Witam, Panie i Panowie, chciałbym przedstawić swoją sytuację.
6 lat temu kończyłem podstawówkę, byłem zagubionym człowiekiem... nie no żartuję iks de
Jestem w technikum informatycznym, czwarty rok. W tym roku przychodzi mi zdawanie matury, muszę się określić, wybrać co chcę robić dalej w życiu. Myślę o studiach, chciałbym zdawać rozszerzoną maturę oraz język angielski (gdyż te dwa przedmioty mieliśmy w zakresie rozszerzonym) nie czuję, żebym był z nich jakimś wielkim geniuszem, ale myślę, że po wielu zajęciach dodatkowych dam radę. No i teraz.. właśnie, studia nie wiem jakie. Zastanawiam się oczywiście nad jakimiś studiami informatycznymi. Wiem, że bardzo teraz potrzeba programistów, aczkolwiek ja takich studiów bym nie chciał, nigdy za programowaniem nie przepadałem, jeżeli miałyby być jakieś programistyczne zajęcia to.. żeby to były podstawy, po prostu.. ciężko mi napisać samemu jakiś sensowny program, nie lubię. Czy ktoś był w takiej sytuacji jak ja, mógłby mi coś doradzić, doradzić jakieś studia, może jest tu jakiś informatyk po ciekawych studiach, który by mnie ukierunkował? ;) Byłbym bardzo wdzięczny.
Ucz się tej matematyki na razie, z dobrym wynikiem będziesz miał bardzo duży wybór, a co chcesz robić to już sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Jeśli myślisz o jakiejś lepszej uczelni, to sama matma i angielski nie wystarczą. Pomyśl nad zdawaniem fizyki albo informatyki na poziomie rozszerzonym, masz cały rok, żeby materiał nadrobić.
A jeśli chodzi o kierunki, to zobacz co jest na uczelniach technicznych. Kierunków okołoinformatycznych jest pełno: geoinformatyka, inżyniera baz danych, mechatronika, elektronika.
Co do fizyki albo informatyki.. nie ma opcji, informatyka ponoć jest strasznie trudna, fizyki miałem tylko rok, żebym ogarnął te dwa rozszerzenia jakoś sensownie: angielski i matematykę to będę mega zadowolony.
Wal studia - w Biedronce potrzebują kasjerów xP
A tak na serio, to sam znasz siebie najlepiej - czy wolisz prace biurową czy w terenie, czy monotonną/nie wymagającą czy też różnorodną itd itp. Nie szukaj pracy najbardziej opłacalnej, tylko takiej, która sprawi Ci frajdę - nie ma nic gorszego niż praca w zawodzie, którego się nie lubi.
Może grafika? Bardzo dobry, opłacalny fach, tylko trzeba mieć trochę wyobraźnię mimo wszystko.
Albo sieci np., też całkiem fajna rzecz.
właśnie o sieciach też myślałem, albo jakaś inżynieria informatyczna, tylko własnie miałem nadzieję, że może spotkam tu kogoś, który skończył albo jest w trakcie jakichś podobnych studiów i by chciał trochę o tym porozmawiać ;d
Tadam... oto i ja. Jestem po sieciach. Generalnie, strata czasu :) Jeszcze jakieś pytania? :)
Żeby nie było to napiszę coś więcej. Zaznaczę, że to moja subiektywna ocena 7 semestrów zaocznego studiowania informatyki ze specjalizacją systemy i sieci komputerowe.
Pierwsze 3 semestry to matematyka i fizyka. Nothing special. Do tego dochodzą jakieś ogólne informatyczne przedmioty. Później wybiera się specjalizację. Na sieciach miałem systemy (Windows, Linux, mocno podstawowe rzeczy) oraz sieci komputerowe (1, słownie jeden, semestr). Dalej programowanie dwa semestry (u mnie Java (w CLI semestr, potem semestr z GUI), bazy danych semestr, grafika (sic!) 2 semestry. Optyka i bezprzewodówka po semestrze. Projekt sieci (chyba najciekawsza rzecz, praca grupowa nad siecią kampusową) semestr. I jeszcze jakieś inne bzdury mniejsze (matlab) lub większe (filozofia!?!?!).
Na zaocznych jest czasu tyle co nic, więc wszystko jest liźnięte. Pewnie na studiach dziennych wszystko jest znowu rozwleczone bez potrzeby. Na uczelni z dobrym zapleczem pewnie sieci to frajda, bo jest sprzęt i znajdzie się jakiś wykładowca z głową (albo i nie).
Niżej dVk. napisał, że większości i tak musisz sam się nauczyć. I to jest akurat prawda. Zaczynając studia poszedłem na staż do małego ISP w moim mieście. Przesiedziałem u niego całe studia pogłębiając wiedzę o sieciach i tak na prawdę dopiero tak złapałem bakcyla. Polubiłem grzebanie w kabelkach, konfigurację punktów dostępowych czy routerów. Urzekł mnie Linux i zabawa z nim. Często łapałem się na tym, że wolę sobie postawić jakiś system i się nim pobawić niż grać w gry. Dzisiaj pracuję też u ISP, ale o większym kalibrze (co prawda nie w korpo u Orange albo innego GTSu) i administruję o wiele większą siecią niż tą, z jaką miałem do czynienia na początku. Zmienił się sprzęt i rodzaj obowiązków, ale nie zaprzestałem się rozwijać i poszerzać swojej wiedzy. Co prawda nie uważam, że od razu trzeba robić CCNA i CCNP jak kolega niżej, ale na pewno można rozważyć taką opcję (lub zatrudnić się w firmie w której takie szkolenia robią jako przygotowanie do pracy na stanowisku [CCNA do pracy na pierwszej linii wsparcia]). CCNA jest mocno przegadane, dużo teorii, a praktyka to podstawa. CCNP jest już bardziej ukierunkowane na konkretne zagadnienia. W późniejszym czasie, w zależności od tego co będziesz dokładnie z sieciami robił, dojdą też inne szkolenia. A trzeba zaznaczyć, że nie są tanie. CCNA waha się od 1500 zł za szkolenie hmm... wirtualne (nie dotykasz fizycznego sprzętu) i 2500 zł za stacjonarne. Ale takie np. BGP w oparciu o sieć operatorską to wydatek np. 10000 zł. Żeby się nie zamykać w jednym sprzęcie dobrze byłoby poznać podstawy Junipera czy Palo Alto. Juniper jest w miarę tani, Palo to jednak półka pokroju Cisco. Z ciekawostek, ostatnio dostałem info od Huaweia, że robią szkolenia za 6500... $. Zakres materiału to mniej więcej CCNA i CCNP.
Oczywiście nie odradzam studiów. Ale jeśli nie jest się wybitnym w jakiejś dziedzinie, to posiadanie dyplomu na pewno pomoże w znalezieniu pracy. Jednak nie możesz się nastawiać na to, że wszystkiego Cię tam nauczą. Co najwyżej poznasz co na prawdę lubisz w informatyce. a co Cię w niej nie pociąga. Ja np. nie umiem programować. Umiem czytać kod, ale sam napisać ni w ząb. I studia tego nie zmieniły :)
CCNA, CCNP i do przodu. Prawda jest taka, że jeśli sam się czymś nie zajmiesz, a będziesz polegać tylko na szkole, to w informatyce nic nie zdziałasz. Smutne, ale prawdziwe.
Studia dzisiaj wielkie g dają. 4 lata przeimprezowania. Wiem, bo choć to było bardzo dawno, to nie da się tego nie pamiętać. Dzisiaj jest z tym jeszcze gorzej, bo wiara w przeciwieństwie do "moich" czasów ma dostęp do wszystkiego, co im się podoba, czego u mnie nie miało miejsca. Właśnie dlatego nie zastanawiaj się, bierz interesujący Cię kierunek, który jest najbardziej zgodny z Twoimi zainteresowaniami i przeżyj najlepsze lata życia, a w międzyczasie sam odnajdziesz właściwą drogę. Powodzenia :)
"nie da się tego nie pamiętać" - no właśnie się da -> "4 lata przeimprezowania" czyt. "zgony" i dziury w pamięci xP
Jak gówno było studiowane, to i gówno jest po studiach.
No chyba, że zamiast siedzieć i się uczyć to balowałeś, to teraz są efekty.