Ekranizacje DC Comics na zakręcie - o Legionie samobójców i jego problemach
Warner Bros robi co może, żeby zarżnąć to uniwersum. Przywykłem do tego, że scenariusz filmu może okazać się śmietnikiem, ale żeby zarówno forma, jak i treść zniżyły się do takiego poziomu, to już sukces. Tak to jest, jak gotowy film daje się do przemontowania zupełnie innej ekipie, bo ich trailer zdobył na YouTubie wystarczającą ilość łapek w górę. Ciekawe czy w wersji ultimate wszystkie piosenki zostaną zastąpione przez Sounds of Silence.
Z innej beczki...
współpraca z Christopherem Nolanem zaowocowała niezwykle udaną trylogią Batmana
Słowo "trylogia" oznacza trzy części, a nie dwie.
Batman początek, Mroczny Rycerz, Mroczny Rycerz Powstaje, coś mi umknęło?
Tak. Określenie "niezwykle udana".
Co właściwie było tak bardzo nie tak w trzeciej części? Bo zakładam, że to o nią chodzi.
Poza postacią Bane'a, który znowu okazał się tylko sługusem.
Spieprzenie Bane'a nie wystarczy? Przez idiotyczny plot twist z Talią (który w zasadzie jest nie tyle plot twistem, co zaprzeczeniem poprzedniego, według którego Bane miałby być spadkobiercą Ra'sa al Ghula) okazuje się, że cała jego postać jest w filmie zupełnie zbędna. Jedyne co zrobił, to pobicie kaleki i wygłoszenie nudnego orędzia, które nikogo nie obchodziło. Nie pomaga też fakt, że ostatecznie pozbyto się go jak jakiegoś śmiecia. Po co walenie się po ryjach z Batmanem, skoro Catwoman i tak zdjęła go wciskając jeden przycisk?
Poza tym te wszystkie szczegóły, których było na tyle dużo, że zebrane do kupy przestają być szczegółami, a zaczynają tworzyć Voltrona idiotyzmów scenariusza. Wysłanie całej policji Gotham do kanałów na kilka miesięcy, po których wszyscy wyszli obmyci i ogoleni, w ładnie uprasowanych mundurach. Marsz policjantów z kijami, którzy wyszli naprzeciwko bandziorom z karabinami (scena żywcem wyjęta z No Man's Land, ale tam miało to sens, bo funkcjonariusze mieli broń palną). Joseph Gordon-Levitt, który nie zrobił nic przez cały film, poza zabieraniem cennego czasu. Niewykorzystany po raz trzeci Scarecrow. I tak dalej... Widać wyraźnie, że nikomu nie chciało się dopieścić szczegółów tak, żeby film miał jakiś sens, bo wiadomo było, że to ostatnia część, więc wszyscy i tak pójdą do kina.
Ale trzeba przyznać uczciwie, że najlepszy dialog w historii wszechświata nieco ratuje tę produkcję.
https://www.youtube.com/watch?v=w9wi0cPrU4U
Moim zdaniem nie ma co liczyć na edycje rozszerzone czy reżyserskie - ta historia jest tak do dupy, że montaż tego już nie uratuje.
Nie potrzebnie zrobiono z fajnej koncepcji "drużyny samobójców" duży film, z dużym budżetem, dużymi nazwiskami, dużą skalą. Biorą jakichś podrzędnych leszczy (i 3/4 filmu muszą tłumaczyć, kto jest kim i przypominać na każdym kroku, że są źli), by mierzyć się z czymś, co zrobiło chyba większą rozpierduchę niż ten Hulk z BvS. IMO mogli z takim pomysłem poczekać kilka lat - pokazać złych jako prawdziwych przeciwników Batmana, Flasha czy Namora, a potem nasłać ich na np. Jokera albo Two-face'a.
Kompletna porażka - aż mam lekkie wyrzuty, że poszedłem na to do kina, bo jednak daje to studiom znak, że gówno, nie gówno - ludzie i tak pójdą.
A Killer Croc wygląda jak jakiś jaszczur ze Start Treka z Shatnerem.
Zgadzam się w 100% - oczekiwania I nadzieje były duże, a wyszedł z tego nieskładny bełkot ze zmarnowanym potencjałem Jokera I nawet bardzo dobra Harley nie była w stanie tego uratować. A czarny charakter i scenę po napisach nie warto nawet komentować.