Children of Morta | PC
No i cóż. Za mną kilka godzin gry.
Na plus fabuła, klimat, narracja, postacie oraz pixelowa grafika. Niektóre rzeczy są takie piękne (np. animacja odnowionej umiejętności), że aż dziw bierze.
Walka jest średnia, czasem trochę drewniana. Dalej jednak stawia przed nami sprawiedliwe wyzwanie.
Nie odblokowałem pewnie lwiej części ulepszeń, ale jak do tej pory dużo talizmanów (silniejszych umiejętności, które możemy znajdować podczas naszych przygód) działa na zasadzie "przed tobą/wokół Ciebie pojawia się jakiś przedmiot (kula, pocisk, smok, dzikie wenże) i zadaje obrażenia". Dodatkowo błogosławieństwa, które działają na zasadzie przedmiotów są bardzo podstawowe. Jakieś podpalenie, jakaś zwiększona szansa na kryta czy unik. Jestem przekonany, że mnóstwo nowych talizmanów i błogosławieństw odkrywamy w późniejszej grze.
Za to - dużo frajdy dają runy, które dodają do naszych podstawowych umiejętności nowe efekty. Czy to jakieś obrażenia periodyczne czy inne, różne, fajne rzeczy, których nie będę zdradzał.
Jak już pisałem. Przeciwnicy stanowią wyzwanie, a zabijanie ich daje frajdę.
Tempo progresu jest bardzo dobrze przemyślane. Po każdym podejściu coś fabularnego ma miejsce, gra nie pozwala na nudę. Syndrom jeszcze jednego podejścia zdecydowanie doskwiera.
Niestety w grze, jak to w tego typu grach BARDZO dużo zależy od szczęścia i tego co akurat znajdziemy. Raz mamy przed sobą 7 skrzynek i zero kryształów do ich otwarcia raz na odwrót. Raz kończymy podejście z 7 - 8 błogosławieństwami, a raz łazimy z jednym czy dwoma aż do momentu walki z bossem. Tutaj rozstrzał między przyzwoitym, a kompletnie dupnym podejściem jest ogromny, albo zostaniemy zjedzeni, albo z pełnym życiem dolecimy do bosa i to my pokażmy kto tutaj rządzi.
Muzyka w niektórych momentach powala, jest przepiękna.
Cały czas przedstawiane jest nam coś nowego co powoduje, że chce się grać i grać. Zdecydowanie polecam nawet za pełną cenę.
Świetna, ale zdecydowanie za krótka. Zamknąłem całość w około 12 godzin, nie ma nowej gry plus ani żadnego w pełni losowego, nieskończonego trybu.
Gra całkiem fajna acz widzę tam opcje dodania drugiego gracza, a w opisie pisze iż jest to single player? Chyba, że jakoś da się dodać bota? Wiadomo już coś o tym?
Labowski
Wiadomo, gramy razem z żoną na jednym kompie. Gra idealna pod pady.
Szczerze, próbowaliśmy kiedyś jakiś gierek dla dwojga, ale ta bije wszystkie.
Dzięki, a co do co-op to chyba mogę polecić parę bardziej standardowych typu h&s, survival albo RTS/TBS: Dungeon Siege 2, Dead Island, Raft, Stardew Valey czy Disciples 2 (HoMMy zapewne są Ci/Wam znane ;)).
PS. A wiesz może czy da się grać w to nie na jednym kompie?
Dzięki za tytuły! :)
Trybu multi nie ma, chyba że czegoś nie odkryłem. Zostaje raczej tylko co-op.
Niemniej jeśli chodzi o ten tryb, to ostatni się tak bawiłem w Heroes3.
Na dziś Children of Morta odpowiada mi dużo bardziej, bo i czasu dużo mniej.
Idealna gierka na 2-3 szybkie wypady wieczorem.
Gierka fajna i wprowadzająca coś do 'rogalików' - a bardziej usuwająca coś co irtytuje jak nie ma czasu na doskonalenie swoich umiejętności w tym. Tzn. postacie rozwijamy poza typowym systemem roquelike bo śmierć wcale nie oznacza utraty doświadczenia - no i jest jakaś tam fabuła, a raczej opowiadana historia.
Jeśli chodzi o plusy to postacie są całkiem fajne, chociaż imho Mark jest zbyt powolny i ciężko mi znaleźć gdzie byłby bardziej przydatny (nie przeszedłem całości jeszcze) - ale szybkie i walczące na odległość postacie mają ciut łatwiej chyba - mniej obrywają). Ale też większością jednak fajnie się gra.
Co do minusów - potworki są ultra głupie, nie żebym dużo wymagał ale powinny chyba umieć dostać się z punktu A do punktu B =] a czasami się blokują w jakiejś dziurze czy czymś takim. Dalej jest oczywiście grind który był wspomniany w materiale Arasha (ale ten sam materiał mnie przekonał do kupna).
Dużo też zależy od szczęścia faktycznie - jak w jednej grze miałem fajne runy dla łotrzyka to poszedłem jak burza po całej chmarze wrogów - bo co chwilę wchodził krytyk i spadały ostrza na wrogów, a inny - do prawie końca ani runy ani błogosławieństwa =] No ale to też trochę plus, bo jak przyjemnie się wtedy sieka.
Gra fajna na szybką przerwę o ile ma się na tyle silną wolę żeby oprzeć się 'jescze jednemu poziomowi'
Myślałem, że będzie to gra podobna do moonlightera. Niestety - jest klasę niżej. Co prawda jest fabuła i po powrocie z lochu ciągle coś się dzieje (np. nowy dialog, sytuacja w rodzinie) ale mimo tego gra jest koszmarnie nudna. Walka jest toporna i nie sprawia takiej radości jak w moonlighterze. Do tego niestety łatwo zginąć, a nie ma stabilnych sposobów na leczenie się - w moonlighterze mogliśmy nakupić mikstur i być bezpiecznym. Tutaj - jesteśmy skazani na RNG które musi wydropić nam leczący talizman/pomnik/flaszkę wypadającą z przeciwnika.
Jest też system skrzynek zamkniętych na klucz, który to trzeba znaleźć. Cały czas występują jednak dysproporcje - albo mamy 5 kluczy i 0 skrzynek albo 4 skrzynki i 1 klucz. Denerwująca i upierdliwa mechanika.
Kolejna wada gry to okropny grind. W moonlighterze po każdym wypadzie do lochu spędzaliśmy miło dzień sprzedając loot i przy dobrych cenach praktycznie codziennie szło kupić nowy miecz/zbroję/jakieś inne ulepszenie. Tutaj musimy po 10 razy przechodzić ten sam nudny poziom składający się z kilku etapów żeby poprawić nasze obrażenia o.... 5%.
Gra jest ładna, ma niezłą muzykę ale gameplay leży - zamiast wciągnąć mnie jak moonlighter zdenerwowała mnie i nie mam ochoty już do niej wracać przechodzić ten sam loch po raz 20 żeby dozbierać do kolejnego mizernego ulepszenia moich obrażeń, żeby móc przejść go po raz 21 z nadzieją na ubicie bossa...
Kompletnie nie czułem potrzeby "jeszcze jednego poziomu" kiedy wyraźnie widziałem, że w lochu zarabiam 300 golda, a ulepszenie kosztuje 900, więc będę musiał przejść go doskonale 3 razy, a jak zginę to i 4 albo 5.
Gra może być dobra dla znudzonych par - wtedy kupujecie taką gierkę i przez miesiąc możecie codziennie po pracy zrobić 3-5 powtórzeń lochu.
P.S. Zapomniałem dodać, że w grze jest dużo postaci do wyboru ale ekspienie ich trwa wieki. Kilka przejść lochu jest niezbędne żeby wbić jeden poziom a to dopiero początek gry. Potem pewnie będzie tylko gorzej.
Z niektórymi punktami się zgadzam, z innymi nie.
Co do sposobów leczenia - pełna zgoda, ale dysproporcji z kluczami/ skrzynkami aż tak nie doświadczyłem. Zazwyczaj udaje mi się zdobyć na tyle kluczy żeby pootwierać skrzynki albo kupić talizman/błogosławieństwo.
Jeśli chodzi o grind - co kto lubi. Dla mnie nie jest to upierdliwe i bawię się przy tym świetnie. Praktycznie co powtórzenie lochu udaje mi się kupić 1-2 ulepszenia (po około 6h gry zarabiam 1-2k gold/loch ). Fajną sprawą jest ulepszanie całej rodzinki grając jedną postacią - przykładowo zdobywając 4 lvl Johnem, zwiększamy maksymalny poziom życia wszystkich członków rodziny, a ulepszenia, które kupujemy za kasę działają na wszystkich bohaterów. Dzięki temu zaczynając przygodę "nowym" członkiem rodziny można szybko dobić do poziomu pozostałych.
Według mnie generowane losowo lochy zrobione są bardzo fajnie, co jakiś czas pojawiają się jakieś wydarzenia i side questy. Minusem jest dosyć małe zróżnicowanie potworów, ale może dalej będzie ich więcej.
Mi gra bardzo się spodobała, generalnie jestem fanem rougelików, więc po takich tytułach jak Hotline Miami i The Binding of Isaac, które do najprostszych nie należą, Children of Morta wydaje się całkiem prosta i przyjemna, ale może być wymagająca dla niektórych graczy, szczególnie nowych w gatunku.
Zaraz, zaraz, zaraz, bo tu jakaś dezinformacja się szerzy, która może zniechęcić ludzi. Jakie 10 podejść do poziomu by ulepszenie zdobyć? Chyba jeżeli giniesz na pierwszych 10 mobkach, ja po każdym podejściu - udanym, bądź nie - byłem w stanie odblokować chociaż jeden nowy bonus dla rodziny, a zwykle po kilka, już nie mówiąc po upgradzie do zdobywanego golda, wtedy z każdego podejścia ma się kilka-, kilkanaście tysięcy.
Z doświadczeniem faktycznie nie idzie aż tak szybko, ale również tutaj każde podejście w zasadzie skutkuje w praktyce co najmniej jednym nowym poziomem, a zwykle kilkoma.
Już nie mówiąc, że jak się odblokuje kilka pierwszych skilli, to gra robi się znacznie łatwiejsza, podobnie bossowie - najtrudniejszy dla mnie był pierwszy, pająk, potem wszyscy, poza ostatnim za 1. lub max drugim razem schodzili (ostatniego za 4. bodajże ubiłem).
Po całości w końcu mogę powiedzieć tyle, że ten gatunek gier idzie w dobrą stronę i takie gry jak właśnie moonlighter, deadcells czy też Children of Morta pokazują, że rougelike nie musi być tylko czystym biciem potworów, ale może posiadać w sobie głęboką fabułę, świetnie wykreowane postacie, a nawet grafikę która w starym stylu dodaje tylko uroku.
plusy:
-muzyka
-fabuła w tym i super narrator po prostu da się zatopić w tej fabule
-bohaterowie i ich umiejętności
-wygląd lokacji.
- widać ciągły progres nie tylko w umiejętnościach ale i w historii z każdym przebytym dungeonem
- ogólna stylistyka i animacje.
- walka uczciwa nie za trudna nie za łatwa.
- smaczki fabularne i poboczne historie w dungeonach
minusy:
- definitywnie za krótkie.
- drzewko rozwoju mimo wszystko mogło by być bardziej rozbudowane
- walka i dungeony mimo wszystko zbyt uproszczone i schematyczne
- warto rozwijać wszystkich bohaterów lecz paru wydaje się dość nieprzydatnych i odstających balansem
Ogólna ocena 8.5/10 bo to jak się rozwija gatunek rougelike/dungeon crawler jest wręcz niesamowite, że sprowadza się to do czegoś więcej mając mniej niż większość gier AAA.
Porządna gra. Co prawda niczego spektakularnego w niej nie ma, odkrywcza też nie jest, ale wszystkie elementy są na dobrym poziomie. Szkoda, że jest taka krótka , a ostatni boss był wielkim rozczarowaniem - znacznie łatwiejszy od przedostatniego ... dosłownie facetankowałem go łotrzykiem z maxymalnie rozwiniętym unikiem i wszystkimi uleprzeniami rodzinnymi i workbench'owymi.
Super gra - jedyne minusy to ostatni boss i brak po skończeniu gry jakiegoś game+
Jedyny minus tej gry to, że jest za krótka. Przeszedłem cała w coopie z dziewczyną i świetnie nam się grało
Fajna fabuła, narracja i świat. Rewelacyjna rozgrywka, postacie i ich rozwój. Bardzo ładna grafika. Gra dość trudna, ginie się często, ale zawsze robimy jakiś progres. Zdecydowanie polecam.
Bajkowy rogueLITE (drugi człon jest kluczowy) zmieszany z przyjemnym H&S.
Z tego pierwszego czerpie formułę częstych zgonów, ale nie tak częstych jak w rogulike'ach. Z drugiego, feeling walki zróżnicowany narzuconymi przez członków rodziny klasami. Umiejętności personalne rozwijamy na stałe, perki dla rodziny mające wpływ na eksplorację (polecam od razu iść w złoto i doświadczenie) również. Jedyne co tracimy ze śmiercią (tu ma zamiast niej miejsce teleportacja, ale to jest to samo w konsekwencji), to przedmioty podręczne zdobyte w tym przejściu: kamienie, amulety, totemy itp.
Gracz prowadzony jest za rączkę i każdy kolejny element jest mu stopniowo prezentowany czy udostępniany. Członkowie rodziny jako nowe grywalne klasy pojawiają się wraz z rozwojem fabuły. Obok głównej historii w domu, w hubie przed misją, rozgrywają się też małe wątki związane np. z jakimś odkryciem w lochu. W połączeniu z przyjemnym głosem lektora, muzyką i stylistyką całość ma przyjemną, gładką, dawkowaną ekspozycję (pacing, flow).
Grę wyróżnia grafika i styl, dopracowanie (praktycznie brak błędów, całość jest spójna i do pewnego stopnia oryginalna), ale przede wszystkim narrator czytający kolejne rozdziały historii rodziny strażników co przejście kolejnego lochu. Rzeczony może irytować, gdy chce się szybko wskoczyć do kolejnego lochu, a ten się odzywa i snuje ubarwioną opowieść niczym z Władcy pierścieni.
Wielki plus: COOP. Po prostu spróbujcie.
Drobne minusy: mało zawartości (przydałoby się przynajmniej 4x tyle nowych przeciwników i miejscówek do zwiedzania), brak głębi mechanik, brak możliwości zapisu w środku lochu, choćby jakby tylko jako możliwość przy wyjściu z gry, a przy trudniejszym poziomie i niższym levelu można w podziemiach spędzić nawet godzinę.
Patrząc na poprzednią grę studia Dead Mage. Po prostu wow. Ogromny postęp.
11h na pierwsze przejście. 1,4 GB na dysku. Są polskie napisy.
Bardzo dobry rougelite ze sprawnie poprowadzoną historią oraz wieloma innymi smaczkami. Grałem sam, bez co-opa
PLUSY:
+ Oprawa wizualna. Bardzo ładny pixel art. Nie najładniejszy, ale zrobiony ze smakiem i dopracowany pod wieloma względami.
+ Dobrze opowiedziana historia, która w sumie jest całkiem niezła. Co prawda znowu mamy we wszystko wmieszanych bogów, ale nie jest to sama sztampa.
+ Bohaterowie, czyli rodzina Bergsonów. Choć wyjątkowi, to na ekranie po prostu widzimy zwyczajną rodzinę, ze swoimi troskami, problemami, planami etc.
+ Krótkie historyjki po śmierci naszego wybranego bohatera. Nie wiem ile razy zginąłem, ale duży plus za to, że ciągle coś się dzieje, nie ma powtarzalności. Do tego te smaczki w postaci różnych wykonywanych czynności przez członków rodziny – fajnie zrobione. Nie są to kołki stojące w jednym miejscu w domu.
+ Wciągająca pod kątem rozgrywki. Pomimo kolejnych śmierci ciągle miałem ochotę spróbować przejść podziemia. Jak w grach lubię trzymać się jednego, może dwóch wybranych bohaterów, bądź nie zmieniam często członków drużyny, tak w Children of Morta próbowałem walczyć każdym, aby odkryć co ma dana postać do zaoferowania.
+ W przypadku wybrania nowej postaci na dalszym etapie bardzo szybko ona awansuje. Nie musimy się obawiać, że będzie odstawać od reszty. Np. Benem zrobiłem 15 poziomów w jednej trzypoziomowej miejscówce z robotami.
+ Umiejętności poszczególnych postaci – różnorodne i niepowtarzalne.
+ Prosty, ale dopracowany i przyjemny rozwój postaci.
+ Pomimo monotonnych lokacji, zakamarki mają niejedną tajemnicę lub sprawę do załatwienia. Urozmaicało to wyrzynanie zastępów wrogów.
+ Dobrze zrobiona walka. Naprawdę walczy się przyjemnie i spośród kilku postaci każdy znajdzie dla siebie te dwie, z którymi będzie zapuszczał się w miejsca pochłonięte Zepsuciem.
+ Różnorodni przeciwnicy z unikalnymi zdolnościami, różnymi atakami etc.
+ Błogosławieństwa i relikty, które ułatwiają potyczki. Im więcej wybijemy stworów na swojej drodze tym większe mamy szanse na to, by wypadły z nich odpowiednie wzmocnienia lub kryształy, za które może je zakupić u handlarza. W ten sposób nie opłaca się pomijać wrogów, choć oczywiście można, ale walki z bossami trwają wtedy nieco dłużej.
+ Nie tracimy zebranej morwy, przedmiotów, zebranego doświadczenia w przypadku śmierci przed dotarciem do bossa
+ Od strony technicznej wszystko śmiga bez zacinania. Szybko się wczytuje i wyłącza.
+ Przyjemna oprawa muzyczna
+ Dobra oprawa dźwiękowa
+ Język polski (za to, że jest i za to, że napisy są dopracowane)
+ Narrator
+ NG+
MINUSY
- Brak możliwości rozwoju postaci z poziomu domu
- Niekiedy losowość w wypadaniu przedmiotów daje się we znaki. Zdarzało się, że na całym poziomie nie wypadł mi kryształ lub mikstura zdrowia. Albo w drugą stronę – wypadało ich bardzo wiele a z kolei mało błogosławieństw i reliktów. Na szczęście zdarzało się to sporadycznie i raczej na początku rozgrywki.
- Jeśli chcemy rozwinąć do końca lub na full postać to musimy grindować. Oczywiście produkcję możemy skończyć (i pokonać głównego bossa) bez w pełni rozwiniętej postaci.
- Mało urozmaicone lokacje. W sumie poza domostwem mamy 4. Jak dla mnie powinno być znacznie więcej.
- Postaciami z atakami dystansowymi znacznie łatwiej przechodzi się przeciwników a tym bardziej bossów.
15h
+ ciekawe i zróżnicowane postacie
+ interesujący system rozwoju bazujący na walucie
+ klimat, przerywniki i styl graficzny
+ kooperacja na jednym ekranie
- część sekwencji w lochach bez sensu
- wszelkie odstępstwa od rdzenia rozgrywki są niezbyt udane
- szefostwo o którym zapomnisz po paru tygodniach
- nieszczególnie czuć rozwój postaci
- krótka
Jak twórcy to zrobili??? Ta gra to pixel art a bohaterowie lepiej ukazują tu emocje niż w wielkich grach AAA na ps5 czy xbox series x i mega mocnych pc z Rtx. 10 musi być.
Jak dla mnie gra genialna! Najlepszy roglike w jaki grałem! Nic dodać nic ująć.
Do Pathfinder Wrath of the Righteous wyszło jakiś czas temu darmowe DLC z bohaterami z Children of Morta.