Witam,
jak to jest z tymi mieszkaniami? Może osoba zorientowana w prawie się wypowie?
Powiedzmy, że składam do opieki/gminy/urzędu miasta/administracji/czy jakiejś takiej innej instytucji, wniosek o mieszkanie. Dostaję jakieś tam punkty czy coś, no i powiedzmy, że po jakimś tam czasie, państwo przyznaje mi mieszkanie (mi i mojej rodzinie).
No dobra, dostałem te mieszkanie. I gdzie jest teraz haczyk?
1. Te mieszkanie jest moje czy tylko ja w nim mieszkam, a nadal należy do Państwa?
2. Czy w związku z tym płaci się jakiś większy czynsz?
3. Słyszałem, że to lipne rozwiązanie, bo jeżeli moja sytuacja się poprawi i będę miał dobre zarobki, razem z rodziną, to decyzja o takim mieszkaniu może być cofnięta i będę musiał opuścić lokum?
4. Są w tym jakieś inne kruczki prawne?
Pytam, bo słyszałem, że lepiej przemęczyć się z kredytem i przynajmniej co prawda mam przez ileś tam lat kredyt na głowie, ale mieszkanie jest moje, a że te co mi podarowało państwo, to lipa straszna.
Jak to jest?
EDIT: Jak się te mieszkanie nazywa? Socjalne? Komunalne?
Komunalne. Jeżeli jesteś samotnym inwalidą niewidomym i bez nogi, ale za to z dwójką dzieci to być może dostaniesz już za trzy lata, ale to zależy od lokalizacji. Generalnie jak jesteś zwykłym, szarym, nieproblematycznym obywatelem to raczej nie ma szans. Są też do remontu, tu już szanse są większe, ale remont często trzeba zacząć od prowadzenia nowych instalacji prąd, woda, kanalizacja. Mieszkanie twoje nie jest, póki płacisz czynsz nikt cię z niego nie wyrzuci, czynsz raczej bywa dość korzystny. Po iluś tam latach chyba można wykupić za zgodą miasta.
1. Państwowe
2. czynsz będzie większy względem czego? Raty kredytu? Kosztów wynajmu od prywaciarza? na pewno nie.
3. z mieszkania na pewno cię nie wywalą, chyba że przestaniesz płacić.
4. Kruczek jest taki, że jeżeli dajesz radę wstać z łóżka to mieszkania nie dostaniesz.