Jak poprawić Dark Souls? Samurajski sznyt NiOha
Nie musieli kupować, bo projekt postaci jest z 2004 roku.
hahah 'gram dalej' przecież jeden miły Pan na YT kończy już tak swoje materiały :D
Hed, bardzo dobrze się Ciebie słucha, ale jak mówisz o "stancjach" w domorosłym tłumaczeniu to aż żeby trzeszczą, po co na silę kombinować i mówi o mieszaniach na wynajem skoro można po prostu powiedzieć "postawy" co brzmi nie dość ze bardziej naturalnie to też poprawnie przy tym. Pomijając ten detal to materiał bardzo sympatyczny choć sama gra mnie prawie nie interesuje.
Pozdrawiam Xsaw
Czemu - tak jak przy Lords of the Fallen - nikt nie płacze, że "gra zżyna z Soulsów"? Eh te podwójne standardy...
A Nioh wydaje się dosyć ciekawe. Setting to na pewno spory plus.
Bo Soulsy już utarły się jako "model" rozgrywki i nioh będzie entą grą w takiej stylistyce.
Bo Lords of the Fallen niewiele wnosiło do tej mechaniki (i ogólnie było dość przeciętną produkcją), a Nioh ma naprawdę bardzo dużo autorskich rozwiązań, część zaczerpniętych z Ninja Gaiden i w efekcie oferuje całkiem nową jakość. Równie dobrze można by zarzucić każdemu klasycznemu RTS-owi, że jest kalką Dune, Warcrafta czy pierwszego C&C albo Starcrafta, bo w każdym zbiera się surowce, buduje bazę i walczy wyprodukowanymi jednostkami.
Równie dobrze można by zarzucić każdemu klasycznemu RTS-owi, że jest kalką Dune, Warcrafta czy pierwszego C&C albo Starcrafta, bo w każdym zbiera się surowce, buduje bazę i walczy wyprodukowanymi jednostkami
Dokładnie i to samo mówiłem wtedy napinaczom, oskarżającym LOTF o zżynanie z Soulsów. Oczywiście, że Lordsy kopiują Soulsy i nawet się z tym nie kryją, ale co w tym złego?
Raz na jakiś czas pojawiają się takie gry, którą przynoszą elektronicznej rozrywce jakiś nowy standard (np. Gears of War i system osłon, Assassin's Creed i "tryb detektywistyczny" czy właśnie Soulsy i specyficzna struktura świata oraz wysoki poziom trudności). Co jest złego w powielaniu fajnych rozwiązań? Moim zdaniem fani jakiejś mechaniki powinni się cieszyć, że znajdą ją w większej ilości produkcji, a nie psioczyć.
A LOTF wcale nie był 100% kalką, bo trochę wnosił też od siebie. Między innymi inaczej podchodził do odzyskiwania "dusz" po śmierci (tam ich ilość malała z czasem, więc trzeba było się spieszyć), dodawał też specjalne mnożniki dusz, jako nagrodę za ryzyko związane z niezapisywaniem gry (im dłużej walczyło się bez zapisywania, tym mnożnik był większy). Dla mnie to całkiem niezłe pomysły w obrębie tej samej mechaniki.
No a poza tym, była to jednak gra znacznie przystępniejsza. O ile Soulsy podnoszą poziom trudności względem typowej, współczesnej gry o jakieś 300%, w przypadku LOTF jest to powiedźmy 150-200% Nadal znacznie trudniej od średniej, ale nie AŻ TAK bardzo :). Ja po ukończeniu Lordsów dałem Soulsom drugą szansę i bawiłem się wtedy znacznie lepiej (inna sprawa, że za drugim razem grałem w wersję na PS3 a nie PCtowy, gówniany port...). Soulsy to rzut na głęboką wodę, a LOTF to takie "miękkie" wprowadzenie do tego podgatunku i choćby za to należy mu się pewne uznanie.
Jakoś gdy wszyscy zaczęli zrzynać z Girsów system osłon, to nikt nie płakał.
Ja płakałem bo system "osłon" to najgorsza rzecz jaką przyniosły konsole grom FPS i TPS.
System osłon wku#%ia gdy połowa postaci wystaje zza osłony albo bezczelnie wychyla głowę a przeciwnik po drugiej stronie 2 metrowej skrzyni udaje, ze nas nie widzi.
Ale Hed jest nawiedzony ;) Oczywiście jak najbardziej w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D
1 Taa, bo fabuła w slasher'ach to jest najważniejszy, kluczowy wręcz element...
2. Chyba świat się skończy, gdy ludziska przestaną wreszcie bezmyślnie odnosić siekane action adventure do którychś z "Souls". Że niby to się zaczęło od Soulsów, a może toto jakoś zrewolucjonizowało ten model zabawy? Ludzie, pls.