Cześć,
Jako że od połowy maja (jestem po maturach) mam jakieś półtorej miesiąca wolnego czasu, szukam razem ze znajomym pracy na ten okres. Mam następujące pytanie, czy ktoś wyjeżdżał za granicę do pracy za pośrednictwem jakiejkolwiek agencji pracy, jakie są jego doświadczenia z tym związane i jak to mniej więcej wygląda w praktyce? mnie osobiście interesuje Holandia ale za wszelkie informację będę wdzięczny.
Pozdrawiam
Jest spory wybór co do biura. Ja aplikowałem do duijndamu, wypisujesz wszystkie dane, po czym dostajesz telefon czy to na telefon, czy skype. Przeprowadzają z Tobą krótką rozmowę o ile podałeś znajomość języka angielskiego większą niż 1 (skala była chyba od 1 do 3/4). Sprawdzają, czy to rzeczywiście prawda i potrafisz zrozumieć i się dogadać.
Musisz mieć konto walutowe do korzystania z bankomatu w NL. Na te konto będziesz dostawać wypłaty.
Dostajesz numer do przewoźnika, umawiasz się i Cię zabiera. Po drodze w Polsce zbiera więcej ludzi i lecicie na Holandię, no chyba że byś jechał własnym autem.
Na miejscu stawiasz się w biurze, dokonujesz wszelkich formalności, po czym odwożą Cię na domek. A tam trafić możesz na różne osoby. Czekasz max kilka dni, dostajesz telefon (wypadałoby kupić holenderski numer) i następnego dnia idziesz do roboty. Do bodajże 3-5km dostajesz rower, a jeśli miejsce pracy znaduje się dalej, to masz zapewniony transport. Jeśli posiadasz prawo jazdy, to jest możliwość że będą chcieli wcisnąć Cię za kierowcę, czego nie polecam, bo musisz wtedy zbierać ludzi na robote i po robocie ich odstawiać na miejsce. Dodatkowo, jeśli przekroczysz kilometry, bo postanowisz sobie gdzieś pojechać służbowym autem, to kasują z Ciebie pieniądze. Dalej - prac szukają Ci maksymalnie trzy, choć jeśli ktoś jest solidny, to mogą Ci zaproponować i pięć. Z reguły są one związane z warzywami, kwiatami itd. Jeśli znasz język, to jest szansa że trafisz w lepsze miejsce, a nie tam, gdzie kierują większość Polaków.
Na przeżycie musisz sobie wziąć pieniądze, tak na tydzień lub dwa, bo w tym czasie będziesz jechać wyrobić numer sofi, niezbędny do otrzymania wypłaty.
Wypłaty to tygodniówki, w tym pobierają Ci 100 euro jednorazowo za rower o ile otrzymałeś, za domek i ubezpieczenie.
To chyba tyle z ważniejszych rzeczy, jeśli masz jakieś pytania, to wal.
"aplikowalem"
Wielkie dzięki za odpowiedź. Mam jeszcze kilka pytań. Czy stawka godzinowa jest faktycznie taka jak podają, jak dużo wychodziło godzin pracy w tygodniu? I jeszcze jedno, praca w weekendy, jak to wygląda, w sensie czy wtedy wiecej płacą, itd?
aa jeszcze pytanie, czy zamiast polskiego konta walutowego mogę, będąc już w Holandii, założyć tam konto holenderskie?
Eldorado w Holandii się skończyło tak w 2010 roku jak została zalana przez Polaków.
Teraz to ci naobiecują cuda w biurach a jak przyjedziesz na miejsce, okaże się że będziesz siedział na domku pełnym grzyba i syfu a do roboty będziesz chodził dwa, trzy razy w tygodniu po to aby ci odciągnęli za mieszkanie i żebyś nie umarł z głodu.
W dodatku jak nie masz skończonych 21 czy tam 23 lat to dostaniesz mniejszą wypłatę.
A jak ci się uda zdobyć robotę, to wiatraki już wycisną z ciebie siódme poty i nie będzie że boli! Po dwóch tygodniach będziesz miał dosyć i będziesz chciał wracać do Polski!
Nie wiem czy to taka prawda z tą znajomością języka obecnie. W te wakacje pojechał mój przyjaciel który zna praktycznie biegle angielski i wrzucono go do baraku z innymi Karynami i Januszami. Żadnej różnicy w pracy nie było. Rok wcześniej jechał jego kuzyn, który też płynnie szprecha po angielsku i podobna sytuacja. Może kiedyś było inaczej ale po fali ludzi ze wschodu w Holandii robi się za niewolnika bez wykształcenia, to samo w Anglii, Niemczech itd. Jeśli ktoś jest wytrzymały fizycznie i nie przeszkadza mu tyrać jak dziki osioł to na krótki okres czasu można pojechać bo na polskie realia fajne pieniądze można zarobić, szczególnie dla studenta.
takie zastrzeżenie co do agencji, w nawet najgorszej agencji możesz mieć dużo lepiej niż w najlepszej i odwrtonie , wszystko zależy od szczęści do jakiej pracy trafisz
z wiekówkami też od agencji zależy, niektóre nie uznają wiekówek
Ja byłem przez randstad i bardzo żałuję. Przyjmie do pracy Cię każdy tylko że problem polega na tym że będziesz miał tygodniowo około 30 godzin pracy. Zależy jak trafisz ale ja pojechałem przez holenderski ranstad i skończyło się wulgarna rozmowa w ich biurze i powrotem. Kumpel jakiś czas temu jechał do jakiejś chłodni i miał około tez 30 godzin. Zależy jaki trafisz ale ja bym nie ryzykował. Jeżeli już chcesz zagranicą to Niemcy na sezonowke. Ja siedzę już w Polsce z fajna praca. Powodzenia
Tak, za weekend powinni Ci zapłacić więcej.
Tak, możesz na miejscu wyrobić kartę.
Ogólnie mnie wiekówka obowiązywała w tamtym biurze, w innym już nie musi, ale może.
Nie ma takiej tragedii jak piszą panowie wyżej. Godzinowo spokojnie, cały tydzień przepracujesz, a jak będziesz chciał to i w weekend pójdziesz. Druga sprawa, to taka, że prace praktycznie zawsze dostaniesz fizyczną i nie będzie ona należała do lekkiej, ale to też wszystko zależy.
Mi angielski pomógł, bo złapałem robotę jako pomocnik gościa, który ocieplał szklarnie. Jego własna firma, na dojazdy schodziły jakieś 2h, przez holenderskie autostrady Dodgem Ramem :)
Pracując z nim nigdy się nie narobiłem, ale miałem znajomych którzy lądowali w najgorszych firmach.
Wiem, że wątek stareńki ale nadal aktualny.Wielka to szkoda, że większość młodych od 89 roku nieprzerwanie rozkminia jak dać dyla z PL-ki za lepszym życiem. Hajs i złoto są ważne, ale nie najważniejsze.
Mają szansę na poprawę finansów czy polepszenie swojego losu - niech korzystają.
Pewnie chciałbyś ich trzymać pod kluczem, co?
widzę że znowu odkopałeś jakiś wątek z tymi samymi pretensjami
znajdź sobie lepiej jakieś hobby albo dziewczynę
Skoro wątek odkopany to podbijam
Z tego co słyszałem(niezależnie od państwa docelowego) to lepiej nie korzystać z usług agencji ponieważ w 90% przypadkach trafia się do ciasnego konteneru przepakowanego ludźmi i pracy fizycznej, ciężkiej a płatnej tak nisko jak tylko sie da, więc lepiej wyjechać na własną rękę i samemu znaleźć pracę np poprzez miejscowy urząd pracy
Ktoś ostatnio robił taki myk? Gdzie się tak najbardziej opłaca(przed 21rokiem życia) Szwecja, Niemcy, Holandia?
Jeśli chodzi o prace sezonową to tylko i wyłącznie winobranie we Francji. Praca niezbyt ciężka i dobrze płatna.
Ja zatrudnie do truskawek, powazna oferta. Wymaganie to zerwanie conajmniej 100 koszykow dziennie, kwota w okolicach 2-2.5 za koszyk (to jeszcze musz dokladnie sprawdzic).
Czego, funtów, denarów czy rupii indyjskiej?
skoro jestes niezbyt sprytny aby tego sie domyslec, to niestety nie nadajesz sie nawet do tak prostej pracy.
Cóż, nie pierwszy i pewno nie ostatni raz przechodzi mi koło nosa taki kokos. :P
100 koszyków dziennie? Brzmi troche jak nierealny wymóg ale z drugiej strony (podobno) nikt tak polaka za granicą nie wykorzysta jak inny polak
jaka zagranica? centrum Polski.
Wymog minmalnej liczby koszykow nie jest taki glupi, bo wiele ludzi idzie na zarobek , potem okazuje sie ze on nie daje rady wiecej niz 50 urwac i malo zarabia wiec mu sie nie oplaca a czlowiek potem na szybko nie jest w stanie nikogo nowego znalezc.
100 koszykow to ja rwalem jak 12 lat mialem wiec nie przesadzaj ze to jakies cuda na kiju. Rok temu mialem Ukraincow co potrafili nawet 200+ utargac, tylko ze trzeba pilnowac aby "marmolady" nie narwali.
Zbierałem truskawki mając jakieś 14-15 lat. Od tamtej pory minęło 17 lat. Chcesz powiedzieć, że od 17 lat nie zmieniła się stawka i nadal okradacie dzieciaki i starszych ludzi za ch*** robotę? ;p
reksio slyszales o tym ze milczenie jest zlotem? Ale skoro juz zabrales glos...
Naprawde ciekawi mnie na jakiej podstawie twierdzisz ze 2 PLN to okradanie. Skoro przecietny rwacz zarabia 20 PLN na godzine to uwazasz ze jest to niska stawka? Czy okradaniem jest fakt ze sredni rwacz na dobrej plantacji moze zarobic 6k miesiecznie?
A moze uwazasz ze powinienem placic rwaczowi 5PLN? Zdajesz sobie sprawe ze wtedy rolnik doklada do kazdego kilograma? Jak ktos taki jak ty pretensje o zbyt niskie stawki to zale prosze kierowac do syndykatow skupujacych owoce, bo niestety ale to oni ustalaja ceny skupu w Polsce oraz stosuja praktyki monoplistyczne. Rolnik w Polsce nie ma wplywu na ceny skupu i jesli nie ma swojego wlasnego rynku zbyu to jest w pelni od tych syndykatow uzalezniony.
Takze nastepnym razem jak zaczniesz kogos nazywac zlodziejem to pomysl.
2zł no no, mamy tutaj koeljnego bogatego biznesmena.
Niestety , takie są smutne realia i to jest normalna stawka, ale .... straszny wyzysk.
oho, pojawil sie kolejny ktory ma pojecie :))
To ze reksiowi jego babunka czy dziadziunio dali po 2 zyle za te 10 koszykow ktore utargal na ich jednoarowej plantacji, nie oznacza ze stawki takie byly. W przeszlosci byly sezony, gdzie placilo sie po 40-50 groszy a nawet takie gdzie juz na poczatku czerwca kosiarka poszla w ruch bo nie bylo warto zbierac.
Zasada jest prosta, jak sie jest typkiem, ktory ciezko sie napracuje zrywajac przez caly dzien 10 koszykow, to nie idzie sie do takiej pracy i nie marudzi ze niskie stawki.
Tak samo, ktos kto slabo pisze na klawiaturze nie robi jako maszynista gdzie stawki sa tez za strone i jak wyklepiesz strone na godzine to gowno zarobisz.
Hydro - jako przyklad podam rok 2016 bo wtedy plony truskawek jak i ceny skupu byly dosc optymalne.
W moim rejonie srednia cena skupu byla w okolicach 6 PLN za koszyk.
Polskiemu pracownikowi placilismy 2.5 PLN, Ukraincowi 1.75-2 PLN w zaleznosci od wczesniejszej umowy bo czesc z nich zaczynala prace duzo wczesniej niz sam zbior truskawek.
Roznica miala za zadanie pokryc koszty wczesniejszych prac przy truskawkach, transport, koszty srodkow ochrony roslin itp oraz ewentulany zysk.
Mielismy tez kilka osob zarabiajacych po 4.5-5 PLN za koszyk ale oni rwali sortujac dla naszych indywidualnych odbiorcow. Jednak, w kocowym rozrachunku wyciagali podobna stake dzienna z uwagi na duzo mniejsze liczby zerwanych koszykow.
Takze jak widzisz, nie jest to tak ze rolnik wykorzystuje pracownika.
Owszem, praca w rolnictwie a szczegolnie przy zbiorach owocow to nie jest praca lekka oraz dla kazdego, ale jak ktos mi mowi ze okradam kogos bo place tylko 2 PLN to chetnie bym mu dal w twarz.
Dla niektorych to najlepiej by bylo jakbym placil 10 PLN za koszyk zbieraczowi oraz doplacal skupowi za sama chec odebrania owocow ode mnie.
Jak ja uwielbiam jak na każdego przedsiebiorcę wołaja złodziej,bo za pracę bez kwalifikacji płaci jakieś grosze.Ile ma zarabiać wg Was zbieracz truskawek, tyle co neurochirug?
Przeciez napisał wam Dracula, że w tym krótkim okresie dobry zbieracz moze wyciagnać nawet 6 tysi, co to jest tak malo w centralnej Polsce?
No 6 kola za 300 godzin pracy, rarytas ??
20 skrzynek pomidorow dziennie beirzesz i spokojnie 2000 euro se odlozysz. Za czynsz nie place bo w namiocie mieszkam kolo szklarni. Tyle ze rano trzeba wstawac ;/
Bez sensu poświęcać tak krótkie wolne na pracę. W ogóle jazda zagranicę za pracą tylko na taki okres mija się z celem
Wakacje dla uczniów za moich czasów trwały miesiąc dłużej, a dla studentów dwa miesiące dłużej. Jeśli coś się zmieniło od tamtej pory (rok 2003 - ukończenie studiów), to przepraszam.