FlatOut 2 rozwala konkurencję – najlepsze wyścigi z destrukcją?
Flatout 2 to świetna gra. Ale osobiście wolę pierwszą część. Głównie ze względu na model jazdy.
Świetny tytuł. Najwięcej frajdy dają stunty z kumplami na jednym kompie. Ostatnio widziałem 2-pack FlatOut 1&2 w Tesco za 2,5zł w koszu.
Obecnie tylko Gas Guzzlers może się równać z serią Flat Out. Poproszę o film o Gas Guzzlers...niech ludziska poznają...warto
nadal warto we Flatouta zagrać... szkoda że multi już nie działa (chyba że ktoś zna jakieś rozwiązanie?). Kupiłem ją 2 razy (płyta gdzieś zaginęła, drugi raz dołączone do CDA), ostatnio na Steamie zakupiłem Flatouta Ultimate Carnage... nie żałuje wydanych złotówek
Zdecydowanie FlatOut (szczególnie dwójeczka). Wszystko w tej grze współgrało. Świetna grafika (w znaczeniu modelu uszkodzeń), niesamowite emocje i gameplay oraz imo najlepszy soundtrack w historii gier komputerowych. Za nią postawiłbym Carmageddon 2, ale za to, że była tak naprawdę jedną z najlepszych gier mojego dzieciństwa. No i do tego soundtrack z Iron Maiden. A trzecie miejsce Crashday. Gra tak naprawdę była tą "gierką za 20zł" wydawaną w Polsce przez CI o ile dobrze pamiętam, a dawała frajdę jak gra za pełną kwotę. Czwarte miejsce dałbym Burnoutowi 3 (chyba to była trójka, bo nawet nie jestem pewny). Pominąłem tu Ultimate Carnage, bo jak dla mnie była to gorsza wersja "dwójeczki". Było to właściwie to samo, gra pamiętam chodziła dość słabo na moim ówczesnym sprzęcie (a upgrade graficzny wcale nie był tak duży), no i soundtrack nie dorastał do pięt poprzedniej częsci.
Destruction Derby - jak miło że ktoś jeszcze o tym w ogóle pamięta :)
FlatOut to klasa sama w sobie, szanse raczej nikłe, że jeszcze kiedyś ujrzymy coś równie udanego..
A Crashday był miłym zaskoczeniem, nawet bardzo. Pamiętam, jak się wtedy jarałem grafiką, jakoś tak inaczej była pieszczona, jak gry w tamtych czasach, szczególnie model zniszczeń był obłędny.
Ja tam uwielbiałem derby z... GRIDa, miałem w nich kilkadziesiąt godzin mimo, że grało się wciąż tymi samymi samochodami na tej samej trasie praktycznie cały czas.
Ale za to fizyka była bardzo fajna, trzeba było bardzo uważać, jeszcze był ten bajer z wyświetlaniem uszkodzonej części samochodu, odlatujące, trzeszczące, dygoczące części, które mogą zaraz odlecieć albo i nie, coraz gorsze sterowanie, parametry silnika, wygląd, nawet znoszenie samochodu w lewo/prawo i to wszystko na multi.
Nigdy nie było wiadomo czy zaraz nie zaliczysz zgonu od innego kierowcy, ot walnie ci dzwonem z boku i nara, a jak przetrwasz to czy koło ci zaraz nie odpadnie.
Czasem po wyskoku przy lądowaniu coś ci odpadło i miałeś problem, można było też zaliczyć zgon czołowy dzwon w powietrzu...
Ach.. to była świetna gra, ale w GRID 2 już ograniczyli tą fizykę.
Warto też wspomnieć o tym, że nasi przeciwnicy mieli jako takie osobowości, które prezentowali podczas wyścigów - jeden unikał raczej kraks i zazwyczaj znajdował się w czołówce, ktoś inny wręcz przeciwnie - co chwila się w kogoś wbijał, jeszcze inny chętniej korzystał ze skrótów, itd.
Jedna z najlepszych gier na spotkanie z kumpami przy piwerku. Te minigierki dają mnóstwo radochy. Warto do niej wrócić, wygląda całkiem nieźle pomimo lat, a tak soczystych wyścigów nie jest wiele na rynku.
Grało się z ekipą GOLa, o kurde, wróciłbym do tego znów.
Multi można ruszyć przez gamerangera i tym podobne programy.