Najlepsze gry z serii Assassin's Creed – top 9 odsłon kultowego cyklu
Moim zdaniem Brotherhood i trójka są najlepsze :)
Ja nie moge zrozumieć czemu 2 jest tak uwielbiana, głowna fabula taka sobie, misje poboczne poza grobowacami sa do bolu powtarzalne i nudne. Same miasta ladne, ale tak jest w kazdej czasci.Walka jest bardzo prosta. Jak dla mnie nie ma startu do IV, ktora kipiala pirackim klimatem, ale moze cos jest w tym ze iv do dobra gra piracka a slaby assasyn. Jednak wdg iv jest najlepsza, a reszta daleko w tyle.
W Black Flag jeszcze nie grałem, ale zgadzam się z tobą w kwestji AC2. Grałem na xbox one i nie ukończyłem tej gry, bo była nudna i za łatwa. Dużo graczy uwarza, że jest najlepsza, bo wtedy to było coś nowego, ale Syndicate i Unity są dużo lepsze. Z wszystkich trzech gier z Ezio Collection ukończyłem tylko Revelations, bo najmniej się zestarzała, była trudniejsza i wymagała skradania. W dwójce dało się zabić wrzystkich strażników wciskając jeden przycisk.
Jestem fanem tej serii, ale nigdy nie rozumiałem i chyba już nie zrozumiem zachwytów nad "dwójką". Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko skok jakościowy to tak, AC II z całą pewnością jest najbardziej spektakularnym Assassin's Creedem w historii, w którym swego czasu bawiłem się na prawdę nieźle (wtedy też stałem się fanem). Niemniej z perspektywy lat na prawdę nie widzę w AC II niczego specjalnego. Albo inaczej, sam lubię go sobie powspominać właśnie za ten ogromny skok jakościowy i wkład w rozwój całej serii, ale żeby od razu wynosić go na piedestał. Co to to nie! Za bardzo brakuje mi w nim tych wszystkich usprawnień, które dodano do serii już później (przede wszystkim w zakresie skradania). Dodatkowo ze wszystkich czasów i zakątków geograficznych, jakie było nam dane odwiedzić do tej pory w AC, renesansowe Włochy uważam za najsłabszy epizod (choć to czysto subiektywne odczucie).
Trochę paradoksalne, bo dla mnie najsłabszą odsłoną serii jest ta, którą większość uważa za najlepszą :).
Osobiście czekam już tylko na AC w Mezoameryce i mogę umierać ;].
Zgadzam, sie wydaje mi sie ze ci co glosowali na 2 to chyba grali w nia tylko w okolicach premiery, bo jaby zagrali teraz to by sie zdziwi. Nie gra sie w to tak dobrze, jak w nowsze czesci i gra nie ma az tyle zawartosci. Osobiscie dziwi mnie tez wysoka pozycja 1, ktora jest tak biedna w porowniu do innych czesci, ze dzis sie w to juz bardzo ciezko gra.
@Up
Może to kwestia nostalgii? Albo głosowali ludzie, którzy grali np. w "jedynkę", "dwójkę", potem mieli kilka lat przerwy, wpadli popykać w "Trójkę", potem znowu przerwa i zakończyli przygodę z serią, grając chwilę w Unity w okolicach premiery. Wtedy faktycznie mogli dojść do przekonania, że "dwójka" była najlepsza.
A może mamy po prostu wypaczony - względem większości - gust? :).
Grałem we wszystkie części Asasyna poza Syndicate i Rogue. Według mnie druga część wraz z brotherhood były najlepsze ponieważ:
1. Bohater tej serii był ciekawy i co dla mnie jest ważne potrafił sobie trochę pożartować (nie lubię gburowatych bohaterów jak Connor z 3 częsci)
2.Była najbardziej innowacyjna ze wszystkich części (no jeszcze 4 część była innowacyjna)
3.Historia nie była jakaś zła (nie dawno odświeżałem sobie serie Ezio więc mogę powiedzieć, że potrafiła ona zainteresować)
4.Renesans jak dla mnie to nawet ciekawy czas (bliżej mu do średniowiecza dlatego go lubię)
I tak w ogóle to powinniście spojrzeć na to tak, jak dana gra wypadała w swoich czasach,a nie porównujecie go z nowymi seriami to nie ma sensu. To, że asasyn kiedyś nie mógł się tak skradać jak teraz, czy walka wyglądała gorzej, Boże kiedyś tylko na tyle pozwalała technologia i dlatego niektórych mechanik zabrakło.
Ja z kolei rozumiem zachwyty nad dwójką. Pamiętałem pierwsze AC jako przyjemną, acz z lekka irytującą niektórymi rozwiązaniami gierkę i nie spieszyło mi się grać w kontynuację. Kupując ACII po roku czy dwóch od premiery nie nastawiałem się na nic wielkiego. Trochę poirytowałem się na nowy wówczas launcher od Ubi i... Ujmę to tak, szczęka opadła mi tak nisko tylko przy BioShocku Infinite, Wiedźminie 3 i drugim asasynie właśnie. Piękne miasta, niesamowity klimat renesansowych Włoch, cutscenki to po latach nadal pierwsza liga reżyserii, a mimika postaci mnie po prostu powalała, wtedy wydawała się fotorealistyczna. Co więcej, mimo licznych usprawnień wprowadzonych w następnych odsłonach nadal można włączyć drugą część i przepaść w wąskich, florenckich uliczkach na godziny. Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli stwierdzę, że to właśnie Assassin's Creed II zawdzięczamy w dużej mierze to, jaką grą jest Wiedźmin 3.
Ja natomiast nie rozumiem tak niskiej pozycji trójeczki, a w szczególności tego, że jest za Revelations, które jest najbardziej chyba niepotrzebnym sequelem w historii gier. Osobiście uważam, że opowieść o Connorze jest jedną z najlepszych części sagi, choć podobno de gustibus non est disputandum ;)
"AC II z całą pewnością jest najbardziej spektakularnym Assassin's Creedem w historii, w którym swego czasu bawiłem się na prawdę nieźle (wtedy też stałem się fanem). "
A czy to nie są właśnie argumenty przemawiające za opiniami wychwalającymi AC II? Oczywistą sprawą jest, że ta część pod względem graficznym czy systemowym nie może się równać najnowszym produkcjom ze świata AC, ale może jednak rozwiązania, które pojawiły się w dwójce były czymś interesującym i nowym, a w późniejszych odsłonach były tylko powielane i/lub ulepszane ;)?
W serię grałem do BF i wedle mego gustu najbardziej spodobały mi się "dwójka" oraz
Brotherhood - ze względu na klimat renesansowej Italii i świetne odwzorowanie
tamejszych rejonów. AC IV też było dobrą grą, dzięki rozbudowanej mechanice statków
i dużemu zróżnicowanemu światu. Szkoda tylko, że wątek sekty asasyńskiej zszedł
na dalszy planci fabuła gry została głównie skupiona na historii piratów...
Teraz zamierzam ograć Unity, bo wydaje mi się być dobrą grą, choć na premierę błędy
i optymalizacja pewnikiem odstraszały ludzi, ale czytałem, że fabuła jest ciekawa.
Syndicate być może kiedyś przejdę, ale jakoś nie wydaję się zachęcony.
Origins wygląda jak na razie poprawnie i widać, że twórcy postanowili od podstaw
przemodelować rozgrywkę, ale wynik ich prac wydaje mi się nieco dziwny -
w szczególności walka. No ale zobaczę jak po premierze to będzie wyglądać.
Przydałby się taki artykuł o innych seriach. Np. o Need for Speed, Driver, Grand Theft Auto, Legacy of Kain, Colin McRae Rally, Hitman, Prince of Persia, Tomb Raider, Call of Juarez, Call of Duty.
Trójkę dałbym na podium. Dla mnie niezwykle emocjonująca historia i świetny Kenway.
Najlepsza fabularnie była jedynka, który gdyby nie miała tej cholernej powtarzalności byłaby na pewno najlepszą częścią. Każdy Assassin's Creed jest bardzo podobny graficznie i pod względem gameplayu, które stoją na wysokim poziomie, dlatego najważniejsza w tej serii jest, lub powinna być fabuła, której po AC III, totalnie nie ma. Zresztą od właśnie tej trójki wszystko zaczęło sie walić, dostaliśmy piratos's creed, indiana's creed, części które nie mają totalnego znaczenia dla uniwersum AC. Jako osobne gry, spoko, nie jako części cyklu. Właśnie AC III przechodziłem w stylu "tylko aby przejść" "aby mieć to już z głowy" "aby dowiedzieć się jak się skończy trylogia Desmonda" i koniec. Nawet odgrzewany kotlet Revelations był lepszy. I można mówić, że w nowszych częściach jest sto razy więcej zawartości, ale co z tego? nie chce mi sie biegać po wielkim mieście niewiadomo ile i szukać ukrytych skrzynek, zero przyjemnosci i satysfakcji po dłuższym "odcinku" robienia czegoś takiego. AC nie jest też grą pod poziom trudnosci, jak chociażby serie DmC, GoW, Ninja gaiden, Dark souls które można przechodzic pare razy na coraz to wyższych poziomach trudności dla satysfakcji, w AC nie ma tej satysfakcji bo każda część jest łatwa. Ta seria, tak jak wspomniałem, musi opierać się na fabule, która wciągnie i pozostanie w pamięci na długo. Niestety po III, która w sumie też była mega przeciętna, zamiast walczyć z templariuszami, w ukrytym konflikcie, walczymy z anglikami o wolność USA. W IV za to bawimy sie w piratów. Seria z najbardziej zmarnowanym potencjałem, AC I, II i BH są świetne, Revelations jeszcze trzyma poziom, od III i dalej jest coraz to gorzej. W każdej grze robimy dokładnie to samo, pod względem gameplayu, więc jeśli nie ma fabuły, więc gra jest przeciętna, tyle ode mnie.
Znowu muszę moją listę kopiować? Ok. ACII > ACRe > ACS > ACIV > ACB > ACRo > ACIII > AC > ACU > ACL
Rogue i Syndicate na samym dole to kryminał.
Jedynka była strasznie nudna i powtarzalna. Miała bardzo dobry klimat i to uczucie bycia tym prawdziwym asasynem ale to tyle w sumie. Same zabójstwa były bardzo dobrze zrobione, później już było z tym gorzej.
Dwójka to wiadomo, jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Genialny klimat, epoka, miasta, bohater i muzyka. Włamywanie się do Watykanu i walka z papieżem to było coś. Potem pojawili się kosmici ale w sumie to było bardzo spoko, i ten koncept był w sumie bardzo fajny. Dopiero w ACIII postanowili go kompletnie zniszczyć.
Nie rozumiem kompletnie czemu ludziom Revelations się nie podobało. Według mnie jest dużo lepsze niż Brotherhood, który ma tak wielu fanów. ACRe ma dużo lepszy klimat, lepsze miasto i jest dużo lepiej zaprojektowany. Wszystko co zostało w materiale powiedziane o ACRe, że jest nudny i wtórny to ja mogę to samo powiedzieć o ACB, który dla mnie w pewnym momencie robi się tak samo nudny jak jedynka. Revelations było powiewem świeżości po ACII i ACB. Hak jest genialnym dodatkiem, z którego zrezygnowano potem a dzięki niemu przemieszczanie się po mieście było jeszcze lepsze niż kiedykolwiek. Dodatkowe wstawki z Altairem jeszcze tylko dodały tej grze kolorytu i jakości.
Trójka to obok Fallouta 4 jedno z największych growych rozczarowań mojego życia. Przed premierą snułem wizję o ACIII które działoby się tylko i wyłącznie we współczesności gdzie latalibyśmy Desmondem po współczesnym Nowym Yorku. Zamiast tego dostałem bardzo mdłą opowieść o tragicznie słabym Connorze w realiach, które mnie zupełnie nie kręcą. Jak Boga kocham, najlepsze momenty tej gry to te, w którym nie sterujemy Connorem tylko Desem lub Haythamem. O i zakończenie... Mass Effect 3 przy tym to ma super zakończenie. Jedna z większych bzdur jakie widziałem w grach. Położyli całkowicie cały wątek współczesności, którego w sumie zawsze byłem fanem. Bardzo lubiłem Desmonda i jego sekwencje w ACII i ACB a tutaj taki syf zrobili. Dalej łapię się za głowę gdy o tym pomyślę.
ACL to gra na Vite więc nie można było się wiele spodziewać. Nie ma może tragedii zważywszy z myślą o jakim sprzęcie była ta gra robiona ale chyba mogłoby być lepiej. Sterujemy kobietą więc należą się jakieś plusy chociażby za to.
Z Black Flagiem jest problem bo jest to bardzo dobra gra o piratach i jednocześnie bardzo słaba gra o asasynach. Klimat jest naprawdę super a pływanie statkiem i walki morskie to coś wielkiego ale to nie jest gra o asasynach. Rogue pod tym względem wypada dużo lepiej, jest grą o asasynach i templariuszach z krwi i kości ale nie robi już takiego wrażenia jak ACIV. Edward po Connorze był miłym zaskoczeniem bo bardzo się sprawował jako główny bohater.
Wspominany już wyżej Rogue to gra rzucona jako ochłap na poprzednią generację konsol, podczas gdy na nowe wychodziło tragiczne Unity. To ironia, że to właśnie ten ochłap robiony z dużo mniejszym budżetem i mniejszym nakładem sił jest dużo lepszą grą od Unity. To taki Black Flag tylko, że nie o piratach tylko o konflikcie asasynów z templariuszami. Jest może zrobiony na mniejszą skalę niż ACIV ale dzięki temu, że jest pełnoprawną grą o asasynach miejscami wspominam go nawet lepiej niż BF.
Unity to porażka jeszcze większa niż trójka. Miasto może i ładnie zrobione ale fabuła, postaci i misje są słabiutkie. Fajnie, że wrócili z wody/lasów do miasta bo sam tego chciałem ale nie w takim stylu i nie z takim bohaterem, który jest tylko marnie zrobioną podróbą Ezia. Syndicate natomiast naprawił wszystko, co ważne naprawił gameplay i skradanie. Wreszcie po tylu latach skradanie w tej grze miało sens. Do tego świetny i niepowtarzalny klimat Londynu oraz świetnie napisane postaci, bardzo dobra fabuła i misje. Najlepszy AC od czasów Revelations. Przy Unity formuła zjadała już własny ogon a Syndicate był w stanie tchnąć w nią nowe życie. I tak jak po Unity chciałem restartu serii i jej odświeżenia tak po ACS już tego nie chciałem bo gra pokazała, że można nadal w tej formule zrobić coś wspaniałego. Bałem się, że za bardzo przy niej dłubiąc Ubiszaft ją skopie i jak widać moje obawy były słuszne.
Byłem wielkim fanem AC w okresie po ACRe a przed ACIII. Twierdziłem wtedy, że jeżeli co roku mogą wydawać takie bardzo gry to nie ma w tym nic złego. Potem wyszedł ACIII i się wszystko posypało. Black Flag był ciekawym doświadczeniem ale z AC miał niewiele wspólnego. Unity dramat, a Syndicate rewelacja. Przeraża mnie myśl, że być może był to ostatni AC używający formuły prawilnych odsłon tej serii.
nie musiałeś, nikt tego nie będzie czytał
Syndicate i Black Flag to ostatnie AC w których dobrze się bawiłem od czasu końca trylogii Ezio. Najlepsze dla mnie AC II. :)
Jako Asasyn zdecydowanie dwójeczka, jako gra czwórka. Wielki świat, piraci, jedyna część, która zdołała mnie zachęcić do zbieractwa, tylko że nie jest to Asasyn. Powinno to wyjść bardziej jako oddzielny tytuł, ale mający easter egga z Asasynami, zresztą tyle tego tam było. Coś jak Watch Dogs, tylko bardziej zarysowany wątek, nie przypuszczenia. Ogólnie kierując się samym głównym wątkiem, to byłoby tak:
AC2>ACBr>AC3>ACU>ACRo>ACRv>AC1>ACSyn>AC4>ACLb
AC2 - za genialny powrót, samą postać Ezia
ACBr - to samo, ale nigdy to samo nie jest tak dobre jak za pierwszym razem
AC3 - ujmując fatalną postać Connora, fajne przeniesienie serii na inny kontynent, swoją drogą jestem fanem historii Stanów, także 3 miejsce, gdzie nikt inny by tego nie umieścił
ACU - najbardziej niedoceniona część, a szkoda, już 2 miechy po premierze grało się bez problemu
ACRo - średnio, oj kurwa średnio, nie porwała mnie totalnie
ACRv - na plus Konstantynopol, na minus cała reszta, rozwałkowany mielony
AC1 - gra niegrywalna po wyjściu drugiej części, na plus tło
ACSyn - zdecydowanie najgorsza gra oficjalnej serii, podobnie mi się w to grało jak w Mafię 3, powtarzalne dziadostwo, dodatkowo z mało zajmującą historią i najgorszym głównym złym
AC4- j.w, badziewny Asasyn, genialna gra, niestety musi grzać zaplecze
ACLb - gra z Vity, i nie traktuję tego jako części oficjalnej serii, z wiadomych powodów mało rozbudowana
Mam wielkie nadzieje na Origins, bo ta seria ma nadal potencjał, jak Ubi nie spierdoli, to bez bicia, znowu mają u mnie rispekt.
https://www.youtube.com/watch?v=TYy_ZbbKTeE
System walki w pełnej krasie (wymaksowana postać, legendarny sprzęt). Uczucia mam raczej mieszane. W ujęciu Wiedźminiwo - DarkSoulsowym jest jak najbardziej OK, tylko że ta seria zawsze celowała jednak coś innego, aspirując do miana "gry historycznej", w miarę dobrze udającej rzeczywistość. Oczywiście system walki nigdy nie miał wiele wspólnego z "realizmem rzeczywistym", ale przynajmniej posiadał coś w rodzaju "realizmu filmowego", dzięki któremu można było uwierzyć w tworzoną przez niego iluzję (na podobnej zasadzie Call of Duty tworzyło kiedyś przekonujący obraz wojny).
W Origins mamy natomiast typową poetykę gry fantasy. Przeciwnik zostaje dźgnięty kilkadziesiąt razy, co skutkuje utratą 2 kostek z paska zdrowia. Do tego mamy łuk prujący jak karabin maszynowy, płonąca broń, spowalnianie czasu. W każdej innej grze nie miałbym z tym problemu, ale tutaj? Może wytłumaczą to jakoś animusem czy coś, ale jestem dosyć sceptyczny.
Bzdura - ta seria zawsze była powieścią Sci-Fi a poszczególne części łączy wątek współczesny - jak ktoś kiedyś śledził stronę INITIATES to wie, że był to wątek prowadzony w czasie rzeczywistym, dodatkowo dochodzą do tego komiksy i książki by to ogarnąć. Same wydarzenia historyczne są wykorzystywane tylko i wyłącznie by uwiarygodnić fabularną wojnę assassynów i templariuszy. A co do tych niewiarygodnych rzeczy - raz jest to gra a dwa w ORIGINS najprawdopodobniej spotkamy, któregoś boga( czyli pierwszą cywilizację) a na pewno zobaczymy, obiekty jak np. ten wąż z trailera które stworzyli a to zmienia wiele rzeczy ponieważ oprócz wątku sci-fi będzie dochodził wątek fantasy a w skrócie do wykorzystania jest cała mitologia każdego ludu na Ziemi.
@Up
Na początek proponuję nauczyć się rozróżniać pewne rzeczy. Realizm, realność i logika świata przedstawionego to nie jest jedno i to samo.
Dowolne uniwersum może być wręcz naszpikowane elementami, które z naszego punktu widzenia są nierealne i niezgodne z rzeczywistością. Nie będzie to jednak rażące, o ile wszystko będzie trzymało się jakiejś wewnętrznej logiki świata przedstawionego, czyli innymi słowy będzie miało JAKIEŚ sensowne wytłumaczenie.
Przykład? Superman potrafi latać, jest bardzo silny i szybki, strzela laserem z oczu, zamraża oddechem itd. Czy to jest zgodne z naszą rzeczywistością i realistyczne? Oczywiście że nie, ale nadal jest to logiczne z punktu widzenia uniwersum, w którym opowieść o Supermanie się toczy. Zostało to wyjaśnione w taki sposób, że Superman jest przybyszem z innej planet, któremu to oddziaływanie naszego słońca daje taką moc.
Mądre? Głupie? Wszystko jedno, ważne, że ma sens.
A teraz pytanie, jak to co widzimy na filmiku zostało wyjaśnione w Origins? Czym twórcy usprawiedliwią taki stan rzeczy? Prawdopodobnie niczym, tylko po prostu przejdą nad tym do porządku dziennego.
Zgadzam się, że ta seria zawsze TROCHĘ naginała rzeczywistość (choćby w aspekcie walki, wspinaczki czy zdolności akrobatycznych naszych bohaterów), ale raz, że to nieuniknione w grach komputerowych (rozgrywka rządzi się wszak swoimi prawami), a dwa, że nigdy nie zaszło to tak daleko, by nie wystarczyło zwykłe: "On potrafi takie rzeczy bo jest dobrze wytrenowany, a poza tym ma odpowiednie, assassyńskie geny".
Natomiast wszystkie elementy sci-fi zostały wyjaśnione w taki sposób, że ich źródłem jest dawno upadła i zapomniana cywilizacja, która istniała długo przed naszym pojawieniem się i osiągnęła znacznie wyższy poziom rozwoju technologicznego niż my, a do naszych czasów dotrwały niektóre z ich "cudów" (np. jabłka edenu). Zgodne z rzeczywistością? Ni w ząb. Logiczne? Jak najbardziej!
Czy na podobnej zasadzie można wyjaśnić fakt, że grecki żołnierz zostaje przebity na wylot piką, po czym podnosi się i walczy dalej? Tak, podobne rzeczy już miewały miejsce (patrz: np. janczarzy w Revelations), ale nigdy na taką skalę! O ile kiedyś potrafiłem przymknąć na to oko (jak już pisałem, jest to nieuniknione w grach komputerowych; znajdź mi np. strzelankę, w której przeciwnik w 100% poprawnie reaguje na postrzał), ale teraz mnie to zwyczajnie razi.
rogue black flag 3 syndicate i unity według mnie to te są najlepsze a rogue w szczególności
Grałem we wszystkie części i Syndicate zdecydowanie zasługuje na wyższe miejsce.. Była to część nieporównywalnie lepsza od trójki, Unity, Revelations i jedynki. Miała niesamowicie odwzorowany Londyn, calutki klimat wiktoriański i po raz pierwszy wprowadzone dwie grywalne postacie - które nie były aż tak nudne jak te z Rogue, Unity czy trójki.
Jasne, to było nadal to samo, ale dla samego klimatu Londynu w czasach wiktoriańskich i postaci historycznych naprawdę warto zagrać jeśli ktoś pominął tę część.
Wydaje mi się, że hate Ubi sprawił, ze gracze odpuścili Unity i Syndicate (początkowo słusznie, ale to kawał dobrych gier). Dlatego są one na szarym końcu Dwójka niezaprzeczalnie była kamieniem milowym dla gier w ogóle. Trójka była niezła, jako jedyna dawała możliwość pograć zimą. Jeśli chodzi o mnie to Black Flag mógłby nie istnieć. Zaczynałem 3 razy i nie dało rady. Rouge powstał chyba jako dodatek i czuć że jest to gra na którą poświęcono mniej czasu. Dla mnie S, 2, 1, 3, U 2:R i 2:B, R i BF
Nie zgodzę się jedynie z tym że fabuła Unity trzymała się kupy. Tak nudnego zakończenia w tej serii nie było ani wcześniej ani później. Bohaterów ciężko było polubić, a w porównaniu z trójką bardzo mało było tak naprawdę związków fabuły gry z wydarzeniami historycznymi. Niby cały czas trwała rewolucja, ale tak naprawdę mogłoby jej nie być. Zmarnowali potencjał jednego z najciekawszych okresów historii Europy.
Oprócz tego misje bardzo podobne do siebie, poziom trudności bardzo nierówny, często wydumany w bardzo frustrujący sposób.
Ale najgorszy był moment w kampanii kiedy Arno niby załamany porażką został pijaczkiem. Dostajemy misję wykradnięcia wina. I podczas tej misji, zamiast ewentualnie okładać się na pięści z oberżystą lub innymi obszczymurami, to my tak samo jak we wszystkich innych mordujemy kilkunastu templariuszy. Uzbrojonych po zęby. Pilnujących wina.
Co...
To był ten moment kiedy straciłem cały szacunek do tej gry. Jak można tak leniwie podejść do momentu który mógłby być w miarę klimatyczny i fajny dla fabuły?
Co
oni
sobie
myśleli
ja
pier
*Ranking najpopularniejszych gier z serii Assassin's Creed
to ze II i IV sa na gorze to rozumiem, ale to ze jedynka jest przed syndicate czy unity kaze mi myslec ze glosujacy albo
1) nie grali w ostatnie czesci bo im sie seria znudzila
2) nie pamietaja jak slaba byla pierwsza czesc
3) sa zwyczajnie glupi
Persecuted -->
„A teraz pytanie, jak to co widzimy na filmiku zostało wyjaśnione w Origins? Czym twórcy usprawiedliwią taki stan rzeczy? Prawdopodobnie niczym, tylko po prostu przejdą nad tym do porządku dziennego."
W samej końcówce ACII Minerva zwraca się do Desmonda poprzez posłańca czyli Ezia między innymi wypowiadając takie słowa „ ..... I gdy życie powróciło na świat …. Dołożyliśmy wszelkich starań, żeby ta tragedia nie powtórzyła się nigdy więcej. A teraz umieramy … Czas działa na naszą niekorzyść. Prawda zmieniła się w mity i legendy. (podkreślenie moje) To co zbudowaliśmy, było źle zrozumiane” To właśnie wyjaśnia tego węża jak również każdą inną rzecz jaką wykorzystają w tej serii. Ba powiem więcej, kiedyś musi nadejść czas by pokazać czasy ISU bezpośrednio np. wcielając się w Ewę lub Adama a wtedy panie – cuda będą się działy. W chronologii świata Assassin's Creed jest coś takiego:
„…..ok. 1200 p.n.e. – Eris, przy pomocy Jabłka Edenu, wywołuje Wojnę Trojańską
Pomiędzy 570 – 495 p.n.e. – Hermes przekazuje swoje berło Pitagorasowi.
VI wiek p.n.e. – Afrodyta ukazuje się Kyrosowi z Zarax'u. …...”
Można więc przyjąć, że w czasie w którym odbywa się akcja AC Origins pierwsza cywilizacja jest obecna i żyje pomiędzy ludźmi (na zasadzie poszlaki okresu historycznego czyli starożytności). Obecnie nie znamy przodków Bayek'a być może ma więcej genów pierwszych więc naturalnie posiada nadnaturalne zdolności.
Seria cały czas nagina elementy o których wspomniałeś już od pierwszej części bo można było siekać przeciwników a ci byli niewzruszeni ba puki nie została przekroczona odpowiednia ilość ciosów ten nie został ubity. W ten sposób zwykły żołdak może przyjąć np. 20 cięć mieczem i dalej walczyć. Były poziomy jak również punkty życia u przeciwników. Przebicie włócznią jest kolejnym elementem gry, który jest mechaniką produkcji. Myślę, że czepiasz się bzdur po prostu bo każda część AC miała już takie elementy od początku. Zapominasz przy okazji, że czasy „historyczne” są tak naprawdę symulacją wspomnień a ta symulacja jest niedoskonałą (już w AC 1 o tym wspomniano). W nowszych produkcjach można śmiało napisać, że sam Animus stał się taką nowoczesną konsolą do gier (popatrz na poniższy screen jak wygląda animus) za pomocą, której masa ludzi może przenieść się w jakiś określony czas historii gdzie ze względu na to, że wszystko jest iluzją każda zmienna może być zmieniona. Najprościej można napisać, że fabuła współczesna polega na tym: wcielasz się w osobę, która gra w grę! Ale to proste wyjaśnienie jest wręcz krzywdzące dla tej serii ponieważ fabuła współczesna (obecnie tożsama z sci-fi) jest o wiele wiele bardziej rozbudowana.
Zapraszam do zakonu AC po więcej info zakon-ac.info
Zależy... Dla mnie:
Najlepszy bohater - AC 2
Najlepszy klimat - AC Revelations
Najlepszy świat( mechanika itp) - AC Black flag
Najlepsza fabuła - AC 3
Najlepsza oprawa graficzna - AC Unity
Ogółem to najlepiej wspominam Black flag.
AC 1- Dzisiaj dość przeciętnie wiadomo , jak na tamte lata była pewnym przełomem , ogólnie niezła.
AC 2- Świetna fabuła, bohater.
AC Brotherhood - Moim zdaniem równie dobra jak AC 2
AC Revelations - Świetny klimat , niezła fabuła , dobre zakończenie przygód Ezia.
AC 3 - Momentami denerwowały mnie częste cutscenki przez co misje nie były takie wymagające , mimo to grę uważam za naprawdę dobrą , wciągająca fabuła pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Bohater którego w pewnym sensie polubiłem.
Świat - mieszane uczucia. Jednak podchodzę do tego podobnie jak ze Skyrimem. Wiele błędów i minusów ale mimo to poprostu bardzo lubię i mile wspominam i za niedługo przejdę chyba kolejny raz.
AC Black Flag - Genialny klimat , muzyka , świat. Ciekawa fabuła.
AC Rogue - Bardziej taki dodatek do BF , jedynie zakończenie było świetne , reszta jakoś nie powaliła. No , jeszcze bohater ciekawy.
AC Unity - Grę przyćmiły te błędy. Tak naprawdę to naprawdę dobra gra z świetną grafiką , dobra fabułą , klimatycznym światem.
AC Syndicate - Jakoś dość przeciętnie. Nie powaliło mnie w sumie nic. Graficznie gorsza niż Unity , klimat jakiś taki nijaki , bohaterzy też.
W chronologii to nie ułożę, ale powiem tak. Jedynkę wspominam najcieplej bo była jedną z tych gier które wywoływały to uczucie "wow!", moim zdaniem pierwszy prawdziwy nextgen na 7. generacji konsol. Choć i tak ogrywałem dopiero na PC. Dwójka robiła mniejsze "wow" ale za to gameplay był niemal pod każdym względem ulepszony. Ale klimat i główny bohater nigdy mi nie podeszły. Potem zachwyciłem się dopiero Black Flag która paradoksalnie miała mniej wspólnego z asasynami jako takimi, ale pływanie, walki na morzu, abordaże, nurkowanie, szanty... dla mnie najlepsza gra o piratach, ale o asasynach słaba. No i jeszcze Unity które wspominam miło ze względu na Paryż, ulepszony parkour, większą dowolność w niektórych misjach i ogólnie klimat. Poza tym gra była też ostatnią w jaką grałem na starym kompie bo uświadomiła mi boleśnie jak słaby to już sprzęt. Choć słaba optymalizacja też tu dołożyła co nie co.
Jeszcze dodam że nadchodzący AC kompletnie mnie nie interesuje. Być może za jakieś półtorej, dwa lata zagram jak stanieje, ale już widzę że to nie moje klimaty, nie podoba mi się zwiększona "erpegowość", nie podoba mi się miejsce akcji. Ogólnie rozumiem że seria potrzebowała zmian i na pewno fani będą zadowoleni, ale raczej nie wszyscy i ja jestem wśród tych drugich właśnie. Moim zdaniem podtytuł Origins należałby się jakiemuś remakowi albo w ogóle rebootowi serii. I nie że miałby to być Assassin's Creed (2007)4K coś tam coś tam. Ale zupełnie nowa gra bazująca na podwalinach jedynki, z Altairem, z naciskiem na egzekucje, na klimat faktycznych asasynów występujących na kartach historii, z ulepszonym systemem skradanie się, z parkourem rodem z Unity... Poza tym seria świętuje w tym roku 10 lat istnienia, przecież to idealna okazja do czegoś takiego. No ale jednak "Edżipt"...