wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,21430682,myslal-ze-strzela-do-dzika-mysliwy-zastrzelil-przechodnia.html
Pytanie na dzisiaj brzmi: no jak tak można?
Ja notorycznie mylę Pawłowicz ze świnią, więc można.
Można.
Przecież większość ludzi to świnie...
DanuelX [1]
Pomyłka człowieka z dzikiem (ewentualnie z sarną) na polowaniu jest jednym z przykładów, jaki podaje się na studiach prawniczych omawiając kontratypy w prawie karnym. Więc można. ;)
Pozostaje jedynie kwestia okoliczności i czy pomyłka była "zasadna". Ale to już inna sprawa.
Może to był jeden z tych hipstero-drwali. Takiego buszmena też mógłbym z dzikiem pomylić. Widzicie?! Broda zabija!
Pomyłka człowieka z dzikiem (ewentualnie z sarną) na polowaniu jest jednym z przykładów, jaki podaje się na studiach prawniczych omawiając kontratypy w prawie karnym.
Dokładnie. Wraz z bogatym orzecznictwem. To wcale nie jest odosobniony przypadek. Strzelanie na polowaniu, to często strzelanie przez Janusza w ruszające się zarośla, bez wiedzy do czego strzela. A tutaj już nie trudno o pomyłkę.
Można.
Przecież większość ludzi to świnie...
To ja proponuję 12 lat w pierdlu. Pan myśliwy będzie miał czas by przemyśleć i wyeliminować błędy w swoim rzemiośle.
Równie często jest to (prawie)strzelanie do złodziei ziemniaków/kukurydzy w słabych warunkach oświetleniowych (zimowe polowanie, tuż przed zachodem słońca), którzy łazili na czworaka po polu.
Podstawa to 100% pewność, że poprawnie zidentyfikowało się cel.
Ach, myśliwi. Jedna z moich ulubionych grup społecznych.
albo rolnik
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,21430682,myslal-ze-strzela-do-dzika-mysliwy-zastrzelil-przechodnia.html
Przechodzień «osoba idąca ulicą, chodnikiem»
Fajne tam lasy maja z chodnikami i wogole :P
Chodnik nie musi być przecież w lesie a w jego pobliżu a sam pocisk też trochę potrafi przelecieć pewne odległości.
Mysliwi raczej poluja w oddalonych od ludzkich siedzib miejscach, jak wiadomo dziki zwierz nie przepada za halasami etc.
Kilgur chyba tylko w bajkach, o ile sarna może jeszcze unikać kontaktów z człowiekiem (chyba, że jest to nie z jej chęci np. zgubienie drogi) to taki dzik człowieka się raczej nie boi. W mojej okolicy są tereny zalesione, choć trudno to nazwać lasem jako takim z prawdziwego zdarzenia, na tych terenach są wyznaczone ścieżki rowerowe i spacerowe i normą jest spotkanie na nich dzików które nie dość, że nie uciekają przed człowiekiem a nawet szukają z nim kontaktu. Jadąc kiedyś autobusem widziałem lochę z warchlakami tuż obok przystanku autobusowego i ruchliwej drogi która to żołędzi czy innych smakowitości szukała, gdy tylko podjechał autobus ludzie z przystanku jak jeden mąż na śledzia wskoczyli ze strachu.
Poza tym w Sopocie jak i pewnie nie tylko tam, jest osiedle na którym dziki urzędują wieczorami i można takiego spotkać idąc z pieskiem czy wywalić wór śmieci :).
Ja rozumiem złodziej buszujący w kukurydzy. Ale idzie sobie facet drogą i już sobie nie idzie.
Mógł ten myśliwy się tłumaczyć że pomylił go z gorylem tudzież kangurem - ale z dzikiem? Nie jestem jakimś fachowcem od dzików, ale chyba nie jest zbytnio podobny do człowieka?
Jeśli uzbrojeni ludzie chodzą i strzelają po tym samym lesie, po którym chodzą też inni ludzie, to czego się spodziewać, jak nie tego typu wypadków od czasu do czasu?
No można się spodziewać, że ludzie uzbrojeni zanim strzelą upewnią się, że dzik to nie człowiek. A jeśli komuś myli się człowiek z dzikiem to może powinien zastanowić się nad zmianą hobby?
Spodziewać się można, ale od spodziewania się wypadków nie ubędzie. Od zmiany hobby - owszem, może ubyć.
Ja notorycznie mylę Pawłowicz ze świnią, więc można.
Haha:D
Kilgur [9.2]
Mysliwi raczej poluja w oddalonych od ludzkich siedzib miejscach, jak wiadomo dziki zwierz nie przepada za halasami
Oddalonych o ile?
W promieniu ok. 1-2 km od domu moich rodziców - mieszkających nie na starej wsi, lecz na osiedlu ok. 200 domków jednorodzinnych - są co najmniej 3 ambony. Do tego to osiedle bezpośrednio przylega do bardzo dużego lasu (nie ma nawet ścieżki oddzielającej ostatnią posesję od lasu; chodnik dochodzi do lasu), do którego ludzie chodzą całymi rodzinami. I takich osiedli w tym rejonie jest kilkanaście.
Dla indywidualnych polowan minimalna odleglosc przy ktorej mozna oddac strzal to 100m dla zbiorowych 500m. Druga sprawa to w twoim wypadku co bylo pierwsze kolo lowieckie czy osiedle bo stawiam ze osiedle wybodowano pozniej. Trzecia sprawa to niedojebane przepisy, bo teraz nie ma obowiazku informowania np okolicznych mieszkancow o polowaniach :P
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/dolny-slask-przypadkowa-ofiara-polowania,719183.html
Mężczyzna przyznał, że oddał strzał, bo pokrzywdzony szedł na czworaka i to miało go zmylić - mówi Marcin Knurowski, zastępca Prokuratora Rejonowego w Głogowie.
Teraz to może sobie mówić nawet, że ofiara była przebrana za dzika i wydawała stosowne odgłosy idąc na czworaka. Jeśli świadkowie tego nie potwierdzą to zwykła linia obrony, nic więcej.
A nawet jeśli to prawda to i tak tłumaczenie jest tak absurdalne, że głowa boli.
Dobre swiadkowie na lesnej drodze ok godziny 20 :) jesli sie nie myle jedynym swiadkiem jest kolega - mysliwy
Dobre swiadkowie na lesnej drodze ok godziny 20 :) czemu? rownie prawdopodobne jak czlowiek idacy przez las na czworaka
Edit.
A nie wroc, bardziej prawdopodobne.
Szyszklak nie wiem jak bardzo musialby byc zdeterminowany, szczegolnie w wieku 63 lat :). Moi rodzice mieli kiedys wiejski sklep, naogladalem sie takich na co za wszelka cene chcieli dotrzec do domu. widzialem rozne przypadki, ktore i tak najczesciej konczyly sie w rowie po kilkunastu metrach ale nigdy takiego co chcial na czworaka kilka kilometrow do domu dotrzec :)
Zreszta sprawdz na trzezwo, ile dasz rade tak "isc" :p
Myśliwi nie raz strzelają "na ślepo" gdy tylko usłyszą że coś się w zaroślach rusza.
Co roku jest parę jak nie parenaście przypadków postrzelenia lub zabicia przez myśliwego człowieka.
Jak by nie było to i tak jest wina myśliwego bo ten musi przed oddaniem strzału się upewnić czy jego celem nie jest przypadkiem człowiek.
ocjeic sie "kumplowal" z kolesiami z kola lowieckiego. Zawsze z tego jakies fanty byly, a to jakies bazanty a to troche dziczyzny. Ale po jakims czasie ludzie pokarczowali krzaczory pozostawione w okolicy i przestali przyjezdzac. JAko dzieciak naogladalem sie troche tych mysliwskich imprez, gdzie zalani w trzy dupy po kilku godzinach szli w las na polowanie. I tak az dziw ze czesciej o takich wypadkach nie slyszymy.