Mam 15 lat, odkąd pamiętam byłem aspołecznym, do granic możliwości nieśmiałym lamusem który nie potrafił znaleźć przyjaciół, dopiero w tym roku się to zmieniło, ale jest w tym spora zasługa przypadku i osób trzecich. Uczniem jestem kiepskim, dobrze idą mi tylko historia i angielski, kilka lajtowych przedmiotów na 3-4, reszta, szczególnie przedmioty ścisłe jadę na dwójach. Do tego ostatnimi czasy mam spore problemy przez niską frekwencję (w poprzednim roku 7 egzaminów klasyfikacyjnych, w tym roku 1). Jestem mocno wierzący ale mam jeden grzech wołający o pomstę do nieba na sumieniu, a wstydzę się wyspowiadać. Wspomnę że jeden z moich przodków był pierdolonym dyktatorem polski pod koniec powstania listopadowego, a ja? Ehh... Szkoda gadać... A to nie jedyny mój wielki przodek, choć z pewnością najsławniejszy. Wyobraźcie sobie moją presję dorównania przodkom... Nie wyobrażam sobie jak spojrzę im w oczy po śmierci... Nie miałem nigdy dziewczyny, a i tak żadna by mnie nie chciała... Jak już jestem przy sprawach miłosnych to dziewczyna z klasy która mi się podoba raczej nie idzie to tego samego liceum co ja, a dotąd nie udało mi się zaprzyjaźnić z nią do tego stopnia by utrzymać kontakt... (tak, mimo 15 lat właśnie kończę gimnazjum bo o rok wcześniej zacząłem szkołę) Nawet nie mogę się zajebać bo po pierwsze jak spojrzę w oczy przodkom, po drugie nie wyobrażam sobie śmierci bez spłodzenia wpierw potomka... Co robić?
Nie no ja nie wierzę w to co czytam. Masz 15 lat i już narzekasz na swoje życie? Że nie masz dziewczyny i jesteś nieudacznikiem? Poczekaj jeszcze z 10 lat, jeśli przez ten czas nic się nie zmieni w Twoim życiu to wtedy zacznij narzekać.
"Wyobraźcie sobie moją presję dorównania przodkom..."
you are dumb, case closed
Co jest głupiego w tym że jako nieudacznik nie miałbym odwagi spojrzeć w oczy moim wielkim przodkom którzy czasem nawet zmieniali bieg historii?
Wspominałem o nim w poście ale zapewne nie czytałeś ze zrozumieniem
Co robić? Postarać się lepiej trollować.
Ja mam 26 lat, też nie mam i nie miałem dziewczyny oraz przyjaciół. Ale jakoś nie narzekam.
Przestań dupczyć farmazony ziom.
Nadchodzi zmiana środowiska, pójdziesz do szkoły średniej, poznasz nowych ludzi, może się trafią jakieś fajne osoby.
Nie każdy musi być Einsteinem i ciorać równania różniczkowe w formie hobby, jak nie dajesz rady z przedmiotami ścisłymi to skupiaj się na lekcjach i poświęć im trochę więcej czasu, masz fora internetowe, poradniki, tak to już jest że poza podstawówką czasami trzeba trochę przysiąść żeby się poduczyć. Z resztą w Twoim wieku też miałem w dupie oceny i w końcu skończyłem politechnikę.
Nie wiem co wielkiego byś chciał osiągnąć w wieku 15 lat ale może zacznij ze śpiewką nieudacznika jeśli będziesz miał 32 lata i żebrał kasę na piwo pod monopolowym, a teraz zluzuj trochę gacie i się ciesz że idą wakacje.
Laska się znajdzie z czasem, pracuj nad sobą, nie zawracaj sobie głowy pierdołami typu 'boję się wyspowiadać' bo liczy się to co masz w sercu i jakim jesteś człowiekiem, a nie czy zwaliłeś gruchę do zdjęcia laski w stroju zakonnicy.
tldr; doskonal siebie, przestań jęczeć.
Jeśli nie trolujesz to pierwsza i chyba jedyna rada....wyłącz kompa i idź każdego dnia na siłownię. Po roku czasu powinieneś odczuć różnicę w samopoczuciu, pokażesz klatę dziewczynie , znajdziesz kolegów na siłce. Tylko bez korzystania z koxu bo to mija się z celem. Z tym można się bawić moim zdaniem po 40stce gdy masz już poukładane życie jako tako - to tak na poważnie.
Wersja żartobliwa:
Możesz też poczekać aż wybuchnie wojna Rosja - Polska. Jeśli jakiś Polak przetrwa pierwsze dni to właśnie ty bo takie jest twoje przeznaczenie...odniesienie do twoich przodków xD
Ja jestem prawie 10 lat starszy od ciebie, też nie mam przyjaciół (i nigdy nie miałem) o dziewczynie nawet nie wspominając. Przyzwyczaisz się. Nie musisz pamiętać o czyichś urodzinach, prezentach, nie musisz organizować przyjęcie urodzinowego bo i tak nikt nie przyjdzie, nikt cię nigdy o przysługę nie poprosi, innymi słowy każdy ma ciebie za dziwaka, ale tak naprawdę jesteś wolnym człowiekiem i masz luz na maksa. Wszystko ma swoje plusy i minusy, ale samotność ma więcej plusów.
Wiek i nadmierna masturbacja, typowe objawy, z pierwszego wyleczysz się szybciej, niż myślisz. Będzie lepiej.
Mniej czasu na granie i uzalanie się nad sobą i zastanowić się jak mogę stać się bardziej społeczny i realizować cel. Dasz radę w tym wieku wielu jest niesmialych z czasem to ustępuje. Dziewczynę też znajdziesz za kilka lat jak już Ci przejdzie.
Dlaczego za ten post zostałeś zminusowamy?
Wspomnę że jeden z moich przodków był pierdolonym dyktatorem polski pod koniec powstania listopadowego,
Pod koniec, to byli
gen. dyw. Henryk Dembiński 12 sierpnia – 17 sierpnia 1831
gen. bryg. Ignacy Prądzyński 16 sierpnia – 19 sierpnia 1831
gen. dyw. Kazimierz Małachowski 20 sierpnia – 10 września 1831
gen. dyw. Jan Nepomucen Umiński 23 września – 24 września 1831
gen. dyw. Maciej Rybiński 24 września – 9 października 1831
Generalnie to nieudacznicy wiec zostało ci w genach po prostu.
W sumie racja olej tych przodków zajmij sie zyciem przeciętny dyktator to nieudacznik.
Zacznij od spowiedzi. Jak się wstydzisz to idź do kościoła, gdzie Cię nikt nie zna. Nikt Cię z ambony nie zgani, ludzie z różnego syfu się spowiadają, o to w tym chodzi. Jak to ogarniesz, to będzie Ci łatwiej poukładać inne kwestie.
myslalem, ze entry level dla wiarygodnych prowo to ranga legionista, forum najwyrazniej rozwija sie wprost proporcjonalnie do kraju
Łykacie jak młode pelikany, nie spodziewałem się tego po was.
Co robić?
Nie pierdol.
Przecieram oczy ze zdumienia. Na prawdę tacy z was naiwniacy? W sumie teraz rozumiem skąd takie bzdurne komentarze pod wieloma postami:D Yntelygencja:D
Ten problem występuje i jest do naprawienia nawet jeśli w tym przypadku to tylko małolat ze zbyt duża ilością czasu.
W wieku 15 lat w zasadzie wszyscy są nieudacznikami. Lub jak wolisz to co masz do zrobienia ważnego jeszcze przed tobą.
Nie przejmuj się tym.
Myślę że tak za 10 lat możesz wrócić do oceniania siebie, wtedy powiesz czy się udało czy nie.
---
Z innej beczki ale na temat.
Jestem zafascynowany jedną z osób które znam.
Gdy miał 15 lat postanowił że zostanie finansistą. Nie pochodzi z bogatej rodziny ani nie ma "znajomości"
Uczył się pilnie matematyki nie zaniedbując innych przedmiotów. Uczył się języka niemieckiego zdecydowanie mocniej niż inni.
Był na tyle dobry że dostał się (nie będąc z Warszawy) na Uniwersytet Warszawski na jeden z lepszych kierunków związanych z finansami.
Po dwóch latach studiów był jednym z najlepszych ludzi na roku.
Ze względy na znajomość języka i dobre wyniki w nauce dostał propozycję od jednej z Niemieckich organizacji edukacyjnych studiowania na próbę przez semestr w Niemczech. Czyli inaczej mówiąc Rząd Niemiecki zafundował mu semestr studiów + stypendium w jednej z najlepszych uczelni w Niemczech na pożądanym przez niego kierunku. Ten semestr jest swojego rodzaju testem, jak mu się spodoba i sobie poradzi to zafundują mu resztę studiów.
UW to dobra uczelnia ale tam gdzie się dostał to zupełnie inna liga. Po takiej uczelni czy w Polsce czy na świecie dostanie super pracę za walizkę pieniędzy, szczególnie że to nie jakaś socjologia czy religioznawstwo tylko finanse.
I tak wygląda życie.
UnluckyPage71 zostało ci kilka lat, co z nimi zrobisz twoja sprawa.
Można być szczęśliwym z wykształceniem podstawowym, możesz być szczęśliwy i mieć wszystko.
To zależy tylko od ciebie.
Ja sugeruję aby odpoczywać w roku przez miesiąc, a przez 11 pozostałych miesięcy uczyć się po 8 godzin dziennie i doskonalić swoje talenty.
Potem przez resztę życia będziesz się świetnie bawił. Powodzenia.
Sensowny post i prawdziwy.
Ja wyznaję zasadę ze to kim jesteś jest zależne od Ciebie i tego co chcesz od życia bo dostajesz to czego chcesz i na co zaslugujesz. Nie wierzycie zastanówcie się co macie co osiągnięcie a co wami kierowało.
Już 2 razy wspominałem i wspomnę jeszcze raz nieśmiałość w wieku 15 lat nie ma wpływu na przyszłość - tzn swoje cele (ale te prawdzowe które sa na prawdę ważne dla Ciebie nie dla kogoś) można osiągnąć. No i w większości ona mija z czasem. I ważne to już odpowiedni cczas na planowanie celów na przyszłość. Tylko z zaznaczeniem przyszłość nie już.
Wspomnę że jeden z moich przodków był pierdolonym dyktatorem polski pod koniec powstania listopadowego, a ja? Ehh... Szkoda gadać... A to nie jedyny mój wielki przodek, choć z pewnością najsławniejszy. Wyobraźcie sobie moją presję dorównania przodkom... Nie wyobrażam sobie jak spojrzę im w oczy po śmierci...
Po upadku powstania listopadowego cesarz Mikołaj I Romanow wypowiedział słowa: Nie wiem, czy będzie jeszcze kiedy jaka Polska, źródło wikipedia
kolejne powstanie które skończyło się przegraną dla Polski,
wiec nie wiem ale to twój przodek był przegrywem, jego pomysł skończył się większą tragedią jak to w naszej historii często bywało, to raczej on będzie maił problem ze spojrzeniem Tobie w oczy.
Chłopie ja też jestem takim nieudacznikiem otóż podoba mi się taka jedna dziewczyna i chciałem jej wyznać miłość ale zwlekałem z tym bo byłem tchórzem i bałem się tego zrobić a teraz koniec roku i ja dowiaduje się że ona się przeprowadza i przenosi do innej szkoły....rozumiesz nie będę miał z nią kontaktu nie zostanie moją dziewczyną.... A do tego 15 lat i już myślisz o dziecku?? Masz jeszcze dużo życia przed sobą na pewno poznasz inną lepszą.
Chłopie jeszcze 5 innych Ci się będzie podobało a zona może zostać jeszcze inna. Tego kwiata pół świata.
Witaj na forum GOL, samozwańczy "nieudaczniku życiowy", nie bój się - jesteś wśród swoich.
Daj sobie na luz. Wiesz jaki ja byłem w twoim wieku ?
W gimnazjum byłem ryczkiem, taki ze mnie lamus był który ryczał po każdej 1 z matmy. Bardzo się przejmowałem tym co inni o mnie myślą. Mój jedyny kumpel z podstawówki trafił do innej klasy, więc na lekcjach siedziałem sam. Miałem 2 razy zagrożenie z matematyki, raz z fizyki, niemieckiego, chemii, angielskiego a w pierwszej gimbie to nawet z geografii. Dlaczego ? Bo pierwsze wymienione były dla mnie trudnymi przedmiotami, a drugie po prostu mnie nudziły. Tak jak ty dobry byłem z historii i wosu, bo po prostu historie lubiłem od małego a wos (szczególnie ideologie) bardzo mnie zainteresował. Dopiero w 2 gimnazjum trochę się zmieniłem i zaprzyjaźniłem się z kolegą z klasy, który był mym przeciwieństwem (dobry był ze ścisłych). On tak samo był outsiderem, więc trzymaliśmy się razem. Mama zapisała mnie na korki z matmy i powoli zacząłem ogarniać, kumpel też pomógł mi z fizyki a z chemii po prostu się starałem jak tylko mogłem i nauczycielka widząc moją determinacje sama mi pomogła i skończyłem z oceną 3.
Na geografi pojawiły się ciekawe tematy (kontynenty, klimat itd.) i znalazłem nową pasje. Od momentu kiedy zaczęły się te tematy dostawałem same 4-5 a pani nauczycielka bardzo mnie chwaliła, że angażuje się w lekcje i że tak bardzo się poprawiłem. Również rówieśnicy skończyli się ze mnie śmiać, choć przyjaciół nie zyskałem. Z niemieckiego zmienił się nauczycieł na młodą blondynę i będąc zauroczonym nadrobiłem materiał i skończyłem na semestr z 4. Niestety zaszła w ciąże ze swoim mężem i więcej mnie nie uczyła, także bez motywacji znowu leciały same 2.
W 3 gimnazjum już nie miałem średniej 3.00, a 3.70 Nauczyciele ogólnie bardzo mnie polubili za to jak się zmieniam. Co prawda egzamin gimnazjalny z matmy napisałem bardzo słabo (24%), ale z historii już było 95%, reszta na 60-70%.
Poszedłem do liceum, zakumplowałem się z 10 chłopakami z klasy. Do tej samej klasy trafił też mój kumpel z podstawówki i już swobodnie nawiązywałem znajomości, choć względem dziewczyn pozostałem baaardzo nieśmiały. W wyniku chodzenia na korki z matmy w gimnazjum w liceum sam zacząłem ogarniać materiał bez pomocy osób trzecich. Już dostawałem oceny 3, a nie ledwo 2. Do klasówek uczyłem się zwykle 2-3 dni przed, nie musiałem ćwiczyć dzień w dzień jak kiedyś żeby w ogóle zaliczyć. Chłopy wciągnęły mnie w świat gier więc ogarnąłem też angielski, którego nienawidziłem. Ogólnie moje oceny i samoocena się bardzo podniosły, średnia 4.00 to było minimum.
A wiesz jak uczyłem się do matury ? Ostatni miesiąc przed zrobiłem tylko 7 arkuszy z matematyki, z angielskiego wkuwał słówka, z polskiego obejrzałem parę filmów na podstawie lektur i zdałem z palcem w nosie. Z majmy 50%, angola 70%, rozsz. historii 65%, z polskiego 67%, z ustnego angola 83% a polskiego 78% (miałem trudny temat z językoznawstwa, bałem się że nie zdam). I co, da się ? Da się ! Nie możesz odpuszczać i cały czas pracować nad sobą. Znajdź sobie pasje, a zaczniesz być lepiej postrzegany. Przyłóż się trochę do nauki, a w przyszłości będzie łatwa i przyjemna.
Niedawno obejrzałem też film interstellar i teraz fizyka dołączyła do rzeczy, które lubię.
Teraz mam 20 lat. Rok nie miałem styczności z dziewczynami (unitarka wojskowa 4 miesiące, praca, same męskie towarzystwo) i ta nieśmiałość wyparowała. Odbyłem rotacyjne ćwiczenia, na których połowa mojej baterii to były dziewczyny i duuużo z nimi rozmawiałem, bo bardzo baaardzo nie mogłem się temu oprzeć. One też chciały rozmawiać ze mną, sam sobie się dziwiłem. Złożyłem też papiery na studia zaoczne, mam nadzieje że nauczę się czegoś ciekawego i poznam jakąś mądrą dziewczyne :D
Głowa do góry, dasz radę. W liceum możesz zacząć wszystko od nowa. Ja się dalej kumpluje z chłopakami ze szkoły. Musisz tylko chcieć, zadbać o siebie. Znajdź sobie zainteresowania, walcz z nieśmiałością i staraj się podejmować wyzwania ! Warto też ćwiczyć sport; polecam bieganie, ćwiczenia na drążku, pompki. Gwarantuje ci, że mając zainteresowania sam przyciągniesz do siebie ludzi. Powodzenia
@piokos
No właśnie... chłop się namęczył, pisząc tak długiego posta, a dostaje takie "podziękowanie" w postaci minusa. Szkoda słów.
Ode mnie on ma łapkę w górę.
System minusów powinien być na GOLu usunięty, powinna zostać możliwość dawania tylko i wyłącznie plusów, tak jak na skijumping.pl
Lukdirt, not2pun, piotos - czyżbyście podejrzewali ze grasuje zorganizowana grupa młodych trolli minusowych na forum. Podczas rejestracji do aktywacji minusów wystarczy skan dowodu i będzie ok.