Czas apokalipsy. Recenzja filmu Kong: Wyspa czaszki
Trailery nie pokazaly najlepszych momentów? Strasznie sie wkurzylem, jak pokazali te gady, z ktorymi kong sie naparza. Pierwsze teasery były klimatyczne, a pelne trailery imo za duzo pokazaly i moja chec na wyjscie na konga do kina mocno zmalala.
Niestety. Dużo dobra było w zwiastunach. Być może za dużo. Ale IMO i tak warto. Bardzo porządna zabawa z mnóstwem Konga :)
Fajnie, że nie powtórzyli błędów Godzilli i faktycznie jest o Kongu a nie o ludziach biegających pod nogami Konga :) Trzeba będzie jakoś wcisnąć jeszcze jedną wizytę w kinie w marcowy harmonogram :)
Film od momentu lądowania na wyspie (
spoiler start
a może od starcia z pająkiem)
spoiler stop
staje się miałki jak plaża w ustce. Sztampa sztampą pogania dając przy tym absolutnie zero emocji dla widza, czy to względem drewnianych bohaterów czy też dla samego konga, który niby nie jest tłem a jednak jest.
Wyszedłem z kina rozczarowany, ale tragedii nie było. Zastanawiam się nad kontrecenzją :) ale jeszcze muszę to przemyśleć, bo w kilku elementach film mi się podobał, a w wielu prezentuje się strasznie słabo.
Czy jest lepszy niz Godzilla? Z pewnością tak, bo wszystko jest lepsze od tego VFX dema Edwardsa :)
Śmiało, pisz. Sprawisz radość tym, którym tez się film nie podobał. Ja poszedłem z niskimi oczekiwaniami i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak dobrze się bawiłem podczas seansu.
Kong to głupi film, który dobrze się ogląda. Niby jest mnóstwo nawiązań i schematów (m.in. do poprzednich King Kongów, Parku Jurajskiego i do Czasu Apokalipsy), ale one nie przeszkadzają, a reżyserowi udało się zachować własny styl. Kong to monster movie, a w zasadzie horror przygodowy (większość monster movie to tak naprawdę połączenie horroru z innym gatunkiem, ale mniejsza z tym). Potwory są dobre (choć rozczarował mnie trochę brak dinozaurów w sensie stricte), ciekawe i ładnie pokazane. Przygody jest tu co prawda niewiele, ale dla mnie to nie jest wada. Ot konwencja (nawiązanie do Czasu Apokalipsy). Za to w ramach horroru jest mnóstwo scen anhilacji ludzi. Rozrywanie, miażdżenie, gniecenie, rozszarpywanie, zjadanie żywcem - i to wszystko pokazane w "miły i przystępny" dla widza sposób.
spoiler start
Moją ulubioną sceną śmierci jest zjedzenie Billego Randy, po tym jak sobie cyknął fotkę.
spoiler stop
Muzyka i piosenki są bardzo dobre (Animalsi!). Na aktorstwo też nie narzekam, bo po co? Mi się podobało, nie grali na odwal się, trzymali poziom. Nabędę DVD z filmem jak je wydadzą, bo mi się on podobał. (Z chęcią też zobaczę sceny usunięte, bo w trakcie seansu w kinie miałem wrażenie, że film jest subtelnie pocięty.)