Bloodstained: Ritual of the Night | PC
Zajebiste ,oby 6 milionów uzbieranych dolców poszło rzeczywiście na grę ,jeśli tak będzie dostaniemy najlepszą platformówkę jaka powstała :D
Gra po prostu średnia, niczym nowym/odkrywczym nie zachwyca, ale niczym też nie odstrasza, zagrać można, raczej nie będę do niej wracał.
Strasznie archaiczne sterowanie, raczej dla osób które chcą wrócić do klimatu Castlevani i tyle - co właściwie nie jest zaskoczeniem bo taki był zamiar kickstartera. Grafika ładna.
Średniaczek skierowany do fanów oldschoolowych metroidvanii. Do zapoznania się z gatunkiem prędzej poleciłbym Ori, do poznania co ma najlepszego do zaoferowania Hollow Knight.
Sterowanie i walka przy responsywności konkurencji sprawiają wrażenie grania w turówkę. Długie okna, pewna ociężałość, której nawet z przedmiotami trudno się pozbyć.
Grafika jaka jest każdy widzi. UE4. Trochę przaśna, trochę kiczowata, miks pomysłów. W ruchu animacje (część z nich jest naprawdę drętwa) oraz same postacie potrafią przypomnieć czasy Mugenów. Dla przypomnienia: program pozwalający tworzyć własne bijatyki. Niektóre modele wyglądają jak z innej bajki, jak dorzucone przez nieposiadających zasobów modderów.
Na dysku gra zajmuje ok. 10GB.
Jest całkiem sporo broni, które dzielą się na proste znane wszystkim klasy. Krótszy zasięg, dłuższy. Szybsze, wolniejsze. Wybór oręża nie wpływa diametralnie na rozgrywkę.
Są też pistolety i naboje różnego typu, które mogą przydać im jako taką wartość bojową.
Jest też magia pozyskiwana z zabitych wrogów. Raz na jakiś czas wypada z danego typu monstrum kryształ, który można wyekwipować i używać. Jest jakaś różnorodność: przywoływanie pomocników, manipulowanie, zwykłe czary ofensywne, defensywne, pasywne podnoszenie statystyk.
Zawarto możliwość zmiany wyglądu postaci. Fryzury (w tym kolor), kapelusze, dodatki.
Linia melodyczna jest całkiem przyjemna i zróżnicowana. Elementy klasyczne, barokowe, ścieżki przypominające starsze Castlevanie, są też gitary. Zresztą posłuchajcie sami: https://www.youtube.com/watch?v=_NTmZTjtTdk .
Na normalu gra prawie sama się przechodzi. Bossowie nie sprawiają większego wyzwania.
Jest parę sekretów, są bardzo proste zadania poboczne (zbierz ingrediencje, zrób różne potrawy, zabij ileś tam potworów danego typu).
Fabuła nie tragiczna, nie specjalna. Ot w sam raz, żeby popchnąć do przodu protagonistkę.
Dwa zakończenia. Pierwsze GO, do którego szybko można dojść, bo w parę godzin. I drugie, kanoniczne, przy którym przyjemnie trzeba pokombinować. 15-20h na zrobienie calaka.
Jednym z najprzyjemniejszych momentów było przeniesienie się do 8-bitowego poziomu. Wychodzi na to, że muszę wypróbować Curse of the Moon. :)
Dla fana gatunku, taka sentymentalna podróż z paroma uwspółcześnieniami może być nie lada gratką nawet na 8. Dla mnie 5,5/10.