Kong: Wyspa czaszki - recenzja mniej optymistyczna (i spojlerowa)
Kolejny słaby film. Nie wiem czym się podniecają wszyscy. Hollywood już dawno stoczył się na dno.
Mi sie podobalo z jednego powodu... King Kong w koncu powrocil do formy humanoidalnego monstrum. KK od Jacksona, to byl przerosniety goryl i nic poza tym. Malpa z Zoo. Tutaj czuc, ze to koloslanych rozmiarow potwor, ktory tylko wyglada jak malpa.
Film słaby, bez emocji. Odnośnie ciekawych kadrów i kolorystki - na mnie nie robiło to wrażenia z jednego powodu. Miałem pewność, że wszystko to jest zrobione komputerowo.
Obejrzalem wreszcie na hbo, bylem nastawiony pozytywnie, bo lubie tego potwora, ale ten film jest bezdennie glupi. Nie moge oczekiwac po filmie o wielkiej malpie jakiejs glebi, ale tutaj co druga scena kaleczy mozg swoja głupotą :( zawiodlem sie mega, przestalem czekac na kong vs godzilla