Historia serii The Settlers – droga nad przepaść
To nie jest problem tylko Settlersów. Przecież seria Sim City też została sprowadzona do formy żartu. Większość strategi spotkał podobny los - łatwo, przyjemnie i bez rozbudowanych możliwości zarządzania. Bo jeśli mechanikę zarządzania/budowania/tworzenia/wynajdywania można rozgryźć w 5 minut to jak można zainteresować gracza takim tytułem?
To po prostu infantylizacja która coraz bardziej postępuje (nie tylko przy wspomnianych tytułach).
Tak to jest gdy ze specyficznej gry adresowanej do określonej grupy nabywców robi się przystępną serie dla arcadowych 12 latków, który nie daj Bóg znudzi się w połowie albo nie będzie mógł przejść mapy za 1 razem, jeszcze nie kupi następnej część!
Zacząłem grać od trójki i bardzo mile wspominam spędzony czas. W siódmą cześć nie grało się źle. Szkoda, że seria poszła w uproszczenia w momencie gdy na rynku pojawiały się gry typu Baniahed czy Don't Starve. Może po prostu nie opłaca się już robić takich gier dużym studiem.
Żal mi serii choć odpadłem już na trójce nie mogąc strawić RTSowych naleciałości, jedynka na amidze to było coś niesamowitego. Inna sprawa, że równie wielki żal przemieszany z pretensjami mam do TopWare za #%@%* świetnej alternatywy dla settlersów i przyczółka dla dobrej serii jakim była gra K&M.
Gra jak na ówczesne czasy ładna z klimatyczną i plastyczną grafika, dobrą animacją i świetnym systemem zarządzania produkcją, mocno "żerującym na s1". Doprawiona świetną ideą taktycznych potyczek, które co prawda kulały w technikaliach ale były to drobiazgi łatwe do wyeliminowania w kontynuacji czy też dodatku, który nota bene się pojawił ale zbyt późno z mizerną zawartością i nie poprawiał żadnych baboli z podstawki.
Sam pomysł na endgejm militarny w żaden sposób nie odcięty od gospodarczej maszynerii i zasadzający się na aprowizacji armii był strzałem w dychę. Nakładało to na gracza szereg ograniczeń i nie było kalką z RTSów jedynie rozciągniętą w czasie.
Imo ciekawostka - grałem w K&M po kablu szeregowym w czasach gdy internet był w Polsce zjawiskowy i powiem tylko tyle, że gra miała na tym polu niesamowity potencjał.
Ze wszystkich settlersów najwięcej czasu spędziłem przy dwójcie i remake. Natomiast żadna cześć nie była tak dobra jak genialny K&M.
W sumie zagrywałem się tylko w dwójkę. Trojka nie była zła ale już mnie nie wciągnęła tak bardzo. Za bardzo przypominała inne gry tej mechanice bardziej przypadło mi do gustu Anno, wtedy jeszcze pierwsze. Natomiast, dójka faktycznie maiła w sobie coś wyjątkowego. Pamiętam do dzisiaj, że stawiałem sobie wyzwanie by w rozgrywce wolnej zbudować sprawnie działające szlaki handlowe bez żadnego dodatkowego magazynu, wszystko idące przez całe terytorium aż do centrum:)
Jestem wielkim fanem II i III (w I nie gralem, w pozostale oprocz VII krotko, bo odpadalem) i VII mi sie podobala, ale nie jako settlersi.
W II i III czas toczyl sie leniwie, a w VII jak chcialem cos osiagnac to napi... w klawisze szybciej niz w Starcrafcie. Byleby zdazyc przed innymi w zdobyciu punktow zwyciestwa. Gra ekscytujaca, ale od settlersow oczekiwalem relaksu :)
Z tego co pamiętam to w późniejszej kampanii settlersów III również trzeba było sporo klikać aby coś osiągnąć
Po dziś dzień ogrywam Settlers IV, moją ulubioną część. Studio czwartą odsłoną w strzeliło się w mój gust na 100%. Jedynie czego mi brakowało w tych starych częściach to obmurowania swojej osady jak chociażby w Alien Nations II.
Po ogranej kampanii zawsze lubiłem sobie pograć na luzie (forma Lanu z botami) na największej możliwej mapie z małą ilością terenu, czyli każda osada miała swoją wyspę. Rozwijałem swój lud, budowałem, wydobywałem, a na końcu wojsko, zabezpieczenie terenu, statki transportowe i wyruszałem na podbój pozostałych wysp, które potem zasiedlałem i wykorzystywałem zdobyte surowce.
Settlers II również bardzo miło wspominam, ale to był trochę inny typ gry w porównaniu do IV części.
To nie jest problem tylko Settlersów. Przecież seria Sim City też została sprowadzona do formy żartu. Większość strategi spotkał podobny los - łatwo, przyjemnie i bez rozbudowanych możliwości zarządzania. Bo jeśli mechanikę zarządzania/budowania/tworzenia/wynajdywania można rozgryźć w 5 minut to jak można zainteresować gracza takim tytułem?
To po prostu infantylizacja która coraz bardziej postępuje (nie tylko przy wspomnianych tytułach).
Grałem tylko w III i tabliczki surowców ze screenów z tekstu rozbudziły przyjemne wspomnienia. Przyszłą nudę postaram się zabić edycją na dziesięciolecie lub IV.
PS
W artykule dużo kwadratów mi się wyświetla. Coś z formatowaniem.
Zapomnieliście wspomnieć, że "dwójka" miała możliwość grania w dwie osoby na split-screen... z użyciem dwóch myszek :D
To samo 1. Pamiętam te czasy spędzone na Amidze z bratem i 2 myszkami :)
Grałem we wszystkich części Settlers. Tylko Settlers V to wielka pomyłka. :/
Moją pierwszą odsłoną była Settlers 3 dodana kiedyś w CDA w Złotej Edycji, ale szybko się od niej odbiłem. Bardzie podpasowała mi gra Knights and Merchants, do dzisiaj bardzo popularna, szkoda że nie ma szans na sequel. Kolejne przygoda z serią to Settlers Online - niby wszystko ok, ale mikropłatności oraz powolne tempo rozgrywki bardzo irytują, nic dziwnego, że fani serii są wściekli na Ubisoft z tego powodu. Ostatnio pykałem sobie w Settlers 7, naprawdę przyjemna produkcja, ale w stosunku do takiego Knights and Merchants bardzo uproszczona.
I jeszcze jedna ciekawostka! Były jaja z piracką wersją S: zamiast żelaza huta produkowała świnie ;)
To był pstryczek w nos dla piratów. BlueByte samo wpuściło taką wersję w sieć, inni podchwycili i dalej rozpowszechniali. Ja miałem tą grę na premierę, a potem z klasyki dokupiłem jeszcze złotą edycję. O tym przypadku dowiedziałem się od kolegi, który skorzystał z charytatywnej sieci "torrent & friends" i się żalił, że tytuł jest zbugowany i grać nie da rady :D
Niestety dzisiaj robi się gry tylko i wyłącznie po to aby jak najwięcej zarobić. Dlatego właśnie gry robi się tak, aby każdy mógł w nie zagrać i przejść bez większego problemu, bo jeśli gra będzie miała złożony system ekonomiczny i nie daj Bóg walkę, w której trzeba będzie myśleć strategicznie lub przynajmniej być sprytnym to zaraz krzyk i płacz, że gra jest zbyt trudna, ale to przynajmniej jakoś człowieka rozwijało.
Wiadomo, że kiedyś także gry robiło się po to aby się wybić i zarobić, ale żeby je przejść to nie raz gracz musiał faktycznie się zastanowić i przemyśleć swój następny ruch np. w wymienionym K&M gra była na tyle jak na tamte czasy złożona, że ja jako 12 latek miałem spore trudności aby tę grę przejść. (udało mi się ją przejść dopiero jak miałem chyba 16 lat, ale jaką satysfakcję miałem).
Poza tym gry kiedyś potrafiły gracza do siebie przyciągnąć, zaciekawić go, a dzisiaj po prostu wieje często od nich nudą i przewidywalnością.
Na szczęście nawet dzisiaj można znaleźć ambitnych twórców, którzy naprawdę chcą stworzyć coś wykraczającego poza dzisiejsze schematy i wydają prawdziwe perełki. (np. Exanima co prawda jest to tylko beta, ale polecam)
Bo kiedyś gry były niszą, czymś co było uważane za dziecinne i w ogóle wstyd się było przyznać, że stary chłop, a gra w gry.
Teraz to ten sam poziom branży co muzyczna czy filmowa, więc wśród kupy chłamu znajdzie się kilka perełek. Ale niestety większość tytułów spotyka taki smutny los.
Dawniej każde studio ze sobą rywalizowało, chciało mieć najlepszą grę i jak najbardziej wypchaną w dodatki. Teraz patrzą by jak najwięcej z gry wyciąć i sprzedać osobno i przy okazji wykorzystywać darmowych betatesterów, czyli graczy.
Kiedyś wnuki nas zapytają "dziadku, czy to prawda że kiedy grałeś w gry to miały zakończenie w pakiecie?" :D
I tak i nie. Zasada prawdziwa dla EA czy Ubisoftu, w grach które wydają. Na szczęście są jeszcze wydawcy, którzy tak nie robią. Przykładem może być Paradox. Co prawda ich polityka DLC dobijająca, ale we własnych grach (HOI, CK, EU) nie bawią się w uproszczenia, podobnie jak i w grach wydawanych (Citeis Skylines, Pillars of Eternity itd.). Tylko w sumie oni wydają głównie na PC.
W erze amigi w settlers grałem z kumplem na split screenie nieprzerwanie przez prawie 72 godziny [wakacyjny czas, więc wolnego sporo było]. Spaliśmy minimum, bo przecież jak śpię to kumpel może się rozwijać. I tak dobrnęliśmy do momentu gdzie wszystkie warownie zamieniliśmy na zamki z pełną obsadą rycerską, po udanym ataku i spaleniu zamku granica przesuwała się o kilka milimetrów nie czyniąc szkód w zagrodach, rycerze tłukli się po paręnaście minut, bo zanim jeden ludzik zginął zdążyły dotrzeć posiłki. Gdzieś mam sejwa na jakiejś dyskietce jeszcze :D Ech to były czasy, bo potem się poszło pokopać prawdziwą piłkę, na prawdziwej trawie z prawdziwymi kumplami.
S1 - bieda.
S2 - Kultowa gra.
S3 - Przesiadka z C64 do PC, S2 stało się najgorszą grą z serii, tak mocny był blask S3.
S4 - Właściwie to samo, tylko trudniejsza kampania.
S5 - Coś wspaniałego, S w 3D, fajna kampania, niezła strategia, naprawdę, trzeba było myśleć z jaką porą roku uderzyć, gdzie wysłać żołnierzy by przeciwnik się nimi zajął a tym czasem armatami wroga od tyłu mury zburzyć i dokopywać się do bazy, wiele godzin wspaniałej rozrywki, i fajna łuczniczka bohaterka z dużymi... połaciami terenu, jeszcze w końcowej cutscence pokazali ją bardzo mocno podnieconą jak na PEGI 12.
Dodatki do S5 również wspaniałe, architekci, budowa mostów, jakieś plugastwa atakujące we mgle. : ) S2 straciło tytuł kultowej gry.
S6 - kawałek nieba spadł na ziemię w formie gry S6, fantastyczna kampania, dodatek wschodnie imperium indyjskie również wspaniałe, ta indyjska bohaterka też, ino dubbing nie pasował. Ale ogólnie wozy transportowe, pory roku, porwania surowców przez bandytów, handlowanie, właściwie można by powiedzieć że każda trójwymiarowa gra the settlers jest wspaniałą grą. Z dwuwymiarowych to ino 3 i 4.
S7 na razie nie ocenię bo kiedyś trochę grałem na premierę w pirata i mnie odrzuciły błędy techniczne i ogólne niedopracowanie, dopiero wczoraj na latobraniu kupiłem i ogram w niedalekiej przyszłości.
Twierdzisz, że S2 to najlepsza gra z serii i żadna inna nie może się z nią równać? Najpierw zagraj, a nie oceniaj po obrazkach.
Bardzo lubię Setllers 2 10th annniversary. W zasadzie raz na tydzień sobie pykam krótką kampanię w formie relaksu.
czasy od 2007 to powoli zaczynająca moda na moby i wtedy rezygnowano z rts takich jak stetlers i reszta skupiano się na mobach.
Wkurza mnie takie pisanie artykułów - pierwsze Settlersy, w dniu premiery i przez pierwsze lata, nie miały topornej grafiki ani interfejsu. Na swoje czasy to była klasa. Jasne, jeśli artykuł pisze ktoś kogo nie było wtedy na świecie...
Pamiętam jak dziś, kiedy z kumplami siedzieliśmy przy amidze z rodziawionymi gębami grając w settlers. Ta grafika, muzyka, efekty, gameplay i oczywiście intro. OMFG.
Grałem w pierwsze cztery części i nie mogę powiedzieć że któraś była zdecydowanie lepsza. Jedynka zachwyciła w czasie kiedy się ukazała. Dwójka miała fajną kampanię. Trójka była całkiem spoko a rezygnacja z metody transportu wcale mi nie przeszkadzała. W czwórce mroczne plemię bardzo mi się podobało. Piątkę miałem okazję sprawdzić ponieważ było jakieś demo, co uratowało mnie przed wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Szóstkę omijałem z daleka zrażony podejściem do piątki. Siódemka trafiła do mnie w jakiejś promocji ale jakoś nie potrafię się przekonać żeby zagrać dłużej niż 5 minut.
Może to dziwnie zabrzmi, ale darzę Dziedzictwo Królów pewnym sentymentem ponieważ była to pierwsza gra z serii, w którą zagrałem. Ale rozumiem fanów klasycznych odsłon serii, bo faktycznie ta gra nie ma nic wspólnego z prawdziwymi Settlersami. Ogólnie jest to dobra gra, ale słabi Settlersi.
nam zatwardzialym fanom do pelni szczescia wystarczy edycja anniversary :D