Recenzja gry Styx: Shards of Darkness – goblin niechętnie uczy się nowych sztuczek
Skradanek w starym stylu nigdy za wiele. Z dostępnych recenzji wynika, iż to kawał dobrej gry czyli jako fan również muszę się zaopatrzyć. No i kwestia ceny która jest naprawdę niska jak na dzisiejsze standardy ( za 106 zł można dostać).
Właśnie tego recyklingu lokacji najbardziej się obawiałem. W poprzedniej części zazwyczaj wykorzystywano ten motyw na tyle mądrze, że nie irytował tak bardzo (wyznaczanie nowej ścieżki, inne rozstawienie przeciwników, drobne zmiany w architekturze, nowe fragmenty lokacji). Ale jeśli ktoś podchodził do misji więcej niż raz w celu odblokowania osiągnięć, powtarzalność naprawdę dawała się we znaki.
Co nie zmienia faktu, że grę i tak kupię. Częstotliwość ukazywania się nowych skradanek nie jest na tyle duża, by brak istotnych zmian w mechanice traktować jako poważną wadę.
Ciekawe czy znowu znajdzie się tłum "poważnych" "recenzentów" oburzonych faktem, że w skradance nie zaimplementowano systemu walki, który pozwoliłby na masakrowanie hord przeciwników w otwartej walce.
Niezaleznie od recenzji i tak kupie. Jedynka byla bardzo dobra. Tu widze ze jest wiecej tego samego, biore. Brak konkretnego systemu walki to dla mnie plus.
A ja w pierwszą część nie grałem więc nie mam z czym porównywać. Grę już kupiłem bo dobrych skradanek jak na lekarstwo, a opinie bardzo dobre.
Warto kupić tą grę tylko pod coopa? Szukam jakiejś skradanki na ps4 z coopem na 2 osoby, a Styx wygląda interesująco. Nie grałem w pierwszą część.
Pierwsza czéść Styxa po paru godzinach gry bardzo mi się podoba, więc zapewne w przyszłości zagram też w drugą część :)
Recenzja całkiem fajna, tylko nie zgadzam się z jednym. Krasnoludy nie są jakąś nowością. W pierwszym Styxie elfy również wyczuwały goblina.