W tym wątku rozmawiamy o pisarzach fantasy i sf, choć zdarzają się również przedstawiciele literatury pięknej. Jeśli czytałeś jakąś ciekawą książkę - napisz o niej. Można też przeczytać coś ciekawego o komiksach. Integralną częścią są także dyskusje batalistyczno-militarne :)
Aha - proszę się nie bać tego Martina w tytule ;-PPP
Strony, które każdy fantasta znać powinien:
Serwisy informacyjne:
http://katedra.nast.pl - Katedra
http://www.gildia .pl - Gildia (trzeba sobie wpisać do przeglądarki)
http://www.polter.pl - Poltergeist
http://www.aleja-komiksu.pl/ - Aleja komiksu
http://www.serwis-komiksowy.pl/ - Wielkie Archiwum Komiksu
Magazyny literackie:
http://www.esensja.pl - Esensja
http://www.fahrenheit.eisp.pl - Fahrenheit
Inne:
http://www.biblionetka.pl - netowa baza danych o książkach
http://www.plan9.art.pl - amatorskie filmy, mamy tam "swojego" człowieka czyli Garretta
http://www.radiorivendell.com - radio internetowe
http://www.steampunk.republika.pl/ - dla miłośników Steampunka
http://www.baen.com/library/ - bezpłatne ebooki wydawnictwa Baen
http://www.sfsite.com - recenzje i opisy
http://www.sffworld.com - recenzje i opisy
http://hitalia.rotfl.eu.org/ - historia zapoczątkowana w Feniksie
Strony czasopism:
http://www.fantastyka.pl/ - Nowa Fantastyka
http://www.science-fiction.com.pl/ - Science Fiction, Fantasy i Horror
http://www.locusmag.com - Locus
Strony pisarzy:
http://www.georgerrmartin.com - strona autora z tytułu wątku.
http://www.malazanempire.com - strona o cyklu Stevena Eriksona
http://www.sapkowski.pl - chyba nie trzeba przedstawiać
Grafiki:
http://www.imagenetion.com
http://www.artfan.net
http://www.fantasya.net
http://www.fantasygallery.net
POPRZEDNI WĄTEK: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14210094&N=1
Nową część zacznę nietypowo, bo od komiksu. "Chrononauci" Marka Millara to bardzo rozrywkowa, nieźle napisana historia o dwóch naukowcach-luzakach, którzy odkryli jak podróżować w przeszłość... i postanowili się dobrze zabawić. Oczywiście dalej będą musieli zmierzyć się z konsekwencjami.
Sensu w aspekcie paradoksów czasowych nie należy się spodziewać, ale jako przygodówka sprawdza się bardzo dobrze :)
Też niedawno miałem okazję zapoznać się z tym komiksem i muszę powiedzieć, że to jedna z najlepszych rzeczy jakie ostatnio czytałem/oglądałem. Sam temat podróży w czasie i nietypowe wykorzystanie ich przez głównych bohaterów daje twórcom naprawdę pole do niezłej jazdy. Do tego uwielbiam rysunki Seana Murphyiego ! POLECAM!
OldDorsej --> jakies postepy w znajdowaniu ksiazek Raynoldsa? ;P Ciagle jestem bardziej niz chetny do zakupu :)
Ostatnio przeczytalem:
Daleka droga do malej, gniewnej planety - B. Chambers. Fajna ksiazka, w moim klimacie czyli to co kocham: sporo roznych ras w kosmosie xD Malo za to samego "science" i bitew w przestrzeni (nie ma ich wcale). Nastepnym plusem sa dosyc oryginalne i ciekawe postacie oraz humor. Z minusow to glowna os fabularna nie jest porywaja a sklada sie raczej z roznych, mniej lub bardziej powiazanych z soba przygod zalogi. Uniwersum, kosmos w ktorym toczy sie akcja takze jest za bardzo ugrzecznione i przyjazne, przez to mniej wiarygodne. Nastepnym minusem dla mnie bylo troche za duzo zwiazkow miedzygatunkowych + homoplciowych. Ok, ciekawa koncepcja ale potem zaczelo to juz po prostu meczyc. W podziekowaniach na koncu ksiazki znajdujemy jak autorka dziekuje miedzy innymi swojej zonie wiec motywy staly sie bardziej zrozumiale... Ocena 8/10.
Dzieci Czasu - A. Tchaikovsky. Bardzo fajna ksiazka, lubie motywy statku arki, umierajacej ziemi, zapomnianej, tajemniczej i poteznej wlasnej przeszlosci. Rozdzialy pajakow mniej intrygujace, nie konca rozumialem wszystko ale tez ciekawe i przede wszystkim orginalne. Z wad jak dla mnie to troche za duzo watkow i w wiekosci mogly lub powinny byc bardziej rozwiniete (kolonia na ksiezycu np). Rozwiazanie na koncu - tez liczylem na cos innego. Ale ogolnie bardzo dobra ksiazka, 8,5/10. Zastanawiam sie teraz nad cyklem fantasy tego autora, jakies opinie??
Czytałem jeden tom fantasy Tchaikovsky'ego. Nie weszło. Dość standardowe, choć starał się to jakoś urozmaicić dając ludziom owadzie cechy/charaktery/moce. Tyle, że szybko się staje jasne, że ważki to high elfy, żuki to krasnoludy itp. A tak ogólnie to typowe fantasy.
Larson B.V. - Star Force. Tom 6. Imperium - Dalszy ciąg przygód naszego ulubionego supermarine i jego superlaski. Szósta część niczym nie zaskakuje. Nie wprowadza też właściwie niczego nowego. Mimo wszystko czyta się to jakby lepiej niż poprzednią część. Pozycja tylko dla tych co strawili wcześniejsze tomy.
Marko Kloos - Natarcie (Frontlines tom III) - Trochę się zawiodłem. Po pierwszym tomie, który był sprawnie napisaną kalką "Żołnierzy kosmosu" i "Helikoptera w ogniu". Po drugim tomie, który... przez który jakoś przebrnąłem i potraktowałem jako wstęp do wielkiej przygody... jest sobie część trzecia. Powiem tak. Bez spoilerów. Mi się ta fabuła kupy nie trzyma. Nie może być tak, że autor wymyśla niedorzeczności a potem pisze, że Obcy to mogą postępować bez sensu bo na pewno inaczej myślą i dla nich to ma sens. Nie. Oj nie tędy droga.
Za KATEDRĄ:
Na początku przyszłego roku ukaże się czwarty tom "Pól dawno zapomnianych bitew" Roberta J. Szmidta. Oto okładka powieści "Zwycięstwo albo śmierć":
Źródło tutaj:
http://katedra.nast.pl/nowosci/25904/Horyzonty-zdarzen-zapowiadaja/
A nie wkurza Was, że na rynku fantasy dzisiaj praktycznie każda ukazująca się książka jest częścią jakiejś serii? Co się stało z pojedynczymi, samowystarczalnymi powieściami?
Przepadły przez prawidła rynku. Co do zasady debiutantów nie opłaca się wydawać, zarabia się na którejś kolejnej (3) ich książce. Poza tym łatwiej ludzi namówić do kupienia kolejnego tomu tej samej historii niż do nowej, nawet jeśli to ten sam autor.
Pomijam już fakt, że akurat w fantasy serie zawsze były popularne, co zawdzięczamy klasykom, którzy przyzwyczaili czytelników do pewnych modeli prowadzenia fabuły i kreacji świata.
To było zderzenie. Po kilku latach przerwy od czytania było to bolesne. Możecie sobie wyobrazić moja minę po przeczytaniu ostatniej strony "Pana Lodowego Ogrodu"....
Takie są realia i trzeba z tym żyć. Miło gdy w jakimś cyklu, w konkretnej części domykane są przynajmniej bieżące wątki a cała rzecz nie kończy się cliffhangerem.
Shadow, a to samo jest w grach, gdzie mamy wciąż kolejne części Heroes of M&M, Civilizacji, itd. To samo jest w filmach: kolejne części Rambo, Rockiego, Szybkich i wściekłych, itd. Kolejne "sezony" seriali telewizyjnych.
Rynek jest komercyjny a nie artystyczny :-(
Zyga--> pewnie. Choć jednak większość gier (przynajmniej jak jeszcze grałem), to były samodzielne produkcje, nawet niespecjalnie kontynuowały fabułę, a raczej były osadzone w tym samym świecie/opowiadały losy tych samych postaci. W seriach książkowych to jednak raczej nie zaczniesz od 4 tomu :)
Raistand-->Ale serio? Bo mnie się wydaje, że to nic specjalnie nowego i miażdżąca przewaga serii w fantasy była od kiedy pamiętam.
Była, jest i będzie przewaga serii. Ponieważ caly swiat chce serii wiec je dostaje. Im dluzsza tym lepiej... ;)
Tak samo każdy chętnie obejrzy "kontynuacje" lubianego filmu i każdy chętnie zagra w gre lubiana w nowym wydaniu.
Takie sa pragnienia czytelnikow, graczy, kinomanow na całym swiecie i do tej pory wydawalo mi się, ze również w Polsce. No ale na tym forum pewnie należy się wyrozniac z tłumu ;)
I jeszcze lament jak to rynek nie jest artystyczny bo sa serie ^^
Ale tak, tragedia ale jednak. Swiat chce serii, dobrze za nie placi i je dostaje.
Ja wiem, ze pisarze powinny tworzyć jednotomowe Arcydziela artystyczne których nikt nie czyta i stawac się Klasykami umierając obowiązkowo w niedostatku i bez rodziny by być większymi artystami. Jednak większość tworzy by z tego zyc i utrzymać rodzine, burzuje jedni ^^
@Shadowmage
> większość gier (przynajmniej jak jeszcze grałem), to były samodzielne produkcje, nawet niespecjalnie kontynuowały fabułę, a raczej były osadzone w tym samym świecie/opowiadały losy tych samych postaci. W seriach książkowych to jednak raczej nie zaczniesz od 4 tomu :)
Chodziło mi o brak czegoś świeżego, nowego. Twórcy i ich wydawcy wolą iść po linii najmniejszego oporu i trzymać się sprawdzonych pomysłów.
Czasami jednak to sprowadza się wyłącznie do przyklejenia kolejnego numerka :-)
Przeczytałem Hyperiona, lepiej późno niż wcale, mogę napisać jedno, łał!
Pomyśleć że książka debiutowała w 89' w roku moich narodzin, pomimo tylu lat na karku, nie zestarzała się wcale.
Teraz pytanie podstawowe, Upadek też taki dobry?
"Upadek" ma inną strukturę. To już nie są opowieści pielgrzymów ale opis tego co się dzieje po zakończeniu "Hyperiona", IMHO jest równie dobry.
Ta zbiorcza czarna kompania ->
Warto? Czymś się różni do tych mikro-wydań z początku lat 90, które mam na półce, czy nawet nie ruszono tłumaczeń i tylko wsadzono całość w nowy grzbiecik? Wiem, ze "Kroniki" to pierwsze trzy tomy z Panią na Północy, czyli wielka krowa i jest spokojnie do dostania od reki, ale te pozostałe trzy okładki pierwszy raz widzę w ogóle na oczy, nawet nie wiedziałem, że takie coś istnieje.
Garth Ennis "Chłopaki 1. Jak na imię tej grze" - Ciekaw byłem czy po "Kaznodziei" Ennis stworzy coś równie oryginalnego i politycznie oraz kulturowo niepoprawnego. No i stworzył :D Ci, którz lubią klimaty tego pana, a jeszcze bardziej mają dość wszelkich superbohaterów ,w rajtuzach lub bez, naprawdę będą mieli niezły ubaw, bo przecież tak naprawdę superbohaterowie to **uje i trzeba ich wziąć ostro za mordy ;)
Ciesze sie na ostatni tom Pol Dawno Zapomnianych Bitew. Nie jest to cos na co bardzo czekam, ale spoko bedzie poznac koniec histori. Od taka sobie nienajgorsza ksiazka ale jako ze SF i polski autor to doloze swoja cegielke do obrotu :P
Skonczylem Ogien Krzyzowy autorki Nancy Kress - dosyc dobre, pierwsza 2/3 ksiazki nawet bardzo, potem niestety (znowu) poziom w dol przez spadek "prawdopodobienstwa czegokolwiek" a wzrost "naiwnosci" i ogolny chaos. A przez postac Nan robilem odruchowo facepalmy podczas lektury i dawno mnie zadna ksiazkowa postac tak nie wkur... :) Ocena: 7,5/10 ale i tak wlasnie skorzystalem z promocji 3 za 2 ksiazki w Empiku + dostawa kurierem poczty gratis wiec tom nr 2 juz zamowiony :)
Głębia. Powrót - Marcin Podlewski - Jestem całym cyklem mile zaskoczony. Po okładce (która kojarzyła mi się z Gambitem) oczekiwałem ciężkiej military-sf a tymczasem "Głębia" okazała się szalenie przyjemną space operą. Początkowo trochę zżymałem się na te wypalenia, plagi i podróże przez całą galaktykę ale autor jakoś to poogarniał a zresztą nie to jest najistotniejsze. Kilka wątków, które oczywiście gdzieś tam dalej zaczynają się splatać. Mnogość bohaterów. Różne planety. Zwroty akcji. Całość aż prosi się o przeniesienie na ekran.
Mnie Powrót już tak nie wciągnął jak Skokowiec. Chociaż dużo się w tam dzieje, to momentami jest sporo chaosu i kilka wątków jest mniej ciekawych, a ciągną się dość długo :P, ale i tak wrażenia jak najbardziej pozytywne.A teraz właśnie zacząłem Napór i na razie jest bardzo dobrze, mam nadzieję że poziom się utrzyma :). Ale za to wymiękłem w połowie Problemu Trzech Ciał Cixin Liu. Przeczuwałem, że jak będzie coś od Chińczyka to może być abstrakcyjnie :P, ale abstrakcja w tej książce osiągnęła taki poziom, że nie jestem wstanie tego ogarnąć . Bohaterowie jacyś tacy nijacy, do tego te nazwiska Ding, Ping, Shi, Chi czy jakoś tak, ciężko to spamiętać. Kilometry naukowych czy pseudonaukowych wywodów i teorii, były momenty że mózg mi się wyłączał na długie fragmenty i nawet nie wiem o czym czytałem :P. Pogubiłem się w tym wszystkim totalnie do tego styl nie powala. Jak dla mnie jest to dzieło raczej niestrawne pomimo ciekawego pomysłu i fabuły.
Co do problemu...
Z nazwiskami - pełna zgoda. Żyjemy w innym świecie i te wszystkie Xiu, Siu, Pi brzmią dla nas identycznie. Co do stylu to pamiętajmy, że jest to przekład przekładu więc... wiecie... rozumiecie.
Co do reszty. Kwestia gustu. Mi się bardzo podobało.
To chyba też kwestia preferencji i czego szukamy w książkach. Mnie o wiele bardziej podobała się książka Liu (także drugi tom), a Podlewskiego trzecia część nadal czeka na półce i jakoś nie chce mi się za niego zabrać. Choć pewnie, styl dość surowy, acz "Głębia" też niewiele lepsza :)
Awaria kregoslupa polozyla mnie do wyrka na 3 tygodnie w tym czasie stwierdzilem ze wciagne sobie jakis cykl. No i wciagnolem 8 tomow z cyklu Schronienie D. Webera, bardzo fajnie sie czytalo, tylko czasami tyle tam bylo lania wody ze malo sie nie utopilem w wyrku :P
Uwielbiam Webera, ale nie mogę się zabrać za "Schronienie". Przeraża mnie ta objętość, która zresztą ciągle wzrasta. Nawet "awaria" stopy, przeciętej piłą spalinową nie spowodowała, żebym sięgnął po cykl...ale widząc powyższą ocenę, muszę w końcu się za to zabrać...tyle, że teraz kończę kolejny tom "Star Carriera", a już czeka inny Weber ze świata HH.
A ja, w związku z tym że kupiłem sobie "Drugie spojrzenie na planetę Ksi" Zajdla i Marcina Kowalczyka, ponownie przeczytałem "Całą prawdę o planecie Ksi", a następnie wspomniane "Drugie spojrzenie ..."
I stwierdzam, że Zajdla dobrze się czytało w PRL-u, bo te podteksty fajnie się wyłapywało, jednak teraz to już jest nie to. I Zajdel sporo stracił.
Niemniej jednak IMHO Kowalczyk dosyć dobrze wpisuje się w klimaty Zajdlowskie.
To tyczy się większości ówczesnej fantastyki socjologicznej (chociaż Limes.... raczej nadal się broni) czy (anty)radzieckiego sf - jak się jeszcze coś pamięta, to zyskuje głębie, ale samo w sobie co najwyżej średniaki.
Zgadzam się co do "Limes ...". Nawet niedawno, gdy czytałem o pewnym eksperymencie socjologicznym w Chinach (wprowadzenie oceny punktowej obywateli), to od razu stanęło mi przed oczami społeczeństwo opisane w "Limes" :-)
Racja, wszystko prędzej czy później pokrywa się rdzą. Solaris nie nazwał bym średniakiem, ale nie wywiera na mnie już takiego wrażenia jak kiedyś. Nawet film Tarkowskiego zrobił sie jakiś taki mało wyrazisty :(
Ja to musze odswiezyc Orwella Rok 1984, tak jakos mi sie zdaje ze pomalutku jego wizja zaczyna sie urzeczywistniac :P
Ian Douglas - Star Carrier. Tom 7. Mroczny umysł - Wciąż jeden z lepszych tasiemców militarnej sf. Tutaj jakby mniej kosmicznych walk Trochę jakby autor zbierał się do nowego otwarcia. Przeciwnicy z początku serii nie są już wyzwaniem więc mamy nowych. Oczywiście potężniejszych i z ludzkiego punktu widzenia niemal boskich. Czyta się dobrze a o to tu przecież chodzi.
2017 rok zamknąłem 60 książkami (audiobookami) i 52 komiksami. Najsłabiej od lat, ale biorąc pod uwagę różne wydarzenia w zeszłym roku, to i tak efekt jest nie najgorszy. Choć pewnie raczej właśnie takie rezultaty będą u mnie normą, a nie te 20-30 lepsze.
Też mam najsłabiej od 3 lat, tylko 42 ebooki, z tym że aż takiej różnicy nie ma, w ubiegłym roku 50, w 2015 47. Wcześniej nie liczyłem ze 25 lat, a jeszcze wcześniej zapisywałem przez 10-15 lat wszystko co czytam, łącznie z opowiadaniami, ale zapiski zaginęły w mrokach dziejów :P
A ja w 2017 nie kupiłem ani jednej książki (sobie, do czytania dla przyjemności). Udało mi się nadrobić większość zaległości na półkach i odświeżyć sobie kilka pozycji, do których chciałem wrócić.
Listy życzeń trochę spuchły, ale polecam ten stan:)
Przestałem już śledzić kwestię "Wichrów Zimy" ale może orientujecie się, czy wyjdzie w jakiejś możliwej do przewidzenia przyszłości?
Już od dawna nie śledzę strony Martina, gdzie na początku w bardzo nieudolny sposób próbował się tłumaczyć z braków postępu w pisaniu. A to była za ładna pogoda, a to była za brzydka pogoda, a to za bardzo wiało, to znowu było z sucho, a to w telewizji było coś ciekawego, itp, itd.
Wychodzę z jednego założenia: jak będzie, to będzie i wtedy przeczytam. Ale nie czekam i nie myślę - bo szkoda nerwów.
Nie ukrywam, że moja motywacja na czekanie znacznie osłabła w momencie, kiedy serial przegonił książki. Oczywiście, że to nie to samo, ale z grubsza koniec opowieści poznamy właśnie w serialu.
...ale z grubsza koniec opowieści poznamy właśnie w serialu.
No w tym tempie pisania to moze w formie pisemnej nie zobaczymy konca opowiesci, 100 lat mu zycze, ale mlody to on juz nie jest, a i beben ma wielki co jak wiadomo specjalnie zycia nie wydluza.
Nie chciałbym być złym prorokiem, ale prawdopodobnie skończy się tak jak z Diuną...
Ja już nie czekam- grubas tego nie dokończy przez sukces serialu. Nie chce mojego hajsu to nie ....szkoda tylko że nawet jeśli kiedyś by wyszła książka to się ją będzie gorzej czytało znając już zakończenie
Dobra ostatnio przedawkowalem hard sf, szukam czegos lekkiego w stylu stalowego szczura, billa bohatera galaktyki, stena, ostatniego legionu. Fajnie jakby to bylo military sf, ale wcale byc nie musi :)
Michał Cholewa(Algorytm wojny), Marcin Podlewski(Głębia), Evan Currie(Odyssey One, Hayden War), Ian Douglas(Star Carrier), Robert Szmidt(Pola dawno zapomnianych bitew), Marko Kloos(Frontlines), Kennedy Hudner(Zgiełk wojny), David Weber(Honor Harrington, Starfire), B.V. Larson(Star Force), Linda Nagata(Czerwień), Nick Webb(Stara Flota), Jack Campbell(Zaginiona Flota, Wojna Starka), Mike Resnick(Starship), Timothy Zahn(Kobra), Elizabeth Moon(Esmay Suiza), John Ringo(Dziedzictwo Aldenata), Peter F. Hamilton(Swit nocy, czasem nazywany jako Ogień ludzkości). To wszystko serie po kilka tomów. Wszystko mniej lub bardziej military SF....jeśli za mało to jeszcze mogę dopisać :)
OldDorsaj -> no nie wypisywalem tego co przeczytalem, ale z tego co podales przeczytalem 3/4 tytulow :) a moze i wiecej :D Bardziej chodzi mi o takie latwe lekkie i przyjemne bardziej skrecajace w space opere czy tez odpowiednik heroic fantasy w SF. Cos jak wojna starego człowieka, cykl kobra, niektore ksiazki Heinleina. Ze starszych rzeczy chyba wiekszosc przeczytalem, solidna luke mam w latach 2004 -2014 :)
Tradycyjnie trochę namieszam w polecankach OldDorsaja. Douglas słabiutki, Weber to telenowela, Resnick realizował się w czymś innym. Hamiltona pewnie (i Reynoldsa, którego tu nie ma - zresztą trudno jego książki obecnie dostać), Cholewa fajny, Podlewski jednak nieco przegadany, ale niezły, Szmidt też wchodzi bez bólu. Kloos taki se - pierwszy tom dość klasyczny, drugiego mogłoby nie być, trzeci leży na półce :)
Kilgur--->przecież to wszystko takie jak napisałeś, czyli "łatwe i przyjemne". Douglas, Hamilton, Nagata, Cholewa bardziej wymagające, ale też czysto rozrywkowe, space opery super to Hudner i Podlewski, czyta się jednym tchem, to samo Weber i Kloos, reszta raczej mniej wymagająca i już czysto rozrywkowa, szczególnie Szmidt i Resnick, ale wchodzą bez problemu...jak i pozostałe. "Wojna starego człowieka" raczej jak te pierwsze pozycje autorów powyżej, bliżej Douglasa, autora rewelacyjnej serii, która ciągle podnosi poprzeczkę. "Wojna..." Scalziego to na razie w PL tylko 2 tomy, ciężko mi coś więcej powiedzieć
OldDorsaj -> Tak wiem, tyylko ale ja poprostu przedawkowalem bitwy kosmiczne, a jakims wielkim fanem gwiezdnych flot nigdy nie bylem :) Military SF to nie tylko napierd... sie w kosmosie :D mi bardziej podobaja sie wlasnie ksiazki gdzie starcia gwiezdnych flot sa bardziej tlem urozmaicajacym, niz glownym daniem :)
Nie wiem czy czytales cykle Harrisona: Stalowego szczura, Billa bohatera galaktyki, Planete smierci lub Zhana: Kobry, Blackcollar lub Heinleina: Władcy marionetek, Kawaleria kosmosu. Moglbym wymienic sporo, ja szukam wlasnie podobnych, poprostu ksiazka przygodowa w klimatach SF :) czasem posiadajaca cos wiecej.
Nie podales co czytales wiec z tego co OldDorsaj proponowal to Evan Currie Hayden War jest dokładnie tym czego oczekujesz. Walki w kosmosie to niewielki dodatek do planetarnych.
Kilgur--->tak, czytałem wszystkie wymienione, Heinleina wszystko co wyszło w Polsce. Mamy chyba inną definicję military SF, bo dla mnie raczej te wymienione przeze mnie to typowe dla gatunku, no i pisałeś o rozrywce i przygodzie...a wszystkie w sumie takie są. Naparzanek w kosmosie w niektórych prawie wcale nie ma: Ringo czy Kloos i jak pisał Sinic w Hayden War, a w innych jest tego masę np. w Starfire, szczególnie w środkowych tomach. W Honor Harrington, czysto rozrywkowej i świetnie czytającej się serii, bitwy to właśnie tylko tło i niewielki procent całości...wolałbym więcej. Podlewski też powinien ci podejść.
Sinic -> nie chcialo mi sie wypisywac kilkudziesieciu pozycji :D z tego co OldDorsaj podal 3/4+ mam zaliczone, reszte sprawdze :)
OldDorsaj -> nie napisalem ze to co podales to nie jest Military SF :) poprostu przedawkowalem ostatnio klimaty gwiezdnych flot :) no i napisalem ze wiekszosc z twojej listy przeczytalem :) to czego nie przeczytalem sprawdzam :)
Ja bym sugerował Podlewskiego. W moim rozumieniu klasyczna space opera. Wadą jest, że opowieść rozciągnięta na cztery tomy, z których czwarty się jeszcze nie ukazał. :)
--
Miało mi się zwątkować a wyszło jak wyszło. Sorki.
to że dużo tomów jak się podoba to dla mnie plus...tylko te czekanie ch...... :P
Nie ukazał się, ale już autor skończył, więc bliżej niż dalej. A potem zdaje się zmienia klimaty i pisze fantasy :)
Byłoby ekstra bo jak na razie wstrzymuję się z trzecim tomem, żeby potem nie czekać nie wiadomo ile. :)
Raistand--->ja się wstrzymywałem też z tego powodu, ale teraz kończę nowego Webera i zaczynam trzeci tom Podlewskiego...tak mi wyszło, że to będzie połowa czasu mniej więcej między drugim a czwartym....już się cieszę na czytanie...ale Weber, mimo w sumie chyba po raz trzeci opisania tych samych zdarzeń, czyta się jak zwykle rewelacyjnie...jeszcze 170 stron, potem Podlewski
Za mną właśnie Głębia-Napór i powiem szczerze, że niczego mi nie urwało ale też nie było jakoś bardzo źle. Momentami trochę nudnawo ale ogólnie podoba mi się kierunek w jakim zmierzają wszystkie wątki i na pewno przeczytam a raczej odsłucham 4 tom bo na czytanie nie mam czasu :P. Za mną też jakieś 50 stron Punktu Cięcia Cholewy i chyba nie dam rady dalej - zbyt military to SF jak dla mnie :P.
no 2 tom Cholewy jest "military" w odróżnieniu od pozostałych, ale w sumie podejrzewam, że odsłuch zniechęcił by mnie do każdej książki...ale tom drugi jest super...tyle że ja lubię militarną SF
Pisząc "military" nie mam na myśli ilości bitew czy nawalanki tylko raczej styl w jakim książka jest pisana czyli powiedzmy delikatnie trochę suchy czy "zwięzły" :P, bez specjalnych fajerwerków ,no i taki wydaje mi się jest u Cholewy w Punkcie Cięcia - zbyt zwięzły dla mnie:P. a ilości walk jakie mi odpowiadają to takie jak np u Podlewskiego. A co do audiobooków to faktycznie niektórzy "czytacze" potrafią zmasakrować książkę ale większość jest ok, są też genialni lektorzy chociaż tych jest niewielu, miałem kilka przypadków kiedy dotrwałem do końca książki tylko dlatego że była czytana przez daną osobę :)
Chodziło mi raczej o to, że ciężko się skupić na odsłuchu, tak jak przy czytaniu...powiedział mi kiedyś znajomy, że zarzucił audiobooki po kilku próbach, bo maksymalnie po 2-3 stronach już nie skupiał się na treści, tylko jego myśli błądziły zupełnie gdzieś indziej...i to leżał nic nie robiąc. Sam nie mam podzielności uwagi i miałbym to samo, nie mówiąc o wykonywaniu innych czynności w tym czasie :P.
Do oceny "Punkt cięcia" się nie odnoszę, bo nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym "suchym" czy "zwięzłym"...ja bym styl Cholewy nazwał "soczystym" i bardzo klimatycznym :)... ale to już wszystko kwestia gustu, jak było to widać powyżej, przy dyskusji o jego cyklu.
To sobie wyobraź odsłuch "Problemu Trzech Ciał" o ile czytałeś :P
styl zwięzły? - jak w wojsku melduję panie generale, że zadanie zostało wykonane.. bez "zbędnych"? ozdobników :P
A czy coś wiadomo w sprawie wydania kolejnej części Niecnych Dżentelmenów?
Dzieci Czasu - A. Tchaikovsky - doskonałe wytchnienie od militarnej sf. Książka, którą mógłby napisać Brian Aldiss. Klasyczny motyw (Co się stanie gdy Ziemia przestanie nam wystarczać?) pokazany w fascynujący sposób. Sam motyw statku - arki szukającego nowego domu byłby trochę oklepany tu jednak okraszony jest równoległym wątkiem. Wątkiem, który przeplata się a w samym zakończeniu zderza (to nie spoiler, tego domyślamy się od początku) z losami ostatnich z ludzkiego gatunku.
Nienawidzę pająków ale teraz spróbuję spojrzeć na nie nieco przychylniej. ;)
Ja mam teraz do wyboru Unicestwienie Vandermeera i Fundację Asimova i z różnych względów odczuwam pewne obawy przed zabraniem się za nie :P. Fundacja to chyba ostatni klasyk jakiego jeszcze nie zaliczyłem.
Akurat tom Druga Fundacja mam kupiony ze 30 lat temu i ledwo kilka tygodni temu wzialem się za niego ponownie wiec mam swieze wspomnienia. I musze powiedzieć, ze teraz to jest strasznie naiwne a technologia to zart. Niezbyt dobrze sie ta ksiazka "zestarzala".
Wciąż można ja przeczytać ale trzeba jej wiele "wybaczać" ;)
No zacząłem własnie i nie jest lekko :P Tempo w jakim toczy się tu akcja to jakiś dramat no i właśnie pojawił się magnetofon :P.
VanderMeer bardzo specyficzny, wielu się od niego odbiło. Mnie się podobało, ale ostrzegam. A "Fundację" z przyległościami swego czasu pochłonąłem. Wchodziła mi lepiej niż np. Heinlein czy Clarke z klasyków. A że naiwne... no cóż, oni tak pisali.
Heinlein mi pasuje z powodu poczucia humoru, który lubię.
A niestety humor słowny jest rzadki w powieściach SF.
"Fundacja" jakoś średnio mi przypadła, chyba zarzuciłem po 2 czy 3 tomie, kiedyś podobał mi się dużo bardziej "Pozytronowy detektyw" Asimova. Clarka wolałem bardziej, ale też nie wszystko...a Heinlein, dla mnie to była inna bajka, na plus oczywiście. W sumie pierwszych dwóch autorów czytałem ze 30 lat temu, a ostatnią powieść Heinleina też pewnie pod 20.
Fundacja jest nierównym cyklem, tomy 1-3 dzieli od nowszych 30 lat i bardzo to widać.
No coż Clarke'a też jakoś do tej pory omijałem bo zawsze mi się wydawał totalnym betonem, ale Odyseję oczywiście oglądałem :P
A mnie jej twórczość, obok Aldissa, wciągnęła do czytania fantastyki. Wybitna pisarka.
"Czarnoksiężnik z archipelagu" i "Lewa ręka ciemności" to bezdyskusyjne klasyki.
takie smutne i takie wspaniałe książki
Pamiętam np. "Planet of Exile" - czytałem to jako dziecko i tak bardzo poruszyła mnie wizja zimy trwającej przez całe życie i ludzi którzy urodzili się jesienią.
Grobowce Atuanu to byla pierwsza ksiazka, ktora za dzieciaka przeczytalem po angielsku, rozumiejac co 3 slowo.
Zdecydowanie najwybitniejsza pisarka s-f i fantasy. Dla mnie śmiało może konkurować o laur z takimi tuzami jak Tolkien czy Lem.
Chyba tylko jej książki sf byłem w stanie czytać bo za sf nie przepadam. A co do fantasy "Grobowce Atuanu" to coś arcygenialnego i klimatycznego, zaś cały cykl "Ziemiomorze" cenię wyżej niż twórczość Tolkiena (może z wyjątkiem Silmarilionu)
Dużo przeczytałem LeGuin...nawet jak mi nie podeszło, to zawsze uważałem, że to jest dobra literatura...a kilka rzeczy było naprawdę genialnych...tak myślę, że tylko dzięki niej i Tolkienowi, nie spisałem nigdy fantasy na straty
Le Guin... Długo się zabierałem za jej twórczość i przyznam szczerze, że nie do końca do mnie przemawia. Może gdybym czytał to jako młode pacholę, to miałbym inne wrażenia, ale w wieku 40+ cykl Ziemiomorze zrobił na mnie umiarkowane wrażenie.
Nie mniej szkoda, gdy odchodzą giganci, albo za takich uważani.
Nie żyje także Jack Ketchum. Jakoś nie ciągnęło mnie do jego horrorów, ale sporo osób ceniło jego twórczość.
Kumpel zachwycony jego książkami, ja też chodzę wokół nich na razie i nie mogę się zdecydować...chociaż lubię makabrę :P
Linda Nagata - „Czerwień. Misja Brzask" - Mam problem. Ponoć Linda Nagata określana jest jako czołowa przedstawicielka nanopunku,. Jesli tak to już wiem, że wielkim fanem tego nurtu nie jestem. Niby jest akcja. niby jest sceneria sf. Niby wszystko jest na miejscu... Jednak całość do mnie nie przemawia. Cały czas miałem wrażenie, że główny bohater jest zawieszony w próżni. Co prawa jest opisany świat, uwarunkowania ale jest to jakieś takie bez wyrazu. A sam wątek "sercowy" (główny bohater i jego dziewczyna) doprowadzał mnie do szewskiej pasji.
No pierwsza czesc i tak jest chyba najlepsza, co nie zmienia faktu ze calosc ta najwyzej sredniak.
OldDorsaj -> ...a sprawdź sobie jeszcze innego Ringo, sam nie czytałem, ale z tego co mi znajomi kiedyś mówili to właśnie taka czysto przygodowa SF, w ogóle nie w kosmosie...tylko cholera jak to było, cztery tomy, coś o przygodach niejakiego Bakhaziela?
Jak znajdziesz chwile, to zapytaj znajomych o wiecej szczegolow, bo szukalem i nie znalazlem.
John Ringo, cykl "Imperium człowieka", od drugiego tomu współautor David Weber cztery tomy:
-Marsz w głąb lądu,
-Marsz ku morzu,
-Marsz ku gwiazdom,
-Nas niewielu.
Znalazłem w 5 sekund :P Tak w ogóle to coś mi się z tym Bakhazielem pomieszało, ale chodziło mi o ten cykl.
P.S. "Dziedzictwo Aldenata" to 7 tomów, bardziej military raczej niż ten cykl powyżej, ale jak zaznaczyłem, "Imperium..." jeszcze nie czytałem
OldDorsaj -> no ja wlasnie szukalem tego francowatego Bakhaziela w jego powiesciach i go nie znalazlem :D dzieki :)
Nie dało mi to spokoju i w końcu znalazłem. Pomyliłem z cyklem fantasy Davida Webera "Przygody Bahzella Bahnaksona", którego też nie czytałem.
Bahzella Bahnaksona cztałem ze dwa tomy, słabe. Ringo przeczytałem 3, nawet wchodziło, ale znudziła konwencja. Już lepiej swego czasu wchodził mi "Generał" Stirlinga i Drake'a.
"Generał" był fajny, przeczytałem chyba 5 tomów które posiadałem, więcej nie miałem, a po czasie nie mogę się zabrać za kontynuację...szczerze to nie pamiętam na którym tomie skończyłem
Ja przeczytałem pierwszy cykl - 5 tomów. Potem jeszcze pierwszą powieść z drugiego, ale już mnie wymęczyła.
Ursula K Le Guin... Nie czytalem wszystkich jej ksiazek, samo Ziemiomorze tom 1 mnie rozczarowal, 3 nawet nie dalem rady skonczyc. Ale Grobowce Atuanu przeczytalem jak bylem mlodszy w 1 dzien i bylem po prostu w szoku. Taka prosta, taka piekna, cos magicznego to bylo naprawde, 10/10 pamietam to do teraz pod jakim bylem wrazeniem. Dwie inne ksiazki to Lewa Reka Ciemnosci - 9/10 jak nic a Planeta Wygnania 10/10 - tak jak napisal Soulcatcher, przepiekna i smutna ksiazka. Jak dla mnie to bylo cos wiecej niz sama lektura, to byla Sztuka przez duze S.
Właśnie kończę "Rybaka znad Morza Wewnętrznego" i paściak, powiem Ci mało, ale spróbuję.
To jest cegła, która opisuje właściwie wszystko to, co napisała Ula, a do tej pory nie zostało tu w Polsce wydane. I tak, ja kochałem Uli pisanie i kocham dalej.
Kobieta stworzyła swój świat, jak Tolkien, jak Herbert, jak... nie wiem Sapkowski i jak inni. I świetnie jej to wyszło. Wg mnie poszła nawet o krok dalej od innych. Jak mało kto. Stworzyła Ekumenę (czyli tak naprawdę ileś tam światów) i Ziemiomorze. I przy okazji ileś tam innych utworów. I może jedno jest lepsze od drugiego, ja nie widzę różnicy, ponieważ wszystko na mnie jakiś wpływ wywarło.
W tym roku przeczytalem:
Nancy Kress Proba Ognia - kontynuacja Ognia Krzyzowego ktory ocenilem na 7/10. Ta czesc byla sporo slabsza, wydaje mi sie ze autorka nie wie sama o czym chce pisac, nawet nie chce mi rozwodzic :) 6/10 i ogolnie cala serie tez bym tak ocenil.
Chris Beckers - Ciemny Eden - ooo cos wspanialego. Uwielbiam ksiazki z nuta "post", z ograniczona populacja. Ta przypomina troche Wladce Much ale w SF :) Swietne pomysly, bohaterowie, akcja, przeslanie, i wszystko jest "realne". Nie moglem sie oderwac, przeczytalem w 3 dni i jak dla mnie 9,5/10. A za 2 tygodnie drugi tom, zamawiam od razu i mam nadzieje ze utrzyma poziom
Mnie "CE" trochę rozczarował. To dobra SF, ale przez wydanie w Uczcie spodziewałem się chyba czegoś innego, bardziej nowatorskiego czy oryginalnego, a nie właśnie uderzenie w tony retro.
O! To ja muszę zanotować tytuł. Mnie właśnie retro odpowiada. Nie lubię mieszania gatunków w SF.
Jak mieszasz gatunki, to już nie SF tylko fantastyka :D Z "CE" miałem taką refleksję, że jakby np. Aldiss urodził się pół wieku później, to właśnie coś takiego mógłby napisać.
@Shadow
Formalnie rzecz biorąc, masz pełną rację. Ale są jeszcze tzw. osobiste odczucia :-)
Ja np. "Dysfunkcję rzeczywistości" zaliczam do SF mimo tych zombie :-)
"Świat Dysku" to jest coś. Świat stworzony przez Terry’ego Pratchetta jest niesamowity. Zakochałem się w tej serii po pierwszych dwóch książkach :D
Dziś premiera na Netflixie serialu "Altered Carbon", czyli ekranizacji jednej z moich ulubionych powieści ostatnich 20 lat "Modyfikowany węgiel" Richarda Morgana. Ma być jak w książce dużo akcji, krwi i seksu(oczywiście nie tak jak w powieści bo wyszłoby porno). Z tego co wczoraj przeczytałem, scenariusz częściowo się różni od powieści i właśnie te zmiany niezbyt wyszły...ale i tak nie mogę się doczekać.
Widziałem już jakieś 2 tygodnie temu. Zmieniono trochę przeszłość Kovacsa (nabiera też większego znaczenia, bo jasno prowadzi do ew. kontynuacji serialu), co wpływa też na drugą część sezonu i tożsamość głównego antagonisty. Niespecjalnie to wyszło.
Czy dużo seksu i bijatyki? Pierwszego trochę jest, ale bez przesady. Drugiego... sam nie wiem, niby dodano trochę scen w tym kierunku, ale z tą krwią i akcją to nadmiernie bym nie przesadzał.
ze tak zapytam z ciekawosci, gdzie widziales 2 tyg temu?
....też jestem ciekaw, premiera jest dzisiaj....tzn. żeby nie było, nie robię sensacji, po prostu sprawdziłem na rarbg i też dzisiaj dopiero wrzucili...a tak w ogóle to dobrze, że nie tylko na seks i przemoc postawili, sama akcja też by się znudziła w końcu
Pierwszy odcinek za mną, a właściwie nawet pół drugiego i powiem, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, aż się nie chce wierzyć że to Netflix. Widać co prawda zrzynkę z Blade Runnera, jeśli chodzi o scenerię, ale jak zrzynać to od najlepszych :). Na razie jest bardzo dobrze i o ile pamiętam książkę, to dość wiernie.
Przy okazji, mam do Ciebie żal Shadowmage, że przez te dwa tygodnie nawet się tutaj o tym nie zająknąłeś, dopiero wczoraj przypadkiem natrafiłem na info o serialu...nieładnie :P
"Altered Carbon" obejrzany. W tej chwili jest to mój najlepszy serial SF jaki oglądałem, a jeden z najlepszych w ogóle. Klimat, efekty, akcja i intryga na najwyższym poziomie. Na pewno kiedyś obejrzę jeszcze raz.
No ja chyba sobie ksiazke przypomne bo serial naprawde ladnie im wyszedl :)
Skąd wiesz, że jeden z najlepszych w ogóle, skoro pozostałych nie oglądałeś? ;-P
Zyga--->nie rozumiem, większość seriali SF oglądałem, praktycznie każdy jaki wychodzi, bo lubię te klimaty...począwszy lata temu od "Kosmos 1999". Chodzi o nie SF?...też sporo ich oglądam, raczej nic naprawdę dobrego nie omijam. Dziennie z żoną oglądamy po 1-2 odcinki jakiegoś serialu, chyba że jest film do obejrzenia.
Kilgur--->też się nad tym zastanawiam, ale tylko 1 tom
OldDorsaj -> tak tez cos mi switalo ze to na podstawie pierwszego tomu bylo zrobione :)
Pozostałe tomy, zresztą o wiele słabsze, są kompletnie o czymś innym i mają całkiem inny klimat. Zresztą serial od połowy zaczął się rozmijać z powieścią, żeby zostawić furtkę do kontynuacji, bo raczej na pewno nie będzie to ekranizacja pozostałych tomów.
@OldDorsaj
To miał być w zamierzeniu żart ze sformułowania. Przeczytaj sobie jeszcze raz fragment: "jest to mój najlepszy serial SF jaki oglądałem, a jeden z najlepszych w ogóle".
Z tego wynika, że z tych seriali które oglądałeś - jest najlepszy. A z pozostałych, których (w domyśle) nie oglądałeś, jeden z najlepszych.
Napisałem tamto pod wpływem impulsu, ale najwyraźniej żart mi nie wyszedł :-)
Musze przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem 1go odcinka Altered Carbon, jak dla mnie genialnie oddaje klimat "Modyfikowanego Węgla" Morgana. Zapowiada się na najlepszy serial jaki do tej pory widziałem włączając Grę o Tron i ten aktor grający Takashi Kovasca naprawdę daje radę, mam nadzieję że następne odcinki będą równie dobre.
"Olimp" - Dan Simmons - Bardzo podoba mi się to co ten Pan wymyśla. Każdy z wątków. Sposób ich przedstawienia. Narracja. Odniesienia do literatury klasycznej. Własnie taką fantastykę lubię. Jedyne co burzy mój zachwyt to zakończenie. Jakieś takie mało przekonujące.
Reasumując - znakomita dylogia (Ilon/Olimp) z szalenie niesatysfakcjonującym zakończeniem.
Altered Carbon - najpierw książka czy najpierw serial?
Nie czytałem recenzji, nie widziałem zapowiedzi, wiem tylko, że to sci-fi w którym gra Holder z The Killing. No i tyle, co przeczytałem tu, że serial jest świetny.
Netflix co prawda dosyć agresywnie namawia mnie na oglądanie, ale nie spieszy mi się wcale.
Sam nie wiem. Niby książka, przynajmniej pierwszy tom, ale zachodzi obawa, że świeżo po lekturze będą cię denerwować odstępstwa w serialu, szczególnie od połowy. Z drugiej strony jak obejrzysz serial najpierw, to na pewno także będzie ci się podobał literacki pierwowzór...więc konkludując, wyjątkowo polecam, by cieszyć się z serialu, a potem może jeszcze lepiej z powieści :).
Zyga ma rację....
...a tak na poważnie, ciągle remonty, po kolei i niezbyt mam dojście do tych górnych dwóch półek. Jutro zaczynam remont totalny łazienki, potrwa do świąt i znów wszystko jest zawalone. Przypomnij się po świętach, może wtedy, żona następnie chce robić przedpokój, ale może nie od razu.
Znalazł już dawno, tylko paściak zapomniał o, ekhm, magicznym słowie, albo kilkudziesięciu:)
http://allegro.pl/alastair-reynolds-przestrzen-objawienia-i7171761972.html
Ale ja nie chce za darmo :P Na allegro pojawia sie od czasu do czasu wlasnie w takich cenach a reedycji nie widac, dlatego mecze kolege :)
spoko, nie znalazłem na razie, co mnie odrobinę frustruje, bo niby byłem pewny gdzie je trzymam, a nikt nie pisał od początku, że ma być za darmo...jak znajdę to albo się dogadamy, albo nie i tyle ..........................................a tak w ogóle to się zastanawiam, przy całym tym zamieszaniu, czy nie przeczytać tego w końcu...mam ebooki, a teraz tylko tak czytam
7EW - Neal Stephenson
Autor przedstawia swoją wizję tego jak gatunek ludzki poradziłby sobie w obliczu katastrofy niszczącej wszelkie życie na Ziemi. Innymi słowy co stałoby się gdyby niebo spadło nam na głowę.
To mój pierwszy kontakt ze Stephensonem. Facet ma łeb! Pierwsze dwie części to mocne hard-sf. Bardziej science niż fiction. Fani lotów kosmicznych (tych prawdziwych a nie tych gdzie do napędu używa się generowanych sztucznie mikroosobliwości) powinni być zachwyceniu. Trzecia część nieco mnie znużyła opisami... jak to ująć bez spoilerów... opisami wszystkiego. :) Począwszy od urządzeń na zachowaniach społecznych skończywszy.
Nominacja do Hugo 2016 zasłużona.
Również właśnie przeżywam pierwszy kontakt z Nealem, tylko że poprzez Diamentowy Wiek. Powieść z 1995 r., ale trafne science i trafne fiction, widać, że autor "ma łeb". Niemniej, również tu mam wrażenie, że pierwsze 3/4 książki leci w mgnieniu oka i wciąga jak rzeka, praktycznie nie można się oderwać, natomiast dalej jest już trochę grząsko, mozolnie, nużąco.
Ale przyznać muszę, że dawno nie czytałem sci-fi napisanej tak malowniczo, tak pięknym językiem. Na pewno sięgnę po więcej.
Dla mnie jednym z najlepszych jeśli nie najlepszym pisarzem fantastyki jest Dan Simmons. To co ten facet ma głowie, wizje jakie kreśli plus styl wprawia mnie w zachwyt, z wyjątkiem może Terroru, którego jakoś nie mogłem zmóc do końca :P. Za mną Unicestwienie i Ujarzmienie Vandermeera i jedno trzeba faktycznie przyznać, facet ma mocno specyficzny styl. Te książki to właściwie jeden ciąg nieustannych przemyśleń i analiz głównych bohaterów, akcja prawie się nie posuwa na przód, jest to wszystko dość jednostajne, przerywane jakąś akcją czy dialogiem raz na pięć stron. Mimo to historia mnie wciągnęła i jakoś wcale specjalnie się nie nudziłem i generalnie podobało mi się. Tym co się boją za to zabrać mogę powiedzieć, że warto tym książkom dać szansę :P Chętnie bym sięgnął po 3 cześć ale niestety nie ma audiobooka.
Po Ilium, Droodzie, Hyperionach i Endymionach, które są bardzo dobre, stwierdzam, że Terror jest najlepszą powieścią Simmonsa. A, jeszcze Pieśń Bogini Kali, była po drodze, i jest bardzo OK.
Edit, BTW: po 3 czy 4 powieści Dana, męczący staje się ten motyw, że hurr durr sci-fi, przyszłość, zagłada, Internety, SI, a zbawienie to pisarz, autor, powieść, wiersz, Szekspir, sztuk klasyczna i XX w.
a mnie się bardzo podobała jego "Trupia otucha" o której nikt nie wspomina, oczywiście reszta też rewelacyjna, nie czytałem jeszcze "Drood" i "Terror"...tę ostatnia czyta żona i jest zachwycona, może zdążę przeczytać przed serialem...a może lepiej nie?
Ja jeszcze mam i czytałem Ostrze Darwina, taka sensacyjka, ale naprawdę świetnie się czyta :). A Terrorowi chyba dam jeszcze szanse, bo jak się brałem za niego 1szy raz to chyba nie miałem weny na tego typu klimaty plus trochę zniechęcał mnie fakt, że w s umie wiadomo od początku jak to się skończy, poza tym trochę mi tu brakowało tego humoru który był na przykład w Illionie/Olimpie.
A czytaliście Letnią Noc Simmonsa? Wszyscy tak go wychwalają, ale jeszcze nigdzie nie widziałem opinii o tej jego książce.
"Kamienne niebo" N.K.Jemisin (trzecia część trylogii)
Bardzo polecam całą trylogię "Pęknięta Zienia" (Piąta pora roku/Wrota obelisków/Kamienne niebo). Być może na początku czytelnik musi się nieco skupić ale to chyba nic złego. Potrzeba skupienia wynika z tego, że opisywany świat i stosunki w nim panujące odkrywamy stopniowo. Dodatkowo część narracji prowadzona jest w drugiej osobie co na przykład mnie nieco deprymuje. Po jakimś czasie człowiek się przyzwyczaja ale dziwne uczucie pozostaje.
Wiki zalicza ten cykl do "science fantasy". Dla mnie to po prostu fantastyka. Rzecz dzieje się w świecie gdzie aktywność wulkaniczna jest bardzo wzmożona. Co pewien czas dochodzi do jej dodatkowego zwiększenia co skutkuje "piątą porą roku", zimą spowodowaną przez dymy i popiół wulkaniczny.
Seria zdobyła nagrody Hugo i Locusa.
Myślałem właśnie żeby się za to zabrać ale nie wiem czy są dostępne w audio :P
Czytał ktoś Robokalipsę Wilsona? Naprawdę bardzo dobra książka. Spodziewałem się jakiegoś nudziarstwa o zbuntowanych robotach, a tymczasem to fajnie skonstruowana i wciągająca historia. Co prawda na moją ocenę na pewno wpłynął fakt, że audiobook był naprawdę świetnie zrobiony ale wydaje mi się, że gdybym miał wersję papierową równie dobrze bym się bawił.
Wlasnie czytam druga trylogie Robin Hobb o Bastardzie i powiem tylko ze nic tak nie wkur...... jak tlumaczenie imion wlasnych, z jednego tomu na drugi chyba tlumacz sie zmienil i kurw.... polowa bohaterow inaczej sie nazywa. Odrazu przypomina mi sie lazik i bilbo bagosz zabic to za malo :P
edit. sprawdzilem nawet tlumacz sie nie zmienil poprostu nagle inaczej przetlumaczyl orginalne imiona OMFG
Z tego co w necie czytalem w obu wydaniach ta sama tlumaczka byla, sporo postaci drugoplanowych pozmieniala brak mi slow :P Sam niewiem dlaczego to dalej czytam, bo kazda ksiazka z tego cyklu irutujaco nierowna juz z 10 razy myslalem ze dropa zrobie, sa momenty ze poprostu niechce mi sie dalej czytac.
Poszukalem sobie w orginale imion i kur..... mac tlumaczenie Agnieszki Ciepłowskiej to poziom Łozińskiego.
Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Tom 3. "Koniec śmierci" - Cixin Liu
Trzecia część również "daje radę". IMHO cały cykl można śmiało postawić obok "Fundacji". Kolejny raz mamy BARDZO DUŻĄ porcję science fiction z dużym naciskiem na science. Jednocześnie całość pisana jest z perspektywy osoby żyjącej w zupełnie innej kulturze i to się po prostu czuje. Od pierwszej do ostatniej strony. Dla mnie jest to duży plus. 800 stron pochłania się nie wiadomo nawet kiedy. Mam nadzieję, że za Cixin Liu przebija sie inny pisarze z tamtego kręgu bo mam wrażenie, że to dla nas zupełnie nieznany rejon.
Hej wam :)
Ostatnio przeczytalem:
"Matka Edenu" Chriss Beckett - druga czesc Ciemnego Edenu ktory zaczarowal mnie niesamowicie - dla mnie byl 9,5/10. Wiec bardzo czekalem na druga czesc i tez jest bardzo fajna ale jednak "tylko" 8/10. Mam nadzieje ze tom 3 pojawi sie niedlugo.
"Echa" Michala Cholewy - bardzo nierowny zbior, jedno opowiadanie fenomenalne (to o kulcie na statku wycieczkowym), ostatnie o "lowach" tez dobre ale reszta juz slabsza. Do tego pierwszego W OGOLE nie zrozumialem i jezeli ktos czytal to please dajcie znac bo chcialbym sie dowiedziec jak wy je rozumiecie. 7/10
Teraz czytam Gwiazdozbior Psa i jestem w polowie i bardzo dobre jak narazie.
Przymierzam sie to zakupy "Glebi Skokowiec" Podlewskiego - macie jakies opinie? Podoba mi sie nuta "post apo drogi mlecznej" z opisu...
Podlewskiego chwaliłem kilka razy powyżej, więc nie będę się powtarzał, może jedynie to, że przeczytałem tom trzeci i odrobinę mniej mi się podobał niż poprzedni...może zbyt przekombinowane jak dla mnie?...ale i tak czyta się bardzo dobrze i czekam z niecierpliwością na tom ostatni.
Podlewski? Tak. Tylko, że jeśli nastawisz się na "post apo" to może się okazać, że jednak nie tego szukałeś. To jest space opera. Równie dobrze mogłoby się zaczynać od "Dawno, dawno temu w odległej..." ;)
Eeee, nie. Po prostu w przeszłości było załamanie cywilizacji itp... ale to jest w wielu powieściach SF. Z przymrużeniem oka można by w tym świetle uznać, że nawet "Diuna" ma elementy postapo :D
No jak, przecież wyraźnie mówi się o wypalonej galaktyce, za pomocą ostatecznej broni, mającej powstrzymać inwazję, o miejscach gdzie po użyciu tej broni praktycznie nie można przeżyć, miejscach wielkich na parseki, gdzie działają ogromne i nie do opanowania siły, wiele lat po jej użyciu. Ta broń jest ostatecznym argumentem jeśli nic już innego nie pozostaje, tak jak użycie broni atomowej na Ziemi. Nie pamiętam już tak dokładnie Diuny, może i też gdzieś tam użyto tak potwornej broni...ale na pewno nie na taką skalę jak u Podlewskiego.
Załamanie cywilizacji nastąpiło dopiero po użyciu ostatecznej broni, co było wymuszone obroną przed inwazją.
Tak. O tym wszystkim się mówi ale jednocześnie cywilizacja jako taka ma się całkiem nieźle. Tak podchodząc do sprawy to zawsze będzie jakieś "post apo" w takim sensie, że kiedyś był jakiś konflikt, jakieś wydarzenie, które uformowało obecny świat.
No to chyba czytałem inne powieści. Przecież u Podlewskiego nie tylko jest "wypalona galaktyka" po minionym konflikcie. Zagrożenie jest ciągłe i nawet "bezpieczne" światy centralne są zagrożone, co więcej konflikt narasta, a cywilizacja nie tylko nie ma się dobrze, ale wręcz ma się coraz gorzej i stoi przed widmem całkowitego unicestwienia i to nie tylko przez jednego przeciwnika. Może są jeszcze gdzieś w tym świecie krótkowzroczne rządy, które bagatelizują sprawę, myśląc że z powodu położenia i odległości konflikt ich nie dotyczy, ale czytelnik wie doskonale jak bardzo się mylą. Post apo w tej serii nie jest gdzieś tam tylko mimochodem wspomniane, ale całość jest tym przesycona na każdym kroku, mimo konwencji space opery. Równie dobrze można by napisać, że żadna powieść czy film nie jest post apo, ba nawet nie powinno być takiego gatunku, bo przecież w serii Mad Max też "kiedyś był jakiś konflikt, jakieś wydarzenie, które uformowało obecny świat" jak pisze Raistand, więc to nie czyni od razu z niego post apo.
Pyanie jakies dobre heroic fantasy wyszlo w ostatnich 10-15 latach?
Takiego klasycznego, conanowskiego, to się już nie pisze. Ale może np. spróbuj "Bohaterów" Abercromiego.
W sierpniu ma wyjść całość "Pustki" Hamiltona, więc myślę, że można już zacząć czytać wydane wcześniej dwa tomy i będzie w sam raz. W szybkim tempie będzie też wydane "Expanse", ale tu poczekam na nowe wydanie i tłumaczenie, bodajże jutro wychodzi pierwszy tom, nie podzielony jak poprzednio i za połowę ceny.
Kończę "Silos" Howeya, taki obyczaj w sumie, ale fajnie się czyta...boję się napisać, że w scenerii post apo, bo w sumie to tylko był jakiś konflikt kilkaset lat wcześniej, który ukształtował świat książki, ale tak naprawdę niewiele o nim wiadomo :).
OldDorsaj, doprecyzuj, bo temat mnie interesuje (mam pierwsze 2 tomy Pustki):
czy ta całość, to jest wydanie od nowa Pustki łącznie z III częścią? Czy sama III część?
I co to jest to "Expanse" (tytuł jest mi nieznany)? Czy to też Hamilton?
"Expanse" to jest James S.A. Corey - "Przebudzenie Lewiatana" i ""Wojna Kalibana"" spopularyzowane przez serial.
Ztcw to wydanie "Pustki" będzie w całości nowe. Komplet. Trzy tomy od razu. Sny, Czas i Ewolucja.
Dzięki Raistand. Mam tylko nadzieję, że wyjdzie również osobno III tom w takiej szacie graficznej jak poprzednie 2 tomy.
Tak jak napisał Raistand. Raczej nie sądzę żeby wyszedł osobno trzeci tom, ale to pewnie lepsze info na ten temat ma Shadowmage.
To by była granda. Bo co mają robić ci co mają już 2 tomy?! Kupować jeszcze raz?!
Skończyłem trzecią część Głębi czyli "Napór" Podlewskiego.
Czyta się dobrze. Dużo się dzieje. IMHO nawet zbyt dużo. Autor jakby się uparł, żeby zmieścić wszystkie obejrzane przez siebie filmy i przeczytane książki. "Mechanika" cyklu jest taka, że praktycznie może zdarzyć się wszystko. Ciekawe czy uda się tojakoś rozsądnie zakończyć.
Mam też takie wrażenie, zbyt dużo, w sumie wolałem drugi tom...ale trzeba przyznać autorowi, że wtłoczył pomysłów 3x więcej niż Watts, tyle że posłużył się normalnym, potoczystym językiem, mimo wprowadzenia całkowicie nowych słów i wyrażeń i czytając go nie ma się wrażenia, że to na siłę by być kultowym jak u Wattsa. Ciekawie jak to się zakończy.
Patron wątku wydaje książkę, niestety nie jest to dalsza część sagi:
https://kultura.onet.pl/wiadomosci/ogien-i-krew-nowa-ksiazka-georgea-rr-martina-ukaze-sie-20-listopada-artykul/qgnc67k
...ale świat ten sam...po co ja to piszę, jak nie przeczytałem jeszcze ani jednego tomu...i tym samym dojrzałem do Decyzji :P. Dziś skończę "Silos" tom pierwszy i przeczytam tom pierwszy sagi Martina. Pewnie to nie będzie już tak wielkie zaskoczenie na plus jak przy Tolkienie, przed którym się wzbraniałem lata, bo jednak serial dał mi do zrozumienia, że to na pewno dobra rzecz, ale mimo wszystko liczę, ze Martin mnie zaskoczy jeszcze bardziej...lubię go za jego rzeczy SF.
To już od jakiegoś czasu było niemal pewne (bo to nie tylko Martin pisze). A jednocześnie potwierdzili, że nowy tom się nie ukaże w tym roku.
Nikt nie poleca nic Dukaja i tylko jednak osoba o Zajdlu wspomniała?
Ej no, tak nie może być.
Oczywiście nie są to książki dla każdego, ale jak ktoś się do nich przekona to nie pożałuje, bo to SciFi pełną gębą. Nie jakieś przygody w kosmosie i przyszłości, którą dziwnym trafem zamieszkują ludzie tacy jak my. Co mi się u obu autorów najbardziej podoba to fakt, iż analizują to w jaki sposób rozwój techniki wpłynie na normy społeczne czy tez postrzeganie świata przez jednostki a nawet język. Idealnym przykładem jest opowiadanie Dukaja Linia oporu.
Ogólnie miłośnikom SciFy w którym idzie o świat i analizę tegoż bardziej niż o akcję polecam tych dwóch autorów z czystym sercem. Jak ktoś szuka SpaceOpery czy innego pif-paf w kosmosie to odradzam.
A co do samego Martina, w sumie całkiem przyjemnie, lata temu jeszcze przed erą popularności tasiemcowej sagi, napisał i przeczytałem jego krótką powieść Światło się mroczy, całkiem fajna muszę przyznać.
Może dlatego cicho o Zajdlu bo szanse na nową powieść są niewielkie. Natomiast wspominany często "Azyl" Grzędowicza jest bardzo bliski zajdlowskim klimatom.
No i cóż o Zajdlu można napisać więcej. Pewnie, należy polecać młodszym, bo warto, ale sam raczej już nie wrócę do jego książek i nie wiem które się nie zestarzały. Ostatnie moje spotkanie z nim było na ławeczce w parku w Staszowie, podpisał mi wtedy jakąś książkę, zdaje się że zbiór opowiadań "Iluzyt". Nie wiedziałem wtedy o jego chorobie, a on pewnie cierpiący miał nadal dużo cierpliwości dla fana.
W międzyczasie pomiędzy powieściami czytałem antologię "Kroki w nieznane", pierwszy tom po przerwie i muszę napisać, że jestem trochę zawiedziony. W sumie wszystkie opowiadania przeczytałem bez emocji i żadne tak naprawdę mnie nie poruszyło, tak jak to było przy "starych" tomach...może jedynie Ted Chiang i odrobinę Rosjanie.
Te w redakcji Walewskiego? IMO nie masz z nim kompatybilnego gustu, jeśli te nowsze, to już prędzej z tekstami wybieranymi przez Obarskiego.
Ja miałem podobne odczucia i zaprzestałem kupowania nowych "Kroków".
Ale sprawdzę przez kogo były redagowane bo nie zwracałem na to uwagi.
Zyga--->Czyli ta "Misja 100" miała wybitne opinie??!
Też mam co czytać, a "Expanse" kupię, bo serial mi się podoba, ale inaczej niż "The 100". Po prostu jest ciekawa historia i jej cale tło, dlatego myślę, że powieści też mogą być niezłe...czy wybitne, tego nie wiem, ale raczej nie sądzę.
Ehh, nie tu.
Czy ktoś czytał powieści Kass Morgan "Misja 100"?
To podobno jest fantastyka naukowa i nawet powstał jakiś serial na podstawie tej powieści.
Zyga ====> Jest serial "THE 100" nawet już chyba 4 lub 5 sezon. Ja dałem radę tylko dwa pierwsze odcinki 1 sezonu ;) Nawet nie wiedziałem, że to na podstawie książki. Zdecydowanie wolę teraz nową wersję "Lost in space".
No cóż, a my z żona oglądamy całość...i ciągle się dziwimy, że w sumie to chyba young adult SF, a chce się oglądać...dużo akcji, emocji i całkiem nieźle zagrane i wyreżyserowane, efekty też OK...nowy sezon też obejrzymy. Książki pewnie bym nie przeczytał.
W sumie się nie dziwię, że można przestać oglądać ten serial po 2 odcinkach, bo tak naprawdę niewiele się jeszcze w tym czasie zdarzyło i można by uznać, że to typowa "młodzieżówka"...a tak nie jest.
W empiku są 3 tomy. Ale chyba jednak, w takim razie, nie zdecyduję się na zakup :-)
Kup lepiej "Expanse" Coreya jak wyjdzie, sądzę że to raczej lepszy wybór, mimo że jeszcze nie czytałem...też będą trzy tomy do września.
To poczekam aż przeczytasz ;-P
Na mnie czeka ok. 1 m książek na półce, więc z kupowaniem ograniczam się do tych, które mają wybitne opinie :-)
Zyga--->Czyli ta "Misja 100" miała wybitne opinie??!
Też mam co czytać, a "Expanse" kupię, bo serial mi się podoba, ale inaczej niż "The 100". Po prostu jest ciekawa historia i jej cale tło, dlatego myślę, że powieści też mogą być niezłe...czy wybitne, tego nie wiem, ale raczej nie sądzę.
OldDorsaj - ten serial jest tak nierówny że w ramach choroby dotrwałem kiedyś do 3 sezonu i dalej potrzymuję swoją opinie - mam wrażenie że po 2-3 odcinkach pierwszego sezonu scenarzyści i reżyser zrobili sobie sesje spalenia kartonu zielska, wypicia kontenera wódki a i może piguły poszły - i każdy wrzucał najgłupszy pomysł jaki dał radę :)
spoiler start
pomijam olanie całego watko ziemi po mutacjach, ale czipy robiące zombie (oczywiście jedna z postaci drugoplanowych się oparła ale reszta to się uczciwie wiesza w imię nich), przerobienie głównej bohaterki z hetero w bi albo raczej lesbijkę, mechanik się okazuje hakerem od sztucznej ai, aż mi się nie chce wymieniać)
spoiler stop
z seiali s-f opartych o książki o wiele ciekawsze było nawet
http://www.filmweb.pl/serial/Pod+kopu%C5%82%C4%85-2013-555086 a i tak nie był to serial najwyższych lotów ;)
To jakaś młodzieżówka dla dziewczyn/nastolatków. Książka bardziej niż serial, z tego co wiem.
@
OldDorsaj. Nie napisałem przecież, że kupiłem Kass Morgan.
Zapytałem tylko o nią (jako że od zawsze interesuję się literaturą SF). A po Waszych opiniach odpuszczam sobie jak najbardziej :-)
Nie do końca jestem pewien, czy serial można jeszcze zaliczać do young adult, przecież tam oprócz pierwszego sezonu nie ma już żadnych nastolatków, tylko gdzieś tak 20-25 letnie osoby, które zresztą stanowią co najwyżej połowę bohaterów filmu. Poza tym jest zbyt brutalny i raczej nie nadaje się dla widza niepełnoletniego. Pewnie, że to nie jest jakiś wybitny serial, co najwyżej średni/dobry, ale na pewno lepszy niż polecany przez Diablomaniaka "Pod kopułą' według Kinga. Książka była już słaba, a serial jeszcze gorszy...odpuściłem po dwóch sezonach, natomiast mam zamiar oglądać "the 100" kolejny, piąty sezon.....ale i tak "the Expanse" o wiele lepszy.
Trochę chybiona argumentacja - bardzo często w ekranizacjach młodzieżówek grają pełnoletni aktorzy, a wiek postaci jest zawyżany, z różnych powodów.
A krwawość? U nas przyjęło się, że pisząc dla młodzieży trzeba być łagodniejszym, na Zachodzie wcale się tym tak bardzo nie przejmują (byleby nie było golizny na ekranie). A i w książkach przecież też się nie patyczkują - choćby młodzieżówki Bacigalupiego.
Shadowmage---->ale te dorosłe osoby nie są tam tylko dla tła, to pełnoprawne postacie, a nastolatków w tym serialu praktycznie nie ma. Równie dobrze można by zakwalifikować jako young adult każdy film w którym pojawia się młoda osoba. Czy serial "Stranger Things" jest dla dzieci, bo to one są głównymi bohaterami? Nie sądzę. Pewnie powieści Kaas były napisane z myślą o młodzieży, ale serial poszedł raczej w innym kierunku.
Czytam teraz "Grę o tron", za mną jakieś 350 stron, bardzo dużą rolę w niej powierzono nastolatkom, a nawet dzieciom...czy mam przez to napisać, ze czytam powieść dla młodzieży?
Czytam teraz "Grę o tron", za mną jakieś 350 stron, bardzo dużą rolę w niej powierzono nastolatkom, a nawet dzieciom...czy mam przez to napisać, ze czytam powieść dla młodzieży?
Ja uważam, że tak ;-P
Ale ja powieści nie czytałem (znam tylko ze słyszenia), więc proszę się denerwować :-)
OldDorsaj - młodzieżówki nie unikają krwi i przemocy, zarówno książki jak seriale - taki typowy młodzieżowy serial jak "Freakish"
spoiler start
zombie równo wcinają żywych, było morderstwo z zemsty itp
spoiler stop
główną cechą młodzieżówek są watki teen-drama (https://en.wikipedia.org/wiki/Teen_drama), mniej spójna fabuła itp
O brakach w fabule 100 to można książkę napisać , nawet w USA kwalifikują "The 100" jako teen drama ;)
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_teen_dramas
co nei oznacza że osobie starszej - nie może się podobać czy oglądać ;)
edit : nie ma nastolatkow.. Serio? a kim byłą tytułowa 100, większość main charów to nastolatkowie
Napisałem wcześniej: "przecież tam oprócz pierwszego sezonu nie ma już żadnych nastolatków", a nie że nie było w ogóle.
bo powoli dorastają z pi razy oko 17 w s1 do 20+ w s5
co nadal nie zmienia że serial młodzieżowy ;D
i tak 80% main charow to nastolatkowie - nawet taki lincoln ( z zakazana gęba był ledwo po 20) :D
...i tak pozostanę przy swoim zdaniu, że tam już nie ma żadnych nastolatków i może miał to być w zamyśle serial młodzieżowy, jak w pierwowzorze, ale dawno przestał takim być, o ile w ogóle kiedyś nim był...no, ale to moje subiektywne zdanie i dlatego serial oglądam, bo "młodzieżowek" nie trawię. Poza tym, nie licząc sezonu pierwszego nie ma w serialu jak napisałeś "głównej cechy młodzieżówek", czyli "teen dramas", a nawet na początku były tylko wątkiem pobocznym, z czasem coraz mniej widocznym i mającym coraz mniejsze znaczenie w serialu, wobec głównych wątków.
Tak wątek urósł... Myślałem, że nie wiadomo co a tu spór o definicję serialu młodzieżowego. ;)
BTW. Czytam "Ednymiona"
czasem i defincja coś rozrusza ;)
Ja skończyłem właśnie "Ciężko być najmłodszym"
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4805062/ciezko-byc-najmlodszym - czyli leciutką i zabawną rosyjską fantasy ( czekam na tłumaczenie dwóch kolejnych tomów bo miło się czytało)
a obecnie trzeba się zabrać za
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4631786/arystokratka-na-koniu ( 3 tom cyklu komediowego)
lub
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4845786/post-scriptum
w sam raz na okres majówkowy coś lekkostrawnego ;)
Poszukuję książki SF. Polski autor, początek lat 80-tych. Nie pamiętam o czym, bo dla mnie to była grafomania i totalny bełkot. Nic z tego nie zrozumiałem. Jestem prawie pewny, że ktoś w tym wątku wspominał tą książkę z tymi samymi odczuciami.
Chciałbym jeszcze raz spróbować, bo wtedy byłem młodziakiem. Może za trudna była.
Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to "Ataraksja" Mieczysława Kurpisza. Do tej pory nie mogę zmóc tego 104-stronicowego "dzieła" :)
Nie zadzwoniły żadne dzwonki. To się chyba działo na jakiejś stacji kosmicznej, ale mogę się mylić po tylu latach.
Do Piotrasq. Teoretycznie można przypasować do każdej książki. Nie uwłaczając autorowi wątku, SF to specyficzny gatunek i każdy go odbiera na swój sposób. Prosimy o więcej informacji.
Poszperałem w necie i chyba znalazłem. Nie do końca jestem pewny, ale to chyba było "Delirium w Tharsys" Żwikiewicza.
"Łańcuch dowodzenia" - Marko Kloos
Oj, oj. Liczyłem na jakieś walki z obcymi a tu... To znaczy jedna była ale to tak zupełnie na odczepnego. Miałem nadzieję, że autor "rozwinie się" w kolejnej części a tu wciąż to samo. Papierowy bohater, standardowe dylematy moralne, wątek miłosny powoduje u mnie czkawkę, obcy totalnie niemrawi. Tylko dla fanów poprzednich części.
Zobaczymy, poprzednia mi się podobała, mimo, że też ktoś tu kręcił nosem. Natomiast sporo akcji, a praktycznie non stop zaserwował nam Currie w "Przebudzeniu Odyseusza"...chociaż nie wiem na razie co myśleć o tym wątku mistycznym, zobaczymy jak to się rozwinie.
Chyba mi się te tasiemce chwilowo przejadły. Evana czyta się lepiej chociaż ta mnogość wątków z których nic nie wynika niekiedy mnie osłabia. Widać taka to uroda tych wszystkich cykli. W przypadku "Frontlines" liczyłem na coś bardziej serio. Dryblasy niby są ok ale ich zachowanie zupełnie nie trzyma się kupy. Oczywiście można to wytłumaczyć na milion sposobów tylko, że to autor powinien jakoś uwiarygadniać fabułę a nie czytelnik.
Pewnie i tak po kolejną część sięgnę bo a nuż się polepszy. :)
Czytam wlasnie ostatnia czesc z cyklu Schronienie D.Webera, kur....... jak on leje wode, widze ze do konca cyklu droga daleka, a przecierz kazdy tom to niezla kobyla jesli chodzi o objetosc :P
Tylko jak się to czyta? Bo lanie wody kojarzy mi się z nudą i dlatego jestem przerażony tymi objętościami, mimo że lubię autora i "grube księgi" też...ale nudy nie zniosę.
Wczesniej spore rozwodnienie fabuly nie przeszkadzalo, ale im dalej w las.... Teraz oprocz naprawde sporej ilosci watkow i hmmm "scen batalistycznych" dodaje coraz wiecej mikro watkow w stylu "rozmowa przy sniadaniu typa ktory za 5 stron ginie" poprostu rozpisuje sie na kilka-kilkanascie stron nad nic niewnoszacymi bzdetami, co zaczyna irytowac. Cykl jest bardzo fajny jednak cos mi sie wydaje ze autor zagubil sie w tym co stwozyl i sam nie bardzo wie co z tym zrobic :) Taka rada dla tych co chca zaczac czytac Schronienie naprawde warto wywalic cebulary i wydrukowac spora mape A2 chyba bedzie ok :) Ja czytajac kompletnie sie pogubilem co gdzie sie dzieje, a zagladanie co chwila i zoomowanie mapy na telefonie ktora mega wielka poprostu mnie przeroslo :)
Nie mam abo wiec post pod postem cala mapa tak wyglada:
http://www.davidweber.net/files/downloads/safeholdMap.jpg
Jest tez kilka szczegolowych sa dostepne na jego stronie :)
Dobra po ~polowie tomu wszystko wrocilo do normy :D
Rozumiem i sądząc po mapie wszystko rozgrywa się na jednej planecie?...czyli takie bardziej fantasy niż SF?
Hmm to takie nietypowe sf masz tu z wiki zapewne przepisane z "tylnej okladki" pierwszego tomu :D dam w spoioiler w razie W :)
spoiler start
Wojna z Gbaba - morderczą rasą obcych zdecydowaną zlikwidować wszelkie inne inteligentne gatunki - szybko kończy się anihilacją Federacji Terrańskiej. Jedyną nadzieją na przetrwanie gatunku ludzkiego jest niewielka kolonia na planecie Schronienie, założona, by jej koloniści w przyszłości powrócili w kosmos i zniszczyli Gbaba. Okazuje się jednak, że megalomańscy administratorzy kolonii wyprali umysły zamieszkujących Schronienie ludzi, zamykając ich w okowach opresyjnej, technofobicznej religii.
Mija osiem wieków. W głęboko ukrytej jaskini pod powierzchnią Schronienia budzi się android o osobowości terranki Nimue Alban. Jej misją jest złamanie skorumpowanego, wszechpotężnego Kościoła Matki i przywrócenie tkwiącej w preindustrialnym stanie ludzkości technologii, która umożliwi im ostateczne zwycięstwo nad Gbaba. Przyjmując męską tożsamość i udając mistycznego wojownika, seijina, Nimue łączy siły z wyspiarskim państwem Charis i rozpoczyna proces wyzwolenia Schronienia
spoiler stop
Ogolnie to rozwija sie w militarne story z dodatkami powiedzialbym szpiegowskimi :) "Sprzetowo" z militasrnego punktu widzenia zaczepione w histori ziemi na poczatku powiedzialbym w 17 wieku i pozniej przeradzajace sie w epoke wiktorianska, coz zobaczymy do ktorej epoki dojdzie Weber zanim zakonczy cykl :)
Ehh, coś mnie to niezbyt zachęca, ale muszę dać szansę autorowi, który stworzył Honor Harrington i kilka innych powieści, które mi się też podobały. W końcu zacząłem czytać "Grę o tron", a to i fantasy i grube tomy i co najgorsze serial, po którym czytając teraz pierwowzór widzę, że nawet większość dialogów przekopiowano słowo w słowo, więc nie ma żadnego zaskoczenia w czasie lektury...ale i tak fajnie się czyta i też w tym przypadku zawierzyłem autorowi....ze "Schronieniem" będzie łatwiej...chyba że serial zrobią :P
Serialu to tu nie zrobia :) od ch....... scen batalistycznych, niektore bitwy morskie ~100 statkow :) Ogolnie nie chce spoilerowac ale rozmach scen batalistycznych mnie mocno rozpier...... :)
No zaden pod warunkiem ze sie posiada cebulary, im wiecej tym lepsza jakosc. Teoretyzujac przy robieniu serialu na podstawie Schronienia koszty GoT wydaja sie smiesznie niskie :) ofc zakladajac podobna jakosc wykonania. Poprostu sama ilosc i rozmach niektorych scen batalistycznych rozpier....... by kazdy budzet :)
Decydujaca bitwa z pierwszego tomu to chyba kolo 400 okretow nawet ;)
A co do całej serii to jest ten sam "space opera" Weber jak zawsze. Tacy sami bohaterowie tylko sceneria nieco inna.
Chociaz rzeczywiście w Schronieniu jakby pozwolili mu wydawcy na nieco więcej i wprowadzil mnóstwo pobocznych wydarzen które nic do fabuly nie wnosza.
Nieco, chociaż na dużo mniejsza skale jednak bo to calosc, przypomina pod tym względem Cien Zwyciestwa z cyklu Harrington. Ten tom to przecież zbior wyciętych własne takich scen z poprzednich tomow.
Widziałem że już jest 4 tom Głębi Podlewskiego. Ktoś to czytał? Trzyma poziom? Jakie odczucia?
Jeszcze nie czytałem, ale to przecież tom ostatni i nie wierzę, żeby ktoś kto przeczytał trzy poprzednie i mu się podobało, nie chciał poznać zakończenia opowieści...nawet jakby poziom spadł.
Ja jeszcze nie czytałem żadnego tomu ale chcę kupić całość. Pytam, bo czasami głupie zakończenia psują całe pozytywne doznania.
Między innymi chyba tylko dlatego GRRM nie kończy swojej sagi :-)
Trzy pierwsze rewelacyjne, chociaż trzeci tom czytało mi się odrobinę gorzej, ale tylko dlatego że nie spodziewałem się takiego natłoku pomysłów, zdarzeń i wątków, że nawet Watts wysiada. Nie sądzę po jakości ostatniego tomu, żeby autor się podłożył i wszystko zepsuł. Osobiście gdyby nawet tak się stało, w co nie wierzę, to nie żałowałbym zakupu i przeczytania tych trzech... tym bardziej że było co czytać.
Czas by do "Solaris" wrócić, jednej z najgenialniejszych książek SF. I "Ubika " Phillipa K. Dicka bym se przypomniał.
Zajde dostali Marta Kisiel ("Szaławiła" - opowiadanie) i Rafał Kosik ("Różaniec"). W opkach głosowałem na "bez nagrody", bo poziom był mierny, ale widać głosy poszły po popularności (no i tekst Kisiel jest poprawny). W powieściach wolałbym "Niepełnię" Kańtoch, ale Kosik też solidny i bardziej przystępny.
Jak dobrze pójdzie w listopadzie będzie nowy Meekhan! Oby!
Trochę więcej tutaj:
http://katedra.nast.pl/nowosci/26751/Nowy-Meekhan-z-data-/
Początkowo gdy zacząłem czytać Pieśń Lodu i Ognia byłem zachwycony wykreowanym światem, świetnymi postaciami, znakomitymi dialogami, dowcipem....Jednak z każdym tomem było gorzej i gorzej aż złapałem się że w sumie to już niewiele pamiętam z ostatnich 3 czy 4 tomów, niezbyt wiem kto z kim po co i dlaczego i w sumie średnio mnie to interesuje xD Serialu nie oglądam. Zacznę jak będzie wydana całość na DVD xD Czy tylko ja tak straciłem zapał i zainteresowanie Pieśnią Lodu i Ognia? Bo w to że Martin napisze i skończy Sagę już nie wierzę xD
Ja chętnie przeczytam jak wyjdzie kolejny tom, aczkolwiek ciężko podtrzymywać ten sam entuzjazm przez dekadę z okładem. I faktycznie dwa ostatnie tomy (bez dzielenia) słabsze, choć i tak mają sporo interesujących fragmentów.
Mam chyba podobny problem. Książka bardzo mi się podoba, ale zbyt długie przerwy powodują, że trochę tracę wątki czytając kolejne tomy.
Witam
Modyfikowany węgiel - przez przypadek obejrzałem serial i kupiłem 3 książki Morgana
Dobrze się oglądało i dobrze się czyta - polecam
Detektyw nie do zdarcia taki Jack Reacher lub Harry Hole
No szkoda ze tom drugi i trzeci slabsze od pierwszego, przynajmniej ja odnioslem takie wrazenie.
Skończyłem "Tryumf Endymiona" czyli całe Hyperion Cantos za mną.
Simmons ma niesamowite pomysły, malowniczy styl, rozmach w prowadzeniu fabuły. Niestety właśnie przez to zakończenia są jakieś takie... wymuszone? Nijakie? Naciągane? Takie samo uczucie miałem na końcu Ilionu/Olimpu. Moc "Hyperiona" wynikała między innymi z jego otwartego zakończenia. Tutaj autor chce jak najwięcej podomykać i nie wiem czy mu się to udało.
A ja wpadłem w trylogię magistrów. Albo seria jest bardzo fajna albo dawno nie czytałem fantastyki.
Przyznano nagrody Hugo 2018
Best Novel - The Stone Sky, by N.K. Jemisin
Best Novella - All Systems Red, by Martha Wells
Best Novelette - “The Secret Life of Bots,” by Suzanne Palmer
Best Short Story - “Welcome to your Authentic Indian Experience™,” by Rebecca Roanhorse
Best Series - World of the Five Gods, by Lois McMaster Bujold
Best Graphic Story - Monstress, Volume 2: The Blood, written by Marjorie M. Liu, illustrated by Sana Takeda
Best Dramatic Presentation, Long Form - Wonder Woman
"The Stone Sky" jest u nas wydane przez SQN. "Monstressa" też się ukazuje. Reszty nagrodzonych i nominowanych pewnie po polsku nie przeczytamy. (Zwłaszcza "Collapsing Empire" chętnie bym u nas zobaczył.)
Ależ okrutnie wymęczyła mnie Republika Złodziei autorstwa Locke'a Lamory. Pół YA, pół poltiical fiction, pół jacyś czarodziciele ze Świata Dysku sans the humor. Mam wrażenie, że ta seria pikuje. A pierwsza część była super Hitchcockowska, zaczynała się trzęsieniem ziemi i napięcie rosło.
Wpadł mi w ręce nawet audiobook po angielsku. Jean Tannen? No raczej Żąą.
Zakupiłem sobie pierwszy od ponad 20 lat komiks: Conan - Narodziny Legendy.
Troszkę za prosta kreska, wolę bardziej hiperrealistyczną, ale czyta się przyjemnie.
No i miło powspominać, czym zachwycałem się za młodu :)
Dżordżi znowu stwierdził, że powieść jest złożona, on wolno pracuje, a świat przeciwko niemu i poczucie obowiązku nie pozwala mu się szlajać po planie ostatniego sezonu "GoT".
A z innych rzeczy, to podoba mi się komiksowa seria "Descender". Fabularnie to szału moze nie ma, bo ogrywa raczej klasyczne motywy związane z zagrożeniem SI, ale rysunki ma świetne.
tmk13 ---> wielkie dzięki za przypomnienie o Niecnych Dżentelmenach :) Kilka lat czekałam na część trzecią, a potem zapomniałam :)
A żeby nie było tak "goło", to powiem, że jestem absolutną fanką Świata Dysku, z małymi wyjątkami, jak "Ruchome Obrazki" na przykład.
AQA - nie ma za co, ale może nie wynudzisz się tak, jak ja. A niedługo chyba wychodzi/wyszła czwarta część cyklu, "The Thorn of Emberlain". Przeczytam, jak wypełnią półki w antykwariatach.
A co do naszego ulubionego autora z RR w nazwisku, kilka dni temu obchodził 70 urodziny. Trzymam kciuki, by żył jeszcze te sto lat;)
Aż mnie zadziwia, że mówisz, że się wynudziłeś. Chociaż rozumiem, że chodzi o trzecią część, którą Lych płodził i nie mógł wypłodzić:) Pamiętam, jak nienawidziłam szanownego autora za to, że każe tak długo czekać na kontynuację i wciąż przekłada daty. Kurczę, szkoda byłoby się teraz rozczarować. Chociaż u mnie podobnie było właśnie z jubilatem RR, który poraził mnie najpierw świeżością swojej Gry o Tron, jednak z każdą następną częścią było coraz gorzej. "Uczcie dla Wron" nie dałam rady... Jasne, że nie liczyłam na "i żyli długo i szczęśliwie", ale całe to pogmatwanie, zapętlanie i wszechobecny naturalizm mnie pokonał. Ale oby "żył nam sto lat", a nie jak ś.p. Pratchett wykręcił numer.
Skończyłem "Bezkres" (Głębia t. IV)
Autor wykreował bardzo ciekawy świat (galaktykę) i wrzucił tam mnóstwo pomysłów zbieranych zapewne przez wiele lat. Szkoda tylko, że wali tymi pomysłami jak stroboskopem po oczach. Wystarczyłoby skupić się na połowie wątków i byłoby super. Warto zapoznać się choćby z pierwszym tomem. Jeśli przegryziemy się przez język i połapiemy w ogólnej mechanice Wypalonej Galaktyki to nawt będzie z tego trochę frajdy.
Ja czytam t.2 niewiem czy dam rade t.3 za duzo wyraznien "plagowy + wyraz", raz plagowy wyglada na opis czesci statku, innym razem na przeklenstwo itd. milion kur... znaczen, przez co mi sie to czyta okropnie.
Shadowmage -> problem ze to czasem jest, a w wielu miejscach nie jest, miedzy innymi dlatego czyta mi sie to jak za kare, bo historia calkiem niezla, ale opowiedziana tragicznie.
No niestety w kolejnych tamach styl (język) nie ulega zmianie. Dodatkowo w tym ostatnim autor chyba odkrywa w sobie poetę bo opisy nabierają jakiegoś dziwnego kolorytu i są pełne kwiecistych porównań, epitetów, parabol i czego tylko dusza zapragnie.
A przy tym wszystkim świat jest naprawdę fajnie wymyślony.
Jestem w trakcie 2/3 ostatniego tomu...byłem trochę przerażony recenzjami. Przyznam, że po rewelacyjnych 2 tomach byłem przytłoczony trzecim...w sumie jest jeszcze lepszy, ale ilość pomysłów biła na głowę Wattsa, przy całkiem fajnej narracji, w odróżnieniu do niego. Tom czwarty, albo się przyzwyczaiłem, albo to jest po prostu kawał rewelacyjnej SF...czyta mi się bardzo dobrze i zaczynam się zastanawiać co lepsze...Cholewa czy Podlewski...wcześniej nie miałem tego dylematu. Ocena 9.5 na razie i całości podobnie. Przy okazji, jak możecie narzekać na język Podlewskiego, a chwalić Wattsa???!!!!!!!....bo pomimo użycia "dziwnych" słów u Podlewskiego, to osobiście mi to nie przeszkadzało i nie miałem wrażenia jak u Wattsa, że to wszystko jest robione na siłę.
W kwestii formalnej. Ja o Wattsie nie wspominałem!
Do rzeczy.
Pewnie się przyzwyczaiłeś do tej całej plagi. Do Cholewy bym Podlewskiego nie przyrównywał. Pierwszy opisuje wycinki, pojedyncze akcje, jest czas na polubienie bohaterów. Drugi uparł się, żeby opisać zdarzenia z całej Galaktyki. Chylę czoło przed zamiarem ale dla mnie to było niekiedy zbyt wiele.
Widziałem w empiku III część Pustki Hamiltona. Niestety wydana wraz I i II częścią w innej szacie graficznej i w twardej oprawie.
Piszę "niestety" bo mam już kupione pierwsze 2 części w miękkiej oprawie, a tu wydawca olał dotychczasowych czytelników i postanowił zadowolić tylko tych nowych :-/
Zyga ====> Niestety, też tak mam. Wydawca sam kręci na siebie bata. Ludzie przestaną kupować pierwsze części dy-, try-, tetralogii i będą czekać, aż wszystko zostanie wydane razem, co może skutkować tym, że nigdy nie zostaną wydane, bo pierwszy tom słabo się sprzeda :(
Moja szwagierka też uważa że ważna oprawa książek coby w meblościance ładnie wyglądały.
@ Yans i co ostatecznie zrobisz? Kupisz ten III tom, czy poczekasz aż wydawca się złamie i dokończy tamtą serię?
Zyga ====> Nie wiem jeszcze :) Przezornie nie zacząłem czytać pierwszego tomu, więc nie mam ciśnienia. Poczekam, jak będzie jakaś fajna promocja na wszystkie 3 części, to kupię nowe wydanie, a jak nie, to kupię tylko 3 tom.
Ale zdajecie sobie sprawę, że ta "Pustka" to środkowa część cyklu Commonwealth Universe (Uniwersum Wspólnoty)?
Dobrze że nie mam już tego dylematu od dobrych kilku lat...przy okazji, pierwszy tom "Pustki" to ostatnia papierowa książka którą kupiłem.
@Raistand
Ja chyba jestem nieświadom. Jakie pozycje składają się na cały cykl (i czy są, lub będą wydane w Polsce)?
Za wiki:
Uniwersum Wspólnoty (Commonwealth Universe)
Saga Wspólnoty (The Commonwealth Saga)
Misspent Youth – 2002
Gwiazda Pandory (Pandora's Star) – 2004
tom I: Ekspedycja; tom II: Inwazja
Judasz wyzwolony (Judas Unchained) – 2005
tom I: Śledztwo; tom II: Pościg
The Void Trilogy
Pustka: Sny (The Dreaming Void) – 2007
Pustka: Czas (The Temporal Void) – 2008
Pustka: Ewolucja (The Evolutionary Void) – 2010
The Chronicle of the Fallers
Otchłań bez snów (The Abyss Beyond Dreams) – 2014
The Night Without Stars - 2016
Co do sposobu wydawania "Pustki" nie będę przeklejał cudzych wypowiedzi więc polecam zajrzeć tutaj http://katedra.nast.pl/news.php5?id=26872 (w komentarze)
TLDD Część cyklu wydał kiedyś "Zysk i s-ka".
Czyli jak ktoś przeczytał te dwie wcześniej(Pandora, Judasz), to spokojnie może po kolei doczytać resztę w kolejności, tak jak ja :P.
...a teraz widzę, że brakuje mi pierwszej, nie wydanej w Polsce z 2002 roku....no rzeczywiście trochę dziwne. Pewnie postanowili wydać te, które były bestselerami w USA.
Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji jak OldDorsaj.
Ponadto "Otchłań bez snów" mam już kupione więc mógłbym przystąpić do czytania.
Tylko że nie wiem jeszcze jak zrobić z tym III tomem Pustki (może pożyczę jeżeli będzie w jakiejś bibliotece) :-)
Mnie ten dylemat ominął - w międzyczasie straciłem zainteresowanie Hamiltonem. Może bym sobie posłuchał, ale czytanie nie jest priorytetem :)
A pamiętacie, że pierwsze wydanie pierwszego tomu "Pustki" miało zgubiony jeden rozdział (sen)?
Coś mi nie pasują w tym zestawieniu ramy czasowe: "Pandora" zaczyna się w 2380 roku, "Pustka" w 3580, a "Otchłań bez snów" w 3326. Może trzeba czytać "Otchłań..." pomiędzy ?
szukam czegoś w miarę dobrego z urban fantasy, warto zabrać się za Kłamce bądź Grimm City Ćwieka? Poleccie coś dobrego.
Z Ćwiekiem to różnie bywa, mocno osadzone w popkulturze, ale raczej proste fabularnie. A powiedz raczej czego chcesz, bo urban fantasy też jest bardzo szerokie, od tkliwych romansideł po czarne kryminały.
Polecam to: Daniel O'Malley - "Wieża" (pierwszy tom z cyklu Archiwum Checquy) - Dla mnie absolutna rewelacja i odkrycie tego roku. Recka tutaj:
http://katedra.nast.pl/artykul/7743/OMalley-Daniel-Wieza/
"Miasto i miasto" China Mieville jest wg mnie bardzo dobre, chociaz to z pogranicza urban i alternatywnej rzeczywistości
"Akta Dresdena" Jima Butcher - długi cykl, można spróbowac czy podchodzi, przeczytałem 5 cześci póki co, raz na pól roku chętnie wracam, nie jest to jakaś wybitna literatura ale niezłe czytadło i przy okazji dosyć przyzwoite kryminały
Można też "Rzeki Londynu" Bena Aaronovitcha, dużo tu ciekawie opisanego Londynu, chociaż fabularnie mnie książka wymęczyła i po kolejne tomy nie sięgnałem
Całkowicie wypadł mi z glowy fakt, że napisałem tu takiego posta.
Właściwie to właśnie po Gaimanie zainteresowało mnie urban fantasy, jestem świeżo po przeczytaniu Dobrego Omenu; co do tego co mnie interesuje, to nie mam jakichś szczególnych wymogów, ckliwe romanse? Nie, na pewno nie jako główny gatunek, ale jako jeden z elementów jak najbardziej
Że co?Że jak?!
Masz u mnie piwo!
A autor to mógłby czasem na swoim FB coś napisać!
Dla fanów military SF i space opery, to tutaj śledzę wszystkie informacje dotyczące powyższego:
https://pl-pl.facebook.com/StarBaseBooks/#
Sam nie mam Facebooka i nie mam zamiaru mieć, ale bez logowania można się dowiedzieć wszystkiego w temacie.
Oczywiście informacja przednia i już nie mogę się doczekać.
Ja jeszcze raz w sprawie Universum Wspólnoty Hamiltona: ktoś wie czy ta "The Night Without Stars" będzie wydana w Polsce?
Shadow, Ty powinieneś wiedzieć :-)
Bo nie wiem czy już się brać za czytanie, czy jeszcze poczekać.
W sumie po co czekać, masz przecież w całości kolejną trylogię, a najwyżej wstrzymasz się potem z kolejną serią w cyklu, aż będzie w całości wydana...o ile będzie.
Miałem też zacząć czytać, ale jednak zdecydowałem się najpierw na serię "Expanse" Coreya, są trzy tomy i co najważniejsze pierwszy w nowym tłumaczeniu. Gdybym miał do wyboru to, albo powieści osadzone w uniwersum Konfederacji Hamiltona, to na pewno byłby Hamilton, jednak uniwersum Wspólnoty trochę mniej mnie pociąga, mimo, że też bardzo fajne.
Zyga - jak to z Zyskiem. Pewnie będzie, ale kiedy, to nie wiadomo.
OldDoesaj - ja sobie przesłuchałem tych trzech tomów Coreya. Niezłe, choć trójka nieco słabsza. Zastanawiam się jak jest dalej, bo natrzaskali tego już multum, a każdy tom to niezła cegła.
"Cibola Burn" już za miesiąc. A że trzeci tom słabszy to się oczywiście nie zgodzę.
ATSD nie "natrzaskał" a "natrzaskali" bo to duet jest.
Przecież jest liczba mnoga. Wiem, że to duet - zresztą widziałem jak Ty świętował info o pierwszych wynikach sprzedaży pierwszego tomu :D
Ja w trójce nie kupuję ani przemian Mao, ani roli Anny. Bo że Holden jest wkurzający, to już się przyzwyczaiłem :D
Będę tu wrzucał relacje z przeczytanej fantastyki. Opisy będą się powtarzać w wątku "Nasze ksiązki", ale trudno. Na dzisiaj dwie pozycje.
Peter S. Beagle może być znany czytelnikom fantasy, ale raczej z jego najbardziej klasycznych pozycji: "Ostatniego jednorożca" i "Pieśni karczmarza". "Olbrzymie kości" są zbiorem opowiadań i mają dwie zalety: po pierwsze, jakościowo opowiadania niewiele odstają od ww. powieści autora i są napisane tym samym nieco baśniowym, melancholijnym stylem. Czyta się je trochę jak bajki opowiadane wieczorem przez starą babuleńkę :) Bardzo "klimatyczne" :) Po drugie: wszystkie dzieją się w tym samym świecie (tym samym co "Pieśń karczmarza"!), czasem spotykamy tych samych bohaterów lub jest o nich wzmianka :) Tak więc czytelnik dzięki temu zabiegowi lepiej poznaje świat.
"Olbrzymie kości" są zbiorem opowiadań bardzo klasycznych. Jeśli ktoś lubi takie snucie opowieści a la Jack Vance czy Ursula Le Guin, niech sięgnie także po Beagle'a, w tym także po tą pozycję.
Dziwny zbiór. Przynajmniej jeśli idzie o dobór Autorów. Obaj pisali co prawda w podobnym czasie (pierwsza połowa XX wieku, przed II WŚ), jednak antologia opowiadań Howarda i Lorda Dunsany jest trochę jak antologia kina sf gdzie na jednej płycie dostaniemy "Terminatora" i "Wehikuł czasu". Niby oba łączy podróż w czasie, ale...
Tu jest podobnie. Obaj pisarze pisali ogólnie pojęte fantasy. Opowiadania Howarda jednak o Conanie barbarzyńcy to typowe sword & sorcery, gdzie trup pada gęsto, opwowiadania Dunsany'ego zaś są w stylu....Onirycznym? Baśniowym? Trudno to dokładnie określić, ale bliżej im do np. "Alicji w krainie czarów" niż współczesnego fantasy, choć trzeba wiedzieć że to Dunsanym inspirowali się mocno H.P. Lovecraft czy J.R.R. Tolkien. Zbiór warty przeczytania, ale tylko dla tych, którzy są otwarci na różne style i wizje fantastycznych światów.
Nie gniewaj się, ale nie dość że fantasy, to jeszcze jakieś pogrobowce...myślę, że jak miałbym sięgnąć znów po ten gatunek, to znalazłbym pewnie dziesiątki, jak nie setki lepszych pozycji. Zresztą w tym roku przeczytałem pierwszy tom Martina, także w ostatnich latach kilka świetnych pozycji z pogranicza, m.in. dyskutowana powyżej seria Hamiltona. Naprawdę nie masz nic ciekawszego do czytania?...pewnie znalazłbym ci sporo nawet w mojej starej, ale sporej bibliotece.
Nie gniewam się :) Martina mam dawno za sobą jak i większość klasyki fantasy :) ot, książki te nie były mi znane, wygrzebałem je z czeluści szafy i postanowiłem przeczytać :) Obecnie prawie nie czytam powieści, jeśli czytam fantasy to to najbardziej klasyczne (kompletnie nie trawię tzw. new weird, seria Uczta wyobraźni od MAGa to zupełnie nie moje klimaty). Ot, zawsze na blogu dzielę się przeczytanymi książkami :) A Beagle to wspaniały pisarz :) Nie każdy też zna klasykę. A Beagle, T.H. White, Zelazny czy Le Guin to ważniejsi pisarze niż to co dzisiaj wychodzi.
Zgodzę się co do LeGuin(ale były też powieści, które strasznie mnie wynudziły), Zelaznego cenię, ale raczej za krótsze formy. Ogólnie porzuciłem czytanie fantasy z 15-20 lat temu i szczerze powiedziawszy nie żałuję...to chyba jednak nie były moje klimaty, mimo że swego czasu zaczytywałem się przygodami Conana i innych herosów.
Wiesz, ja czytam teraz głównie literaturę popularnonaukową, zaś fantasy, do której to literatury mam sentyment z czasów dzieciństwa/szkolnych, traktuję jako...odprężenie :) Lubię czasem coś prostego o smokach, elfach i rycerzach, zwłaszcza że przecież cały czas to samo lubię w cRPG :) No i mimo wszystko te książki (niektóre) mają ten swój urokliwy....baśniowy, magiczny klimat (jak Beagle właśnie).