Od dłuższego czasu już noszę się z pomysłem, by stworzyć coś własnego. W 99% pomysłów niestety kończyło się na opracowaniu pomysłu (czasem trafionego jak się okazało później, za sprawą innej osoby która wpadła na podobny pomysł x czasu później) i niestety przez brak wkładu finansowego, musiałem tu postawić kropkę.
W innych pomysłach zatrzymywała mnie biurokracja związana z pozwoleniami i biurokracją.
Ostatnie dni,czyli koniec 2016 i początek 2017 zmobilizowały mnie by raz jeszcze przysiąść i skupić się na znalezieniu fajnego pomysłu a następnie wdrożenie go w życie.
I dziś przyszła mi myśl do głowy, czy w obecnych realiach ekonomiczno-administracyjnych, warto tworzyć coś własnego ? Założyć działalność gospodarczą czy jakąkolwiek formę spółki to dwa-trzy tygodnie i jest ok. Ale co dalej, czy koszty prowadzenia działalności + realia polskiego rynku.. Ma to sens ?
Mamy w Polsce zdecydowanie za duża "propagandę" w ostatnich latach przechodzenia na swoje, a już w ogóle najlepiej start-up. Otóż startupy to jest półmafia bardzo często, gdzie się dorabia vc, a nie startupowiec. A przy tym bańka, daje sie duzo pieniedzy mlodym ludziom, ktorzy do tej pory mieli 2000 zlotych na miesiac i im odbija, nagle potrafią rozrzucić 100 000 na smyczki i kubeczki.
Wlasna firma nie jest taka fajna i latwa jak sie mowi, ja mam 2, mnie osobiscie nerwowo wykanczaja te wszystkie kwestie ksiegowo-zusowo-krs-owe. Robie to tylko dlatego, ze gleboko wierze, ze jedna z tych firm pewnego dnia bedzie miala naprawde ogromny potencjal i traktuje to jako inwestycje. Codziennie rano stresuje sie nie tylko tym jak obsluzyc klientow, ale czy w ogole beda, nerwowo patrze na to co robi konkurencja, uzeram sie z milionem spraw i ciagle, ciagle musze o czyms pamietac. Dodam jeszcze, ze w 2016 roku nie pracowałem w sumie może 5 dni, dwa dni swiat na blagalna prosbe rodziny i 3 dni w ramach jakiegos bezlitosnego kaca, bo nawet jak gdzies wyjade to i tak pracuje. A i nie wiem co zrobi PiS, jak sie bedzie rozwijal rynek, moze sie za rok czy dwa okaze, ze wszystko do piachu.
Oczywiscie ma to swoje zalety, ja na przyklad jestem nocnym markiem i czasem klade sie spac nawet po 5, wiec potem spie sobie do 11.00. Zle tez bym sie czul, gdybym mial kogos nad soba przez dluzszy czas, pewnie bylbym stlamszony, ale z drugiej strony zazdroszcze kolegom, ktorzy maja juz w zasadzie pewna droge kariery do emerytury, przychodza, klepia swoja robote, wychodza o 17.00 i wylaczaja telefon, o nic sie nie martwia, a przelew wpada.
Kazde rozwiazanie ma swoje wady i zalety, ale trzeba pamietac o tym, ze wlasny biznes to jest fajny w ustach debili od startupow, ktorzy bankrutuja zreszta 3 razy rocznie, to jest patologia, natomiast to przede wszystkim masa nerwów, obowiązków, dużo ryzyka, czasami dokładanie do interesu z własnej kieszeni.
A potem jeszcze przychodzi chyba najwieksza kreatura na scenie politycznej (a wiecie jak nie znoszę PiS-u), Adrian Zandberg i wyzywa cię od wyzyskiwaczy złodziei ;)
Działalność gospodarcza ma swoje plusy i minusy. Żeby nie powtarzać po innych, głównie z mohenjodaro z którym się w większości zgadzam, dorzucę od siebie dwa grosze.
Bez dużego nakładu finansowego na start baaardzo ciężko rozkręcić działalność gospodarczą. Śmieszą mnie takie teksty, że ktoś stworzył imperium od zera. Jasne... W większości przypadków samo dofinansowanie z UP też nie wystarcza. Koszty rosną lawinowo.
Jeżeli masz zamiar starać się o dofinansowanie z UP to podejdź do tego uczciwie i starannie. Mam np. kumpla, ktory miał dobry pomysł na biznes. Rozpisał cały projekt i dał mi do sprawdzenia. Wszystko spoko, ale duży procent całego dofinansowania pochłaniał samochód. Pytam się go - stary po co Ci taki drogi samochód. Kup, że na początek seicento, przecież w zupełności Ci to wystarczy.
- ale mam ziomka, który mi wystawi zawyżoną fakturę i 2000 zl zostanie mi w kieszeni
- ee... ale nie wolisz tych dwóch tysięcy przeznaczyć na rozwój firmy?
Dofinansowania nie dostał, ale z takim nastawieniem i tak by daleko nie zaszedł
Jest taka zasada, która - z tego co zauważyłem - sprawdza się w większości przypadków. Musisz mieć odłożony hajs na dwa lata, bo przez ten okres firma dochodu przynosić nie będzie. Chyba, że naprawdę masz genialny pomysł i zerową konkurencje w okolicy.
Nie zgadzam się z A.l.e.Xem. O ile nie masz dużego zaplecza finansowego i chcesz żeby firma przynosiła zysk musisz zapierdalać od rana do nocy. Konkurencja nie śpi, a jest to konkurencja która już ma ugruntowaną pozycję na rynku i na każdy Twój ruch szybko będzie odpowiadać. Jeżeli nie masz zamiaru od razu zatrudniać pracowników (a pewnie nie masz, bo skoro pytałeś o dofinansowanie to pewnie bedzie do jednoosobowa działalnośc) to poza samym wykonywaniem pracy będziesz musiał zająć się papierologią, podatkami, nauką, szkoleniami, kontaktem z klientem, marketingiem, zamówieniami itd. Nie wiem jaki profil miałaby mieć Twoja firma, ale roboty jest zawsze więcej niż się wydaje. Jakbyś tak miał robić 8 godzin dziennie to na samą prace zostanie Ci 5. Dziękuje bardzo, kariery tak nie zrobisz
Dużo stresu. Klientów albo nie ma, albo są, albo są roszczeniowi. Dostawcy i podwykonawcy zawalą Ci robotę, trafisz na upierdliwca i tracisz nie tylko pieniądze ale i czas i nerwy. A upierdliwców jest coraz więcej
Od razu, na samym początku zaplanuj działania firmy na następne 5-6 lat. Kilka wariantów kilka scenariuszy i dąż do tego żeby firma stale się rozwijała. Jak na samym początku popełnisz błędy to później ciężko będzie je wyplewić.
W tym roku od połowy kwietnia do początku listopada miałem dwa wolne weekendy. Pracuje od poniedziałku do soboty. Od rana do wieczora. Ludzie potrafią dzwonić w niedzielę o 22:00
Przygotuj się na najgorsze. KAŻDY będzie wiedział lepiej i każdy będzie Ci doradzał co powinieneś robić. Najwięcej do powiedzenia mają Ci co nigdy nic nie zrobili. To jest ku**a najgorsze. Prosisz o pomoc, dostajesz dobrą radę. Ta nic nie kosztuje, a potrafi tylko wkurwić. Każdy się będzie wymądrzał, każdy Ci będzie odradzał. KAŻDY
A przechodząc do meritum. Ja polecam. Na początku jest trudno, ale jeśli masz dobry pomysł i chęci do pracy to później może to przynieść niezły zysk. Ale to co pisałem an samym początku. Bez zaplecza finansowego jest bardzo ciężko.
No i tak jak pisał A.l.e.X. Nie traktuj firmy jak własne dziecko. Ona ma przynosić zysk. Fajnie jest coś robić z pasji i miłości, ale rachunków pasja Ci nie opłaci. Od samego początku planuj wszystko tak, żeby firma zarabiała na siebie, mając na uwadze koszta, podatki, eksploatacje i rozwój.
Oblicz ile wszystko Cię będzie kosztowało, dolicz 20% nieplanowanych kosztów plus stałą kwotę jaką chciałbyś miesięcznie zarabiać i będziesz miał podgląd na to jaka cenę musisz ustalić za swoje usługi/produkty. Wtedy się zastanów czy Ty byś tyle zapłacił i czy w ogóle byłbyś zainteresowany ;)
Aaa jeszcze dwie rzeczy:
Założyć działalność gospodarczą czy jakąkolwiek formę spółki to dwa-trzy tygodnie i jest ok.
1. założyć działalność gospodarczą to jedna wizyta w urzędzie, jedna wizyta w banku i jedna wizyta w ZUSie
2. SPÓŁKI ZJADŁY JASKÓŁKI i to sobie masz napisać na czole :)
I dziś przyszła mi myśl do głowy, czy w obecnych realiach ekonomiczno-administracyjnych, warto tworzyć coś własnego ? Założyć działalność gospodarczą czy jakąkolwiek formę spółki to dwa-trzy tygodnie i jest ok. Ale co dalej, czy koszty prowadzenia działalności + realia polskiego rynku.. Ma to sens ?
Jesli bedziesz mial klientow, to czemu mialoby nie miec? :)
edit: Loon czemu?
Zanim zdobędzie się klientów= płynność finansową, czasem trzeba poczekać chwilę a koszty prowadzenia są wysokie- niezależnie czy są zarobki czy ich nie ma.
Na poczatku nie sa, az tak wysokie. Przez rok trzeba ogarnac firme. Paru znajomych zalozylo firmy i otrzymalo dotacje. Na poczatku bylo ciezko, ale teraz juz cos tam ciulaja sobie, a jeden radzi sobie calkiem niezle. Jesli ma sie pomysl to warto sprobowac.
wysokie koszty prowadzenia? przecież jak nie ma przychodu to koszty ograniczają się tylko do płacenia ZUSu, który w okresie "początkowym" dla nowych przedsiębiorców to raptem nieco ponad 500zł...
Malaga--> Mam za sobą już działalność gospodarczą więc ZUS referencyjny już mnie teraz nie będzie dotyczył i od pierwszego miesiąca będę płacił (aż!) 1200zł..
ale mówimy tu o nowym przedsiębiorcy, bo do tej grupy zalicza się właśnie autor wątku, wszak gdyby było inaczej to by się nie pytał o niuanse prowadzenia własnej działalności gospodarczej.
Moim zdaniem oczywiście że ma.
poza tym najlepiej ruszać z dofinansowaniem. Dostałem dwa, więc wiem co mówię :)
Też myślałem o dotacjach ale sporo się naczytałem i słyszałem od znajomych że pisanie wniosków jest ciężkie i nie zawsze są przyznawane.. Trudno było o nie zawalczyć ? Twój pomysł startu był innowacyjny w jakikolwiek sposób, czy po prostu dobry wniosek i plan ?
Nie jest tak ciężko, ale trzeba się przyłożyć. Pomagałem pisać paru osobom taki wniosek i dostali dofinansowania. Z tego co wiem, większość oddawanych jest pisana na kolanie po linii najmniejszego oporu. Jak będziesz miał dobrą argumentację, dobry pomysł i rzetelnie rozpisane możliwości do dofinansowanie dostaniesz bez problemu.
Mamy w Polsce zdecydowanie za duża "propagandę" w ostatnich latach przechodzenia na swoje, a już w ogóle najlepiej start-up. Otóż startupy to jest półmafia bardzo często, gdzie się dorabia vc, a nie startupowiec. A przy tym bańka, daje sie duzo pieniedzy mlodym ludziom, ktorzy do tej pory mieli 2000 zlotych na miesiac i im odbija, nagle potrafią rozrzucić 100 000 na smyczki i kubeczki.
Wlasna firma nie jest taka fajna i latwa jak sie mowi, ja mam 2, mnie osobiscie nerwowo wykanczaja te wszystkie kwestie ksiegowo-zusowo-krs-owe. Robie to tylko dlatego, ze gleboko wierze, ze jedna z tych firm pewnego dnia bedzie miala naprawde ogromny potencjal i traktuje to jako inwestycje. Codziennie rano stresuje sie nie tylko tym jak obsluzyc klientow, ale czy w ogole beda, nerwowo patrze na to co robi konkurencja, uzeram sie z milionem spraw i ciagle, ciagle musze o czyms pamietac. Dodam jeszcze, ze w 2016 roku nie pracowałem w sumie może 5 dni, dwa dni swiat na blagalna prosbe rodziny i 3 dni w ramach jakiegos bezlitosnego kaca, bo nawet jak gdzies wyjade to i tak pracuje. A i nie wiem co zrobi PiS, jak sie bedzie rozwijal rynek, moze sie za rok czy dwa okaze, ze wszystko do piachu.
Oczywiscie ma to swoje zalety, ja na przyklad jestem nocnym markiem i czasem klade sie spac nawet po 5, wiec potem spie sobie do 11.00. Zle tez bym sie czul, gdybym mial kogos nad soba przez dluzszy czas, pewnie bylbym stlamszony, ale z drugiej strony zazdroszcze kolegom, ktorzy maja juz w zasadzie pewna droge kariery do emerytury, przychodza, klepia swoja robote, wychodza o 17.00 i wylaczaja telefon, o nic sie nie martwia, a przelew wpada.
Kazde rozwiazanie ma swoje wady i zalety, ale trzeba pamietac o tym, ze wlasny biznes to jest fajny w ustach debili od startupow, ktorzy bankrutuja zreszta 3 razy rocznie, to jest patologia, natomiast to przede wszystkim masa nerwów, obowiązków, dużo ryzyka, czasami dokładanie do interesu z własnej kieszeni.
A potem jeszcze przychodzi chyba najwieksza kreatura na scenie politycznej (a wiecie jak nie znoszę PiS-u), Adrian Zandberg i wyzywa cię od wyzyskiwaczy złodziei ;)
Zacznę od tego, że podziwiam ludzi, którzy potrafią mieć ambicję i walczą o to, żeby zbudować swój biznes.
W kontekście pewności drogi kariery do emerytury, klepania roboty i wychodzenia o 17, chciałbym tylko zauważyć, że większość takich ludzi do niczego tak naprawdę w życiu zawodowo nie dojdzie. Nie krytykuję takiej postawy, bo ludzie mają różne priorytety. Jednak sam znam paru takich, co wiecznie narzekają, że za mało zarabiają, że nie awansują, itd., a właśnie wykazują taką postawę. Niestety nawet pracując dla kogoś, jeśli ktoś jest ambitny, musi poświęcać czas po godzinach. Nie mówię tu nawet o siedzeniu w pracy po 12-14h na dobę, ale choćby rozwijaniu się. Sporo ludzi nawet o to nie dba, a potem jest narzekanie, że po 10 latach w tej samej firmie zarabiają mniej niż ktoś kto pracuje np. 5 (ale zna języki, zdobywa uprawnienia i certyfikaty zawodowe, podnosi swoje kwalifikacje, co widocznie przekłada się na wyniki).
Na tak postawione pytanie może być 1000 odpowiedzi. W zależności od tego, co to ma być za biznes, możesz uzyskać różne porady. Od głupich, przez mądre, do trafnych i zupełnie chybionych. Powodzenie w biznesie zależy do tak wielu zmiennych, że nie sposób jednoznacznie się do tego ustosunkować. Jeśli brakuje Ci wkładu własnego, jeśli nie masz możliwości pożyczenia środków na start (a projekt tego wymaga), to nici z biznesu. Musisz w takim razie rozejrzeć się za czymś, co takiego wkładu wymagać nie będzie.
Ale to wszystko to tylko 'gdybologia'. Obecne realia ekonomiczno - administracyjne na pewno Ci w tym nie pomogą, ani nie przeszkodzą. Wszystko zależy od Twojej determinacji, chęci do pracy i osiągnięcia celu - i nie ukrywając - szczęścia.
Jest tylko jedna, w miarę pewna, droga do sukcesu - musisz mieć znajomości w układzie obecnie sprawującym władzę, albo znajomości w dobrze prosperujących spółkach, które będą dawały Ci zlecenia. Inaczej sam będziesz musiał wykuć swoją drogę do osiągnięcia szczęścia i zdać się na nieubłagane prawa rynku.
"W 99% pomysłów niestety kończyło się na opracowaniu pomysłu (czasem trafionego jak się okazało później, za sprawą innej osoby która wpadła na podobny pomysł x czasu później)"
uwielbiam takie podejście... :) powodzenie biznesu w dużej mierze zależy od osoby, która ten biznes prowadzi. Tak więc przypisywanie sukcesu samemu pomysłowi jest mocno na wyrost. Przypomina mi to trochę sytuację z dzieciakami, którzy chcieli za gruby hajs sprzedawać swoje "pomysły" na gry, bo uważały że są tak genialne i odniosą sukces na starcie :)
"Coś własnego" nie warto. "Coś konkretnego", popartego wiedzą, doświadczeniem, dobrym pomysłem, atutami względem konkurencji, własną gotówką - warto. Chociaż gdybyś miał szansę na bezzwrotną dotacje bez powyższych atutów też warto, bo jest to bezbolesna możliwość zdobycia doświadczenia, nawet przy fiasku przedsięwzięcia.
W Polsce? hahahaha Jeśli lubisz robić na darmozjadów i być dojony na każdym kroku. To tak, warto.
Ryszawy - zawsze mnie śmieszyło bycie "biznesmenem" i dorabianie na wykładach. Wiem ktoś napisze prestiż. Kupa śmiechu.
tomekfu - jak masz pomysł na biznes to za bardzo nie wiem na co czekasz.
mohenjodaro - na początku zawsze człowiek traktuje własną firmę jak własne dziecko i to jest największy błąd nawet na starcie nie powinno się tracić na pracę więcej niż 8 godzin, a jak wychodzi że trzeba to znaczy że lepszy wyjściem jest etat u kogoś a firma własna miała zły profil działalności.
na początku zawsze człowiek traktuje własną firmę jak własne dziecko i to jest największy błąd nawet na starcie nie powinno się tracić na pracę więcej niż 8 godzin, a jak wychodzi że trzeba to znaczy że lepszy wyjściem jest etat u kogoś a firma własna miała zły profil działalności.
z takiego założenia wychodzi mój znajomy i idzie mu to wszystko jak krew z nosa haha :)
co prawda u niego "nie więcej niż 8 godzin" to bardziej na zasadzie "posiedzę sobie z ludźmi, którzy za mnie będą te 8h robić, ja sobie polajkuję posty na fejsie, bo i tak nie bardzo wiem co w tej firmie powinienem robić, mam od tego ludzi"
nawet na starcie nie powinno się tracić na pracę więcej niż 8 godzin, a jak wychodzi że trzeba to znaczy że lepszy wyjściem jest etat u kogoś a firma własna miała zły profil działalności.
Czy to jest opinia poparta jakimkolwiek doświadczeniem czy tak Ci się wydaje?
Fett - w skrócie mogę napisać tylko tak: kiedy zaczynałem 13 lat temu jedynym kapitałem jaki posiadałem była moja wiedza inżynierska, dzisiaj w firmie jestem nie częściej niż raz na tydzień i tylko dlatego że nadal wydaje mi się że pewne decyzje muszę podejmować sam. Raczej nikt z mojej rodziny o ile nie będzie chciał (w znaczeniu) dzieci, wnuki, prawnuki nie będzie musiał pracować czy martwić się o środki do życia. Firma oczywiście działa w PL, aczkolwiek prowadzimy usługi także na terenie EU. Z mojego pkt widzenie założenie firmy było najlepszą decyzją biznesową jaką podjąłem w całym swoim życiu.
I wtedy obudziłeś się a to był sen.
Oczywiście że warto, choć zależy to od skali przedsięwzięcia, i od tego co to będzie za biznes, i jak tu napisałeś, konkretnego zaplecza finansowego, bez tego to raczej d..a blada, a do tego dochodzi konkurencja i układ (zbyt) bez tego też lipa, no i Polskie państwo, które ma na celu cię tylko oszwabić
Najlepiej narobić bachorów za pińcet plus, zarejestrować się jaki bezrobotny i pasożytować na socjalu.
Działalność gospodarcza ma swoje plusy i minusy. Żeby nie powtarzać po innych, głównie z mohenjodaro z którym się w większości zgadzam, dorzucę od siebie dwa grosze.
Bez dużego nakładu finansowego na start baaardzo ciężko rozkręcić działalność gospodarczą. Śmieszą mnie takie teksty, że ktoś stworzył imperium od zera. Jasne... W większości przypadków samo dofinansowanie z UP też nie wystarcza. Koszty rosną lawinowo.
Jeżeli masz zamiar starać się o dofinansowanie z UP to podejdź do tego uczciwie i starannie. Mam np. kumpla, ktory miał dobry pomysł na biznes. Rozpisał cały projekt i dał mi do sprawdzenia. Wszystko spoko, ale duży procent całego dofinansowania pochłaniał samochód. Pytam się go - stary po co Ci taki drogi samochód. Kup, że na początek seicento, przecież w zupełności Ci to wystarczy.
- ale mam ziomka, który mi wystawi zawyżoną fakturę i 2000 zl zostanie mi w kieszeni
- ee... ale nie wolisz tych dwóch tysięcy przeznaczyć na rozwój firmy?
Dofinansowania nie dostał, ale z takim nastawieniem i tak by daleko nie zaszedł
Jest taka zasada, która - z tego co zauważyłem - sprawdza się w większości przypadków. Musisz mieć odłożony hajs na dwa lata, bo przez ten okres firma dochodu przynosić nie będzie. Chyba, że naprawdę masz genialny pomysł i zerową konkurencje w okolicy.
Nie zgadzam się z A.l.e.Xem. O ile nie masz dużego zaplecza finansowego i chcesz żeby firma przynosiła zysk musisz zapierdalać od rana do nocy. Konkurencja nie śpi, a jest to konkurencja która już ma ugruntowaną pozycję na rynku i na każdy Twój ruch szybko będzie odpowiadać. Jeżeli nie masz zamiaru od razu zatrudniać pracowników (a pewnie nie masz, bo skoro pytałeś o dofinansowanie to pewnie bedzie do jednoosobowa działalnośc) to poza samym wykonywaniem pracy będziesz musiał zająć się papierologią, podatkami, nauką, szkoleniami, kontaktem z klientem, marketingiem, zamówieniami itd. Nie wiem jaki profil miałaby mieć Twoja firma, ale roboty jest zawsze więcej niż się wydaje. Jakbyś tak miał robić 8 godzin dziennie to na samą prace zostanie Ci 5. Dziękuje bardzo, kariery tak nie zrobisz
Dużo stresu. Klientów albo nie ma, albo są, albo są roszczeniowi. Dostawcy i podwykonawcy zawalą Ci robotę, trafisz na upierdliwca i tracisz nie tylko pieniądze ale i czas i nerwy. A upierdliwców jest coraz więcej
Od razu, na samym początku zaplanuj działania firmy na następne 5-6 lat. Kilka wariantów kilka scenariuszy i dąż do tego żeby firma stale się rozwijała. Jak na samym początku popełnisz błędy to później ciężko będzie je wyplewić.
W tym roku od połowy kwietnia do początku listopada miałem dwa wolne weekendy. Pracuje od poniedziałku do soboty. Od rana do wieczora. Ludzie potrafią dzwonić w niedzielę o 22:00
Przygotuj się na najgorsze. KAŻDY będzie wiedział lepiej i każdy będzie Ci doradzał co powinieneś robić. Najwięcej do powiedzenia mają Ci co nigdy nic nie zrobili. To jest ku**a najgorsze. Prosisz o pomoc, dostajesz dobrą radę. Ta nic nie kosztuje, a potrafi tylko wkurwić. Każdy się będzie wymądrzał, każdy Ci będzie odradzał. KAŻDY
A przechodząc do meritum. Ja polecam. Na początku jest trudno, ale jeśli masz dobry pomysł i chęci do pracy to później może to przynieść niezły zysk. Ale to co pisałem an samym początku. Bez zaplecza finansowego jest bardzo ciężko.
No i tak jak pisał A.l.e.X. Nie traktuj firmy jak własne dziecko. Ona ma przynosić zysk. Fajnie jest coś robić z pasji i miłości, ale rachunków pasja Ci nie opłaci. Od samego początku planuj wszystko tak, żeby firma zarabiała na siebie, mając na uwadze koszta, podatki, eksploatacje i rozwój.
Oblicz ile wszystko Cię będzie kosztowało, dolicz 20% nieplanowanych kosztów plus stałą kwotę jaką chciałbyś miesięcznie zarabiać i będziesz miał podgląd na to jaka cenę musisz ustalić za swoje usługi/produkty. Wtedy się zastanów czy Ty byś tyle zapłacił i czy w ogóle byłbyś zainteresowany ;)
Aaa jeszcze dwie rzeczy:
Założyć działalność gospodarczą czy jakąkolwiek formę spółki to dwa-trzy tygodnie i jest ok.
1. założyć działalność gospodarczą to jedna wizyta w urzędzie, jedna wizyta w banku i jedna wizyta w ZUSie
2. SPÓŁKI ZJADŁY JASKÓŁKI i to sobie masz napisać na czole :)
Fett jak dotąd przedstawił chyba najbardziej wyczerpującą i jednocześnie, w mojej opinii, najrozsądniejszą odpowiedź.
Dodam parę krótkich komentarzy ode mnie, jako osoby nie mającej swojej działalności, ale która chwilę tym tematem się interesowała i miała okazję się trochę "przeszkolić" z zakresu przedsiębiorczości od strony teoretycznej.
Pomysł tak naprawdę nie jest najważniejszy - najważniejsza jest jego realizacja i wszystko z tym związane, a także trafienie z pomysłem w odpowiednim momencie na rynek. Jest to szczególnie widoczne na rynku nowych technologii i IT, google nie był pierwszą wyszukiwarką, facebook nie był pierwszym portalem społecznościowym, a apple nie było pierwszą firmą produkującą komputery. Te firmy odniosły jednak sukces i dominują na świecie. Bycie pierwszym daje najwyżej tzw. first mover advantage (nie znam polskiego określenia). Jeśli produkt lub model biznesowy jest naprawdę dobry, a nie wymaga jakiś naprawdę szczególnych kwalifikacji bądź inwestycji, w ciągu paru miesięcy znajdzie naśladowców.
O biurokracji nie będę mówił, bo niestety w Polsce jest to mordęga w każdej dziedzinie. Niestety mając swój biznes, trzeba się liczyć z tym, że będzie ona pożerała sporo czasu. Chyba, że znajdzie się odpowiednich partnerów z którymi można podzielić się obowiązkami, co też łatwe nie jest.
W wielu firmach, które obecnie są liderami na swoich rynkach, często od początku była obecna osoba z wizją oraz ktoś kto tę wizję wdrażał. Im firma większa, tym większe znaczenie będzie odgrywało sprawne zarządzanie i przywództwo niż kompetencje techniczno-merytorycznej samego szefa. Tu pojawia się też problem dobru odpowiedniego zespołu, sposobu zarządzania nim, a także wizji na rozwój firmy w perspektywie wieloletniej. Jeśli ktoś chce (tu strzelam przykładem z powietrza) naprawiać komputery to może zacząć jako obwoźna złota rączka dojeżdżająca do klienta, ale trzeba mieć plan czy chce się za 20 lat robić to samo, czy np. być właścicielem sieci serwisów komputerowych. Oczywiście nie można przegiąć, bo nie zawsze jest to możliwe.
Tu dochodzimy do kolejnej kwestii związanej z pomysłami. Jaki na dany produkt bądź usługę jest popyt obecnie, jaki duży jest docelowy rynek i czy przypadkiem nie jest on już teraz zbyt nasycony.
W kwestii pomysłów polecam obejrzeć parę odcinków Dragon's Den (szczególnie kanadyjska wersja jest ciekawa), co ludzie wymyślają i jak te pomysły są oceniane przez innych ludzi, którzy zjedli zęby w branży. Niektóre od razu są oceniane jako głupie, a niektóre pozornie ciekawe, w oczach specjalistów są widziane jako zbyt ryzykowne, gdy np. działalność firmy opiera się na pojedynczym produkcie i bazuje na chwilowej modzie.
Co do finansowania, na początku dla małych firm dofinansowania które są dostępne ze strony państwa i UE to chyba najlepsze wyjście. Kredytów lepiej nie brać, przynajmniej na sam start, bo to nie Stany i jak biznes się nie uda, można zostać z długami do końca życia. Mając mocną wiarę we własny biznes, można pokusić się o zainwestowanie własnych oszczędności. Gdy biznes się rozwinie, wyjdzie z fazy pomysłu i zacznie generować jakieś obroty, można poszukać jakiegoś inwestora, pod warunkiem, że nie ma się oporów przed "dzieleniem się" firmą z kimś innym.
Z tego co się orientuje obecnie nie ma wsparcia UE dla nowopowstajacych firm. Ale można szukać.
Od kredytów radziłbym trzymać się z dala. Te dla nowo powstających firm mają horrendalne warunki. Sam na początku działalności zastanawialem się nad taką opcją, ale po ofercie jaką przedstawił mi bank o nazwie nieistniejącej już firmy świadczącej usługi telekomunikacyjne ;) zrezygnowałem. Całkowita spłata kredytu wynosiła dwukrotność tego co miałbym wziąć, a nie daj Boże podwinęłaby mi się noga albo doszedłbym do wniosku, że akurat ta firma to niewypał...
...w ogóle to uczono mnie, że dopiero trzeci biznes przynosi zysk. Ale z tym to różnie.
No i jeszcze pasowałoby się odnieść do tego co frer napisał.
W wielu firmach, które obecnie są liderami na swoich rynkach, często od początku była obecna osoba z wizją oraz ktoś kto tę wizję wdrażał
No i tu jest właśnie problem, bo trzeba mieć na starcie hajs na zatrudnienie pracownika. Żeby mieć pracownika, który ogarnia temat to już trzeba miesięcznie wyłożyć sporo kas, bo po ilu taki pracownik rzeczywiście zacznie zarabiać na siebie i na firme? Po pół roku? Taka osoba to zajebista pomoc i bardzo dobra inwestycja, ale niestety żeby zarobić trzeba najpierw wydać ;)
W innym wypadku jesteś skazany na jednoosobową działalność gospodarczą i do wszystkiego będziesz musiał dochodzić samemu. Więc zapomnij o 8-godzinnym dniu pracy. No i wtedy musisz mieć idealnie sprecyzowany plan rozwoju na dalsze lata, bo inaczej po dwóch latach wskoczysz na wysoki ZUS i się okaże, że nie masz kasy na dalszy rozwój albo wręcz okaże się, że kasy starcza Ci ledwo na wyżycie... A pytanie czy warto zapier*** wsiątek piątek i niedziela po cały dzień, żeby ledwo starczało na rachunki.
Piszę do z własnego doświadczenia. Sam zaczynałem od zera pakując w firmę wszystkie oszczędności jakie miałem. Na początku było mega ciężko, teraz po 6 latach źle nie jest, ale poważnie zaczynam się czy tego nie popier... Trochę boli, bo wpakowałem w to mnóstwo czasu, kasy i serca, ale wiem, że ciężko w chwili obecnej będzie mi rozwinąć się dalej a nie mam gotówki ani siły na to żeby inwestować w to dalej. A skoro nie mogę się dalej rozwijać to musze sobie zadać pytanie czy jest sens.
Absolutnie nie próbuje Cię zniechęcić. Wciąż uważam, że własny biznes to jedna z najlepszych ścieżek zawodowych. Ale żeby się za to brać trzeba mieć solidną wiedze i fundamenty. A w Polsce niestety tak system szkolnictwa działa, że 10 razy powiedzą Ci jak napisać CV i list motywacyjny a nikt Ci nie wytłumaczy jak działa system podatkowy i jak rozliczać PITy ;)
Nie wiem czy Wy aby nie przesadzacie z tą biurokracją.
Tzn oczywiście ona istnieje i zależy od branży.
W mojej na przykład praktycznie się tym nie przejmuję, jedyne wsparcie to księgowa, ale to nie jest ani jakiś ogromny koszt, ani jakaś straszna filozofia.
Moim zdaniem, bez rozeznania się w konkretnych warunkach to niewiele można przewidzieć. Trzeba to zrobić, spróbować. Bez tego zostaje tylko gdybanie.
Fett
Nie jestem na bieżąco, więc bardzo możliwe, że z UE nie ma w tej chwili żadnego wsparcia na rozwój przedsiębiorczości. Pewnie wszystko się pokończyło w poprzednim budżecie "kapitału ludzkiego", bo na wszelkiego rodzaju szkolenia też nie ma dofinansowań.
No i tu jest właśnie problem, bo trzeba mieć na starcie hajs na zatrudnienie pracownika. Żeby mieć pracownika, który ogarnia temat to już trzeba miesięcznie wyłożyć sporo kas, bo po ilu taki pracownik rzeczywiście zacznie zarabiać na siebie i na firme? Po pół roku? Taka osoba to zajebista pomoc i bardzo dobra inwestycja, ale niestety żeby zarobić trzeba najpierw wydać ;)
Trochę w inny ton chciałem uderzyć z tym fragmentem który zacytowałeś. Problem tkwi właśnie w tym, że mając super pomysł, ale nie umiejąc go wdrożyć (tu się kłania całe spektrum biurokracji i aspektów techniczno-merytorycznych), z biznesu będą nici.
Najlepszą opcją, jednak dość rzadką, jest założenie i wspólne prowadzenie firmy z kimś kto posiada umiejętności "uzupełniające" te które posiada sam "pomysłodawca". Jeśli się kogoś zatrudni na etat jako najzwyklejszego wyrobnika to:
- trzeba mu zapłacić porównywalnie z zarobkami w każdej innej firmie,
- jest duże ryzyko, że będzie odwalał tylko niezbędne minimum (8h i fajrant),
- a w przypadku jeśli działalność firmy opiera się na jakimś specyficznym know-how, duże ryzyko, że po paru latach zamiast samo-kręcącego się biznesu za sprawą swoich ludzi, będzie miało się z nich konkurencje na rynku, gdy dojdą do wniosku, że sami też mogą założyć swoje firmy i podkraść klientów.
Samodzielnie jednak można dojść tylko do pewnego pułapu. Mam kolegę, który ma swoją firmę świadczącą usługi głównie na rzecz branży budowlanej. Osobiście go podziwiam, choć pracuje dużo i za pieniądze wcale nie większe niż miałby na etacie, przynajmniej póki co. Problemem jest to, że działa na rynku który jest już bardzo nasycony. Jak z nim rozmawiałem jakiś czas temu to opowiadał, że nawet nie jest problemem to, że nie ma roboty, bo zleceń ma sporo. Większym problemem dla niego jest przerobienie tego co już wziął. Jakichś ludzi co prawda zatrudnia, ale sam musi też sporo jeździć w teren, a jednocześnie obrabiać trochę papierów w biurze (formalnych i technicznych). Z tego co wiem, konkurencja rynkowa wpływa niekorzystnie na zyski ze zleceń. Niestety, w pewnym momencie zwiększanie zysków firmy tylko przez nabijanie dodatkowych nadgodzin mija się już z celem.
Konkurencja nie śpi a zus zapłacić trzeba nawet jak się nie ma dochodu bo cię konkurencja zjadła - to wszystko zależy od rodzaju biznesu. W rodzinie mojej już próbowali - wychodzili na zero lub nawet czasem na minus bo nie było zlecenia w miesiącu i po pół roku musieli zamykać działalność. Moim zdaniem się nie opłaca. Szkoda nerwów
To chyba zalezy co to za pomysl :) Kolo mnie jakis czas temu pan otworzyl sklepik z warzywami i czasami mozna bylo dorwac naprawde dobre pomidory czy soki - ale przewaznie sokow nie bylo, polowa warzyw szalu nie robila, a do tego wszystko kosztowalo grosze. No gosc nie mogl na tym zarobic. W koncu i ja przestalem tam zagladac jak nigdy nie bylo tego co chce. Trzeba miec tez to tzw know-how. Wystarczy nazwac sklepik Fit Sklepikiem, na facebooku wrzucic co jakis czas ladne zdjecie czegos zdrowego i od razu inaczej to dziala.
Ja w poprzedniejpoprzedniej pracy pracowalem z kilkoma osobami, z kumplem bardzo sie zaprzyjazlismy i po kilku latach jak firma zostala zamknieta postanowlismy zalozyc swoja. Ostatecznie zabieralismy sie do tego ale, ze troche mielismy jeszcze watpliwosci kazdy jeszcze na chwile poszedl w swoja strone. Ja sie w tym czasie sporo nauczylem, on odnowil sporo kontaktow i wrocilismy do tematu.
Po roku ostatecznie ja zalozylismy i poltora roku dajemy rade. Sa lepsze i gorsze okresy ale ostatecznie wychodzi dosc fajna pensja, a srednio pracuje grubo ponizej 8 godzin dziennie. Wiadomo sa dni, ze wychodzi 12 godzin, ale to tylko ode mnie zalezy, bo moge sobie to spokojnie (prawie) zawsze rozlozyc na kilka dni. Stres czasami jest, szczegolnie jak jest dosc upierdliwy klient, ale to chyba nieodlaczne, a tez zalezy od czlowieka.
I tak jak powiedzial ktos wyzej u nas jest idealnie, bo obaj sie uzupelniamy - zupelnie inne charaktery i umiejetnosci - pomoga to i w pracy w i w kontaktach z ludzmi. Jezeli damy rade to juz nigdy nie chcialbym wracac do pracy u kogos, a caly czas w glowie mamy kolejne pomysly.
Wchodzenie w spółki to IMO zły pomysł.
Dwa razy się na tym przejechałem, za każdym razem wspólnikiem byli to koledzy których znam ponad 15 lat :)
Nigdy więcej - jak juz startować to samemu.
Racja, często pojawia się pieprzenie w stylu "ja więcej włożyłem/zrobiłem". Albo wyręczanie we wszystkim nierobów by ratować swoją dupę.
Najlepiej samemu, przynajmniej ma się pewność że wszystko zależy od nas, a nie od tego że komuś chce się tak samo jak nam.
To zależy od umowy i ludzi. Nie każdy jest wart zaufanie. Pazerność nie zna granic. Dlatego jako właściciel firmy potrzebujesz umowy, by zabezpieczyć Twojego interesu, jak kogo zatrudniasz.
Sa rozni ludzie. Raczej jestem z tego typu ludzi, ktorzy maja dobre wyczucie i przez cale zycie nikt ze znajomych mnie (jeszcze) nie oszukal, ani wystawil :) A gdyby kazdy z nas probowal sam to na pewno by sie to nie udalo.
To zalezy tylko i wylacznie od Twoich cech osobowych.Czy masz taka żyłłke do prowadzenia biznesu , czy jestes twardy i czy masz odpornosc na niepowodzenia.
Ofc wiem 90% czytajacych odpowie :Tak , ja mam.
ale cala sztuka dowiedziec sie tego na pewno , niestety nasze wyobrazenia o swoich mozliwosciach sa nie adekwantne do rzeczywistości.
Spróbuj , zawsze warto , tylko nie szalej i zacznij ostroznie.nie bierz kredytów , w razie klopotow niewiele stracisz.
Powodzenia.
Ciężki kraj na biznes. Chyba że ma się jakies możliwości albo ja prawdę dobry pomysł i samozaparcie.
Początki to hardcore, a najgorsze są usługi, jeśli masz je wykonywać bezpośrednio. Tam jest właśnie najwięcej tego, o czym wspomniano wyżej - KAŻDY wie lepiej i zawraca ci głowę o dziwnych godzinach. Ja po paru latach żarcia się z klientami byłem już chętny przejść na pracę etatową. Generalnie osobiście wychodzę z założenia, że poświęcenie czasu ma się przełożyć w późniejszym okresie na jego zwrot, czyli sytuację jaką ma A.l.e.X. A do tego potrzebny jest rozwój zwiększający budżet na tyle, by przekazywać pracę w czyjeś, opłacone ręce. Które czasem zarobią więcej niż jakbyś sam wszystko robił. Inaczej szkoda zdrowia, którego nikt ci nie zwróci. No, chyba że jesteś typem, który kolekcjonuje pieniądze by z nich nie mieć czasu skorzystać, nie przejmuje się faktem, że jego dzieci nie pamiętają jego twarzy i wykonuje pracę dla samej pracy bo to jego główna radość. Ale to chyba pracoholizm się nazywa :) Ogólnie z pewnością warto jeśli są możliwości finansowe. Byle dążyć do rozwoju, być gotowym na naprawdę ostry zapiernicz na początku, być odpornym na ewentualne niepowodzenia i wiedzieć kiedy skończyć jeśli trzeba. I wtedy zająć się czymś innym. Bez wielkiego żalu.
czasami własny biznes to szansa na zrealizowanie własnych marzeń. Nie każdy dobrze czuje się pracując dla kogoś innego na etacie
Korzystając z odkopu przez juniora (złota łopata award)
ciekawi mnie
co autor porabia po prawie 2 latach od założenia tego tematu?
Założył działalność?
Kupił głośnik?
Dostał odszkodowanie???
Wyemigrował?
i najważniejsze
GDZIE BYŁ NA WAKACJACH?
jeżeli ktoś nie ma pomysłu ani kwalifikacji, a tylko myśli, "czy nie warto by przejść na swoje", to niechybny znak, że nie powinien przechodzić na swoje.
co innego, jeżeli ktoś para się stolarką/ma doświadczenie w obróbce metali/czy po prostu potrafi robić coś, co jest potrzebne innym ludziom (mówiąc krótko, wytwarzać dobra wysokiej jakości) - wtedy ma to sens (choć taki znajdzie pracę bez problemu).
niestety w wielu przypadkach ludzie chcą iść na swoje właśnie przez brak pomysłu na życie (o braku sensownych kwalifikacji nie wspomnę).
znowu odkopane
trzeba tez rozroznic prowadzenie firmy od prowadzenia dzialalnosci
ja mam z zona spolke, ale my tak naprawde nie prowadzimy firmy, jestesmy po prostu kontraktorami pracujacymi tak ze wzgledu na podatki
kombinujemy zeby rozrkecic firme i zatrudnic pracownikow, ale to nam jeszcze pewno zajmie sporo czasu
no i teraz jest latwiej, pracujemy po 8h a kasy mamy duzo, nie wiem czy jestesmy gotowi na wiekszy stres i wieksza ilosc pracy przy firmie
Biznes jak już to za swoje , po latach interes przynosi straty,zamknąć biznes i iść do roboty , broń Boże kredyty na ratowanie biznesu , bank da dużo no bo na wyciągu są obroty , ale potem można niezłe się przejechać
Pisze to z rodzinnego doświadczenia
Biznes jak nie szedł tak nie szedł , kredyty zostały , auta posprzedawane lub komornik zabrał taki przypadek w rodzinnie
totalnie warto, jeśli dobrze wybierzesz co robisz.
ja prowadzę/tworzę stronki informacyjne(np takie które pomagają ci obliczyć sprawy związane z kredytem i potem zbieramy Twoje dane i sprzedajemy lead za $20-40) plus produkujemy ebooki/appki rozwiązujące różne problemy i to jest super biznes. Po części pasywny. po kilku latach pracuję 6h dziennie bez stresu, z domu. targetujemy tylko stany naszymi produktami. ważna jest tylko dywersyfikacja żeby się nie udupić nagle. Ja pracuję w niszach zdrowie/fitness, finanse i SEO/hosting.
to jest firma bo outsourcujemy różne rzeczy np. tworzenie treści, grafik, marketing.
Masz lekko, ponieważ masz odpowiednie wiedzy i wykształcenie, a nie każdy to ma. Zapracowałeś na to i zasłużyłeś. :)
Programowanie to bardzo pożądane i opłacalne wiedzy. Zawsze brakuje takich ludzi.
Polecam się zapoznać z artyku [link]
Jeśli chcesz coś osiągnąć w życiu to nawet musisz. Pracując etatowo jesteś niewolnikiem uzależnionym od swojego przełożonego, który zaoferuje ci taką wypłatę, że będziesz żył od 10 do 10.
Ale to zależy od pomysłu i potrzeb ludzi, wiedzy i wykształcenie, oraz obecność konkurencji. No, pieniędzy do założenie firmy też. Jak nie masz odpowiednie wykształcenie i dobry pomysł, a masz silne konkurencji, to zapomnij. Nie każdy może założyć własny biznes, kiedy tylko zechce. Łatwo Ci pisać.
Zwracam uwagę, że to wątek sprzed 4 lat, mohen zdążył już zamknąć obie firmy i skończyć medycynę (jest proktologiem).
04.01.2017 20:34 mohenjodaro [78] Clive Bixby
Uważam, że nie warto
Niestety Loon miał rację. Musiał zamknąć firmy i stał się lekarzem :)
Zapomniałem o tym wątku, ale miło mi donieść, że firmy się faktycznie fajnie rozwinęły. To ciągły proces, jeszcze daleko do spełnienia marzeń i bycia rentierem, ale jest dużo lepiej, niż w 2017.
Ty przypadkiem na początku roku nie straciłeś prawa do wykonywania zawodu za wystawianie lewych recept?
Czy warto założyć i prowadzić własny biznes? To zależy od Twojego pomysłu, posiadane pieniędzy oraz odpowiednie wykształcenie. Nie zapominaj o konkurencji. No, musisz zrezygnować z dużo rzeczy takich jak granie komputerowe, czytanie mangi i takie tam, bo właścicieli firmy nie mają czasu na to, jeśli chcą coś osiągnąć. Dużo widuję takich "właściciele" firmy, co mają mało czasu nawet dla rodziny. Nie ma lekko. Czy jesteś gotowy na wiele poświęceń i wyrzeczeń?
Początek jest zawsze najtrudniejszy. Ale w zależności od Twojego pomysłu, umiejętności i obecności konkurencji, to może za parę lat już będzie łatwiejszy i lekko, albo odwrotnie.
Nie wiem, jak wygląda Twój pomysł, ale rzeczywistość może Cię uderzy za mocno i szybko się poddajesz. Uzdolnione właścicieli firmy mają dużo ambicji i wiedzą, co robią i nie zadają takich pytań na forum GryOnline jak Twoje. Mają odpowiednie wiedzy (aktualne) i wykształcenie na studiach i to od odpowiednie ludzi. No, muszą być na bieżąco, co się dzieje na świecie i muszą wiedzieć, co potrzebują aktualne ludzi w tej chwili i w najbliższym przyszłość.
Słuchaj dobre rady
Co prawda wątek ma już dużo czasu i pewnie temat jest nieaktualny, ale z perspektywy czasu dopisałbym jeszcze jeden ważny punkt. Przed założeniem działalności gospodarczej warto zadać sobie pytanie, czy będziesz miał zajęcie żeby pracować nad działalnością 5 dni w tygodniu chociażby po te 6 godzin dziennie. Uwzględnij sam czas na obsługiwanie zleceń, poszukiwanie nowych klientów, marketing, faktury, księgowośc, podróże służbowe. Wypisz sobie liczbę tasków do zrobienia, wyestymuj ile Ci to zajmie i rozpisz na kolejne dni. Jak się okaże, że roboty masz na 2,5 dnia w tygodniu to zanim założysz firmę zastanów się co mółbyś jeszcze zrobić żeby nie marnować tego czasu. Bo jak chcesz założyć działalność, żeby w spokoju siedzieć i oglądać filmy bo nie ma nic do roboty to szkoda czasu i pieniędzy. Po dwóch latach wskoczysz na wysoki ZUS, dotłuką Cię podatki i firma się zawinie.
A w kwestii dodatkowego komentarza. Pisze to na podstawie swoich doświadczeń. Ja swoją działalnosc zamknąłem w pizdu po kilku latach. Ilość przeznaczonego na nią czasu nie był współmierny z ilością hajsu jaki generowała. Z perspektywy kilku lat dużo rzeczy zrobiłbym teraz inaczej. Moze w przyszłości :)
Warto. Wszędzie, ale nie w Polsce. Bo po 10ciu latach obudzisz się w tym samym miejscu w innym stanie.
Jak patrze i slucham po znajomych jak prowadza swoje firmy, to za zadne skarby bym sie nie szarpnal na wlasny interes.
Sa w pracy 24/7 - 365
Caly czas problemy, a to z dostawcami, a to ktos nie zaplacil, a to cos US, a to pracowinik, a to inna firma ich "wydymala"
Stres, nieprzespane noce, ciagle zmartwienia, caly czas w biegu.
szanuje za podjecie ryzyka i chec walki, ale to totalnie nie dla mnie
Czlowiek tak sobie siedzi przy piwku ich slucha i dochodzi do wniosku ze zyje w innym swiecie.
Robie dobra kase w korpo, 7-15, 0 stresu, w czasie pracy (hue hue) zaprowadze dzieci do przedszkola / ogarne chate / ugotuje cos fikusnego na obiad , zrobie swoja robote i elo, czas z rodzina , ksiazka / jakis koncert w filharmoni / drineczek i nic wiecej do szczescia nie potrzeba ;)
0 zmartwien, czlowiek ma jedno zycie i musi wybrac sam :)
Jak mawia jeden mój znajomy "Gdybym wiedział że na emeryturze jest tak zajebiście, przeszedłbym na nią trzydzieści lat temu."
Nie warto sie wogole meczyc.
Za 10 lat nastapi calkowita robotyzacja i automatyzacja. Moze tlyko bedzie pracy dla 15% ludzi na swiecie.
Reszta z nas bedzie lezala pod grusza i dostawala dochod gwarantowany i nic nie bedzie trzeba robic itd itp.
A wiekszosc i tak bedzie grac w gry VR i sie podepnie do matrixa i czesc i elo.
Teraz w tym kraju??? Skąd wiesz co Ci za 3 miesiące wymyślą, jaki nowy podatek, jakie "ulepszenia" utrudniające funkcjonowanie firmy. Jeszcze Ci z Unii wyjdą i cło Cię wykończy jak będziesz coś sprzedawał produkcji zagranicznej. Tu się wspiera social, brak pracy i zadłużanie się na kredytach, a przedsiębiorcy i pracujący dostają po tyłku. Całe życie płacisz daninę, a potem dostaniesz 600 zł emerytury, za którą sobie kupisz 1 bochenek chleba. Masz sobie oszczędzać na emeryturę, tylko po co jak są 0-rowe stopy procentowe i Ci inflacja i tak zeżre te oszczędności. Jedyne rozwiązanie to więcej pić %, żeby mieć to wszystko w d... i się nie martwić.
Wiele młodych ludzi wychodziło z założenia. Mam parę groszy, dostane dofinansowanie i otworze coś na co w danym momencie jest popyt.
W 90 % takie biznesy padały. Jesli nie jesteś fachowcem w danej dziedzinie to pracownik nie załatwi za Ciebie wszystkiego ( nie będziesz wiedział nawet jak go skontrolować ) a tym bardziej pracownik o jakiego większości chodziło czyli tani.
Jak nie jesteś fachowcem to o pomysł na nowy biznes jest ciężko , jak wynajdziesz coś innowacyjnego to przecież zaraz bogatsza konkurencja spapuguje twój pomysł.
Myślałem o tym niedawno .Ale większość moich pomysłów już jest na rynku,jest parę pomysłów szalonych,ale nie mam kontaktów.A to biznes rozrywkowy. A znając życie, ktoś już ten pomysł dawno ma,i już dawno to jest ;D
Ale zatrzymuje mnie zawsze jedno.Biurokracja.I to,że trzeba masę kasy na początek mieć.Albo ryzykujesz i ci się uda, albo pupa blada. Najłatwiej w sumie otworzyć coś z jedzeniem,burgery i takie tam, i się zarobi.Ale w robocie siedzisz cały dzień.Szczególnie na początku.I świadomość ,że zawsze to może walnąć,i będzie nędza.Nauczyłoby się wielu rzeczy,jak mechanik,naprawianie RTV AGD i takich tam.Ale mam świadomość,że przeważnie to firma jednoosobowa ,a charakter taki,żę ciężko by mi było chodzić po domach,czy rozmawiać:/ No i pozostaje też to,że trzeba przeważnie mieć samochód. Ni ma łatwo.Niby masa możliwości w życiu,ale w wielu blokuje brak kasy,ryzyka,charakteru ,wyjazdu do innego miasta /państwa .Gdybym nie miał rodziny 10 lat temu,to pewnie już by mnie tu nie było. A tak,mieszkanie mam na własność,starzejących się rodziców .Ciężko by mi było teraz wyjechać,biorąc pod uwagę rynek mieszkań i całego tego społecznego syfu. No i na długie lata,przy prowadzeniu biznesu,rezygnujesz z praktycznie wszystkiego. Tak niestety jest.
Gastronomia bynajmniej nie jest łatwą branżą - Sanepidy, psujące się i przeterminowujące jedzenie gdy nie zdążysz sprzedać, teraz jeszcze do tego lockdowny, bardzo drożejąca żywność może spowodować, że ludzie chętniej będą przygotowywać jedzenie sami itp.
W Polsce nie warto. Lepiej od razu się powiesić, a pieniądze przekazać polskojęzycznej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym - zwanej Polski Rząd.
1. Nie ma kim pracować.
2. Prawo które przez noc może się zmienić i rano dnia następnego zostajemy z towarem, którego nikt nie kupi.
3. Ustawione przetargi pod znajomych królika.
4. Na firmę droga energia.
5. Polujące na ciebie wszelkiej maści instytucje i ich kontrole oraz ludzie w nich którzy nie mają pojęcia o niczym, a próbują udowodnić, że jesteś złodziejem. A cały aparat państwowy utrzymuje się z ludzi którzy prowadzą firmy w Polsce i zatrudniają pracowników i płacą od nich podatki.
6. Kredyt = strzał w kolano
7. Wiele innych niedogodności, które czyhają na ludzi prowadzących własną działalność gospodarczą.