :)
Piątek od wieczora w robocie. Potwierdzam.
Podwyżka. Potwierdzam.
Nowa umowa korzystna. Potwierdzam.
W planie, zrobić artefaktyczny gulasz.
Mmmm, ależ bym znalazł wielu adresatów tego słownego przesłania, głownie na Wiejskiej :P
https://www.youtube.com/watch?v=sokdL-0iV9s
W końcu jakieś dobre wiadomości. Gratulacje i uściski ! Ciśnij tam oprawców !
https://www.youtube.com/watch?v=JkhX5W7JoWI
Dziękuję Kanon. Receptę wykupiłem i stosuję :)
Skoro Siostry to moja ulubiona w Krainie Czarów - https://www.youtube.com/watch?v=e9qyGKg07cc
Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem.
4:3 dla mnie na arenie. Porażka. Legendarkę trafiłem ale już mam. Lipa.
Proponuję reszty posłuchać, bo boję się wrzucić - https://www.youtube.com/watch?v=pWnqW8LHax8
Siostry? Kraina Czarów? Ala ma kota?
No to to:
https://www.youtube.com/watch?v=DEr_5C6JYB4
Rewelacyjna gierka, ale cholerna ręka nie pozwala łupać. :(
Może dzisiaj się da.
BTW Rąbać mogę, kopać mogę, klawę mogę, fizolem mogę, ale myszki złapać za kija. :/
O matko ziemio, tyle pytań a czasu mało ;)
Ręka służy do salutów, oddawania czci i zamawiania piwa ;) Jeśli uprzedzenia to germański najeźdźca.
Trzeci sezon kasuje, mam poważną konkurencję dla Breaking Bad na miejscu pierwszym w moim rankingu ulubionych. Za dużo tam Philipa K. Dicka abym mógł odpuścić.
Nie z trzeciego - https://www.youtube.com/watch?v=5gDaVwQ473c
Musiałem jeszcze.
Polazłem do sklepu bo moje szczęści wracające z roboty zażyczyło sobie piwo. W sklepie dwóch panów gadających pani kasjerce, że Iron Maiden będzie grało. Ja stoję, oni gadają. W końcu nerw mi puscił i mówię, że widziałem w 1984 i że taki metal z wąsem to mnie śmieszy dzisiaj. Panowie owszem widzieli, dekadę później ale nic nowego to nie znają... ale metal jest the best.
Na drzewo, czego już nie powiedziałem, żałuję.
reklama - https://www.youtube.com/watch?v=E6UFViGTnhQ
Mr Robot łyknąłem z żoną w dwa tygodnie dwie pierwsze serie. czekam na trzecią. ale więcej historii z serialami nie planuję, ale ten jest wyjątkowy i trafił w moje serce. czyżbym miał paranoje?
Się Widzący wstrzelił z godziną. :)
Des z reguły zapodaje fajną muzę, ale czasami jak coś palnie, to gorzej ode mnie, a to sztuka. :P
Des zapodał kilka utworów, które mnie powaliły.
Dla niego to norma, kwestia jedynie czasu. Zawsze coś znajdzie. ;)
Widzący też, zresztą. :P
Aaa, BTW, czyli Tygrys masz paranoję. Kwestia jedynie tego, na jakim punkcie. :P
Tudzież macie, razem z żoną. Na jednym punkcie. chyba. Lub na kilku, bo to tez jest możliwe. :]
Napisałem, skasowałem...
Szkoda w sumie tej pisaniny... :D
Refleksja - kiedyś kasowałem w innych wątkach, teraz w Smoku.
BTW - Prawdziwa Legenda Rocka, byłem, widziałem, słyszałem, nie piłem, zrezygnowałem wtedy z Mr Zoob'a i Aya RL.
Było warto! Jak cholera!
https://www.youtube.com/watch?v=EO9eWcjB3NM