Recenzja gry The Walking Dead: A New Frontier – spadek formy
Zgadzam się z dosłownie każdą linijką tej recenzji.
Gra nie jest zła, ale kontynuacją jest beznadziejną. Pójście po najmniejszej linii oporu po świetnie rozpisanych dwóch pierwszych sezonach. ;)
Na początku po tytule ,,A New Frontier'' myślałem że gra pójdzie w podobnym kierunku co komiksowy pierwowzór (serial też, ale go przemilczę, bo obraziłbym fanów), czyli fabuła będzie zmierzać do momentu, w którym ocalali zaczną budować jakieś fundamenty cywilizacji. Przystosowywać się do otaczającej ich rzeczywistości.
I to byłby naprawdę moment zwrotny dla serii, pokazywać jak poszczególne osady prowadzą ze sobą konflikty, jak tworzy się stopniowo system handlowy, szlaków i dróg, jak kreują się sojusze.
No i gdzieś w tle Clementine która przystosowuje się do życia w miarę ,,cywilizowanej'' rzeczywistości, gdzie panują pewne zasady i reguły.
No i w zasadzie coś podobnego właśnie dostaliśmy. Problem polega na tym, że nie do końca w takiej formie w jakiej tego oczekiwałem. Mam wrażenie że zmieniono scenarzystów - od poetyckiej, brutalnej i wzruszającej serii po przynudzającą, oklepaną historyjkę z zombie w tle.
Mam dziwne przeczucie że masz na myśli serial - który de facto nie jest powiązany z żadnym innym tworem o tej nazwie, poza ,,Fear The Walking Dead''. ;) A ta produkcja ma bardzo niski poziom od momentu, w którym Frank Darabont (twórcy serialu) został wyrzucony - czyli okolice drugiego sezonu, gdzie z kilku krótkich zeszycików na farmie, zrobiono praktycznie cały sezon. Potem poziom leciał już na łeb i szyję, i finalnie cały serial jest tylko popłuczynami po oryginale.
W skład uniwersum Kirkmana wchodzą: gry telltale, komiksy i książki.
Jak dla mnie zarówno komiksy i książki trzymają solidny poziom. Także wstrzymałbym się z określeniem ,,całe''.
Tak seriale obecnie budzą raczej negatywne odczucia, i nic nie zapowiada poprawy. Gry jak widać również stoją coraz gorzej a i komiks ma tendencję spadkową ( według mojej subiektywnej oceny ), choć są wyjątki oczywiście. Książek nie czytałem, zbieram się od dawna, lecz i tu nie spodziewam się opadu szczęki. Jestem ogólnie fanem, więc nie cieszy mnie ta sytuacja.
Hm, a ja mam wrażenie że jest wręcz przeciwnie - ostatnie zeszyty podniosły poprzeczkę, nie wiem czy jesteś na bieżąco, więc nie będę spoilerował, ale jest naprawdę nieźle ;) Z obecnego arcu jedynie ,,Wojna z Szeptaczami'' lekko mnie zawiodła.
Co do książek - moim zdaniem świetnie rozbudowują wątek Woodbury i Gubernatora, które w komiksie bądź co bądź zostały potraktowane trochę po macoszemu. Akcja była zbyt szybka, i koniec końców nie wiedzieliśmy absolutnie nic o gubernatorze ani o tym jak funkcjonuje miasteczko. A jednak w komiksowej interpretacji całość mocno różni się od tego, co mogliśmy zaobserwować w serialu.
Swoją drogą - pierwszy tom ,,Narodziny Gubernatora'' gwarantuje tak mocny twist pod sam koniec, że na bank opadnie ci szczęka :D
poprawka : zgniło... jak ktoś ogląda ostatni sezon serialu to śmiech n a sali co tam się dzieje...... czasami widzę takie momenty jak mogą ucieć na milion sposobów ale nie .. oni sobie staną na jakimś plastikowym śmietniku i stoją a zombie ich oblazły i potem jeden się poświęca aby drugi mógł ucieć..... kiedy w tle widać budynek 10 metrów dalej z drabiną na dach (a przechodzili tamtędy i wiedzieli że zombie są za nimi)... ogólnie robią z tego serialu straszne gówno
całą ta banda już dawno powinna się rozpaść zdechnąć... oglądanie tych samych ludzi ciągle borykającymi się czasem z tymi samymi problemami jak by NICZEGO się nie nauczyli i robiąca błędy jak by pierwszy dzień apokalipsy zombie był rozwala mnie
A samej gry nie komentuje bo skończyłem na pierwszym sezonie który był fajną grą.. potem powtarzalność i nuda
Przecież tak się dzieje zawsze kiedy ciągnie się jakiś temat tyle lat. W końcu ludzie tracą zapał i zaczynają robić słabe rzeczy. Tak jak tutaj. Lubiłam pierwszą i drugą grę z tej serii, tego się już boję.
..."pójście po linii najmniejszego oporu" a nie "najmniejszej linii oporu"...
Tak się dzieję, gdy wtórność od pierwszego sezonu góruje nad nowościami w każdym nowym sezonie. W kółko wałkowany jest ten sam wątek fabularny. Jest miło, potem wszystko się pierdzieli. Tylko, że z innym bohaterem. Potraktowanie Kennyego w sezonie trzecim to faktycznie porażka. Każde nasze wybory nie mają znaczenia i wybory moralne to oczywiście bzdura. Wszystko jest liniowe i każde zakończenie sezonu może być różne, ale początek nowego zaczyna się tak samo. Bo tak chcieli twórcy. Nie ma tu wolnej woli. Ale lepiej napisać przed każdym epizodem, że nasze wybory kształtują grę :D Zawsze mi się z tego śmiać chce. Może problemy techniczne występują tylko na PS4. Bo na PC nie uświadczyłem braku synchronizacji mimiki z dialogami.
W pełni zgadzam się z recenzją ale gra ma około 5 różnych zakończeń, które zależą od naszych wyborów przez cały sezon, co jest dość dziwne w grze od telltale
Szkoda tylko, że wszystkie postacie, które mogą przeżyć, zginą w przyszłym sezonie po około 30 minutach.
Tak się dzieje, kiedy za scenariusz odpowiadają ludzie piszący wcześniej AC albo ludzie, którzy wcześniej pracowali przy jakiś półamatorskich produkcjach serialowych i nie wiedzą jak pisać do gier.
Tak się dzieje, jak w trakcie produkcji odchodzi głównych scenarzysta.
Tak się dzieje, jak z firmy w przeciągu ostaniach dwu lat, odchodzą wszyscy ci, którzy stali za sukcesem pierwszych popularnych gier (TWD, Wolf, Border), ale to może akurat lepiej (lepsze wrogiem dobrego), bo ci ludzie dziś tworzą naprawdę genialne gry (Oxenfree, Firewatch).
A mi się grało o wiele lepiej niż w 2. część ;o W końcu nasze decyzje miały jakiś wpływ na zakończenie,u mnie prawie wszyscy zginęli i tego nie planowałem (zaskoczyli mnie nie było guzika "save this guy" ;/), w grach od telltale? Nareszcie coś nieliniowego, cała reszta była praktycznie kalką poprzednich części, ale główna postać była bardzo dobrze zrobiona. Niektóre postacie w tej grze miały irytować, tu się nie zgodzę z autorem recenzji, są dobrze zrobione. Gra jest wielkim spin-offem serii, ale jako osobna produkcja broni się o WIELE lepiej niż takie 400 days, czy nawet jak dla mnie 2 sezon. No i to chyba już czas aby przestać patrzeć na grafikę w tych grach, popatrzmy na pozytywy gra by poszła na moim tosterze ;)
Kiedy tak poczyta się fora, można zobaczyć jak ważnym elementem doznania jest sam podmiot. Gra grą, ale otoczenie oraz gracz są równie ważne.
Osoby, które były zafascynowane pierwszym sezonem, które pokochały Clem, Lee, Kenego oceniają A New Frontier bardzo krytycznie.
Ci, dla których jest to pierwsza gra z serii lub dla tych, którzy przeszli obok dwu pierwszych sezonów bardziej obojętnie, oceniają A New Frontier dobrze/bardzo dobrze.
Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. Clem, która nie jest moją Clem (momentami to zupełnie inna postać); debilne rozwiązanie wydarzeń po drugim sezonie, samo umiejscowienie Clem w tej opowieści...
Tak jak to widzę, natomiast jestem w stanie zrozumieć tych, którzy bardziej zżyli się z Javim i jego rodzinką, bo nie mieli go zupełnie gdzie z uwagi na samo pojawienie się Clem. Dla nich wiele wydarzeń, obok których ja przeszedłem obojętnie, może budzić emocje.
Oczywiście poza tym wszystkim pozostają fatalne dialogi, słaby scenariusz i fakt mierzenia tą grą w nastolatków (... piszę jakby pierwsze sezony miały inny target... ale jednak tam stopień naiwności, epickości oraz happy endów był niższy).
Psst, Tale tales, polecam wam wydanie drugiego sezonu The Wolf among us, bo do tego świata pasuje i styl rozgrywki, i cell-shadingowa oprawa. Nie mówiąc o tym, że postaci tam są świetne, a twau to jedna z lepszych waszych gier
Season one 2012 - 9/10
Season two 2013 - 7,5/10
A New Frontier 2016 -6/10
Final Season 2018 - Liczę na poprawę :)
Jestem rozczarowany tą odsłoną TWD. I to bardzo. Gry tego typu opierają się głównie na fabule, scenariuszu, postaciach i klimacie. Niestety W "A new frontier" te elementy są kiepskie. W porównaniu z pierwszym sezonem to jest po prostu dramat. Fabuła dziurawa i naciągana, scenariusz najeżony głupotami a dialogi jak w taniej operze mydlanej. Sztuczność relacji i dialogów strasznie razi. Ma się wrażenie, że tak ludzie ze sobą nie rozmawiają, tak by się nie zachowywali w poszczególnych sytuacjach. Scenarzysta powinien być od razu zwolniony :) Zrzucam to na karb tego, że ludzie odpowiedzialni za fabułę i scenariusz do 1-go i 2-go sezonu TWD już w TellTale nie pracują i tworzą takie perełki jak Firewatch i Oxenfree. Taśmowe wydawanie kolejnych serii na różnych licencjach strasznie obniżyło poziom tych gier. Obawiam się, że Kolejny sezon TWD nie będzie lepszy... Obym się mylił :)