Wing Commander II: Vengeance of Kilrathi | PC
Boziu! Jaką to miało grafikę przepiękną. W dziewięćdziesiątym którymś roku przeszedłem z niemałą satysfakcją mimo braku karty dźwiękowej ;)
Oj, nie powiedziałbym, że się niewiele zmieniło, bo zmian jest bardzo dużo. Począwszy od zmiany samego sposoby prezentacji postaci podczas dialogów (w jedynce mieliśmy ich na wprost, w dwójce bardziej pod kątem) po zmianę fizyki lotu pocisków (teraz jakby bardziej uwzględniają ruchy statku w czasie strzelania), wprowadzenie myśliwców mających tylnego strzelca (sami też możemy w niektórych statkach przechodzić na takie stanowisko), wprowadzenie na uzbrojenie torped (wielkie okręty wroga i bazy mają tarcze fazowe odporne na ostrzał zwykłymi pociskami i laserami i do ich zniszczenia są potrzebne torpedy), dział fazowych na pokładach okrętów wroga (jedno trafienie z takiego działa w myśliwiec z reguły rozpyla go na atomy), konieczność tankowania paliwa w niektórych misjach, możliwość ratowania pilotów ziemskich z zestrzelonych myśliwców. Naprawdę, zmian jest dużo więcej, niż tylko dodanie nowych statków (a w zasadzie nie tyle dodanie, co całkowita zmiana parku maszynowego wroga i gracza, bo nie ma żadnych statków znanych z pierwszej części).
No i zwiększenie poziomu trudności (Kurasawa 2 przy Bifroście to spacerek). Przeszedłem to chyba w 2014 roku, ale przy niektórych misjach można zejść.
Kontynuacja Wing Commandera wydana w 1991 jest tak samo wybitną grą jak poprzedniczka. Fabuła wciąga gracza niczym wir przy falochronie. Tak jak poprzednik napisał gra zawiera o wiele więcej nowości niż te wspomniane w recenzji GOL - to nie tylko statki. Gra jest zaprawdę miodna nawet w 2019 roku. Z niecierpliwością czekam na kontynuację przygód mojego bohatera w Wing Commander III. Do gry Wydano 2 dodatki o nazwie Special Operations 1 i 2. Obowiązkowa dla fanów retro. 10.