Garść nowych informacji o Mass Effect: Andromeda
koobun [4]
No ja nie znoszę limitu poziomu.
Popieram...
Nie po to spędzam multum godzin w grze, cyzelując bohatera, by on pod koniec był wciąż ciamajdą, a nie wymiataczem, od którego oczekuje się by ocalił (wszech)świat.
...ale z trochę innego powodu (albo trochę inaczej ujętego).
Nie po to gram w (c)RPGi, w których jednym z podstawowych elementów jest rozwój postaci, aby w ok. 3/4 gry mieć ją już maksymalnie rozwiniętą bez perspektywy na polepszenie jej statystyk, cech, atrybutów bądź innych umiejętności, przez co pozostała ok. 1/4 gry mechaniką przypomina bardziej grę akcji niż (c)RPG.
Gra zapowiada się już od dawna mega ciekawie, ale z każdą nową informacją jest coraz lepiej. :) Najbardziej zaintrygowała mnie informacja o upodobnieniu się drugiego z bliźniaków do wykreowanej przez nas postaci, ciekawe jak to wyjdzie i czy nie będzie jakoś nad wyraz karykaturalne. :D
Przyznaję, że nigdy nie byłem dobry z biologii, ale jeśli bliźniacy mają inną płeć to nie oznacza to, że są bliźniakami dwujajowymi? tzn. wcale nie muszą być podobni?
Nie muszą być jednakowi, ale podobni są tak jak podobne jest do siebie rodzeństwo w różnym wieku. ;)
zabraknie też limitów w kwestii maksymalnego poziomu postaci
Mam nadzieję, że przez to gra nie staje się zbyt łatwa w drugiej połowie gry, jeśli ktoś wykonuje "wszystkie" poboczne misji (o ile nie będą nudne jak DA: I). Może nie wszyscy lubią limit poziomu, ale ma swoje zalety.
No ja nie znoszę limitu poziomu. Nie po to spędzam multum godzin w grze, cyzelując bohatera, by on pod koniec był wciąż ciamajdą, a nie wymiataczem, od którego oczekuje się by ocalił (wszech)świat.
by on pod koniec był wciąż ciamajdą, a nie wymiataczem
Żeby był potężny i doświadczony żołnierz, a nie "niepokonany pół-bóg" a la Dragon Ball i nie mieć wszystkie statystyki na max. Urok RPG polega na tym, że nie można mieć wszystkiego i trzeba pokombinować, aby stworzyć "najlepszy" postać.
No owszem, ale można to zrobić tak jak w grach z serii Dark Souls (i siostrzanych). Możesz dobić do pierdyliarda poziomów, a gra i tak jest wyzwaniem, ale przy okazji masz poczucie, że twój awatar jest naprawdę potężny.
Ograniczanie poziomu doświadczenia to pójście na łatwiznę.
Możesz dobić do pierdyliarda poziomów, a gra i tak jest wyzwaniem, ale przy okazji masz poczucie, że twój awatar jest naprawdę potężny
Popieram. To jest ogromny plus Dark Souls i za to lubię. Problem polega na tym, że nie wszyscy umieją robić gry takich jak Dark Souls, jeśli chodzi o rozwój postaci i balans trudności. Za mało poświęcili czasu na tym elemencie.
Jeśli nie można mieć wyzwanie i brak limit poziomu w grze naraz, to wolę wybrać wysoki poziom trudności dla satysfakcji. Inni mogą mieć inne zdanie i nie mam nic przeciwko. Szkoda, że nie wszystkie gry RPG są na poziomie Dark Souls, gdzie dobre taktyki i myślenie wciąż są potrzebne do końca gry. Jeśli ME po połowie gry będzie za łatwy, to tak pogram dalej dla fabuły i eksploracji.
Bohaterowie mają w końcu imiona? może nareszcie przyjaciele nie będą do mnie się zwracać per "Shepard" czy tam "Ryder" tylko po imieniu, na pewno dobrze to wpłynie na immersję i ogólny odbiór relacji między postaciami.
Gdzieś czytałem, że jeżeli zostawisz podstawowe imiona bohaterów to będą się zwracać do Ciebie po imieniu. A jeżeli będziesz chciał zmienić imię postaci to będą się do ciebie zwracać po nazwisku lub pseudonimie czy tam randze, jak Pathfinder.
Ale w pierwszej trylogii Mass Effect każdy Shepard miał imię a dlaczego zwracali się do niego po nazwisku polecam obejrzeć materiał z ME3 a konkretnie rozmowę z Dr. Chakwas przy butelce brandy. Ona to idealnie wytłumaczyła.
Jasne, że dr. Chakwas wytłumaczyła, ale tylko dlatego, że tak to wytłumaczyli twórcy, mi nie chodzi o fabularne usprawiedliwianie się tylko o faktyczne zwracanie się po imieniu. Ale to najmniejszy problem przecież jest, ważne żeby gra trybiła jako całość ;)
F4 zdaje się, że nie używał tego systemu za często. Grając spotkałem się z tym kilka, może kilkanaście razy.
Moim zdaniem to jest do zrobienia tylko pytanie czy nagrywanie tylu dodatkowych ścieżek dialogowych miałoby sens i byłoby tego warte. Przecież za każdym razem trzeba by w zdaniu imię bohatera intonować inaczej w zależności od sytuacji. Pomnożyć to przez ilość potencjalnych imion bohatera i mamy tego... w cholerę. Ale chyba dodanie lub brak tej opcji dla całej gry nie ma aż takiego znaczenia. Shepard lub commander w trylogii dawało radę.
Całe szczęście, że jak zmienię pysk tej "Maryśce" to pysk "Staszka" też ulegnie poprawie.
Masz pewność, że ulegnie poprawie? Osobiście wolałbym mieć możliwość ingerencji w facjatę drugiego z rodzeństwa, bo może nie wyjść za dobrze.
koobun [4]
No ja nie znoszę limitu poziomu.
Popieram...
Nie po to spędzam multum godzin w grze, cyzelując bohatera, by on pod koniec był wciąż ciamajdą, a nie wymiataczem, od którego oczekuje się by ocalił (wszech)świat.
...ale z trochę innego powodu (albo trochę inaczej ujętego).
Nie po to gram w (c)RPGi, w których jednym z podstawowych elementów jest rozwój postaci, aby w ok. 3/4 gry mieć ją już maksymalnie rozwiniętą bez perspektywy na polepszenie jej statystyk, cech, atrybutów bądź innych umiejętności, przez co pozostała ok. 1/4 gry mechaniką przypomina bardziej grę akcji niż (c)RPG.
Też popieram.
Cóż, to takie ułatwienie dla graczy, którzy jadą tylko główną fabułą, bez zadań pobocznych. Aby każdy miał równe wyzwanie w końcowych etapach gry. Szkoda tylko, że tracą na tym gracze, którzy wyciągają expa z każdego zadania pobocznego, jakie tylko jest.
Zależy czy maksymalny lvl jest dobrze zaprojektowany czy nie. Jeśli wykonując wszystkie questy, tak jak ja to zazwyczaj robię, w 3/4 gry masz maksymalny lvl to coś jest nie tak. Najwyraźniej twórcy źle zaprojektowali ten system.
Co innego jeśli właśnie zrobienie wszystkiego co możliwe w grze nagradza gracza tym maksymalnym lvlem. Tak na pewno jest chociażby w Wiedźminie 3 gdzie dopiero po zrobieniu dosłownie każdego questa i każdego znacznika na wszystkich mapach dobiłem do 35. Oczywiście czułem, że bohater jest bardzo silny ale z drugiej strony miałem świadomość, że osiągnąłem wszystko co mogłem i zostałem za to w jakiś sposób nagrodzony. Gdyby lvl nie był niczym ograniczony to nie dość, że nie czułbym satysfakcji z wbicia tej 35 to jeszcze miałbym poczucie, że zawsze mogę zdobyć więcej doświadczenia grindując exp na potworach - to się mija z celem.
Więc bawię się w tym momencie w obrońcę maksymalnego lvla. Oczywiście nie we wszystkich grach to rozwiązanie się sprawdzi jednak wydaje mi się, że jeśli możliwy do zdobycia exp zostanie dobrze dopasowany do limitu naszej postaci to w większości przypadków to tylko wyjdzie grze rpg na lepiej. Nie lubię pozostawiać czegoś niedokończonego i postać z możliwością dalszego rozwoju właśnie jest dla mnie czymś niedokończonym.
Tak na pewno jest chociażby w Wiedźminie 3 gdzie dopiero po zrobieniu dosłownie każdego questa i każdego znacznika na wszystkich mapach dobiłem do 35.
po zrobieniu wszystkich questów / znaczników / etc. mogłeś dobić do lvl 40 w TW3.
40 lvl po zainstalowaniu dodatków. W samej podstawce, przynajmniej do któregoś tam patcha, był to 35 lvl, a tak mi się przynajmniej wydaje. Grę przechodziłem minimum rok temu więc mogło mi się coś pomieszać. Na pewno osiągnięcie Munchkin było za osiągnięcie 35 lvla.
Kul, zagram za rok lub dwa w pełną wersję, jak już wydoją z napaleńców kasę za wszystkie DLC, których zapewne będzie obesranie.
na ten czas gra wygląda tragicznie plastikowo (oglądając filmy w 4k na stronie gry dostępne) a system walki to chyba jakaś kpina - nie no robot stoi jak kolek i czeka na gościa lub ten stwor zjadający bohatera - wygląda to jak animacja zabawek dla dzieci. O twarzach i mimice nie wspomnę - poziom Skyrima i to chyba z przesada powiedziałem. Oby fabuła była ciekawa - no nic - w sumie nie czekam specjalnie na ten tytuł po zawodzie związanym z zakończeniem trylogii ME.
Ciekaw jestem, czy będzie możliwość poprawienia wyglądu drugiego z rodzeństwa. Bo jeśli wyłącznie będzie to generowane na podstawie wybranej postaci, to nie widzę tego. Już w DA2 rodzinka się zmieniała gdy ingerowaliśmy w facjatę Hawke'a i różnie to wyglądało (a nie można było ich poprawić)
Swoją drogą, to i tatusiek musi się zmieniać... chyba, że rodzeństwo będzie adoptowane i przy zmianie ich koloru skóry już na wstępie będzie ujawnienie takiego plot-twistu. :P
Na to pytanie też chciałbym znać odpowiedź. Albo mieć chociaż podgląd jak będzie wyglądać brat/siostra. Bo znając złośliwość takich algorytmów generujących coś na podstawie czegoś to wyjdzie jakaś pokraka. Patrz np. GTA V Online. Tam te generowanie facjat wyszło tragicznie.
@dj_sasek
Ja tam sobie stworzyłem gościa z kozackim wyglądem, trochę intuicji tylko trza.. ;D