Czesc,
Panowie mam delikatny problem zbyt szybko wkręciłem sie w obecna relacje z dziewczyna przez co sie troche męcze w tym wszystkim, ale opowiem wszystko od początku. W swoim życiu byłem w kilku poważnych związkach. Ostatni trwał przez ponad 4 lata i dzięki Bogu zakonczył się bo był troche toksyczny. Po rozstaniu nie "płakałem" myślałem że jestem już wyprany z uczuć i że trudno będzie mi sie zakochac w kims jeszcze. Poznałem 3 miesiące temu dziewczyne, odrazu na starcie było czuć chemie.. widujemy sie prawie codziennie i powiem wam ze uzależniłem się od niej. Gdy przychodzi dzień że mamy sie nie zobaczyć po prostu sciska mi sie wszystko jakbym nie dostał kolejnej dawki nikotyny i nie jestem wtedy racjonalnie myśleć. W dalszym ciągu staram sie nie pokazywać tego wszystkiego przy niej ze względu na to że wbiłem sobie do głowy to iż nie wolno tego robić żeby nie wypłoszyć dziewczyny. Strasznie sie zauroczyłem chociaż nie wiem czy nie zakochałem. Są jakies sposoby aby wylać na moja głowe wiadro zimnej wody i się ogarnał w tym wszystkim ? czy powinienem jej powiedzieć o tym co czuje ?:O
Baw się dobrze, inni ci zazdroszczą. Tak oczywiście jej powiedz.
Powiedz jej - dziećmi już nie jesteście, a imho życie jest za krótkie na takie podchody. Zresztą podejrzewam, że i tak jej podświadomość wyrobiła sobie zdanie na Twój temat - i jak ma się z Tobą umówić to się umówi.
Swoją drogą śmieszy mnie trochę jak ludzie mówią o "zakochaniu" nawet dobrze osoby nie znając - moim zdaniem nie da się kogoś kochać bez wcześniejszego dobrego poznania. Początkowo jest to jedynie "zauroczenie" ;)
sam przez dobre 1~1,5 roku bylem zakochany(no bo ciezko chyba nazwac cos trwajacego tak dlugo zauroczeniem) mimo ze osobe znalem dosyc slabo.
Mimo wszystko zdążyłeś ją już trochę poznać (choć to jeszcze zależy - czy byłeś z kimś w związku czy tylko przez 1,5 roku do kogoś wzdychałeś xP - bo zauroczenie może trwać równie długo - sam przez 2 lata w liceum byłem zauroczony dziewczyną przyjaciela, ale z wiadomych względów nic z tym nie zrobiłem - lata później spotkałem ją i zacząłem się z nią umawiać i poznawać - wszelkie uczucia przeszły bardzo szybko xP) - prawda jest taka, że spędzając z kimś całe życie nie da się go poznać w 100% (choć możliwe jest bardzo się do tego zbliżyć), małżeństwo po 20 rocznicy może twierdzić, że znają się jak łyse konie, co nie znaczy, że po 50 rocznicy nie będą się znać o wiele lepiej ;) Ale znając kogoś przez 3 tygodnie czy miesiące i to widując się np. tylko w pracy - nie znasz kogoś wcale xP Skoro jesteśmy na portalu o grach, to można porównać "zauroczenie" do "oczekiwań" gry (też niejednokrotnie ten stan trwa kilka lat^^), a to co następuje "po poznaniu" do "oceny popremierowej"gry - przeważnie następuje zawód, ale od czasu do czasu związek sprosta naszym oczekiwaniom, a nieraz i przewyższy - wtedy można mówić o "miłości" ;)
Darth Father - a to ciekawe - kochac kogos kogo prawie sie nie zna. Odwaznie.
dziwna sprawa. moze to byla jakas forma "podziwu", cos czego nie potrafie nadal nazwac. na pewno moge jednak powiedziec ze nie bylo to zadne zauroczenie czy bron boze jakies pozadanie, nigdy nie patrzylem na ta dziewczyne jak na mieso. nie tesknie jakos za tym uczuciem, ale nie zawsze bylo to takie zle.
?? A kto tu cokolwiek mówił o "patrzeniu jak na mięso"? "Zauroczeniu" daleko do tego ...
Ja bym nie mówił. Takie przedwczesne wyznania mogą ją zniechęcić.
