Death Note - Netflix przerabia mangę na film aktorski. Zobacz zwiastun
Ciekawe co z tego wyjdzie. Premiera pod koniec sierpnia, a jak na razie nic ciekawego na sierpnia nie zapowiedziano.
Koniec maja House of Cards, jakoś w lipcu Stranger Things sezon 2, więc to są na pewno dwa okresy w których wezmę Netflixa.
Na chwilę obecną zostały mi jeszcze dwa tygodnie do końca i powoli kończę wszystko co miałem do obejrzenia. Do maja pewnie nie będę brał, chyba że rodzinka będzie chciała, bo powoli się w Netflixa wciągają i zaczynają oglądać to i owo.
Dla tego Death Note'a na pewno nie będę brał subskrypcji, ale jak uzbierają się 2-3 seriale to przy okazji się obejrzy.
Ciekawe jak ogarną fabułę, ale jeśli tylko wytną tylko jedną postać i związane z nią wątki, to będę wniebowzięty!
spoiler start
Do tej pory nie rozumiem po co Death note wprowadzono Misę. Przecież to tak zjechało z poziomem fabuły, że szkoda słów. Później jakoś to próbowano ratować totalnie umniejszając rolę tej postaci w końcówce, ale i tak to nic nie dało.
spoiler stop
Nie śledziłem informacji na bieżąco, bo czasem trafiają się jakieś spoilery. Wcześniej przewidywano, że premiera będzie rok po pierwszym sezonie. Trochę szkoda, że trzeba czekać aż tak długo, ale z drugiej strony. Tematycznie Stranger Things faktycznie pasuje lepiej do Halloween, a w okresie wakacyjnym pewnie znów Netflix nas czymś zaskoczy.
po zwiastunie nasuwa mi się jedno pytanie, czy japońce i wszelkie inne kraje mandaryńskie będą darły japę "blackwashing"? czy to tylko tak w strone białych działa?
Będa darły na pewno :) Japonia jest pierwsza w tych rzeczach.
Jedyne w czym poprawność polityczną sie sprawdza to niszczenie tego co dobre.
to bedzie film czy serial w koncu?
Stylistyka ciekawe i taka niegrzeczna troche. Jednak jak wyzej L jako czarnuch daje -90 do oceny.
to bedzie film, jak oni chca kilkadziesiat odcinkow napietych akcja i zwrotami szachowymi, zawrzec w filmie?
A kto powiedział, że muszą być wierni fabule oryginału?
Zaczerpnęli ogólne idee i bohaterów, i pewnie pociągną te wydarzenia trochę inaczej. Sporo odcinków da się skrócić do kilku scen np. sam początek, gdy Light sprawdza czy notatnik faktycznie działa.
Liczę też na to, że pociągną fabułę inaczej, żeby było więcej emocji dla tych co znają pierwowzór. Film zapewne będzie dotyczył samej potyczki z L i skończy się cliffhangerem, w oczekiwaniu na drugą część, albo może nawet zrobią z tego serial jak odbiór będzie dobry.
Dobrym pomysłem byłoby, gdyby Light był zwykłym nerdem, a nie super geniuszem. Byłoby ciekawej i jakoś tak realistycznej, bo nie sposób mi wyobrazić sobie super inteligentnego białego Amerykanina.
No ale właśnie cała zajebistosc anime polegała na pojedynku geniuszy czyli Lighta i L.
Widzę na internetach ostre bóle dupy o to, że L'a gra czarnoskóry aktor. Głównie od tych samych ludzi, co takie gęste toczyli piany, gdy zbliżającej się ekranizacji Ghost in the Shell zarzucano to, że zmienili etniczne tło obsady z azjatyckiej na białą. Widać, że towarzystwa zadowolić się nie da, bo tak źle, a tak jeszcze gorzej. A próby namowy tej elity do retrospekcji z pytaniem o to, czy reakcje takie a nie inne nie są przypadkiem spowodowane instynktami rasistowskimi, to jest płonna katorga. Bo tak swoją drogą, to gdzie są płacze o to, że Light'a gra białoskóry aktor? Płonna, nie płonna, chęci i sił dzisiaj na to nie mam. I jak reakcji takiej, a innej z jednej strony można było się spodziewać, tak ludzie, którzy wylewali krokodyle łzy z powodu wybielenia japońskiego produktu kultury, głównie świętują albo zapomnieli dzisiaj języka w gębie. Można i tak.
Samo anime było zajebiste do śmierci pierwszego L. Potem to już się jakieś cuda działy łącznie z genialnym dzieckiem który moment rozgryzł Lighta.
Nie da się nagrać dobrego filmu na podstawie anime czy mangi, jednak Defoe jako Ryuk? Ciekawe
Gdyby bohaterowie byli grani przez Azjatów, a wydarzenia działy się w Japonii to bym czekał na taką netflixową wersję. To już się robi nudne, że jakikolwiek dobry pomysł musi być przerobiony tak by wydarzenia miały miejsce w USA. Sto razy chętniej bym oglądał w tym serialu Tokio zamiast kolejny raz np. Nowy York...
Co do tego że L gra murzyn- no ludzie wszystkich innych grają biali;P Rozumiecie hipokryzję? Czasami też mi się nie podobało, że gdzieś wstawili czarnoskórego, ale tutaj to oni pomieszali dosłownie wszystkich.
Raz- L jest czarnoskóry. Bo musi być jakiś czarny.
Dwa- Light nie wygląda jak na ułożonego, topowego ucznia, a o to chodziło w jego oryginalnym designie.
Trzy- czy ja tu widzę wątek romantyczny z Misą? Serio?
Cztery- walący się park rozrywki, tego oczekujemy przecież po psychologicznym dreszczowcu.
Jeśli chodzi o amerykański setting... trochę to obniża tę 'genialność' Raito, który nie dośc, że był geniuszem, to jeszcze geniuszem wśród Japończyków.
No w skrócie- po co kręcić jak wszystko się zmienia? Już nawet ten Death Note wygląda raczej jak necronomicon niż zwykły notatnik. Amerykanie jak zawsze wiedzą lepiej.
Słabo to wygląda. Light wygląda jak jakiś ćpun, a L to murzyn.