Pierwsze oceny Transformers: Ostatniego Rycerza zwiastują najgorszą część cyklu
Serio, spodziewał się ktoś czegoś innego? Przecież te filmy to gnioty.
Ale gorzej niż Age of Extinction? Jak? To jeden z najgorszych filmów w moim życiu.
Nie zdzierżyłem do końca.
A nawet Kac Wawa tak.
Kij tam krytycy, jakby optimus prime byl czarny i homo to by sie spuszczali.
Jako rozrywka pewnie spelni swe zadanie, a glebi i sensu w filmie o robotach, i to piatym z kolei! nie ma sie co doszukiwac.
Tak jak z muzyką - są tacy co się przy diskopolo wspaniale bawią i nikt tam nie szuka głębi. Jeśli ktoś chce konsumować gówno to jego sprawa ale nich nie domaga się jakiś wspaniałych ocen gówna przez innych ludzi.
Jak ktos chce konsumowac gowno, to świetnie sobie zdaje sprawe z jego smaku, dziwi natomiast fakt konsumpcji kupy i późniejszego narzekania na jej smak, ze to jednak nie ambrozja. Z gory wiadomo, ze transformersy to tylko rozrywkowa papka, gdzie pierwsze skrzypce graja efekty i akcja bez sensu, byle dac robotom pole do rozwalki.
Filmu nie bronie, nie widzialem go i nie obejrze. Jest slaby, ale to zadne zaskoczenie.
Pacific Rim też był filmem o wielkich robotach. Też nie miał żadnych wielkich ambicji. A jednak w swojej kategorii kina rozrywkowego wypadał o niebo lepiej od produkcji Baya. I też krytycy go odpowiednio docenili. Podobnie jak doceniają filmy Marvela. Mit, że typowy krytyk to jakiś profesor, który zjedzie od góry do dołu każdy film rozrywkowy, już od lat nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Produkcje tego typu są oceniane od dawna w swojej własnej kategorii, przez ludzi obeznanych w tym konkretnym gatunku i to w tej klasie Transformersi są słabi.
Sądziłem, że niczego gorszego nie da się już stworzyć. Przecież najlepsza część tych filmów zasługuje maksymalnie na 1/10.
nieprawda
jedynke jako film akcji mozna szczerze polecic
jasne, wartosci jakichs wielkich toto nie przekazuje, ale jest naprawde dobre do ogladania w swojej kategorii
kolejne czesci to dno, 3 i 4 to faktycznie 1/10.
Nie wiem jak ta część, ale przy poprzednich świetnie się bawiłem
Jestem spokojnym, cierpliwym człowiekiem. Trzy tygodnie temu oglądałem jakiś rumuński komediodramat, który przez 3 godziny pokazywał rodzinę, kłócącą się przy rosole. I dało radę.
Natomiast pamiętam do dziś każdy moment Age of Extinction i był to pierwszy film, gdzie będąc ze znajomymi w kinie, wyszedłem, bo nie byłem w stanie zdzierżyć takiego molestowania. I to na własne życzenie. Zapytałem w nerwach o zwrot pieniędzy, oczywiście z wiadomym skutkiem.
Jedynka była nawet całkiem ok. Nie zapadała jakoś mocno w pamięć, ale dało się przy niej bawić.
Natomiast wspomniany film, był oficjalnie najgorszym syfem kinematografii, jaki widziałem w życiu. O ile pierwsza część zdawała mi się po prostu średnia, tak Age of Extinction był torturami dla ciała, duszy i godności. Rzucić się na kasę w taki sposób, by dzieciakom pokazać wielkie roboty, nastolatkom cycki, a dorosłych próbować uspokoić odrobiną dramatyzmu (rozciągając te motywy na niemal trzygodzinną żenadę)... Niektórym to czasem wychodzi, ale Michael Bay zrobił z tego groteskę. Nawet efekty specjalne. Ten film był po prostu drażniący, głośny, w pewnym momencie uznałem, że liczenie ludzi kupujących popcorn będzie ciekawsze, niż niszczenie wzroku renderami z reklamy smartfona, z soundtrackiem pralki, do której ktoś wrzucił dwa pustaki.
Ten film miał przegniłe serce. Od tamtej pory, każdy gówniany film jaki oglądam, odnoszę do Transformers : Age of Extinction. Jest to mój złoty standard, punkt wyjścia i odniesienia do wszystkiego, co słabe.
Ta trauma tak mocno dała odcisnęła mi się na guście filmowym, że nawet oglądając Suicide Squad lub nowego Aliena, w tle pobrzękiwało mi: "...ale przynajmniej nie jest to Transformers : Age of Extinction". Oczywiście filmy Baya są u mnie od tamtej pory na czarnej liście - bo tak. Czarna lista zawiera jedno nazwisko.
Jest wiele złych filmów, wiele średnich reżyserów, popsutych uniwersów i źle wykorzystanych pomysłów. Ale sadysta jest tylko jeden. Gratuluję Panie Bay.
Minas Morgul - szanuję
@Czarny Wilk
"Mit, że typowy krytyk to jakiś profesor, który zjedzie od góry do dołu każdy film rozrywkowy, już od lat nie ma nic wspólnego z rzeczywistością."
Może zacznijmy od tego jak dziś wygląda taki typowy krytyk? ;) Ziomek z pierwszego roku studiów dziennikarskich, który ogląda najwyżej filmy na jutubie i uznaje się za wszechboga filmowego? :P Oczywiście przesadzam, ale na pewno czytałeś teksty z np. Filmwebu czy kulturalnego dodatku Wyborczej, by w jakimś stopniu zrobić facepalma po wynurzeniach danego pismaka? I nie chodzi mi tu bynajmniej o wystawiane oceny, bo ich wysokość względem skali dawno osiągnęła poziomy absurdu, ale o ich uzasadnienie, argumentację czy samą nikłą wiedzę w temacie. Jeśli ktokolwiek chce się dowiedzieć o nowym filmie czegoś więcej, niż zobaczyć notę w stopce, to nie znajdzie nic dla siebie w tego typu miejscach. No, oprócz (zapewne świadomego) wywoływania flejmu wśród userów głupim stwierdzeniem - np. porównania świeżego filmu z klasykiem ;)
To już zależy od konkretnego źródła - akurat wymienionych przez Ciebie nie czytam od lat, więc i ciężko mi się odnieść do tego jak tam teraz wygląda sytuacja ;) Ale to jak z krytyką czegokolwiek, kwestia znalezienia sobie rzetelnych źródeł i się ich trzymania - a przez rzetelne nie mam na myśli "ma takie same zdanie jak ja" tylko właśnie wspomnianą zdolność do uargumentowania swoich odczuć. Sam na przykład bardzo lubię wsłuchiwać się w pewien podcast, gdzie trójka naprawdę głęboko siedzących w popkulturze ludków potrafi przez bitą godzinę rozprawiać o obejrzanym kilka dni wcześniej blockbusterze. Często ich wrażenia z danego filmu są mocno odmienne od moich, ale mi to nie przeszkadza, bo argumentują swoje zdanie bardzo sensownie i dzięki temu zwracają uwagę na aspekty, które dla mnie były mniej istotne albo nie zwróciłem na nie większej uwagi.
Najgorszą? To ja nie wiem, co się tam musi dziać (i nie zamierzam się dowiedzieć), skoro poprzednie to taki piach...
Czy mi się wydaje ale współczesne filmy albo gry po trzecich częściach zaczynają odbiegać od tego co miało było wcześniej?
Kiedyś tego się nie odczuwało bo trzymało poziom a teraz tylko leci na większy zysk.
Trojki nie przetrwailem choc ze 3 razy probowalem, Age.... ze 2 razy sie zabieralem i sie nie udalo. Moze pojde (nie place za bilet, kartnet) i jesli film bedzie az tak mizerny bo efekty specialne nie robia na nikim wrazenia bo latwiej je zrobic niz sensowny film.