Red Dead Redemption 2 | PS4
Ustawilem sobie wzywanie konia pod X - tak samo jak w "Wiesku 3" i w "Kingdom Come Deliverance". A czynnosci przypisane glownie pod F i G na boczne klawiszy myszki pod kciukiem.
Jazda konna jest wygodna, identycza jak w W3 - ale jazda wozem ma sterowanie z klawiatury jak jazda konna w KCD. Z luku tez trafic jest o wiele latwiej niz w KCD.
Lubie takie gry z leniwa fabula, gdzie mozna robic wiele rzeczy wg wlasnego uznania. Nie znosze zrecznosciowych platformowek 3D nazywanych obecnie eufemizmem "gry akcji". Swietne sa: obie czesci "Mafii", 3 czesci "Max Payne" i RDR 2 tez sie lapie. Nie dla mnie AC, PoP itp.
Ta gra jest szalona i niemożliwa, dalej zachwyca i zaskakuje :D
Gra ma tyle animacji i możliwości że głowa mała.
Dopiero teraz się dowiedziałem, widziałem że można kogoś zepchnać ze schodów :D po tylu godzinach gry, zaskoczyło mnie to :)
Czy "obycie" w danej broni coś wogle zmienia? Jest jakaś różnica jeśli to "wymaksujemy"?
Jak dla mnie, to wymaksowanie broni niezbyt wpływa na walkę, bo i tak jest ona stosunkowo łatwa.
W walce istotniejsza jest wprawa w żonglowaniu lekarstwami i dopalaczami.
O tej grze napisano juz wszystko. Subiektywnie jest kilka innych gier zaslugujacych na wyzsza ocene. Szczegolnie drazni mni przekombinowanie i nieintuicyjne sterowanie w wersji PC na klawiature. Kilka klawiszy przypisanych do tych samych czynnosci w roznych sytuacjach, kilka klawiszy przypisanych jako wyjscie. Ja by tego bylo malo to raz masz nacisnac krotko, innym razem przytrzymac, a czasem szybko klikac. W rezultacie nigdy nie wiadomo do konca co jak nacisnac. Podpowiedzi na ekranie czesto wyskakuja tak pozno, ze nie ma czasu, zeby je wykonac. Dopiero powtarzajac wiesz co i jak. i uwazam, ze to utrudnianie to celowy zamysl tworcow. Czasem powtarzac trzeba kawal gry, bo autosave pojawia sie rzadko, a reczny save w takich sytuacjach najczesciej jest niemozliwy. Jest piaskownica, jest leniwe tempo (na plus), a tu nagle wyskakuje czasowka - np. lap go, bo ucieknie. Naciskasz W, zeby konia skierowac za uciekinierem, a kon odbija w lewo na skaly i czas sie konczy. Uwazam, ze tego typu bugi w sterowaniu sa oskryptowane - zebys jak najczesciej powtarzal nieudane zadania. Nic dziwnego, ze tak malo graczy te gre ukonczylo. Dodatkowo poscigi strozow prawa, ktorzy maja bohatera na GPS i respia sie bez konca. Walka z nimi na czerwonym terenie to tylko bezsensowne marnowanie amunicji. Brak szybkiej podrozy tez na minus.
Co mi sie najbardziej podoba? Czas, kiedy nie ma zadnej pilnej misji do wykonania. Polowania, gra w pokera i domino, swiat tetniacy zyciem i zajety swoimi sprawami. I to jest fajne - w koncu MC nie jest pepkiem swiata.
Szybka podróż istnieje w miejsca wcześniej odkryte konno:
- pociąg
- dyliżans
- rozpalasz dowolne ognisko i masz szybką podróż (ale wcześniej trzeba ulepszyć/rozbudować obozowisko)
- na twoim wozie jest mapa szybkiej podróży (jak ulepszysz obóz).
Edit: i zadnego respawnu przeciwnikow.
Możecie przeglądać komentarze dalej, ja tu tylko oklepaną dziesiątkę chciałem wstawić. Zaraz mi minie 5 lat od ogrania i od ocenienia Red Deada na 9,5. I teoretycznie nadal się zgadzam się z tą oceną, bo jest parę błędów, które sprawiają, że nie jest to gra idealna.
Ale przecież taka gra nigdy nie powstanie. Tym bardziej w dzisiejszych i przyszłych czasach, gdzie gry będą miały coraz więcej mechanik, przez co będzie można się przyczepić do jeszcze większej ilości rzeczy. Dlatego ocena 10 nie jest dla gier idealnych tylko dla tych, które w jakimś stopniu zmieniły nasze życie i postrzeganie rzeczywistości i w które nawet zagrasz z miłą chęcią nawet za 50 lat. A taką dla mnie jest właśnie Red Dead Redemption 2.
Ta gra to jak na dzień dzisiejszy najlepsze odwzorowanie moich dziecięcych wizji gry przyszłości. Takiej, w której świat gry żyje własnym światem, w której jesteśmy na rozległej mapie i w której możemy robić to co chcemy. I owszem, powstało już wiele podobnych takich gier, w końcu na tym opierają się popularne od ostatniej dekady sandboxy, ale żadna z nich nie weszła na ten sam poziom co Red Dead 2. Minęło tyle lat, a mi na YT co chwila wyskakują filmiki z odkryciami dokonanymi przez graczy i ciągle dowiaduję się czegoś nowego. Zwierzęta to chyba zachowują się bardziej realistycznie od zwierząt z thehuntera, w którym przecież zwierzęta są głównym punktem rozgrywki.
No i na moje szczęście gra wyszła w idealnym momencie, w którym dopiero zacząłem na poważnie interesować się grami. Doświadczenie z takimi grami miałem małe, toteż ciężko żeby gra takiej rangi nie zawładnęła wszystkimi zmysłami. Pamiętam, że pierwszy raz odpaliłem ją późnym wieczorem by zobaczyć, czy aby wszystko działa. I to był bardzo zły pomysł, miliony myśli nie pozwalały zasnąć. W następnych dniach nie miałem czasu na granie, co nie znaczy, że te myśli uciekły. Kurde, im dłużej się pisze takie rzeczy, tym coraz więcej wspomnień przychodzi na myśl, jakbym miał to wszystko rozpisać, to przebiłbym maturalnego rekordzistę w laniu wody na wypracowaniu. Ależ bym chciał wrócić do tych czasów...
To była moja ostatnia gra przed rozpoczęciem mojego trzeciego giernego rozdziału jakim było złożenie nowego komputera. Byłem niesamowicie podjarany tym, że dzięki temu poznam dużo więcej takich pięknych gier. Oj jak bardzo się wtedy pomyliłem. Znalazłem wiele dobrych gier i parę wyjątkowych, ale żadna już mnie tak nie pochłonęła i nie dostarczyła tylu emocji co ta. I niestety wiem, że już żadna tego nie zrobi, chyba tylko Red Dead 3 umiałby "znowu to zrobić", ale zanim to wyjdzie to ja nie wiem czy w ogóle będę w cokolwiek grał, przyszłość pokaże.
Dlatego pozwólcie, że wystawię tą dziesiątkę. Przez długi czas się opierałem, ale dopiero po wielu latach można się przekonać czy dana gra na nią zasługuje.
Hmmm czy to normalne, że na grafice(Laptop) RTX2060 i 32GB RAMu, mam podczas gry zwykle 40-50, max 60 fpsow?
Dopiero teraz po tylu latach kupiłem te gre i zaczynam grać.
Panowie, menu działa mi bezbłędnie i płynnie, do czasu rozpoczęcia rozgrywki. Kiedy ma się zacząć gra, ekran robi się czarny, kółeczko kręci się płynnie w kółko. Co robić? Pomocy!
Wciągająca fabuła, gęsty klimat (nie jestem fanem westernów, a i tak się w końcu wsiąkłem). Sterowanie PC i "smolastość" bohatera nie do zaakceptowania, przydługie animacje i "przytrzymywanie klawisza" po raz n-ty, po prostu męczyło. Na początku mocno mi to przeszkadzało, nie potrafiłem cieszyć się rozgrywką w pełni.
Plus za to, że (fabularnie) gra nie zaczynała nużyć, a wręcz przeciwnie - z każdą kolejną godziną byłem coraz bardziej zaangażowany, a widząc napisy końcowe poczułem ukłucie żalu. Zmiana tempa pod koniec też mi bardzo przypasowała. Wizualnie również satysfakcjonująca, może nie zapierała dechu, ale potrafiła ucieszyć, zwłaszcza promienie porannego słońca mnie przekonywały do zatrzymania konia i podziwiania widoków (grałem w 4K, większość opcji na ultra). Gra ani razu mi sie nie wysypała, w ciągu 150h zaliczyłem może 10 freezów i kilkanaście razy miałem sytuację z teksturami wczytanymi z opóźnieniem.
Ostatecznie uważam, że RDR2 fabułą stoi, toteż rozważam czy nie zabrać siostrzeńcom mojego PS3 i nie kupić RDR 1 :P
Gdyby bohater nie ruszał się jak mucha w smole (nie po to czekałem kilka lat na 60fps!), a klawiszologia nie była przerostem formy nad treścią, dałbym 10, a tak zostawiam ocenę 9.0.
Witam.
Aż założyłem sobie konto na portalu.
Zakupiłem swoją kopię gry około rok temu. Uwielbiam serię GTA, ale spory czas temu odrzuciło mnie od Red Dead Redemption 1 na konsoli. Jakoś mnie nie wciągnęła. Stwierdziłem, że westerny od Rockstara nie dla mnie. Zdziwiłem się okrutnie gdy "przeleciałem" wstęp do gry w RDR 2 i sprawiał wrażenie wolnego zaopatrzonego w same przerywniki filmowe i dopiero od drugiego rozdziału zaczęła się zabawa. Teraz to jestem tak pochłonięty, że np. wczoraj spędziłem na rozgrywce ok. 8h. Fakt, że bohater mógłby się szybciej poruszać lub mieć np. jak koń kilka trybów chodu/biegu, ale zrozumiałem, że to urok tej przygody i bliżej tu do realizmu. Na początku złapałem się za głowę nie widząc opcji szybkiej podróży, ale z czasem ją odblokowałem. Co prawda to zupełnie coś innego niż w Far Cry, ale faktycznie można trafić na fajne losowe wydarzenia po drodze. Podoba mi się, że nie dostajesz za aktywność pierdyliard milionów dolarów i nie możesz od razu wszystkiego kupić jak leci - wolę na coś zapracować, zaczekać, zdobyć.
Ogółem gra dla mnie zasługuje na mocne 9. Dychy prawdopodobnie nigdy nie wystawię bo wszystkim nie dogodzisz.
Grafika super, ilość elementów z którymi można wejść w interakcje też jest fajna. No i to tyle pozytywów. Fabuła może i jest fajna, nie wiem, bo po 3 godzinach grania krew mnie już zalewa. Nie ma tutoriala, a sterowanie jest okrutnie toporne. Jakieś wskazówki migną gdzieś na ekranie, ale nie ma jak przeczytać, bo pojawiają się np. gdy jest się w środku walki, a potem nie ma jak do nich wrócić. Jeden klawisz ma z 10 funkcji i nigdy się nie wie jak coś zrobić.
Celowanie jest tragiczne, kursor większy niż głowa przeciwnika z odległości jaką sugeruje gra biorąc pod uwagę miejsca za którymi można się schować. Wiele razy słabo celując jakimś cudem trafia się w cel, a innym po idealnym wycelowaniu się pudłuje. Więcej walki trzeba włożyć z zmagania z interfejsem niż z przeciwnikami.
Kolejną wadą jest 30s grania, 30s przerywników, 30s grania, 30s przerywników. Nigdy nie wiadomo kiedy się ma kontrolę i co można robić, bo zależnie jak się grze zachce to pewne czynności są niedostępne.
Pół godziny męczyłem się w jednych z pierwszych misji by podnieść upolowaną sarnę. Nie udało się, więc z nudów chciałem zwiedzić pobliski budynek i w tym momencie komunikat bez ostrzeżenia, że zawaliłem misję! Dlaczego? Tego nikt nie wie. Świat niby jest otwarty, ale misję da się wykonać tylko na jeden sposób, idąc jak po sznurku. Wszystko narzucone odgórnie. Mimo tego po załadowaniu jakimś cudem jestem już w drodze z sarną na koniu! Czyli zawaliłem misję poprzez jej przejście?!?
Inna sytuacja jak jestem świadkiem pojedynku, jeden gość pada, podchodzę do niego. Niechcący nacisnąłem R i podniosłem ciało i nagle całe miasto chce mnie zabić, bo niby jestem mordercą.
Ilość absurdów i bugów mnie powaliła od początku. Co z tego, że koński zad jest tak wiernie odwzorowany razem z klejnotami, jak grać się nie da.
Czekałem kilka lat aż kupię kompa na którym będzie można zachwycić się tą grą. Niestety tym większe jest moje rozczarowanie, zwłaszcza, że po 2 latach od premiery autorzy zapomnieli o tytule nie naprawiając powszechnie krytykowanych bugów i wad.
Parę lat temu miałem pierwsze podejście na pc ale grałem krótko. Raz że prolog był masakrycznie dla mnie nudny ale co ważniejsze komputer był za słaby i ciął się jak nastolatka. Nie szło grać. Teraz na konsoli i parę lat więcej na karku grało się o wiele lepiej. To co zrobił Rockstar zrobił jest niesamowite. Dopracowana jest większość rzeczy na niespotykanym poziomie nawet w grach z 2024 roku. Fabuła jest dobra, podoba mi się że nie ma poziomu trudności i gra nie sprawa też większych problemów z przejściem. I tak ustawiam w grach łatwiejszy poziom bo nie grzeje mnie utrudnianie sobie życia. Po kilku godzinach ma się większość broni i zdrowie na niezłym poziomie. W sumie nie ma przymusu zbierać wszystkich skór i powiększania toreb. Skrypty to mistrzostwo i nie widziałem tego chyba w żadnej grze. Dużo akcji dzieje się w czasie rzeczywistym, od ręki, naturalnie. Wow.
Co można było poprawić to szybka podróż. Denerwujące było rozpalanie ogniska i dopiero podróż, tak samo w bazie. Rozumiem immersję ale bez przesady.
Wiadomo że w tej grze chodziło o powolniejsze tempo ale trochę było tego za dużo, zwłaszcza w czasie misji, kawał mapy trzeba było przejechać.
Mimo wszystko ostatnie 3 rozdziały są dużo ciekawsze bo zaczyna być widać do czego to prowadzi, jak sprawy stają się beznadziejne i wszystko nie prowadzi do happy endu. Tak powinny wyglądać i przede wszystkich działać gry. Dopracowane w prawie każdym calu.
Dałem się nabrać na te wszystkie recenzje i komentarze. Granie dębowym Arturem nie przynosi radości. Oglądanie setny raz jakiejś sceny, w której trzyma się jeden przycisk, czy wykonywanie kolejny raz czynności z której w zasadzie nic nie wynika również nie jest tym czego szukam. Każdy element gry trzeba przejść tak jak życzą sobie tego twórcy - dowolność nie istnieje i nie jest uzasadniona. Krok nie w tę stronę przegrywasz. Zastrzel 5ciu i podejdź do punktu - wygrałeś, nie podszedłeś - przegrałeś. Do połowy gry potrzebny jest jeden palec, do pozostałej części trzy ręce. Jak ktoś gra w gry dla grania, a nie dla oglądania- rozczaruje się. Plusy- piękna grafika, technicznie i wizualnie gra jest świetnie zrealizowana. Jeśli ktoś myślał podobnie, ale było mu wstyd to powiedzieć- nie ma za co.
Najlepsza gra w jaka grałam 11/10, historia Arthura Morgana to coś cudownego! ?? Wylałam morze łez i za każdym razem czuję to samo. Fabuła jak i bohaterowie są mistrzowsko napisani, jeden z najpiękniejszych otwartych światów z immersją, który żyje?? spędziłam setki godzin oraz przeszłam grę w 100%. Polecam dosłownie każdemu tę produkcję to bezkonkurencyjne ARCYDZIEŁO, którego jeszcze długo nic nie doścignie??????
Mega rozczarowany jestem :) gra miała kilka lat temu premiere i pobrałęm ją ze względu że ma super opinie i myślałem że to jedna z najlepszych gier ostatnich lat, grafika super ale jakie to jest nudne to aż głowa boli :O jazda od punktu d punktu trwa za długo, gra z góry mówi nam co mamy robić a gdy chcemy obejść lekko misje po swojemu to kończy się wywaleniem do poprzedniego zapisu XD sterowanie tragiczne, rozumiem że fabułą jest może i ciekawa ale co dwie sekundy przerywniki filmowe wprawiają o mdłości :p daje 3/10 za łądną grafike i różnorodność nic poza tym!!! podchodziłem do niej kilka razy i nie da się w to długo grać bo można zasnąć :)
To nie gra tylko FILM :D co sekunde przerywnik filmowy, jedna z najnudnieszych gier w jakie grałem a zapowiadało się mega dobrze...
Już cztery lata gram i mam 22%. W 2040 zamierzam ukończyć. Zaczęło się życie i praca to już nie ma czasu na znajomych i inne takie przyjemności. Gra ma swoje tempo i to jest w niej najlepsze.
Bawię się na komputerze który ma lata świetności za sobą ale ujdzie:
i9-7980XE, Inno3D iChill GTX 1080 Ti X3, Corsair DDR4 Vengeance LPX 64GB 3600 CL18 - stacja robocza przeznaczona do BOINC skończyła jako maszynka do grania.
Przecież może grać na wysokich pomimo szerokiego ekranu. Kwestia ustawień.
Wystarczy użyć FSR. Na ostrości się traci ale gra chodzi fantastycznie. Na słabszym sprzęcie idzie grać na wysokich 60-100 fps
Pewnie grasz w 1440p, stąd te tragiczne spadki na 30 fps
Najlepsza gra w moim zyciu. Wspaniala fabula, postacie, otwarty swiat, easter eggi, ciekawe miejsca i gangi O'driscoole, Szubrawcy z Lemonye, Skinnerzy, Del Lobo, gang z Laramie, Pomioty Murfree’ego, oraz tajemniczy lud nocy na bagnach ta gra ma tyle mrocznych pelnych tajemnic miejsc ze glowa mala, gre przeszedlem dwa razy cala mape oczyscilem.
Nic do tej gry nie mam, ale do doskonałości wiele brakuje. 1) gra jest liniowa. Nie chodzi mi o otwartość świata i możliwość podróży tu i tam. Chodzi mi o fabułę, której jeśli nie popchniemy, to nie będziemy mogli skorzystać z zawartości w grze. Najlepszym przykładem jest odkrywanie legendarnych ryb. Nic nam to nie da, dopóki nie przejdziemy misji, w której to my uczymy dzieciaka łowienia. Do tej pory nie moglismy korzystac z wędki, a tu nagle jestemy mentorem wędkarstwa. 2) z fabuly wnioskuję, że grupa ucieka przed przestępczą przeszłością. Z dialogow wnioskuję, że próbuje zaszyć się gdzieś i nie rzucać w oczy. Jednocześnie główne misje wymuszają na nas napady na pociąg, dyliżans, na bank. Rozimiem, że wg scenariusza grupa chce odłożyć trochę grosza, ale jak to się ma do ukrywania się przed poscigiem? My nie mamy wyboru i misja prowadzi nas za rączkę 3) niekonsekwencje naszych postępowań. Ratowanie kolesia w strawberry, misja kończąca rozdział 2 i strzelanin w valentine. Dostajemy status poszukiwany żywy lub martwy, co w teorii oznacza problemy. W praktyce wystarczy udać się na pocztę i zapłacić za zbrosnie i jesteśmy czyści. Zabijasz 30 osób, a winę odkupujesz placąc jak za mandat. Mozesz stac sie kryminalistą i honor obnizyc do 0, a
Potem wysyarczy dawać datki na obóz i stajesz sięnajmilszym czlowiekiem na swiecie. 4) randomizacja srodowiska. Przypadkowe encountery to jedno, ale znajdzki i skarby są juzustandaryzowane, co sprawia, ze karty kolekcjonerskie, czy pewne inne rzecxy zawsze są w tym samym miejscu. 5) ograniczone pole manewru. Niestety mamy bardzo malo okazji do samodzielnego decydowania i dokonywania wyborku. Swiat daje wielw roznych mozliwosci zarobku, ale gra i tak kaze nam robic dokladnie to, co wymyslono. Polowanie w koncu się nudzi i jego jedynym sensem jest zdobycie brakujacych skór do craftingu. 5) wybrakowane lokacje. Wiele czasu spędziłem na zwiedzaniu swiata. Kiedy na odludziu znajdowalem dom czesto 9kazywal sie albo zamkniety albo pusty. Jakis oboz, jakas wieza, czesto odnioslem wrazenie, ze stoją by stać i nie ma dla nich zadnej historii. Najwieksze miasto jest zlepkiem npców. Moze w kolejnych rozdzialach to sie zmienia, ale znow oznacza to liniowość fabuly. Ogólnie wątek mam jkończony w 50% i czuję, że kolejne misje bedą juz tylko srodkiem do zakonczenia gry, a nie zmusza mnie do odkrywania kolejnych tajemnic
Zamiast edycji postanowiłem odpowiedzieć na swój własny post. Grę ukończyłem na 87%. Chyba większość zadań pobocznych zrobiłem (włócząc się po świecie nie znalazłem żadnych pytajników), odpuściłem parę legendarnych zwierząt, większość legendarnych ryb, kompendium nie jest w pełni uzupełnione. Karty kolekcjonerskie/broń/malowidła/kości/ łapacze duchów - szukanie wszystkiego odpuściłem - nic mi to nie da, nic nie zmieni, a korzystanie z internetu celem dofarmienia do 100% to strata czasu.
Po przejściu gry podtrzymuję większość wniosków z pierwszego postu dodając:
1) Oprawa świetna - gram teraz w RDR 1 na PC, które spóźniło się o jakieś 10 lat -widać to po oprawie, wyblakłej grafice, kulejącej animacji, słabszych mechanikach itd. Raczej nie będę się męczył z przejściem, ale utwierdzam się w przekonaniu, że RDR 2 to kamień milowy w porównaniu do RDR 1.
2) Liniowy przebieg fabuły podtrzymuję. Nie mam nic do tematyki - gry o tematyce westernowej na PC są rzadkością, a z fabułą tym bardziej. Problem jest, że prowadzona jest tak jakby w formie pamiętnika. Mamy znikomy wpływ na przebieg rozgrywki. Każda misja wygląda tak samo, niektóre misje poboczne możemy potraktować inaczej - czy my pomożemy kobiecie po stracie konia, czy nie, kompletnie nie ma znaczenia dla gry. Podobnie jak większość innych zadań. Jasne, że pomoc gościowi, który potem w mieście daje ci za to gratis w sklepie, staje się boostem w rozgrywce, no ale nic nie zmienia. Zwiedzając świat i dojeżdżając do kolejnych miast, ale zostawiając fabułę na samym początku, nic nie mamy praktycznie do roboty, bo questy pojawią się tam dopiero, gdy wylądujemy tam z gangiem.
Poza tym, po rozpoczęciu epilogu udało mi się natrafić na identyczne aktywności jakie miał Arthur.
3) System honoru/reputacji - fajnie, ale płytko. Możesz wybić całą wioskę, a potem odkupić ten czyn w dolarach. Bez sensu i logiki. Twoje wybory nie mają praktycznie żadnego znaczenia. Zakończenia nie zmienimy.
4) Grind i farma materiałów, a następnie ich sprzedaż sprawia, że można byłoby żyć dostatnio bez przestępstw. Gra niestety na to nie pozwala.
5) Zakończenie zrobione na szybko. Epilog sam w sobie wydaje się spokojny, aż do momentu, gdy tropisz finałowego złoczyńcę. I podobnie jak większość misji fabularnych, kończy się jatką.
6) Gra online na PC jest nieporozumieniem. Hakerzy i cheaterzy skutecznie utrudniają fun z gry. Świat brutalny, gdzie inny gracz po prostu do ciebie strzela przyjmuję ze zrozumieniem. Czasem rewanżuję się i zabijam go snajperką, ale gdy w pobliżu nagle pojawia się kuloodporny gość, który rzuca w ciebie powozem albo z nagle jesteś w klatce a wokół spawnuje się 50 niedźwiedzi? Jaki sens ma uprzykrzanie zabawy. Te prawie 100 poziomów wbite nic nie zmieniło - gra online jest średnio przyjemna. A szkoda, bo przydałoby się zaszczepić tego typu rozwiązania w singlu. Zbieractwo wniesione na inny poziom, daily misje i aktywności - może wtedy RDR 2 zyskałby coś nowego.
Piszę te wszystkie przeciw, choć w głębi bardzo przyjemnie spędziłem czas z tą grą. Nie zapomnę pierwszego razu, gdy jadąc na południe z Van Horn, w środku nocy i we mgle, widząc w oddali setki świateł, "wyskanowałem" kilka aligatorów i pierwszy pobyt na mokradłach był niezapomniany. Po zakończeniu gry i odstawieniu RDROnline, postanowiłem zacząć od nowa, próbując łyknąć jeszcze więcej. Niestety robienie drugi raz tego samego szybko mnie znudziło i stwierdziłem, że zajmę się Baldurs Gate 3. RDR 2 bez konkretnego rimejku raczej nie ruszę.
Gra dekady, generacji, nie wiem czego jeszcze. Jedyny minus to brak 4k 60 fps na ps5. Cudo.
Po tylu latach po premierze miło mi ocenić RDR2 w wersji na konsole Xbox Series X. Podchodziłem z dużym dystansem do tego tytułu. Nie grałem w pierwszą część. Kupiłem po wielu latach od premiery i nie żałuje ani sekundy spędzonej przy tym tytule. Dziękuję Twórcom Gry za tak rozbudowany tytuł gdzie nie nudziłem się ani przez chwilę. Spędzonych grubo ponad 100h, wiele razy na podziwianiu widoków na koniu, tudzież polowaniu czy łowieniu ryb czy tropieniu zwierzyny. Misji jest mnóstwo, fabuła jest genialna, bardzo wciągająca. Grafika na bardzo wysokim poziomie, muzyka to gratka dla fanów westernów. Bardzo się zżyłem z bohaterami gry, szkoda że zobaczyłem napisy końcowe. Mam nadzieję że powstanie część trzecia. W tą grę trzeba zagrać i wczuć się w klimat. Moim zdaniem przebija Wiedźmina i jest u mnie na pierwszym miejscu. Uwaga Spoiler: Artur, szkoda że tak się to skończyło, bardzo się zżyłem z postacią ale kiedyś gruźlica rzeczywiście zabijała ??Tytuł obowiązkowy dla wszystkich! Polecam, kto jeszcze nie grał!
Symulator jechania na koniu/pchania analoga do przodu. Historia może fajna ale gameplay nudny masakrycznie. Po 20h nie dam rady grac dalej, wszystko jest mega wtórne, milion tych samych animacji do obejrzenia, poza ciekawa historia i ładnym krajobrazami nic tu ciekawego nie ma do grania.
Gra fenomenalna!
Długo się wstrzymywałem od tego żeby zacząć i to był błąd.
Jak sporo osób z mojego otoczenia, nie przepadam za westernami. Dla mnie to stary i oklepany temat dla starszych generacji. Zdanie zmieniłem całkowicie, gdy przeszedłem pierwsze rozdziały RDR2.
Gra jest zrobiona obłędnie. Grafika jest ładna i bardzo realistyczna. Jeśli nie pędzisz na swoim wierzchowcu od misji do misji, a zaczniesz trochę rozglądać się i patrzeć na wszystko co się dzieje wokół, zaczniesz dostrzegać ten żyjący swoim życiem świat. Ludzie w tej grze to nie zwykłe NPC które chodzą w kółko bez celu. Każdy z nich ma zadanie, jedni siedzą przy barze i patrzą na przejezdniów, inni budują jakiś dom czy tory kolejowe. Jeśli przyjedziemy za jakiś czas do tych drugich to zobaczymy, że faktycznie dom, czy odcinek torów, jest już na innym etapie budowy.
Fabuła jest wciągająca i sprawia, że chce się do niej wracać niejednokrotnie.
Każdy rozdział otwiera nowe możliwości. Masz chęć pozostać w nim i poznawać cały ten świat ale z drugiej strony jesteś ciekaw co przyniesie następny.
Największym minusem tej gry jest tryb Online.
Twórcy już dawno przestali wspierać ten tryb, przez co nie ma już żadnych nowości ani aktualizacji.
Serwery są przepełnione oszustami (cheaterami), którzy tylko czekają żeby zniszczyć Ci dobrą zabawę ze znajomymi.
Tryb Fabularny polecam jak najbardziej
Bardzo dobra gra. strzelanie jest mega satysfakcjonujące, fabuła ciekawa, świat przedstawiony wygląda bardzo realistycznie. Jest pełen imersji, życia, wciąga klimatem że można się faktycznie poczuć jak na dzikim zachodzie. Mało jest tak dobrych westernów jak ta gra. W sumie grając w tą grę można zapomnieć że się gra w grę. Aktywności poboczne są ciekawe co jest chyba największym atutem tej gry. Fajnie się poluje na zwierzynę, gra w pokera, prawie wszystko jest ciekawe. Gdyby tryb multiplayer został tak ugryziony jak w Gta 5 to byłoby solidne 9.7. czy tryb fabularny jest lepszy niż w Gta 5 jest kwestią subiektywną, mnie osobiście bardziej ciekawiło Gta 5 i miałem w nim więcej zabawy i śmiechu. Ale to po części dlatego że to jest bardziej poważna gra, nie jest luźna jak Gta 5 tylko bardziej życiowa i umiejscowiona w czasach w których ludzie byli ulepieni z innej gliny, twardszej. Niestety tryb multiplayer jest tutaj po prostu pusty i sprawia wrażenie porzuconego. Nie zmienia to faktu że jest to bardzo dobra gra, a hype na nią nie jest przesadzony. można się z tej gry nauczyć wiele zasad życiowych i kim powinien być prawdziwy mężczyzna. Gta tego nie nauczy.
Długo się zbierałem do komentarza odnośnie tej gry ale co tu dużo pisać... wybierzcie sobie dowolny schemat oceniania gier to ten tytuł zbierze 11/10.
Jak wyżej napisał arachno,gra nudna,żmudna,schematyczna jak "myślenie" jarka,po pierwszych kilku "misjach" do skasowania.
Jedyna gra w która gram od lat, nadal jestem blisko początku a spędziłem już dziesiątki godzin jeżdżąc na koniu, zakładając w różne miejsca i... polując. Dla mnie ta gra to taki wypasiony hunting sim gdzie jest też tysiąc innych aktywności, w tym naprawdę fajne misje, tajemnice i chyba najpiękniejszy świat jaki wykreowano.
Moim zdaniem gra pod względem immersji, historii i wartości, która ta historia niesie to jest naprawdę arcydzieło. Eksploracja klimat. To jest naprawdę świetna gra. Mimo, że trzeba zwiedzić świata pomiędzy misjami, to ani na chwilę nie czułem znużenia. Losowe wydarzenia po drodze, czy piękne widoki sprawiają, że wsiąkłem w ten świat na całego. Żadna gra później już takiego wrażenia na mnie nie zrobiła.
Czy ktoś się orientuje, jaki odstęp czasowy dzielił premierę GTA V a oficjalne ogłoszenie przez Rockstar, że powstaje RDR2?
Główna fabuła, choć mnie osobiście chyba niczym nie zaskoczyła (motyw z gruźlicą zorientowałem się przed dotarciem do SD, ale też dosyć późno), to jest wspaniale zrobiona. Od kilku lat byłem zawiedziony fabularkami i RDR2 które dopiero teraz ograłem, przywróciło mi delikatnie wiarę w ten rodzaj. Dodatkowa szczegółowość i wpływ na otoczenie jest miłym dodatkiem i czasami fajnie poukrywanym. Czy jest się do czego przyczepić? Znalazłoby się pewnie na siłę, ale osobiście jestem w stanie wybaczyć te drobnostki. Widziałem gdzieś głosy, że gra jest nudna. To prawda, że narracja jest powolna, ale nie jest to wada. Po prostu nie każdemu powolne jej budowanie może podpasować. Na pewno RDR2 jest miła odmianą w przeciwieństwie do serii GTA i można się zrelaksować. Dam 10/10, bo naprawdę widać w tej grze włączone serce i pasję.
Gra typu idz za kims sluchaj co gada zrob jakies zadanie w 3 min i znowu idz za kims przez kolejn 10 min i znow sluchaj malo interesujacuch dialogow sa gry do ktorych sie powraca ta taka nie jest.
Bawi się ktoś modami do gry?
Chodzi mi głównie o mody graficzne, lepsze tekstury, itp. Potrzebny do tego jest tzw. ModManager UI. ale po wklejeniu tego co trzeba do folderu z grą i po odpaleniu aplikacji MMUI jest ona nieaktywna i można sobie tylko zmieniać kolor tła.
Nuda jak na grzybach! Jedz tu i pojedz tu, tylko nikogo nie zabij, bo bedziemy cie scigali i nie masz prawa byc niedobry! Odradzam! Na plus grafika, dzwieki i duzy teren.
Ta gra jest po prostu WYBITNA! Voice acting jest lepszy niż w większości filmów!
Absolutnie genialna gra, zdecydowanie najlepsza gra z otwartym światem na rynku. Konkurencja nawet nie jest blisko. Gra o klasę lepsza niż poprzednia gra R* czyli GTA V. RDR2 zdecydowanie bardziej zasłużyło na wielki sukces niż GTA V. Absolutnie genialny świat z niesamowitym poziomem detali, immersji i realizmu (chociaż zachowania NPC np. w trakcie deszczu tragiczne, żadnej reakcji), świetna fabuła, postacie i dialogi. Nasz obóz i interakcje między postaciami to jest coś cudownego. Tona rzeczy do zrobienia, gra wciąga jak bagno i można w nią grać bez znudzenia przez ponad 200 godzin. Bardzo dobra oprawa audiowizualna. Wszystko tutaj jest dopracowane i dopieszczone. Wszystko jest spójne, wszystkie mechaniki rozgrywki i systemy łączą się w logiczną całość i finalnie oferują niesamowitą i super grywalną przygodę. W zasadzie nie ma się do czego doczepić, gra bez wad. Port na PC solidny.
Nie wiem czym Wy się wszyscy jaracie. Grę oceniam na 1.5/10, a i tak jest to lekko za dużo.
Gra jest nudna do bólu, monotonna i bezsensowna. Zrobienie tak ogromnego, otwartego świata który jest tak zamknięty, to sztuka której nie jestem w stanie pojąć i tego jak to w ogóle możliwe.
Logika i mechanika tej gry jest zrobiona przez 15 latka dla gejmerskich 12 latków, którzy dzisiaj opanowali świat gier i mam wrażenie, że pod nich one są robione.
Brakuje Ci amunicji w broni? Po prostu zastrzel losowego typa w mieście i weź mu jej trochę, potem poczekaj aż Cie zabiją. Nie ma żadnej kary za śmierć, możesz sobie ginąć do woli. Zgubił Ci się koń? Zeskocz z góry i zabij się. Gdy się odrodzisz, będzie stał obok Ciebie.
Sterowanie jak starym Tarpanem. Do jazdy na koniu "szkoda strzępić ryja". Krycie się za osłonami przy dynamicznych strzelaninach jest grubo poniżej systemu osłon z GTA 4.
Samo strzelanie - typowe GTA 5. Zero feelingu broni. Porównam też grę do klasyki gatunku - Call of Juarez. Tam, jak i w GTA 4 strzelanie to był miód, momentami aż przez ekran czuło się odrzut broni. Padający na twarz przeciwnicy w CoJu dawali kupę frajdy, tutaj strzelamy jak do kaczek, a ragdoll jest jak w kiepskich grach z 2004r.
Gra jest w zasadzie "RPGiem akcji z otwartym światem", więc porównam ją do...Skyrima. Za co mnie zjedzą. Ale: w skyrim zabije kogoś na szlaku, nikt mnie nie widział = nic mi nie grozi. Mogę również bez problemu odciągnąć zabitych w krzaki i ich schować. Tutaj kropnę typa i zostawię go na drodze, to nagle z dupy, mimo oddalenia się 3 minuty później nabija mi się bounty za morderstwo. Kto mnie widział, kto mnie zgłosił? Jeleń? Myślałem że może ktoś faktycznie mnie widział ale nie, tak po prostu jest za każdym razem. Przenieść ciała owszem mogę, ale trwa do 2 dni robocze bo zanim on typa zapakuje na plecy i przeniesie go 5m, to zdąży się zlecieć 4 innych którzy z prędkością Aventadora lecą do miasta by zgłosić przestępstwo. Z taką samą prędkością po 20 sekundach pojawia się grupa strażników. Co do bycia RPGiem, mamy jakieś tam polowanie, zbieranie roślin, itp itd. W Skyrim samo polowanie jest mocno uproszczone i dość głupie, nie ma skórowania i tak dalej, ale można pozyskać składniki alchemiczne z zabitej zdobyczy, lub tak samo roślinki. I je wykorzystać. Zawsze aż chciało się odkrywać jakie składniki alchemiczne mają jakie efekty. Tutaj...nic się nie chce, coś tam zbiorę, coś tam mam. Nawet w sumie nigdy nie wiem co mam bo interfejs EQ jest tak upośledzony, że szkoda gadać. Chcieli iść w RPGa to było iść w RPGa, chcieli w akcje to mieli iść w akcje. Połączyli to w jedno wielkie, śmierdzące gówno.
Biegłem po mieście, za rogiem budynku ktoś stał, przez przypadek w niego wbiegłem i się przewrócił: grzywna za zakłócanie spokoju.
Innym razem celowo po prostu sobie biegałem po mieście i wywróciłem 3 ludzi, jeden z nich się zirytował i zaczął mnie bić. Nic poza tym. Losowość tej mechaniki jest kretyńska.
Nuda, nuda i nuda. Nie ma kompletnie nic do roboty. Ile można polować, ile można okradać ludzi na szlaku czy bawić się lassem które nudzi się po paru użyciach. Próba ratowania gry jakimiś znajdźkami również bez sensu, bo te przedmioty są po prostu...nudne. W skyrim nie raz miałem efekt "Woooow co to", gdy znajdowałem coś, co widzę pierwszy raz. I co ciekawe mimo 4400h w tej grze, niedawno miałem również reakcje jak wyżej opisana, bo znalazłem coś, czego nigdy w tej grze nie widziałem. RDR 2 ma nawet przedmioty denne.
Gra jest fatalna. Przez 8h próbowałem się do niej przekonać ale to jak toporne jest sterowanie, mechanika i cały ten sztuczny świat, to po prostu tak odpycha że nie idzie przy tym zostać na dłużej.
Aha, jeszcze jeden kwiatek logiki RDR. NPCty które są nieskończone. To znaczy, wbijam do miasta, robię rozpiernicz, zabijam iluś tam, potem oni mnie. Odradzam się obok miasta, oni wszyscy żyją. Nie no mistrzostwo xD
Porównanie do Skyrima:
Zabicie jakiegokolwiek NPC poza bandytami i innymi którzy się respią, oznacza po prostu usunięcie tego npc z gry. I tyle. Nie spotkasz go więcej. W RDR nie ma żadnego przywiązania do npc bo nie znasz ich imion w sumie, nie można z nimi porozmawiać, nie można nic robić. A rozmowy które ograniczają się tylko i wyłącznie do "Dzień dobry" albo "Zaje*ać Ci?" to nie są rozmowy bo finalnie prowadzą tylko do 2 rzeczy, albo bójki, albo zwykłego przywitania. To próba sztucznego wypełnienia świata która i tak nie działa.
W Skyrim momentami było mi aż szkoda gdy ktoś kogo znam przez 100h grania nagle jest zabity przez niedźwiedzia na szlaku. Tu tego w ogóle nie ma, bo po każdej śmierci gracza, NPC sie zmieniają, wyglądają inaczej i respią.
Co do samego sterowania jeszcze, jak już mówiłem, toporne i kompletnie debilne. Arthur chodzi jak czołg, sterowanie jest skorelowane z kamerą i myszką, celowanie z konia nie istnieje, bo patrząc do tyłu koń zaczyna wariować. A samo celowanie do tyłu na koniu wymaga zmiany klawisza z W na S. Kto to wymyślił?! Starczyło pograć w Mount & Blade by zobaczyć jak steruje się koniem w normalnej grze. Arthur nie raz wszedł mi w jakiegoś NPCta czy spadł z jakiejś kładki/mostku, bo - przykładowa sytuacja - klikając W i D ale patrząc w lewo, on nie pójdzie na ukos w prawo, tylko pójdzie prosto. Bo patrzysz w lewo. Zajebiście ??
System jedzenia i spania to kolejny gówno-ficzer, bo żeby sprawdzić te potrzeby, muszę przeklikać kilka okien w menu. Nigdy i tak nie wiem czy chce mu się spać czy żreć, czy mam się już ogolić, wykąpać, co mam zrobić. W Skyrim zawsze się to wie, a nawet jak się nie wie, to gra wysyła powiadomienie do rogu ekranu. A samo sprawdzenie potrzeb trwa dosłownie max sekundę.
Co do samej "erpegowatości" RDRa - nie można robić RPGa w którym nie ma statystyk. Nie czuje się w ogóle progresu postaci, co z tego że jest jakie kompendium. Ja chce wiedzieć ile moja postać czego zrobiła, ile zabiła ludzi, ile ukradła, ile popełniła przestępstw itp. Chociaż no...w RDR mogę zobaczyć ile razy pier*olnąłem jelenia! ŚWIETNE!
Zdania nie zmienię, gra jest denna jak Maluch Racer. Ja po prostu nie jestem w stanie uwierzyć że tę grę wypuścił Rockstar.
1.5/10
+ 1pkt za grafike
+0.5 za zabawę lassem w którą ma się wysrane po 5 użyciach (bo jest nudne, jak cała gra).
Minus za wszystko inne.
Na premierę gra powinna być rozdawana do gazetek jak kiedyś CD-Action.
NAWRÓCIŁEM SIĘ :)
Parę lat temu strasznie odbiłem się od RDR 2 na PS4, doceniałem widoczne od razu dopieszczone elementy, jednak głównie przez powolne tempo prologu + strzelanie na padzie zrezygnowałem.
Teraz jestem świeżo po ukończeniu RDR 2 na PC (zrobiłem prawie wszystko poza zbieractwem) i ta gra ląduje do mojej topki. Nie jest pozbawiona niedociągnięć, o których później, ale ilość świetnie wykonanych elementów i ogólny rozmach robią robotę. Jeśli chodzi o duże otwarte światy to jest, chyba druga taka gra od wielu lat po W3, która tak mnie 'zasała'. Niektóre asysyny mają bardzo ładnie wykonane światy, ale tam, zbyt wiele rzeczy mi nie pasuje (fabuła, wtręty si-fi, nie ma też tej jakości i detalu).
NA PLUS:
- najlepsza jazda konna jaką stworzono w grach, jeżdżenia jest dużo, ale przez jakość wykonania i świata wokół nas sprawiało mi przyjemność do samego końca
- przepiękny otwarty świat, nie stworzono, nic lepszego do tej pory, cudowne plenery, żyjące NPC ze swoimi rutynami, zdarzenia losowe, niektóre misje poboczne, no i fantastyczne odwzorowanie zwierząt (przy czym należy pamiętać, że to jednak gra akcji, więc nie ''poRPGujemy'' sobie)
- świetne animacje, w szczególności podziw budzą konie w ruchu, czy jeźdzcy spadający z nich podczas strzelanin
- klimat przygody Dzikiego Zachodu, po ok 100h z tą grą naprawdę, trudno mi wymyślić co jeszcze chciałbym porobić w grze o kowbojach, a czego tu nie było
- mnogość opcji wchodzenia w interakcje z różnymi obiektami, życie obozowe na +
- miejscami drobiazgowo dopracowany detal
- pomysł z rdzeniami dla mnie ok
- fabuła ma swoje momenty
spoiler start
co prawda większość historii to schemat, niekończącego się wielkiego skoku Dutcha, który kończy się katastrofą, jednak dobrze, że mamy okazję poznać przywódcę bandy, kiedy jeszcze więcej w nim charyzmy, niż szaleństwa, fajnie podbudowuje to jego postać, Arthur dostaje swój bodźiec do zmiany perspektywy w postaci choroby i też całkiem dobrze to działa, podobnie tragiczna przeszłość jego żony i dziecka, która pozwala nam lepiej zrozumieć, dlaczego, aż tak zależy mu na całej grupie, którą traktuje jak rodzinę, którą mu zabrano, cały ten konflikt Dutch vs Arthur podobał mi się, niektóre wątki poboczne też mają swój koloryt (jak np. zadanie z kobietą i synem od której Arthur pobiera haracz), podobnie uderzyła mnie postać Hosei, który z jednej strony jest jak dobry, stary wujek, z drugiej przebija z niego chciwość
spoiler stop
- strzelanie i elementy akcji są dobre (szczególnie efektowne z udziałem koni), ale też czegoś 'wow' tu nie uświadczymy, 'feeling' broni średni
ZASTRZEŻENIA CO DO FABUŁY:
Prolog jest moim zdaniem z gruntu źle scenariuszowo rozpisany, tu za bardzo zdania nie zmieniłem. Włączasz grę i masz +10 postaci na raz, o których nic nie wiesz - i szybko za wiele się nie dowiesz. Do tego cała grupa jest po przełomowym punkcie fabularnym (Blackwater). Miałem odczucia jakbym wielosezonowy serial, włączył sobie od 3 czy 4 sezonu, nie wiem o co chodzi, nie jestem zżyty emocjonalnie z postaciami w trudnym położeniu.
Całościowo uważam, że fabuła jest na całkiem dobrym poziomie, aczkolwiek, nie jest to też, jakiś powalająca historia. Jest to wszystko dość mocno rozwodnione, jeśli robi się questy poboczne to nieraz przez dobrych kilka godzin nie wiele się dzieje. Tempo jest raczej leniwe, mało było momentów w których miałem ciśnienie na dalsze poznawanie historii.
ZASTRZEŻENIA CO DO ROZGRYWKI:
Gra stawia na mocno filmowe doświadczenie, ok, jednak nie da się ukryć, że, większość misji trzeba realizować sztywno po sznurku tak jak sobie to twórcy zaprojektowali. Zdarza się nawet, że małe oddalenie się od naszych towarzyszy sprawia, że misja jest zawalona.
- Totalny brak swobody, moźna było dodać trochę misji z większą swobodą działania
- Prymitywnie odhaczane (prawie co do metra) triggery do skryptów
Ta toporność misji, trochę nie przystaje do pozostałych wysoko-jakościowych elementów gry.
POMNIEJSZE MINUSY:
- sterowanie, wolne poruszanie się postaci wymaga przyzwyczajenia
- gra nie stanowi (na PC) żadnego wyzwania, pieniędzy jest w bród, trzeba się dobrze starać, żeby zginąć w walce
- w trakcie misji nie da się zapisać gry
CZEPIALSTWO:)
Mam trochę uwag do cut-scenek. Jak cała gra jest śliczna, stawia mocno na realizm, tak trochę, te postacie są takie kukiełkowo- rockstarowe w przerywnikach, co nieco utrudnia mi wczucie się w dramatyzm ich przeżyć. Przykładowo w TLOU 2 te przejścia filmowe są ostre jak brzytwa, wszystko jest profesjonalnie wyreżyserowane, kamera jest świetnie ustawiona, wykorzystuje się światło. W RDR to często jednak wygląda gorzej. Do tego zdarzają się naiwnie wyglądające cut-scenki, gdzie nasi bohaterowie skradają się parę metrów od przeciwników i nikt ich nie widzi, albo np. przy odbijaniu Johna Marstona szantażują frontalnie całe pełne straźników więzienie. Są momenty, że robi się bardzo growo;)
PODSUMOWANIE
Pomimo tego, że nawymieniałem tu całkiem sporo uchybień, to tak naprawdę większość z nich sprowadza się do tego, że gra i opowieść ma swoje specyficzne, nieśpieszne tempo. Jeśli się to zaakceptuje, przyzwyczaji do tego gra nagradza relaksacyjną, przyjemną rozgrywką, którą trudno uzyskać w innych produkcjach. Do tego przez większość gry towarzyszy nam lżejszy kowbojski klimat. Trudno mi teraz sobie przypomnieć bardziej odprężający tytuł. To jest trochę jak z W3, jeśli rozkładać go na czynniki pierwsze do wielu rzeczy można się przyczepić, ale te świetnie wykonane elementy (postacie, dialogi, questy, wiedźmiński świat przeniesiony z książek A.Sapkowskiego) plus ogólny rozmach produkcji sprawiają, że całość ocenia się bardzo wysoko.
Z Red Dead Redemption 2 jest podobnie, są pewne niedociągnięcia, ale rozmach tego świata i dobre elementy sprawiają, że oceniam grę bardzo wysoko. Potrzeba nam takich growych projektów!
Moje drugie podejście do tego tytułu i przy ok 50% już ledwo daję radę.
Tak w dużym skrócie. Ta gra, gra się sama nie stawiając żadnych wyzwań ani mechanicznych ani logicznych. Wątek główny czyli przechodzenie z punktu do punktu żeby usłyszeć kolejne kilka linijek dialogu i obejrzeć przerywnik filmowy, plus aktywności poboczne jeśli ktoś potrzebuje "zagospodarować" następne godziny swojego życia.
Rozumiem że "wspaniała historia" że "powolny relaksujący klimat". Od tego mam książki, filmy i spacer po lesie. W grach najważniejsze jest dla mnie granie właśnie. Moje decyzje, wybory, umiejętności zaprzęgnięte przez mechanikę gry mają współtworzyć historię. Tu jesteśmy jej biernym obserwatorem.
Także można powiedzieć, co kto lubi. Ja nie polubiłem. Nie szukam takich eskapizmów. Przemęczę bo raczej kończę co zacząłem i tylko dlatego.