Recenzja gry Silence – baśniowy samograj
No niee, tylko nie point & click... Jak ja nie cierpie tego gatunku. A tak miałem chęć sprawdzić tą przygodówke
"Jak ja nie cierpie tego gatunku. A tak miałem chęć sprawdzić tą przygodówke"
whaaatttt? :O
Tu raczej chodziło o to że piszesz że chciałeś grać w przygodówkę, a nie lubisz point&clicków.
Na pewno trzeba będzie spróbować, bo Silence prezentuje się przepięknie, chociaż dziwi trochę narzekanie na prostotę rozgrywki w dobie wysoko ocenianych seriali od Telltale. Poza tym już do legend przeszły niektóre kuriozalne, przekombinowane i nielogiczne zagadki z point&clicków do których bez solucji lepiej nie podchodzić, więc może niekoniecznie niezbyt wysoki poziom trudności to minus? Co jak co, ale Niemcy przygodówki robią świetne jak chociażby fantastyczne The Book of Unwritten Tales, więc i w Silence z przyjemnością zagram.
Dobranie chłopca przed mutacją do roli 16-latka... jest grubo. Dziwne, że w ekipie dubbingującej nikt tego nie zauważył, a później są takie psujące efekt kwiatki jak rozmowa rówieśników brzmiąca jak rozmowa matki z synkiem.
Nawet nie próbuje. Poszli w nowelkowym, nieakceptowalnym przeze mnie kierunku.
Szkoda, że czas gry jest niezadowalający. Spodziewałem się odrobinkę dłuższej pozycji.