„Dziesiątka” – ostatni wielki Final Fantasy
Tak jak napisałeś FF ma ten urok, że każda jej część jest inna od poprzedniej i każda ma tyleż samo zwolenników co przeciwników. dla mnie FFX jest niestety najsłabszą częścią serii i sporym rozczarowaniem. Grałem tylko w remaster który graficznie nie powalał a wręcz przeciwnie - pokazywał słabości przejścia na pełne środowisko 3D. Gra jest chyba jeszcze bardziej liniowa niż niesławna 13-tka i też otwiera się na samym końcu. Każdy etap gra się tak samo (od świątyni do świątyni) a przeciwnicy przeważnie zamykają się w tych samych schematach (magia-opancerzony-zwinny) i różnią się tylko wyglądem. Największą wadą jest jednak fabuła. Przewidywalna, nudna, bez zwrotów akcji i ze słabymi postaciami (chyba najbardziej miałki główny adwersarz w historii serii. Konia z rzędem temu, kto pamięta jego imię :P). Jedyną ciekawą postacią był chyba Auron... Sama fabuła budowana była na wątku poświęcenia i tylko poświęcenia... Także dla mnie słabo i na X-2 już się nie skusiłem...Z drugiej strony podobały mi się FF13-tki więc pewnie się nie znam :)
FF8 FOREVER !
FFX to gra dla której mam największy sentyment ze wszystkich wspaniałych tytułów początku XXI wieku.
Cudowne "To Zanarkand" - dla którego zacząłem grać na pianinie, zapadające w pamięć postacie, fabuła, która dla mnie jako wtedy 11/12 latka byłą mistrzowska(teraz tak nie uważam, jednak dalej oglądam cutscenki ze łzami w oczach, wypowiadając dialogi razem z postaciami), niespodziewany finał, prosta, wciągająca rozgrywka... Moja pierwsza gra kupiona na PS2 :)
Mało brakło, parę lat temu prawie zrobiłem sobie tatuaż z logiem FFX :) Nie żałowałbym, z sentymentu jest to dla mnie najlepszy jRPG w historii, choć większość wskaże zapewne część 7 lub 8 ;p
Niedawno wróciłem do remastera i grało mi się rewelacyjnie. Nie wiem, czy to kwestia nostalgii, ale znowu poczułem się te 15 lat młodszy.
Pomijając nawet niektóre bardzo denerwujące błędy w designie gry, nie żałuję tych 60h, które poświęciłem na FFX. Mogłoby być nawet i 150, ale nie chce mi się grindować :p
@Dzienciou
Pod większością twoich zarzutów odnośnie FFX mógłbym się podpisać, a mimo to zapamiętałem ją jako jedną z najlepszych części (grałem we wszystkie Final Fantasy do trzynastki). Za to FFX-2 to dla mnie chyba najbardziej żenujący Final, więc masz szczęście, że się nie skusiłeś ;)
Jakby nie patrzeć każdy Final od zawsze jechał na kliszach, postacie zawsze były trochę płaskie i jednowymiarowe (chociaż potrafiły się rozwinąć wraz z opowieścią), a konstrukcja fabularna nie rzucała na kolana. Magię Final Fantasy od zawsze tworzył niesamowity świat w połączeniu z szybko rozkręcającą się fabułą, wypełnioną potężnym ładunkiem emocjonalnym (ale bez sztucznej pompatyczności). Do tego charakterystyczne wyróżniki serii - statki powietrzne, chocobo, moogle, czy stwory mitologiczne z najróżniejszych części świata (Ifrit, Shiva, Feniks, Lewiatan). Na koniec chyba najważniejszy składnik budowania klimatu - muzyka. FFX była ostatnią częścią, do której soundtrack skomponował Nobuo Uematsu. Po jego odejściu zaczął się upadek serii. Po prostu wyjęto cegiełkę, która utrzymywała cały ten misternie skonstruowany projekt i wszystko runęło. Nie pomogło naprawienie wielu bolączek serii - w FFXII mamy otwarty świat, ciekawy system rozwoju i emocjonujące walki, ale gra zadziwiająco szybko zaczyna przynudzać. FFXIII zrobiła krok wstecz i trafiła w bagno... Części MMORPG (FFXI, FFXIV) poszły swoją drogą nie mającą wiele wspólnego z serią. Zobaczymy co pokaże FFXV, ale nie liczyłbym na cud.
A wracając do FFX - tutaj wszystko zagrało jak należy. Opowieść wciągała na tyle, że można było w ogóle nie zwrócić uwagi na liniowość, czy braki logiczne. Do przodu ciągle pchało poczucie celu i klimat wędrówki po niesamowitych krainach. Świat mocno inspirowany dalekim wschodem w połączeniu z motywami Finalowymi i garścią oryginalnych pomysłów mnie osobiście zachwycił niemal na równi z techno-magicznym uniwersum FFVII. Sama fabuła może i nie oferowała zaskakujących zwrotów akcji, ale była bardzo dobrze skonstruowana, praktycznie nie przypominam sobie słabszych momentów, za to mocne, emocjonalne, czy po prostu niesamowicie klimatyczne sceny rozłożone są idealnie. Chyba przez to tak lubię FFX, mimo jej ewidentnych wad.
Klimat nade wszystko :)
Proste pytanie od laika: w które części FF warto zagrać i które da się bezproblemowo ograć na PSP, PS3 czy kompie? Grałem kiedyś w którąś część, bodajże 6, ale to było lata temu. Teraz chcę spróbować, lecz tych części jest tyle, że ciężko się połapać :P
Wszystkie idzie ograć bezproblemowo na tych platformach. Najlepiej zacznij od VII, VIII, IX a jak ci się spodoba i wkręcisz się w serie to sięgnij po następne.
ostatni wielki Final Fantasy
Raczej pierwszy z równi pochyłej. W "dziesiątce" jeszcze wszystko jako tako działało, ale już było widać początki tego co niestety doprowadziło ostatecznie do FF13. Ostatnim prawdziwie wielkim Finalem jest zdecydowanie FF9.