Electronic Arts potwierdza - większość pracowników BioWare Montreal trafiła do EA Motive
"Nieuzasadniony hejt"
No ba, beznadziejne animacje, wszechobecne bugi to nic, w porównaniu z miejscami wręcz żenującymi dialogami, czy beznadziejnymi postaciami... taka wisienka na torcie.
Jeśli tak mają wyglądać kolejne ME, to chyba lepiej żeby marka umarła i w pamięci pozostałą tylko trylogia, a jej niedorobiony, daleki kuzyn, jakim była Andromeda, niech lepiej odejdzie w zapomnienie...
Nie, tak sie konczy proba wycisniecia ostatniego centa z marki i liczenie, ze gracze to lykna bo.... o jejku, jejku przestaniemy wydawac Mass effecty, przeniesiemy ludzi odpowiedzialnych za najslabsza czesc serii (no i multi w 3) i ogolnie tupniemy nozka i walniemy focha. Zli gracze nie chca inwestowac w przyszlosc marki.
Tak jak z pracodawca, ktory leci sobie w uja, a pracownicy maja pretensje do tego co sie postawil bo szef jest teraz niezadowolony. WTF?
Co do recenzji, to kazda mowila ze gra jest taka sobie, ze sa bledy i brakuje wiele do poziomu trylogii. Sam piszesz [1], ze gra nie byla wybitna wiec nie wiem o co chodzi... Czemu prawda ma byc tajona aby czasem nie obnizyc zyskow producenta.... kto bedzie chcial to kupi, a w internecie powiedziano juz chyba wszystko na temat Andromedy wiec wszystkie informacje ma przed zakupem (takze te ze gra zasluguje na te 7/8).
"Nieuzasadniony hejt"
Do tej pory sera trzymałą się głównie dzięki fabule a ta w Andromedzie była po po prostu tragicznie słaba, podobnie jak dialogi voice-acting, projekt misji i mnóstwo innych rzeczy. Ludzie wyśmiewali animacje bo było to najbardziej widoczna niedoróbka ze wszystkich.
I tak się kończy nieuzasadniony hejt na grę - rozdmuchane do niemożliwych rozmiarów "problemy" z animacjami (których większość i tak albo nie widziała, albo miała je zwyczajnie w świecie w nosie - gdyby nie youtube nie byłoby żadnego zamieszania wokół tego) i wygórowane wymagania ludzi sprawiły, że na kontynuację w tym uniwersum poczekamy długie lata. Albo nie doczekamy się jej wcale - tak jak skończyło Prince of Persia (wiem, inne studio, ale przykład dobry), które zastąpione jest dzisiaj serią Assassin's Creed.
Sam przeszedłem grę zanim w ogóle pojawiły się jakieś znaczące łatki (sporą część ukończyłem przedpremierowo, do poradnika) i nie miałem z grą żadnych problemów - jeden zbugowany quest poboczny i animacje, na które przestałem zwracać uwagę po godzinie gry. Gra nie była wybitna, bo było sporo zmarnowanego potencjału (jak zbyt duże podobieństwa ras do tych, które spotkaliśmy w częściach 1-3), ale na tą 7-8/10 Andromeda spokojnie zasługiwała.
Ale tak to jest, jak hejtuje się grę dla samego hejtowania - tak samo było z najnowszym Dawn of Warem III czy z Inkwizycją.
"Nieuzasadniony hejt"
No ba, beznadziejne animacje, wszechobecne bugi to nic, w porównaniu z miejscami wręcz żenującymi dialogami, czy beznadziejnymi postaciami... taka wisienka na torcie.
Jeśli tak mają wyglądać kolejne ME, to chyba lepiej żeby marka umarła i w pamięci pozostałą tylko trylogia, a jej niedorobiony, daleki kuzyn, jakim była Andromeda, niech lepiej odejdzie w zapomnienie...
Tak, hejt. Gra była taka sobie(jak na ME), ale nie zasłużyła na takie lanie jakie dostała w internecie. Wszechobecne bugi to najczęstsze kłamstwo powtarzane w sieci. Tak o to gracze dołożyli swoją cegiełkę do pogrzebania wspaniałej serii. Doskonale to widać tutaj na tym forum, jakikolwiek post w obronie tej gry jest minusowany z miejsca. Każdy post negatywny, nawet największa niemerytoryczna bzdura, plusowany z miejsca.
@kolafon po tym komentarzu myślę ze str1111 wie o czym pisze i raczej nie sugeruje się youtubem lecz własnym doświadczeniem z tym tytułem :)
Ja też wiem o czym piszę i też piszę na podstawie własnych doświadczeń. Dlaczego ma być tylko jeden głos w tej sprawie słyszalny i tylko jeden słuszny? Dlatego teraz dla równowagi napiszę co było dobrego w tej grze, a było niejedno. Przede wszystkim wciągająca mechanika gry, a konkretnie system rozwoju postaci, dla mnie jeden z najlepszych z jakim się spotkałem, pozwalający na rozwój kilku różnych klas i swobodne żonglowanie klasami w zależności od potrzeby. Kolejna rzecz to świetny system walki, dynamiczny, efektowny (kombinacje mocy!), wymagający dostosowania się na polu walki. Dalej, wysoki i najwyższy poziom trudności, tutaj rozwój postaci i sama walka rozwijają skrzydła, trzeba myśleć nad tym co się robi, dlatego polecam grać przynajmniej na wysokim poziomie. Następna rzecz, crafting. Zatrzęsienie różnych rodzajów broni i modyfikacji do nich, dzięki czemu można było stworzyć unikalną broń, a każda z nich miała swój feeling strzelania, co tez trzeba podkreślić. Bardzo dobry multiplayer, wiem że to samo było w ME3, ale co z tego skoro gra się świetnie. Bardzo ładna grafika i projekty planet, każda inna, każda ze swoim unikalnym klimatem. Wizyta na pękniętym księżycu HC-047, gdzie trzeba się poruszać w stanie lekkiej nieważkości, to klimatyczna i wizualna uczta, prawdziwy majstersztyk i jeden z moich ulubionych momentów w grach ever. Przepiękna mapa galaktyki, bardzo klimatyczna. Świetna muzyka, nie odstająca poziomem od trylogii, tylko szkoda, że tak mało jej i cicha jest, trzeba w plikach konfiguracyjnych zwiększać poziom głośności. Szkoda, że tak mało ludzi docenia takie smaczki w tej grze, których jest więcej. Niestety, największy problem to nie rozjeżdżające się w kilku miejscach animacje, to nie glonojad na twarzy żeńskiej bohaterki ani zmęczona twarz Addison, tylko fakt, że gra nazywa się Mass Effect, gdyby to była po prostu Andromeda i nie była w uniwersum ME, to jestem pewien, że miałaby inne przyjęcie. Seria Mass Effect została pogrzebana do spółki przez wydawcę, dewelopera i przez graczy. Od nas, od graczy, Andromeda dostała czarny pijar. Te wszystkie filmy i gify, onanizujące się tymi samymi scenami, te wszystki śmichy chichy typu "Mass Defekt:Androbieda" albo wyśmiewanie jakiejś laski z Bioware, która pracowała przy scenariuszu i obrażanie jej, bo ma niebieskie włosy i jest gruba! Nie szukam daleko, to było tutaj na tym forum. To nie jest hejt? Z tego wszystkiego wziął się obraz niegrywalnego crapa,a "wszechobecne bugi" to jest kłamstwo, które stworzył internet. Można DYSKUTOWAĆ nad jakością fabuły, nad dialogami czy postaciami, czy jest to poziom trylogii. Ale gra była i jest grywalna, a do optymalizacji (na moim sprzęcie) nie mam zarzutów. Tylko co z tego skoro gra nie sprzedała się i więcej Mass Effecta nie zobaczymy.Tyle ode mnie, dziękuje wam grabarzom za uwagę.
Po raz kolejny zarzucasz kłamstwo kilku tysiącom osób, które zgłaszały bugi do BioWare które blokowały postęp gry... mając dziesiątki filmików, czy opinii w internetach.
Co z tego że muzyka ładna i fajnie się strzela, lub że świat ładny, skoro postacie (najważniejszy element serii), historia (drugi po postaciach najważniejszy element), dialogi, czy słabe misje, wręcz masakrują tą grę, a sam świat do bólu statyczny i zapchany crapem?
Gdyby człowiek chciał sobie przyjemnie postrzelać w ładnej grafice, to sięgnął by po Dooma, a nie grę RPG (za co z resztą dostał też Fallout4), a co dopiero Mass Effect...
Tym bardziej że poprzednie części również wybitne pod wieloma względami nie były, miały mało animacji, bugi, w tym te z drabinami, mapy były do bólu liniowe, jednak nikt nie zwracał na to uwagi z racji powyższych plusów.
Tysiące, miliony, miliardy graczy zgłaszało błędy...Ja nie zgłaszałem i tysiące innych graczy też nie, bo nie miało problemów. Nie zarzucam ludziom kłamstwa, tylko kłamliwa jest panująca opinia, że Anromeda to niegrywalny crap i że to w ogóle nędzna gra. Cały problem mocno wynika z tego o czym napisałeś, że trylogia stała fabułą,dialogami i postaciami, a tutaj mamy zwrot ku modnym dzisiaj grom z otwartym światem/mapą. Ciężar gry został położony na zupełnie inne elementy, czyli strzelanie, eksploracja,crafting i multum zadań pobocznych. Czy przez to gra jest zła? Niekoniecznie, jest po prostu inną grą niż trylogia. Gracze dostali co innego niż chcieli, jad się wylał i skupił na tym co zawsze najlepiej widać, czyli na aspektach technicznych. Internet zalała fala prześmiewczych filmów i gifów (a były naprawdę śmieszne, sam się brechtałem) pokazująca w kółko te same rzeczy i nic dziwnego, że musiał powstać fałszywy obraz "wszechobecnych bugów", bo jak coś powtórzysz tysiąc razy, to w końcu do ludzi to dojdzie. I jak się okazuje, był to gwóźdź do trumny dla całej serii. Wielka szkoda, bo mimo wszystko Andromeda nie zasłużyła sobie na takie lanie. Niestety gracze nie dali szansy na przyszłość, na powrót serii do korzeni, bo jak sądzę przyszłości przed Mass Effectem już nie ma.
I dobrze. Każda dobra seria powinna mieć swój koniec a nie być przeciągana w nieskończoność.
Nie, tak sie konczy proba wycisniecia ostatniego centa z marki i liczenie, ze gracze to lykna bo.... o jejku, jejku przestaniemy wydawac Mass effecty, przeniesiemy ludzi odpowiedzialnych za najslabsza czesc serii (no i multi w 3) i ogolnie tupniemy nozka i walniemy focha. Zli gracze nie chca inwestowac w przyszlosc marki.
Tak jak z pracodawca, ktory leci sobie w uja, a pracownicy maja pretensje do tego co sie postawil bo szef jest teraz niezadowolony. WTF?
Co do recenzji, to kazda mowila ze gra jest taka sobie, ze sa bledy i brakuje wiele do poziomu trylogii. Sam piszesz [1], ze gra nie byla wybitna wiec nie wiem o co chodzi... Czemu prawda ma byc tajona aby czasem nie obnizyc zyskow producenta.... kto bedzie chcial to kupi, a w internecie powiedziano juz chyba wszystko na temat Andromedy wiec wszystkie informacje ma przed zakupem (takze te ze gra zasluguje na te 7/8).
Hejt był uzasadniony co do bugów i niedoróbek, bo gra faktycznie ich miała masę i do tej pory są łatane. Na pewno gra nie spełniła wysokich oczekiwań graczy, które po całej trylogii ME były bardzo wysokie.
Szczególnie jeśli idzie o zawartość fabularną. Jak by ta była dobra i przyciągała do ekranu jak dobry serial za którego kolejnym, nowym odcinkiem doczekać się nie można, to na błędy graficzne mało kto by zwracał uwagę.
"Nieuzasadniony hejt"
Do tej pory sera trzymałą się głównie dzięki fabule a ta w Andromedzie była po po prostu tragicznie słaba, podobnie jak dialogi voice-acting, projekt misji i mnóstwo innych rzeczy. Ludzie wyśmiewali animacje bo było to najbardziej widoczna niedoróbka ze wszystkich.
Hmm ja ogrywam i muszę też przyznać, że to raczej porażka. Jestem kompletnie zawiedziony, w ogóle nie czuje się jak bym był w nowym miejscu. Przy pierwszy spotkaniu z przyjazną obcą cywilizacją myślałem, że po dwóch zdaniach przybiją sobie piątkę i pójdą na piwo, jak jakieś ziomki... W sumie do tej pory nie zobaczyłem czegoś rzeczywiście z innego wszechświata i czuje się jakbym cały czas był w miejscu pierwszego ME. Przechodzę powoli, kiedyś przejdę, a może nawet kiedyś mnie zaskoczy.
Słabe studio zrobiło grę na kolanie, bo wiedziało, że gra się i tak sprzeda dzięki nazwie. Najlepsi pracują przy nowej marce anthem.
Jakby wydali pod inną nazwą i za inna cenę, to by jakoś przeszło, ale większość poczuła się oszukana, a konsument ma prawo obwiniać sprzedawcę o wadliwy produkt. A Andromeda była dziurawa, słaba i jak już wcześniej pisałem, zrobiona na odpier&@/
Po 30h wysiadłem psychiczne przy tej grze,( i jej nie ukończyłem, bo miałem dosyć, podobnie miałem z falloutem 4) każda planeta to ten sam pier....y schemat, zbieractwo, zbieractwo i jeszcze raz zbieractwo, gdzie na każdej planecie zbierało się to samo (do usrania) wszystko w tej grze zrobione zostało na pałe, gdzieś wyczytałem że tworcy chcieli dorownać grze pod względem konstrukcji misji pobocznych Wiedzminowi 3, hahaha wolne żarty, dialogi i narracja uśmierciły tą część. gra mnie tak wku.w...ła że ja usunąłem, i ponownie zainstalowałem Mass Effect 2 +wszystkie dodatki i dlc i bawiłem się wybornie.
@1
Wydając taki niedopracowany chłam powinni się liczyć z krytyką ze strony graczy. Widać, że chcięli sprzedać grę za pomocą samej marki, na szczęście się im nie udało i bardzo dobrze.
Dobrze, że chociaż zostawili kogoś do połatania gry, bo nie wyobrażam sobie utknąć po niemal 60h gry przez jakiś błąd. Co do gry to dla mnie jest udaną kosmiczną produkcją, do której nie podchodzę jako fan ME, a zwykły gracz, który świetnie spędza przy niej czas.
Andromeda jako kolejny ME jest kiepska, ale gra sama w sobie dosyć dobra. Nie napotkalem błędów. Jest przyjemnie gdy przymknie się oko na animacje twarzy i kilka innych rzeczy...
W sumie racja. Szkoda tylko samej marki, która jest jedną z najlepszych opowieści ostatnich lat
Nie byla ta gra taka zla i hejt byl na nia przesadzony. Nie byla tez bardziej zbugowana niz inne tego typu gry z otwartym swiatem, a nawet bym powiedzial ze byla calkiem dopracowana. Tyle ze kilka slabych animacji czy jakis losowy bug, ktos zrobil z tego gifa i poszlo w swiat jakie to badziewie. Nieslusznie, taki Wiedzmin byl duzo bardziej zabugowany.
Co do fabuly, wybitna nie byla, ale w grach BW nigdy nie jest. Nawet ta cudowna trylogia ME to sztampowe ratowanie (wszech)swiata. Gameplayowo gra duzo lepsza niz jedynka lub trojka. Postacie okej, jedne lepsze, inne gorsze, jak w calej trylogii. W jedynce Garus tez byl ziemniakiem, dopiero pozniej mu sie poprawilo. Troche skiepscili kwestie nowych ras, bo w nowej galaktyce mozna bylo naprawde zaszalec, a tu wszystkie te rasy co znalismy z poprzednich czesci, a raptem jedna czy dwie nowe to znow rozumni dwunodzy humanoidzi, troche szkoda niewykorzystanego potecjalu.
Podsumowujac- naprawde nie widze aby ta gra bylo duzo gorsza niz oryginalna trylogia, a w wielu aspektach jest wrecz lepsza. Slepy hejt graczy zabil calkiem niezla gre i wrecz zastopowac rozwoj tej marki.
Jest to pierwszy Mass Effect, którego przeszedłem gdzieś w połowie (zaliczone w 100% 3 duże planety). Gra do dzisiaj leży na dysku nieukończona i jakoś nie mam ochoty jej odpalać. Możecie się więc domyślić jaka byłaby moja ocena jakości tej produkcji.
Nie jest tak źle - właśnie gram..
Andromeda wciąga gracza po pierwszych planetach, pod warunkiem że wcześniej go nie odrzuci ;)
Rozpoznanie tych wszystkich interfejsów, zorientowanie się w gąszczu misji i zawiłościach fabuły, jest żmudniejsze niż w Falloucie 4 z dodatkami..
Jak tego dobrze nie zrobimy, to większej zabawy nie będzie ;)
Można powiedzieć że Andromedzie przydarzyło się to - co wcześniej spotkało Inkwizycję w zestawieniu ze Skyrimem ;)
Stopień przedobrzenia odtrąca co mniej cierpliwych graczy..
Uwag do gry już mam mnóstwo - ale to przy innej okazji, w innym miejscu..
Flyby - jest źle.
Interfejsy wymagają rozpoznania (w przeciwieństwie do tych z poprzednich części), bo są wyjątkowo źle zaprojektowane. Tak samo zresztą jak system rozwoju broni - który został utrudniony tylko po to by usprawiedliwić w grze nic nie wnoszące poza tym zbieractwo. Żeby było śmieszniej, całe zbieractwo i skanowania stanowiące 80% questów, istnieje chyba tylko po to żeby uzasadnić obecny system rozwoju broni.
Zawiłości fabuły póki co nie znalazłem - a licznik pokazuje już 50% postępu w grze.
Ogólnie gra cierpi na syndrom durnej Inkwizycji i wrzucania "otwartych światów" tam, gdzie nie są potrzebne i wręcz nie pasują.
Ilość przestrzeni którą tutaj trzeba na planetach zjeździć urąga ludzkiej przyzwoitości. Większość miejscówek do odwiedzenia to nic nie wnoszące zbieranie zasobów, skanowanie kwiatów/skał etc.
Dochodzi do tego że przemieszczając się po planetach staram się unikać potyczek z bandami przeciwników, bo mi szkoda na to czasu -nic kompletnie nie wnosi to do gry, a jedynie dobija powtarzalnością 125 walki w tej samej konfiguracji przeciwników. Na pewnym poziomie nawet exp już z tego nie leci w sensowny i widoczny sposób.
Trudno też nie wspomnieć o upierdliwym schemacie na każdej z planet (prawie).
spoiler start
Odwiedzić 3 słupy żeby je aktywować. Pojechać do krypty, bum bum bum, aktywować i hurra - planeta nasza, zdatna do życia. Serio nic więcej nie dało się tu wymyślić?
spoiler stop
Ktoś wspominał w komentarzach o klimatycznej planecie HC-047. Zgadzam się, jest to jedna z lepszych miejscówek w grze. Ale zastanawiałem się chwilę dlaczego. Odpowiedź jest prosta - ze względu na swoją konstrukcję, tam jest tylko parę miejscówek (łącznie z 5-6 miejsc), i jakieś 2-3 questy które się robi. Idealnie przypomina to kompozycją gry pierwszego ME, tyle że tutaj o niebo ładniej wykonanego od strony technicznej/graficznej. Najlepsze w tej planecie było bowiem to, że nie musiałem tam szukać żadnych durnych kwiatków, skały do znalezienia były 3 i w sumie każda blisko miejsca które trzeba było i tak odwiedzić. 0% durnych nic nie wnoszących czynności, 100% miodności.
To ją odróżnia od każdej pozostałej planety które do tej pory miałem okazję odwiedzić.
Ogólnie wątek główny nie jest tak tragiczny, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia. Łącznie z tym że największy jak dotąd twist fabularny, który w zamierzeniu miał wywołać opad szczeny, u mnie wywołał tylko wzruszenie ramionami.
Questy lojalnościowe też dają radę, chociaż większość postaci mocno mi nie podchodzi. Ale mazgajska Cora (Boże uchowaj od takich płaczliwych komandosów), czy luzacki -cool bro - Liam (aż żal że nie można go z drużyny wywalić za te głupoty które odwala) zniechęcają do siebie bardzo mocno.
Drack daje radę, od biedy Vetra też. Reszty mogłoby nie być.
Jak by to nie wyglądało, ilość jeżdżenia i odległości pomiędzy miejscówkami sprawiają, że fabuła w tej grze się po prostu rozjeżdża i traci na znaczeniu. Tak samo jak historie postaci w drużynie, które zresztą w rozgrywce specjalnie nie są potrzebne, bo sterowanie nimi wydaje się być mocno słabe, a i ich wkład w walkę wiele z reguły nie wnosi. To pokłosie tego, że postać może czerpać umiejętności z każdej kategorii/klasy - w efekcie nie wiadomo w czym postacie poboczne mogłyby się specjalizować, żeby efektywnie pomagać graczowi. Czyli to co świetnie działało w ME2/ME3 tutaj zostało totalnie zepsute.
Najlepszym i najszybszym sposobem poprawienia tej gry byłoby wywalenie 3/4 powierzchni planet i 100% questów związanych ze skanowaniem. Gra by na tym niesamowicie zyskała.
Tak więc cały ten "hejt" o którym tu się pisze, dla mnie w pełni uzasadniony i prawdę mówiąc ciesze się z lekcji, którą EA/Bioware dostały. Za wykonanie takiej fuszerki im się należało (i nie wspominam tu o bugach które są już poprawione w znacznej części, ani animacji które do dziś są popsute w paru momentach i tak - przeszkadzają i rażą w oczy).
Jednocześnie obawiam się, że goście od słupków w excelu kompletnie nie rozumieją przyczyn takiej reakcji graczy, i w efekcie na kolejnego ME poczekamy dość długo, o ile w ogóle go dostaniemy.
Wprawdzie nie mam jeszcze 50% gry za sobą, Llordus - lecz z większością twoich uwag już wypada mi się zgodzić.
Ja te uwagi zamknąłem póki co, w określeniu "Przedobrzenie" ;)
Tak, mało czytelne interfejsy naćkane ikonkami.. Bywa że klikam rozpaczliwie aby broń podrasować i nic z tego nie wychodzi, choć zatwierdzam.
Bywa że gubię w ogromnej ilości sprzętu, składowanego w sposób beznadziejny i równie mało czytelny. Podczas sprzedaży te wszystkie - zaznacz, potwierdź, wyraź zgodę - i tak mnie nie chroni przed sprzedażą tego, co nie chciałem sprzedać ;)
Podczas jednej z misji dodatkowych i byle jakich - zacząłem kląć kiedy z jednej ikonki zrobiło się z 10 a każdą musiałem sprawdzać aby trafić na właściwą, przejeżdżając szmat mapy.
To są tanie numerki początkującego scenarzysty i takie coś raz, można było przyjąć jako dowcip. Niestety ten chwyt powielano potem w wielu misjach.
Weź wyłącz konsolę bo się znowu włączyła i zaraz będą cię bić - o wyłącz następną i jeszcze jedną, tamtą i tamtą. Także wyłącz te nad tobą i pod tobą - dobra. Uff..
I za chwilę słyszysz - a teraz je po kolei powłączaj, biegiem - wolno strzelać a nawet trzeba ;)
Tego co robił tę misję i kilka podobnych, nazwałbym "Poeta od reseta" ;)
Nie chcę się zbytnio znęcać nad grą bo chcę ją skończyć albo prawie skończyć.. ;)
Przepowiednie spełniają się ;)