Jak sie okazuje Polska nie przekroczyla czegos co podobno przekraczala i mam teraz zagwozdke.
jak ktos wie o co biega to prosze bardzo, ja sobie drinka wypije.
zdrowko.
P.S.
A tytulem wpisuje sie w soulcatcherowy "trynd" wiec nie narzekac.
No dzięki zdrajcy Dudzie chwilowo nie została przekroczona ta ostatnia granica. Co nie znaczy, że nie przekroczono innych.
Nie moge sie doczekac az Duda zbuduje opozycje ktora bedzie w stanie zawalczyc z PiS.
Pewnie bym sie spakowal i wrocil do kraju.
Fundamenty pod budowę są dosyć solidne. W końcu na forum legiony zwolenników polityki PiS-u, którzy "na PiS nie głosowali". ;)
Ja tam problemu bym nie mial - win win,
Co innego ci co to glosuja na "mniejsze zlo"
Czyli zdaniem Lutza, rząd PiS nadal może rozrabiać w UE, jak pijany zając w kapuście?
Nie byłbym tego taki pewny:
Aby UE uchwaliła że Polska nie jest praworządna wystarczy 22 głosy więc Węgry nam nie pomogą :)
PiS się zakiwał na śmierć.
No wiadomo, Lutza nie interesuje co się dzieje i stanie z Polską. Siedzi sobie przy kominku, pod bacznym okiem Królowej i popija drinki. Patrzy sobie na "stary kraj" jak na dobry thriller i upija się widokiem płomieni.
Ot taka ulubiona rozrywka uchodźcy co nie Lutz?
Zabrakło im jajec. A mogło być takie piękne samozaoranie UE.
1. Może skapnęli się, że blef nie zadziała;
2. Ale to się jeszcze zobaczy, co zrobią i co to da;
3. Macron i Merkel próbują ugrać swoje stawiając się w kontrze do Polski, tymczasem Hiszpania deklaruje zacieśnianie współpracy z Polską i UK na polu walki z terroryzmem i nie tylko
http://www.rp.pl/Unia-Europejska/308299878-Mariano-Rajoy-nie-chce-izolacji-Polski.html
Co by nie uważać, w tych ciekawych czasach sprawy Unii kręcą się coraz bardziej wokół niepozornej Polski, bo się postawiła.
<Rydygier> ---> OK dostaniemy Hiszpańskich policjantów do pilnowania miesięcznicy. Jest sukces.
Soulchater, lepiej nie. wiekszosc Hiszpanow jest dosc sniada, takze obawiam sie, ze w miesiaczkowcy mogliby ich potraktowac jako imigrantow ekonomicznych :0
<Rydygier>
Jak w autobusie z rozwrzeszczanym dzieckiem. Nie da się normalnie rozmawiać i trzeba poczekać, aż bachor się uspokoi. A zniecierpliwienie rośnie.
No niestety, UE sprzeniewierzyła się własnym wartościom, bardzo słusznym a przyświecającym jej założycielom i czas się stawiać - w ich obronie. Czas i krzyczeć nawet, skoro autobus zjechał z drogi i stacza się w przepaść. Jeśli to nic nie da, trzeba będzie niestety wyskakiwać. A nachylenie rośnie.
A jakim konkretnie?
Tym:
przyświecającym jej założycielom
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/X/XU/niedziela201421-wartoscieu.html
Ojcowie założyciele chcieli przede wszystkim Europy opartej na wartościach chrześcijańskich, a także Europy wolnej od wojen. 9 maja 1950 r. Robert Schuman przedstawił na posiedzeniu rządu francuskiego plan utworzenia Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, nazwany później Deklaracją Schumana. Rok później, we współpracy z Jeanem Monnetem i kanclerzem Niemiec Konradem Adenauerem, doprowadził do porozumienia między Francją a Niemcami w sprawie wspólnego zarządzania przemysłami stalowym i węglowym na terenie Zagłębia Ruhry. Chodziło o kontrolę nad newralgicznymi gałęziami przemysłu, co stanowiłoby gwarancję pokoju w Europie.
Obecnie trwa proces beatyfikacyjny Roberta Schumana (...) Kandydatem na błogosławionego jest również de Gasperi.
Czyli zgodne z korzeniami Europy. Dzisiejsza Unia to już zupełnie co innego, w zasadzie przeciwieństwo, podobnie jak to co, obecnie rozumie się na Zachodzie pod hasłem "wartości europejskie". I to jest tragedia stanowiąca prawdopodobnie główną praprzyczynę dzisiejszych kryzysów. Ma się rozumieć, kto nie podziela wartości chrześcijańskich, a utożsamia wartości europejskie z kursem Euro czy ideologią inną, ten, mierząc innym systemem wartości, może stawiać Unii diagnozę diametralnie różną. Logiczne. Ale prędzej, czy później rzeczywistość każdemu zaskrzeczy, bo prawda nie zależy od przekonań na jej temat.
To masz na myśli, Lutz?
https://www.portalprzemyski.pl/jak-unia-europejska-wykrecila-nam-zarowki/
Rozumiem, że nadmierne regulacje (powiedzmy, że - w zależności od punktu widzenia i siedzenia - proekologiczne lub proproducenckie) to jest właśnie przykład sprzeniewierzenia się pewnym wartościom, ponieważ stanowią element odbierania obywatelom Unii wolnej woli (wolności)?
Rydygier, wyczuwam (nie wiem, czy słusznie), że łączysz kryzys "europejskich" wartości między innymi z kryzysem imigranckim. Wydaje mi się jednak, że przyczyną ewentualnego "problemu" jest właśnie to, że Europa postępuje w tej sprawie bardzo po chrześcijańsku, zgodnie z wytycznymi nie tylko Ewangelii (bo tutaj można by się bawić w różne egzegezy), ale też papieża (wypowiadającego się jasno i klarownie).
Wiem, że to brzmi jak herezja, ale w tej sprawie Merkel zdaje się być bardziej chrześcijańska niż wszyscy politycy PiS-u zebrani na Jasnej Górze.
Tylko między innymi i nie przede wszystkim. UE odżegnuje się od Boga i wielokroć w swej polityce idzie na przekór nauczaniu Kościoła.
Europa postępuje w tej sprawie bardzo po chrześcijańsku
W wypadku imigrantów w najlepszym razie (zakładając intencje jak najżyczliwiej) stara się postąpić dobrze, ale zupełnie nie wychodzi, wychodzi głupio, szkodliwie i przeciwskutecznie. Może się to zmieni w końcu. Pomijając intencje, kompletnie brak w tym (było) cnoty mądrości/roztropności. Merkel, znów delikatnie pisząc, poszła na żywioł zapraszając komu wola do Europy, bez planu, ładu ni składu, by następnie próbować innym wmusić tych swoich gości, także wbrew woli samych gości. To też chrześcijańskie nie jest.
Co do papieża, jego poglądy na tę sprawę nie są nauczaniem Kościoła ani tym bardziej prawdami wiary, choć z nich je wywodzi. Nie są też zapewne tożsame z tym, co o nich piszą media, bo te jak zwykle dobierają, co nagłośnić, a co przemilczeć. Nie wiem, jaki dokładnie obraz sytuacji ma papież w tej sprawie, ale z tego co mówi obawiam się, że delikatnie mówiąc jest to obraz niepełny. Pamiętam jednak, że między innymi mówił o potrzebie roztropności w tym wszystkim. Ja się generalnie zgadzam, że pomagać trzeba, że to wymóg miłości bliźniego. Że imigranci to osoby, bliźni, w których chrześcijanin ma nakazane widzieć Chrystusa, a nie jakiś zbiorowy, odczłowieczony byt pod tytułem "dzicz". Rzecz się rozbija o efektywną metodologię pomocy i o to, co mianowicie nazwiemy pomocą. Pisałem o tym kiedy indziej, niedawno linkowałem gdzieś obok.
bo tutaj można by się bawić w różne egzegezy
U katolików jest taki myk, że się "szeregowi" nie bawią w samodzielne egzegezy Pisma. Obowiązuje jedna, podana przez oficjalne nauczanie Kościoła, który ma wyłączność na interpretację Pisma odnośnie wywodzenia zeń prawd wiary.
A niech sobie rysują linie we wszystkich kolorach, nawet niech sobie tęczę narysują.
To ich najważniejszy kolor - tęczowy.
My reprezentujemy Suwerena, właściwie Suweren to My.
Niech żyje Suweren!
PiS niech żyje!
a mi się bardzo podobają wrzutki makarona, cały czas o europie wartościach, izolacji i ani razu o tym że tak naprawdę chodzi tu tylko o interesy własnego kraju względem naszych pracowników delegowanych, dosłownie ani razu!
tak szczerze, to kluskowi i makrelowej wisi kto u nas rządzi, oczywiście lepiej by było żeby rządził posłuszny kacyk-tusk który podobnie jak szerder który znalazł fuchę w gazpromie, dali mu fuchę w brukseli pewnie w zamian za zeszłe przysługi, nie mniej jednak biorąc pod uwagę poparcie dla pisu i żałosne próby obalenia tej władzy kolejnymi marszami w końcu do nich dotarło, że przez dwie kadencje rządził będzie pis
- w takim wypadku używają jedynie "wartości europejskich" jako bicza na kaczora, ot taka pałka do okładania nie posłusznych - bo jak wiadomo, musimy zgodzić się na utratę kilkuset tysięcy miejsc pracy za granicą w imię"wartości europejskich"
Rydygier:
Co do papieża, jego poglądy na tę sprawę nie są nauczaniem Kościoła ani tym bardziej prawdami wiary, choć z nich je wywodzi. Nie są też zapewne tożsame z tym, co o nich piszą media, bo te jak zwykle dobierają, co nagłośnić, a co przemilczeć. Nie wiem, jaki dokładnie obraz sytuacji ma papież w tej sprawie, ale z tego co mówi obawiam się, że delikatnie mówiąc jest to obraz niepełny.
Papież to głowa państwa. Myślę, że wiedzę na istotne tematy ma znacznie większą niż zwyczajni użytkownicy forum GOL-a. Zapytam retorycznie: czy gdyby zamiast Franciszka w Rzymie przebywał Jan Paweł II też byś twierdził, że to, co mówi albo pisze, to wyłącznie jego prywatne poglądy, a nie stanowisko (nauczanie) Kościoła?
Tu masz np. zdanie papieża na temat imigrantów:
Dałem dwa źródła, żeby jakąś obiektywność zachować. Jedno to źródło katolickie, a drugie - "prawicowe". Cytaty się pokrywają, ale pewności, że dobrze to wszystko z włoskiego przełożone, nie mam.
A tutaj inny, cały wywiad bez przeróbek:
http://www.la-croix.com/Religion/Pape/INTERVIEW-Pope-Francis-2016-05-17-1200760633
Jak widzisz, papież jawi się jako propagator ideologii, którą bywalcy tego wątku nazwaliby z ochotą "lewacką" - zarówno jeśli idzie o kwestię imigrantów (wezwanie do integrowania się z imigrantami, krytyka mediów ukazujących imigrantów w złym świetle itp.), jak i kwestie ekonomiczne (np. kwestionowanie idei wolnego rynku).
Stąd problem istotny dla współczesnego chrześcijanina: czy kierować się myślą papieża czy iść pod prąd nauczania głowy Kościoła? Paradoksalnie, wielu ateistom czy "lewakom" znacznie bliżej do sposobu myślenia papieża niż niejednemu wyznawcy katolicyzmu w Polsce.
Zapytam retorycznie: czy gdyby zamiast Franciszka w Rzymie przebywał Jan Paweł II też byś twierdził, że to, co mówi albo pisze, to wyłącznie jego prywatne poglądy, a nie stanowisko (nauczanie) Kościoła?
Otóż owszem. Bo taki jest fakt. Nauczanie Kościoła to zwyczajnie co innego, niż prywatne opinie papieży na tematy wszelakie i osoba papieża nie czyni tu żadnej zupełnie różnicy. Taki jest katolicyzm. A też i samo Nauczanie jest mocno różnorodne, podzielone na rangi. No i tyczy się wyłącznie spraw wiary i moralności, nie pochodnych typu dyktowania rządom konkretnej polityki.
Na marginesie dodam, że istotnie znam (netowo) katolików mocno krytykujących Franciszka za jego lewicowe inklinacje. Chyba faktycznie tak jest, ale osobiście nie pozwalam sobie na krytykę papieża z tego powodu.
Jak mówię - co do sedna z papieżem się zgadzam, obawiam się tylko, że co do strony praktycznej, podchodzi do sprawy zbyt beztrosko. Albo też abstrahuje od strony praktycznej słusznie zostawiając ją rządom.
Bo taki jest fakt.
Nie mam do końca pewności, czy to wszystko jest takie proste i oczywiste. Dogmat o nieomylności papieża, który naucza ex cathedra, nie dotyczy tylko typowych "spraw wiary", ale również doktryny związanej z moralnością (sposobem postępowania). Rzecz jasna, pamiętamy słynne słowa Benedykta: "Papież nie jest wyrocznią", ale czasem bardzo trudno oddzielić w przypadku głowy Kościoła "prywatną opinię" od "prawdy opartej na Biblii".
Zastanawiam się więc, czy forma przekazu doktryny ma jakieś znaczenie. Innymi słowy: czy autoryzowane wypowiedzi papieża dla mediów niosą ze sobą taki sam pierwiastek doktrynalnej nieomylności, jak wypowiedzi zawarte np. w encyklikach (a więc poparte kolegialnym autorytetem Kościoła). Domniemywam, że papież, który wypowiada się w sytuacji w miarę oficjalnej i występuje jako głowa Kościoła, waży jednak słowa i przedstawia dokładnie takie poglądy na kwestie moralności, jaki zawarłby w oficjalnym dokumencie kościelnym (np. w encyklice).
Ale rozumiem, że póki papież nie zapisze czegoś na papierze z adnotacją "AMDG" i nie uzyska arcybiskupiej kolaudacji, to zawsze będzie można powiedzieć, że przedstawią tylko swoją prywatną opinię.
Czekam zatem na encyklikę lub dokument synodalny na temat imigrantów. ;)
W praktyce papież wypowiada się ex cathedra niebywale rzadko. Głównie formułując dogmaty. Taka wypowiedź musi spełniać określone warunki, więc forma ma znaczenie i to decydujące, również dlatego, że czyni jasnym, kiedy mamy do czynienia z ex cathedra. I dobrze, że tak jest, bo papieże to też ludzie i grzesznicy, w żadnym razie, no właśnie, wyrocznie. Toż w historii Kościoła niezgorsze skandale zdarzały się wokół papieży. Kościół je przetrwał właśnie z uwagi na owe ograniczenia papieskiego autorytetu, który absolutny w żadnym razie nie jest. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale sam papież Franciszek chyba twierdził razu jednego, że nie zamierza się wypowiadać w tym trybie.
Oczywiście sprawa istotnie nie jest prosta, jakom rzekł, Nauczanie Kościoła jest złożone, rozciąga się od niedzielnej homilii księdza po ex cathedra papieża i zależnie rangi różnie bywa i winno być traktowane. Sam miewam wątpliwości w pewnych niuansach. Ale może przykład:
- kochaj bliźniego swego jak siebie samego - to element nauczania i to fundamentalny.
- przyjmuj imigrantów w granice swojego kraju na takich a takich konkretnych zasadach - to już nie jest nauczanie, ani o wierze, ani o moralności. To już kwestia polityki, czyli, oby, wcielania w życie zasad wiary i moralności, leżąca w gestii i odpowiedzialności rządzących krajem. Warto się zapoznać z nauczaniem Kościoła o władzy, choćby zawartym w KKK. Widać tam, że Kościół nie narzuca konkretnych rozwiązań, określa natomiast ich moralne ramy i granice.
Jeśli czegoś nie przeoczyłem, papież nie próbuje jednak dyktować konkretnych zasad postępowania rządom, więc całkiem być może, że dylemat jest w gruncie rzeczy pozorny. Weźmy spod podanego linka:
Papież Franciszek powiedział w piątek, że w kwestii rozwiązywania kryzysu migracyjnego media muszą przestać utrwalać negatywne stereotypy i zacząć wyjaśniać całość obrazu, rzucając światło na przyczyny migracji.
No sam miód i orzeszki. Zgadzam się w pełni. Oczywiście dodam, że te drugie media powinny się powstrzymać od przekonywania, że problemów nie ma tam, gdzie w istocie są. Wszystkie pospołu powinny dawać pełen obraz sytuacji. No, ale wiadomo, wołanie na puszczy.
Albo to:
W ocenie Franciszka Europa i inne części świata są w „krytycznym połączeniu”, kiedy przychodzi do migracji i zarządzania politykami migracyjnymi, natomiast przywódcy muszą „przewidywać i działać wspólnie” jak również „czujnie szanować fundamentalne prawa człowieka”, aby stworzyć polityki, które zakończą przyczyny wymuszanej migracji.
Dokładnie to samo uważam.
Osobną kwestia są wszelakie nadinterpretacje, którym z lubością poddaje się to, co papież powiedział. Artykuł, z którego cytaty wzięte, to dobry przykład. Zakłada się, że papież "zapomina" o tym, o czym nie mówi. Owszem, to, że papież podkreśla jedną stronę medalu, a zwykle milczy o drugiej, za fajne może nie jest i rysuje obraz jednostronny (choć sam podkreśla, by przedstawiano pełny obraz), i daje pole do takowych nadinterpretacji, ale to jest typowe dla subiektywnego punktu widzenia.
No i zauważmy - papież podkreśla rolę przyczyn w rozwiązywaniu kwestii migracji. I to jest roztropne. W UE do bardzo niedawna o przyczynach było jakoś cichutko. Gadano o polityce przyjmowania i dystrybucji między kraje członkowskie, względnie o blokowaniu szlaków, jakby to samo w sobie cokolwiek rozwiązywało.