Roztytłałem się, mieszkam w nieciekawym miejscu, łazić i biegać po dworze nie mam ochoty. Cimno zimno i biją.
W domu sobie odpalę film/serial i czas mi szybko leci.
Mam taki stepper stary, ale mnie nie przekonał, miałem też chodak (orbitrek), fakt faktem trochę przydziadowałem z zakupem (bo za 300coś złotych) przez co po tygodniu - dwóch narzędzie hałasowało jakbym pociągiem jechał i nikt mi tego za bardzo sensownie nie naprawił.
Teraz mi chodzi po głowie bieżnia, ale tym razem nie chciałbym popełnić błędu z dziadowaniem, jednocześnie nie chciałbym wydać znów za dużo (jak wiadomo, górnej granicy nie ma w żadnej dziedzinie)
Jakieś porady? A może jeszcze coś innego?
jesli najwazniejsze jest zrzucenie wagi to dieta dieta dieta, chyba ze to tez nie wchodzi w gre?
IMO bieganie, warto spróbować.
To niech się nauczy walczyć. Albo kupi coś do obrony.
Zobacz na ortbitrek, jakaś tam alternatywa dla bieżni a potrafi ładnie dać w kość.
I w ogóle to nie rozumiem podejścia niektórych, ktoś sobie chce kupić sprzęt do wysiłku do domu to sobie chce kupić taki sprzęt do domu i chce to robić w domu, po cholerę wcina się w to banda krzykaczy z pieśnią na ustach o tym że przecież za darmo może sobie pobiegać poza domem. Po co się tak w to wcinać. Nie wasze portfele i nie wasza sprawa.
Kuba - toż to GOL :)
orbitrek miałem, ogólnie spoko, mogłem drałować na tym ze 40 minut i dalej, ale tak jak mówiłem, pożałowałem i zajeździłem. Ponadto wydaje mi się, że jednak poprzez budowę tego urządzenia, nie będzie tak skuteczne, jak bieżnia, bo ciało inaczej pracuje.
Dieta - coś też próbuję, ale ciężko, praca w domu, to i ciężko się powstrzymać, a bebech woła :D
Sugerowalbym ponownie rozwazenie idei orbitreka, ale z wyzszej polki. Pracuje duzo wiecej grup miesni niz na biezni. Ale to moja prywatna opinia - osoby klinicznie uczulonej na bieganie.
orbitrek/bieznia/ergometr/rower stacjonarny
nie ma znacznia co, na kazdym sie pali tyle samo, zalezy poprostu jak ciezko bedziesz cwiczyc. imo bieznia w domu to szalenstwo bo strasznie duzo miejsca zajmuje ale jak chcesz.
mi osobiscie na biezni nigdy nie szlo wytrzymac dluzej niz kilka minut, korzystam z innych opcji albo ide wlasnie pobiegac. osobiscie najbardziej polecam orbitreka ale ergometr tez jest fajny.
dieta sie nie przejmuj. sa te diety ketogeniczne i niskoweglowodanowe ktore moga przyspieszyc proces ale na co ci to przyspieszenie kilkuset gram na tydzien skoro PRAWDOPODOBNIE bedziesz jadl zarcie ktorego nie znosisz. waz jedzenie albo zryj pakowane, deficyt kaloryczny i bedziesz chudnac. jedyne na co trzeba zwrocic uwage to te minimum 30g tluszczu przyswajanego dziennie, na deficycie bialkowym da sie zyc, mowie z doswiadczenia.
Jeżeli chcesz schudnąć to w grę wchodzi tylko i wyłącznie zmiana nawyków żywieniowych i deficyt kaloryczny (tzw. redukcja), jakikolwiek trening nie zaszkodzi ale bez prawidłowej diety nie osiągniesz nic.
lepiej dobry rower stacjonarny.
jak kupisz bieżnię to po pewnym czasie dostawisz fotel i będziesz chodzić na siedząco.
dieta-sreta, samą dietą też nie zawsze da się cos osiągnąć, chyba, że dietą modelek typu "szklana wody i plaster cytryny dziennie".
tylko pytanie, jak potem będą wyglądać poszczególne partie ciała.
nie, że można wp...ć i same ćwiczenia pomogą, tak nie twierdzę.
sam nie mam miejsca nawet na orbitrek, ale gdybym miał, to bym kupił, bo też rozumiem "brak charakteru" do pompek, brzuszków i innych pierdół.
a łatwiej zmotywować się do wskoczenia na sprzęt w domu, niż do ubierania się i ganiania po dworze, zwłaszcza w inną porę roku niż lato.
Dieta =/= Dieta odchudzajaca ktora masz na mysli.
Niestety nie da sie schudnac jesli nie zbalansuje sie dobrze diety pod wzgledem tego co potrzeba organizmowi + ilosci spozywanych pokarmow + tego co czlowiekowi smakuje. Najwazniejsze zeby nie katowac sie niesmacznymi posilkami :P mozna zrobic samemu (dosc czaso i pracochlonne) lub z pomoca jakiegos dietetyka :)
Kup sobie skakankę. Parę złotych, a o niebo lepsze od jakiś steperów, bieżni itp.
Odradzam bieżnie. Sam kupiłem, wydałem kupę kasy i stoi nieużywana. Sorry, ale nie ma tak, że jesz co chcesz, potem 30min biegu i zdrowa sylwetka. Odżywianie to podstawa.
Dzięki. W sumie jestem trochę zaskoczony, myślałem, że bieżnia będzie lepsza od chodaka.
do cwiczenia na biezni ciezej sie zmusic niz na orbitreku, tyle
Spróbuj Insanity MAX 30
https://www.beachbody.com/product/fitness_programs/insanity-max-30-workout.do
Do tego dieta na redukcję.
Kupisz bieżnię, która będzie idealnym wieszakiem na ciuchy :)
Wiesz, miałem okazję współtworzyć 2 płyty EChodakowskiej, widziałem jak ćwiczy i to nie dla mnie :D
A ja odpowiem tak: Do wszystkiego musisz się zmusić. Czy to będzie bieżnia, czy bieganie na dworze. Wiem, że raz jest za gorąco, raz biją, jesteś zmęczony, zły, wkurzony. Drugi raz jest za zimno, albo pada deszcz, itd, itp... Każda wymówka jest dobra. Ale jeśli chcesz cokolwiek ze sobą zrobić, to zrobisz niezależnie od warunków. Biegałem gdy napierdzielał deszcz, gdy chlupało w butach, podczas zamieci, nieurodzaju i inwazji stonki ziemniaczanej.
Ja osobiście nie lubię bieżni, bo nic tak mnie nie wkur...ia, jak bieganie do ściany, telewizora, czy czegokolwiek, co jest statyczne. Najbardziej lubię biegać w terenie (po lesie jest bajka), bo co chwila jest inny widok, lub inne okoliczności przyrody i nie wdycha się wielkomiejskich smrodów ;)
Powiem tak, tu nawet nie chodzi o to, że liczę na -30kg w miesiąc.
Po prostu ostatnio bardzo dużo siedzę w domu i pracuję, głównie na siedząco. Z ruchu bardzo lubię jeździć na rowerze, ale mięczak jestem, żeby po zimie jeździć, lubię ciepło, jestem zmarźluchem. O ile jeszcze latem spoko, to zimą ni chu chu nie wyjdę.
Zauważyłem, że po prostu mam zero ruchu, źle się z tym czuję, organizm też źle to znosi, najlepiej bym tylko przesypiał całe dnie. W ten sposób przynajmniej trochę bym się rozruszał, poprawił samopoczucie (że nie gniję tak bardzo).
Mieszkam w małej miejscowości, maleńkiej, chodzić i podziwiać nie ma czego.
W domu odpalę sobie film / serial i godzina ruchu mi zleci.
W tym rzecz.
Czyli orbitrek najlepsze rozwiązanie dla Ciebie. Przynajmniej ja tak sądzę. A organizm ludzki jest stworzony do tego, żeby zasuwać. Nic dziwnego, że źle to znosisz. Brak ruchu potrafi bardzo zamulić. Druga sprawa, nie podchodź do diety, jak do czegoś złego i niedobrego. Bo właśnie dobrze zbilansowana dieta bogata w minerały, witaminy, tłuszcze, węgle i białka spowoduje to, że będziesz sie lepiej czuł. Robiłem juz redukcję jedząc co chcę i na co mam ochotę oraz jedząc co potrzebuje organizm. Pierwsza opcja - wypłaszczenie, wieczny głód, bóle mięśni i ich skurcze. Druga opcja - fajna sylweta, brak głodu, więcej energii, lepsze wysypianie się. W każdym bądź razie u mnie dieta typu: "żryj mniej", to żadna dieta. Ale jak to wyglądałoby u Ciebie, tego nie wiem.