Przegladajac recenzje na Rotten Tomatoes niestety moj zapal ostygl niemal do zera.
Slabe postacie, jeszcze slabsza nijaka fabula, Joker pojawia sie moze na 5min i do tego jest irytyujacy.
Jedynie pierwsze 30 min (kompletowanie Bad Guys and Girls:) i Harley Quinn jakos daje rade.
Mialem wybrac sie do kina ale wybiore chyba jednak morska przygode:)
Kierowanie się ocenami na rotten tomatoes, oh boy
Nowy Ghostbusters ma tam 73% xDD
^6.4
Podobno Rotten Tomatoes ma swój hymn zaczynający się od słów "Tu debile dla debili ..."
Jedni debile umówili się że będą zaniżać oceny wybranych filmów a drudzy debile nadal wierzą że średnia tych ocen to prawdziwa średnia na świecie, a nie po prostu średnia z ocen debili na Rotten Tomatoes.
Co do Suicide Squad to wiadomo że nie jest to film ambitny. Ma dostarczać dobrą zabawę dla nastolatków i 20 latków na wakacjach które są głównym odbiorcą kina w US. I taki ten film jest.
A Harley Quinn jest świetna.
Ty Prezes a jak tam wspaniały WoW the Movie? Zgniłe krytyki pomyliły się i w tamtym przypadku?
Znowu nazywasz recenzentów "debilami" - powtarzam pytanie: czy taka ocena redaktorów gola byłaby uzasadniona?
No jak to, przecież wiadomo że wiarygodna i rzetelna ocena to taka która zgadza się z własną, każda inna jest wystawiana przez debili.
Ty Emeryt, nie nazywam recenzentów debilami. Nazywam debilami ludzi którzy umawiają się że zainżą ocenę w internecie i tych co to łykają.
Film Warcraft w niczym się specjalnie nie wyróżnia negatywnie, ot film fantasy.
Nie wiem dlaczego powołujesz się na "redaktorów gola" i niby co mnie ma to obchodzić?
[2]
RT nie wystawia ocen, tylko uśrednia ocenę na podstawie wielu recenzji, więc w normalnych warunkach pretensje należy kierować gdzie indziej.
Chyba że w grę wchodzi kolejna histeria SJW, jak w przypadku GB2016. Wtedy wiadomo, że RT zamieni się w gówno.
http://i.imgur.com/OBVueMF.jpg
http://i.imgur.com/UcH3zsT.jpg
Bonusowo:
https://www.youtube.com/watch?v=UWROBiX1eSc
Zdanie i recenzje internetowych pseudokrytykantów i " wielkich znawców " kina mało mnie interesuje. Zwykle takie matołki kierują się tym: " czas gnojenia filmów, każdego bez wyjątku, bo uja się znamy, ale to jest cool " i " czas wychwalania filmów, bo też uja się znamy, ale tak jest cool ". Samemu trzeba iść i się przekonać, czy film się podobał, czy nie.
Niestety muszę przyznać, że w mojej opinii film nie jest arcydziełem. Troszkę się rozczarowałem.
Akurat Amerykański Ninja to jest taki crap, że 0 na RT wcale mnie nie dziwi.
Za czasów Video, gdy się było dzieckiem, film wydawał się rewelacją, a Dudikoff Bogiem karate. I każdy kto żyje wspomnieniami będzie tak dalej uważał. Wystarczy jednak włączyć ten film po latach aby zobaczyć, że walki są śmieszne, aktorstwa brak, zdjęcia i montaż amatorskie, a Dudikoff to taka kłoda drewna, że aż zęby bolą.
Ja się jeszcze na RT nigdy nie przejechałem, wiadomo, że nie traktuję ich ocen dosłownie, ale przesiew gówna robią jak należy, nie widziałem chyba dobrego filmu, który by miał 35% i mniej na RT.
Soul nie obraź się, ale mam wrażenie, że masz podobnie jak moi rodzice, wydaje mi się, że jest to trochę problem pokoleniowy polegający na tym, że młodsi mają (uśredniając) większe wymagania.
Pamiętam jak będąc dzieckiem, jakieś 15 lat temu, mieszkanie 60 m^2 to było marzenie, ludzie cisnęli się po klitkach w blokach i jak udało się komuś przeskoczyć na M3 60 m^2 to był królem życia. Minęło 15 lat i co? 60 m^2 to dla mnie klita, takie mieszkanie byłbym w stanie zaakceptować jako-tako żyjąc z dziewczyną, w ostateczności z jednym dzieckiem. Moi rodzice zresztą również.
To samo z autami, Fiat 126p, super fura. Dałbyś jej ocenę 8/10 w 1980. Jeździła, mało wymagająca, w 5 osób się ładowało i leciało nad morze we względnym komforcie, w wersji kombi to normalnie można było Europę zdobywać.
I tu się pojawia pytanie, które jest dla mnie zagadką - skoro tyle się od tego czasu zmieniło, świat poszedł do przodu, to dlaczego TVP, Polsat, TVN nadal karmią ludzi filmami, które były fajne 30 lat temu a teraz są obrazą intelektu? Widzę, że w pytę ludzi 40, 50, 60+ tego nie rozumie (i to inteligentnych ludzi, młodzi też tego nie rozumieją, ale zwykle ci mniej rozgarnięci). Terminator, Szczęki, Rocky - te wszystkie filmy mają 90% na RT, ale ile kuźwa można? Pomijam już tytuły, których w ogóle na RT nie ma, bo są tak marne. Dlaczego wymagania społeczeństwa rosną wykładniczo z czasem, ale wymagania dot. kina mam wrażenie wręcz spadają?
Ja sam od kilku lat do kina chodzę może raz na kwartał a tak pozostają jedynie kina studyjne, bo po prostu nie da się znieść tego przytłaczającego gówna, które jest nam pompowane do głów, ostatnio brat się wybierał do kina i mnie ciągnął, ale jak przejrzałem "wybór" to załamałem ręce, chyba najlepszą opcją była piąta część Epoki Lodowcowej, czyli czwarte odcinanie kuponów od poprawnej bajki.
Rotten Tomatoes jest dobrym serwisem. Jakkolwiek ich oceny są zmanipulowane przez agresywną część społeczności która po prostu często się umawia na "dołowanie" filmu.
Od zawsze wiadomo że Suicide Squad jest prostym filmem rozrywkowym, bez żadnych większych ambicji. Całe dorabianie do niego ideologii jest śmieszne.
Przecież od razu wiadomo że to nic nadzwyczajnego pod względem artystycznym, to ma być czysta prosta rozrywka.
To nie jest "średnia ocena filmu" tylko "wynik zaniżania oceny przez dobrze bawiącą się tym faktem część społęczności RT"
Szkoda, chociaz do kina i tak pewnie pojde, mimo ze po BvS mialem sobie uniwersum DC odpuscic. Podejrzewam, ze jezeli SS nie zarobi, WW okaze sie jeszcze gorszym gniotem, to wiecej filmow na bazie komiksow dc juz nie bedzie, Marvel jakos sobie radzi, skad te dysproporcje?
skad te dysproporcje?
Marvel ma Kevina Feige'a.
DC ma Zacka Snydera.
O tym drugim napisałem niedawno sporo "ciepłych słów" w wątku o Obcym. Tematu do końca nie wyczerpałem, ale chyba dość wyraźnie udało mi się nakreślić ogólne przyczyny obecnego stanu rzeczy.
http://i.imgur.com/RoOa9Oh.jpg
Gdyby za sterami DCEU stanął Bruce Timm, DC miałoby szansę wyprzedzić Marvela o kilka długości. Ale zamiast tego mamy to, co mamy.
https://www.youtube.com/watch?v=4zLfCnGVeL4
Opinie widzów na reddit także nie zachęcają i wygląda, że prawie wszyscy są zawiedzeni. Części się bardzo nie podobało, a inni uważają, że to średniak, takie 5-6/10.
Rok pełen kinowych bubli.
dziwne porownanie Mephistopheles, przeciez odpowiednikiem feige'a jest geoff johns (przynajmniej od niedawna, faktem jest ze z bvs i ss wiele wspolnego raczej nie mial)
sam squadu jeszcze nie widzialem, ale jesli naprawde jest tak slaby (a pewnie jest, nie wierze w konspiracje przeciwko dc) to bedzie zawod jak bvs, echhhh
czy bruce timm nie stanal za sterami nowego killing joke, ktore tez nie wstrzasnelo swiatem?
przynajmniej od niedawna, faktem jest ze z bvs i ss wiele wspolnego raczej nie mial
Czyli równie dobrze możemy uznać, że nic jeszcze nie zrobił.
Żeby być uczciwym - Johns był producentem BvS. Ale producentem była też żona Snydera, a widać wyraźnie, że DCEU nepotyzmem stoi. Inna sprawa, że portfolio filmowo-telewizyjne Johnsa też imponujące nie jest.
Nie wiem, ile swobody miał Timm przy Killing Joke (którego ocenę zresztą zaniżyły popierdolone feministki, mające ból dupy o "obraźliwą" okładkę Batgirl i dopatrujące się w historii Moore'a gwałtu). Za to wiem, że przez lata tworzył animowany odpowiednik obecnego MCU w postaci serii i filmów animowanych, który jak najbardziej "wstrząsnął światem".
Po ocenach dla Age of Ultron mam pewnosc, ze zarowno te krytykow, jak i widowni, potrafia byc starannie selekcjonowane :D
Chociazby pierwsze Transformers, czy F&F to swietny przyklad na to, ze nie nalezy traktowac RT jako wyroczni w kwestii kina rozrywkowego.
nie nalezy traktowac RT jako wyroczni w kwestii kina rozrywkowego.
No nie, ale taka a nie inna średnia oznacza chłodne przyjęcie filmu, RT zbiera po prostu oceny recenzentów jak metacritic. Nie rozumiem kolejnego, jak w przypadku BvS, bólu dupy o ocenę. Znowu będą te śmieszne wymówki, że to film dla widowni, a nie krytyków? W ogóle co to za śmieszne podziały "krytycy i widownia", to krytyk nie jest już częścią widowni?
Ogólnie przy Suicide Squad to były niezłe jaja z tymi dokrętkami i już wtedy można było podejrzewać, że szykuje się zgniłe jajo.
WB nie ma totalnie pomysłu na uniwersum DC (za bardzo ingerują w pracę reżysera), może się coś zmieni przy premierze JL i WW, bo już na trailerach widać zmianę stylistyki. Wiadomo, na kim się teraz wzorują :) Ogólnie ten cały mrok jaki był w BvS to mnie osobiście rozśmieszał, bo silenie się na ścisk dupy i ociekanie mrokiem to nigdy nie jest dobry sygnał.
Ja na premierę nadal czekam i pójdę osobiście się przekonać, jak to wyszło. Na BvS zawiodłem się sromotnie, może to będzie ciut lepsze. W takim sensie, że nie usnę w środku filmu.
mrok mrokiem, ale wyobrażasz sobie batmana w stylizacji Iron mana? Rzucającego komentarzami na prawo i lewo?
filmy dc są sztywne i będą sztywne, bo komiksy dc są i były sztywne i patetyczne. Sama postać batmana i supcia, których zna najwięcej widzów niezaznajomionych z komiksami nie pozwala na wariacje w stylu marvela i zrobienia śmiesznego i widowiskowego kina.
filmy dc są sztywne i będą sztywne, bo komiksy dc są i były sztywne i patetyczne.
Nawet, gdyby to była prawda (a nie jest), to jak wyjaśnisz istnienie i sukces DCAU, które ani sztywne, ani patetyczne nie było?
Dorastałeś w podziemnej jaskini wśród amazońskiego buszu, że nawet o animowanym Batmanie z lat '90 nie słyszałeś?
W ogóle co to za śmieszne podziały "krytycy i widownia", to krytyk nie jest już częścią widowni?
W przypadku przecietnego widza mamy mniejsza szanse na to, ze ten bedzie odreagowywal na filmie swoja frustracje. Nie od dzis wiadomo przeciez, ze gro krytykow to niespelnieni aktorzy i rezyserzy :>
W przypadku przecietnego widza mamy mniejsza szanse na to, ze ten bedzie odreagowywal na filmie swoja frustracje
Jakbym rozmawiał z przeciętnym fanatykiem DC, naprawdę :)
filmy dc są sztywne i będą sztywne, bo komiksy dc są i były sztywne i patetyczne
Jest wiele luźniejszych komiksów w DC czy bohaterów jak Arrow rzucający ripostami, poza tym, Suicide Squad poważnym komiksem? Wow, od kiedy?
nie pozwala na wariacje w stylu marvela
Jaki jest problem w zrobieniu np. Shazama? O wiele luźniejsza konwencja i nie trzeba by było silić się na mrok.
Czym innym jest też pozostanie sztywnym, a czym innym silenie się na ścisk dupy i robienie z symbolu nadziei Jezusa.
Jak zacząłem o DCAU.
Kto w ogóle wie kim jest Shazzam? Ja nie, a trochę komiksów czytałem (postać znam, ale jakąś historię z nim związaną za cholerę).
I w tym leży problem w mojej ocenie. Ludzie nie znają postaci DC tak jak Marvela. Tak jak napisałem wyżej, batek i supek zawsze kojarzyli się (piszę i będę pisać o sobie) z poważnymi i podniosłymi tonami - tak byli też przedstawiani w filmach, nawet ery burtonowskiej.
Reasumując - filmy dostają cięgi, bo nie są i nie mogą być takimi widowiskami jak avengers czy spider man.
Problemem są z pewnością też twórcy, którzy chyba nie wiedzą czego chcą i jak to osiągnąć, ale chcą to szybko. Tłumaczy to trochę SS, jego dokrętki i to co wyszło końcowo.
No, groteskowe Batmany Burtona i campowe Supermany Donnera to faktycznie podniosłe dzieła filmowe, wypełnione po brzegi patosem.
Z litości nie wspominam o Schumacherze.
No właśnie, zwłaszcza Keaton ze swoim "let`s get nuts" to pełen mroku i podniosłości batman.
po pierwsze ->
głupawe teksty to jedno, stylizacja to drugie.
po drugie
i jak pamiętacie tego wesołkowatego batmana? Dlatego nie chcą tego zrobić drugi raz.
głupawe teksty to jedno, stylizacja to drugie.
Zarówno scenariusz, jak i stylizacja są częściami składowymi ogólnego tonu filmu. A jeśli twórca nie jest kompletnym beztalenciem, to bez problemu zrobi kolorową opowieść z przewodnim wątkiem mesjanistycznym (All-Star Superman) albo przemyci humor do poważnej historii (mnóstwo odcinków Batman: TAS). Zresztą nawet u Nolana jest tak naprawdę sporo żartów (głównie przemycanych w dialogach Caine'a), ale to deadpan, a nie dowcipy o pierdzeniu, więc sporej części widowni musiały umknąć.
Nie mam bladego pojęcia, co próbujesz w tym wątku osiągnąć.
Nie mam bladego pojęcia, co próbujesz w tym wątku osiągnąć.
no właśnie mógłbym napisać to samo :D ja piszę o swoim przekonaniu w zakresie niepowodzeń stajni DC w kinematografii. Nic więcej.
Właśnie na takie okazje trzymam cytat Ellisona w sygnaturce.
Jakbym rozmawiał z przeciętnym fanatykiem DC, naprawdę :)
Kto nie z nami, ten przeciwko nam. Az sprawdzilem z ciekawosci, czy nie pisujesz przypadkiem w watku #dobrazmiana... Nie zawiodlem sie :D
Jak się nie ma nic ciekawszego do powiedzenia i zwala na krytyków, to się zaczyna wchodzić na politykę. Merytorycznie, inteligentnie, z klasą :)
nie wiem jak mozna mowic o tym ze chujowosc bvs to wina materialu zrodlowego, jak juz wspomnial Mephistopheles, nolan jakos dal sobie rade ze stworzeniem batmana w miare wiernego komiksom, a jednak nie musialo byc mrocznie ciemno i dretwo
a nawet jak juz ma byc ciemno i mrocznie, to niech to ma sens, bo to ma potencjal, po prostu bvs to bylo koszmarne gowno pod wzgledem montazu, kinematografii i scenariusza (martha?!)
Z której strony Batman u Nolana był wierny komiksom?
A z której nie był? Sam Batman Begins to w zasadzie ekranizacja Year One (wzbogacona o wątek z The Man Who Falls) z żywymi aktorami.
Jeszcze są dwie pozostałe części.
Masz na myśli The Dark Knight, czerpiący inspiracje między innymi z The Killing Joke i The Man Who Laughs oraz The Dark Knight Rises, łączący wątki Knightfall, Legacy i No Man's Land, tak?
To co z nimi?
A to, że nie mają one wiele wspólnego. Nawet Begins różni się znacznie. Począwszy od wyglądu bohaterów (strój Batmana, Joker), aż po sam scenariusz (TDK i TDKR). To tylko czerpanie inspiracji, ale jeśli już przy komiksowości jesteśmy, to BvS wypada tutaj lepiej (w sensie takim, że bardziej wygląda jak film na podstawie komiksu). Nolan próbował robić Batmana we współczesnym świecie, w jakiś tam realistyczny sposób, a nie tworzyć adaptację oryginału. Nawet mi przez myśl nie przeszło, aby porównywać to, co stworzył Nolan do komiksów - bo styl jest tak bardzo odmienny, że jakby za Batmana wstawić zwykłego bohatera jakiegoś filmu akcji, to nie byłoby zbyt dużej różnicy, ba sam film wiele by na tym nie tracił. Wierny komiksom to dla mnie film taki, który z materiału źródłowego czerpię masę rzeczy - wygląd bohaterów, zachowanie, styl filmu - a w tym chociażby walki, które w trylogii Nolana wyglądały no... zwyczajnie - w TDKR to w ogóle bójki nie różniły się wiele od tego, co można zobaczyć na ulicy (sic!). Co nie znaczy, że te filmy są słabe - TDK dla mnie to produkcja doskonała, która po części zaczęła manię na filmowanie komiksowych bohaterów, w czasach, kiedy to niezręczne było wstawianie za głównych bohaterów gości w pelerynach - w tym przypadku Nolan zrobił dobrze, że nie była to, że tak powiem "adaptacja totalna" - filmem można się było cieszyć bez znajomości "prawdziwego" Batmana, a i dobrze się przy nim bawić.
Nie, Begins nie różni się "znacznie". "Znacznie" to się różni Batman & Robin.
Naładowałeś do tej wypowiedzi tyle semantyki, że nie wiadomo do czego się odnieść, bo według tych stwierdzeń niewiele adaptacji, poza Sin City, łapie się na "nieznaczne" różnice.
Zresztą oryginalnie pytałeś o wierność postaci względem materiału źródłowego. A mając w pamięci bodycount Batmana w filmach Burtona i Snydera (twory Schumachera pomijam milczeniem), jedynie Nolan zbliżył się do tego stanu, jeśli chodzi o filmy aktorskie.
Pewnie masz rację. Zapomniałem o zabójstwach w BvS.
Filmy Marvela są komiksowe, gdyż wypadają wiernie wobec materiałów źródłowych, tj. styl przedstawienia bohaterów, ich wygląd chociażby, czy poruszana tematyka, a i niektóre filmy wpłynęły na zmianę stylu komiksów (vide Strażnicy Galaktyki). Więcej czytałem Marvela niż DC. Seria Nolana nigdy nie kojarzyła mi się z komiksami.
Jeszcze nie widziałem ale na pewno zobaczę i sam ocenię jak wszystko inne, co mnie interesują zdania innych ludzi, was też nie powinny.
->DanuelX - jesteś emerytem to witaj w klubie :)
1) Rotten Tomatoes NIE WYSTAWIA RECENZJI. W 1 poscie napisalem "Przegladajac recenzje na Rotten Tomatoes", liczba mnoga. Dlatego lubie tam wchodzic bo mam ladnie poszeregowane recenzje z najwazniejszych amerykanskich gazet.
2) Wole recenzje krytykow bo tak jak napisal chyba Soul, ostanio jakies sa zmasowane hipstersko-nerdowskie-fejsbusowskie akcje na hejty. I miliard osob walnie ocene 1 Ghostbusterowi nawet go nie widzac.
3) Ostatnio ide pod prad:) I jak jakis film ma hajp, 10/10 to dla mnie okazuje sie rozczarowanie, a wiec jest nadzieja ze mi sie SS spodoba.
4) Niepokajace jednak w recenzjach sa te same wytykane wady o ktorych wspomnialem w poscie 1. I nie tylko przez wysyblimowanych krytykow z NY Timesa, ale rowniez nerdy z IGN daly 5.9 i werdykt MEDICORE! A to dobrze nie wrozy.
5) Ale i tak obejrze dla samej Harley Quinn <3
Ten roten tomatoes to jakieś gowno, film na pewno nie na 29%. BvS był słaby i nudny, do tego wszystkie najważniejsze wydarzenia były pokazane w zwiaastunie. SS mnie nie zawiódł, dostałem to czego oczekiwałem. Nie zabrakło drobnych potknięć, do tego Joker bardzo słabo (na szczescie malo scen z nim). Film parę razy zaskoczył kilkoma wydarzeniami. Ekipa naprawde do polubienia, w sumie tylko Katana tak średnio. Nawet Smith którego średnio lubię tutaj dał radę. Liczę na kolejną część.
Dla mnie 8/10
O wiele lepszy film od Batmana, nie maa nawet porównania.
Ja pierd... wersje kinowa i czekam na wersje rezyserska, a to bedzie zupelnie inny film :P
co tutaj jest niepasujacego do komiksowego batmana...? co w jokerze odstaje od oryginalu tak bardzo?
nie wiem ile czytales komiksow ogolnie, ja czytalem ich troche i jesli jednej rzeczy bym nie chcial w produkcji ani dc, ani marvela, to przenoszenie ich 1:1 na ekran, bo wiekszosc czasu wychodzilaby z tego jakas parodia, a nie powazny film
Nolan próbował robić Batmana we współczesnym świecie
wiekszosc batmana dzieje sie w czasach wspolczesnych, rozumiem ze chodzi o swiat rzeczywisty. nie mam z tym problemu
Tak, o świat rzeczywisty - źle to ująłem.
Popcorn na dzisiejszy seans już przygotowany. Nie mogę się doczekać jakie trainwreck z tego wyjdzie.
Całą tę akcję na RT można streścic w jednym zdaniu - moda na hejting DC.
Podczas premiery BvS recenzenci narzekali na poważne podejście i mrok. Kiedy dostali w SS zabawę i fun, to narzekają na brak powagi.
Marvel podprogowo stworzył modę na atakowanie jakiegokolwiek filmy DC. Zobaczycie, że z WW będzie identycznie.
Suicide Squad Director David Ayer Says “F*ck Marvel,” Promptly Apologizes to Marvel
http://www.vanityfair.com/hollywood/2016/08/david-ayer-marvel
Bardziej niż w przekaz podprogowy wierzę w to, że ludzie odpowiedzialni za DC są tak naprawdę fanami Marvela, możliwe że nawet z rasy Skrull.
Niby dlaczego Suicide Squad nie może być po prostu kiepskim filmem?
Dziwne. Byłem pewien, że przy BvS narzekano na idiotyczny scenariusz, słaby casting, brak chemii między bohaterami, niewłaściwe wykorzystanie postaci i historii z komiksów, całkowity chaos, trailery w środku filmu i ogół snyderowszczyzny.
To pewnie nieumarły Walt Disney odprawił jakieś mroczne rytuały w kazamatach Disnaylandu i rzucił klątwę na widzów. Tylko dlaczego kazał im dopatrywać się tam "powagi" i "mroku"?
Hahahahaha dobra teoria, co tam jeszcze wymyślicie? Czytałeś w ogóle, jakie były jaja przy produkcji tego filmu? Że zarówno reżyser i WB kręcili dwie osobne wersje, a dokrętki były właśnie po to, żeby spiąć te wersje? :)
Nikt w SS nie narzeka na brak powagi, to oczywiście sobie wymyśliłeś. Poczytaj dowolną recenzję z RT i zobacz sobie, na co się narzeka. Główne baty dostaje miałka fabuła. Czy to, że film jest zbyt ugrzeczniony w stosunku do tego, co pokazywały trailery.
ok, po obejrzeniu cofam to co pisałem wcześniej.
Film jest rozjeżdżany w recenzjach, bo jest najzwyczajniej słaby. Nic tam się IMO nie trzyma kupy. Może z bólem udałoby mi się wskazać ze 3 plusy. Ogólnie słabo, słabo, słabo. BVS przy tym to majstersztyk.
Byłem wczoraj pełen obaw, do tego z dziewczyną która na komiksach zupełnie się nie zna. Bardzo nam się podobało, fajne rozrywkowe kino. Jedynie Joker według mnie słabo wypadł. Podobały mi się gościnne występy Batmana i Flasha :)
Ja piedole, czemu tu jeszcze nikt nie wspomniale ze z dubingiem to leci u nas?????????????
Co to? Kto to? Od kiedy film sie u nas dubinguje? LOL
A z box officu. Humbugsy ruszyyly do kin i mimo fatalnych recenzji film, zmiotl amerykanski box office, pobijajac nawet w otwarciu wychwalanych straznikow galaktyki. Co sie dzieje z tym swiatem.
Przecież jest wersja z napisami, poszedłeś na seans dla dzieci z dubbingiem?
Już chyba tylko ten reboot będzie w stanie uratować DC. Wątpię, żeby inaczej udało się im zmyć z siebie fetor trzech pierwszych filmów. W kinie jeszcze nie byłem, ale z tego co czytałem, to Joker też jest nijaki. Batfeck zasługuje na kogoś lepszego.
EDIT: Lista domniemanie wyciętych scen https://www.reddit.com/r/DC_Cinematic/comments/4wayvi/apparently_a_complete_list_of_the_deleted_scenes/
Zaliczam się do klasycznych zjadaczy Hollywoodzkiej taśmy. Krytyk filmowy ze mnie taki, jak z koziej dupy klarnet. Nie zadaję pytań. Pokazaną mi historię łykam jak pelikan, dopóki ktoś nie bije mnie po głowie absurdami (i to co chwilę). Nie patrzyłem na recenzje, poszedłem wczoraj do kina i obejrzałem film do końca.
Film robił wrażenie desperacko sklejonego taśmą i papendeklem. Zamiast męczyć się z zawiłościami, można było po prostu zrobić fajną komedię sensacyjną z Willem Smithem i Margot Robbie, a tak, wyszło, że twórcy nie byli w stanie położyć akcentu na niczym konkretnym.
Wrzucę wszystko w spoilery, mimo że raczej wiele ich tam nie będzie:
spoiler start
1. We're the bad guys, that's what the bad guys do
Kiedy musisz tłumaczyć widowni dialogami, że ma do czynienia z czarnymi charakterami, to chyba za dobrze nie jest. Mieli być "bad guys", a wyszły z tego troskliwe misie, którym co 10 minut wrzucano kwestię "ale nie myślcie sobie, że nie mamy pazurków i nie zjadamy puchatych króliczków!!!". Tymczasem bez względu na zastosowane środki, wprowadzenie wyższego zła (Enchantress), praktycznie zawsze sprawi, że nasi renegaci będą odbierani jako good guys, co w przypadku Harley Quinn, czyni ją kolorową dziwaczką wprost wyjętą z bajki Burtona. Mogłoby to przyjąć zupełnie inny obrót, gdyby np. nasi bohaterowie walczyli przeciw sobie.
2. Drużyna
Naczelne kwatery razwiedki Gotham chyba wymagają reformy personalnej. Pomysł Amandy Waller na stworzenie oddziału morderców i psychopatów może nie był i zły, pomijając fakt, że nie licząc oczywistych przykładów, większość z nich miała bardzo ograniczoną przydatność bojową (Bumerang i nawet nasza słodka Harley - przecież prosiło się o oczywisty konflikt z Jokerem, który mógłby sabotować całą ich misję. Oczywiście Amanda Waller wiedziała, że scenarzyści znajdą ową przydatność dla każdego, ale bez tej wiedzy, jej pomysł jest zupełnie z d*). Wreszcie Amanda Waller trzyma najgroźniejszą broń swojej armii (walizkę z sercem Zaklinaczki) gdzie? Na stoliku nocnym. Mam nadzieję, że Donald Trump się tym zajmie.
3. Chaos chaos chaos
Kilku postaci mogłoby zwyczajnie nie być, bez negatywnego wpływu na fabułę. Bumerangowi poświęcono całkiem sporo we wstępie, a trudno mi sobie przypomnieć, co on tak właściwie robił przez cały film. Sporo czasu przeznaczonego na retorspekcje, które nie miały większego znaczenia.
4. Styl
Tutaj miałem najwięcej "ale". Z jednej strony, jak zwykle, zabawny Will Smith i nasza słodka Harley, z drugiej patos wciskający się przez wszystkie otwory ciała. W pewnym momencie jest taka scena, gdy nasza Enchantress zaczyna mieszać w głowach naszym bohaterom. Nie udaje się raz, kiedy najbardziej wahają się, czy przystąpić do ataku i kiedy są najbardziej podatni na atak. Nie wyszło raz? Nie ma problemu. W momencie, gdy napsuła im już tyle krwi, że praktycznie każdy chce ją wykończyć, ktoś rzuca ładunek wybuchowy w jej pole siłowe i od Deatshota zależy, czy zostanie zdetonowany, czy nie. I co? Zaklinaczka wykonuje ten sam trik i bardzo dobrze, ma prawo, przecież wiadomo, że już po niej. W tym momencie zacząłem się zanosić śmiechem, bo oto cliffhanger, slo-mo, epicka muzyka! Nagle przypomniała mi się traumatyczna scena, kiedy w Transformers - Revenge of the Fallen zastosowano podobny zabieg stylistyczny, pokazując... robota wwiercającego się w piasek (ale nie zrozumcie mnie źle, nawet Suicide Squad nie jest filmem nawet w połowie tak złym, jak arcydzieło Baya). Na deser mamy sporo mniej lub bardziej udanych żartów, powtykanych generatorem liczb losowych w różne momenty filmu
spoiler stop
.
Podsumowując, lubię filmy akcji, nie muszą mieć głębi, wystarczy polot i koherentność i autentyczność. W Suicide Squad pięknie bronią się efekty specjalne, nieliczne żarty, niektóre role, ale nie zmienia to faktu, że film był blady, mało przekonujący i zrobiony na siłę.
No nie da się ukryć... coś w tym jest. Może dlatego, najmniej przeszkadzała mi postać mięśniaka-krokodyla, który jak na mięśniaka-krokodyla przystało:
spoiler start
bije wszystkich w mordę i umie pływać, a do życia wystarczy mu mięso i kablówka z gołymi babami
spoiler stop
Lepszy od BvS, Daję mocne 7 z plusem. Tylko tyle i aż tyle. Tylko tyle bo świetnie zagrana harley Quinn, świetny Will Smith jako Deadshot, reszta ok; porządne efekty specjalne (czyli współczesny już standard), świetnie dobrana muzyka, sporo humoru, ciągle coś się dzieje; dobra podstawa do kolejnych filmów DC; aż tyle bo pewne postacie jakby w tle (niewykorzystani Joker czy Boomerang), logika pewnych scen (biorąc pod uwagę że to i tak film fantastyczny) kompletnie z sufitu (czytaj: brak wyjaśnienia co i dlaczego); ostateczny przeciwnik ok, ale jednak wciąż zbyt mało hardkorowy, zaś nasi źli wlaczyli po prostu z większym złem (częsty motyw popkultury). Ale ogólnie film bardziej na plus i dodaję do ulubionych. Może DC się odbije po tym filmie od dna.