Przeczytałem może ze 30-40 różnych pozycji. Głównie polecanych przez innych... Mam dwa ulubione cykle. Zbieg okoliczności że oba są o "Hunterze"? Pierwszy o Davidzie Hunterze http://lubimyczytac.pl/cykl/378/dr-david-hunter drugi o Robercie Hunterze http://lubimyczytac.pl/cykl/489/robert-hunter.
W obu dostrzegam cechę która odróżnia je od wielce ostatnio popularnych skandynawskich horrorów. Trudno to określić. Jednym słowem mogło by być "brutalność", innym "realność przekazu", czy też może lepiej "brak delikatności".
Szukam czegoś co mnie zszokuje...
To przeczytaj sobie skład zupki chińskiej xD
Wracając do tematu to ja czytam tylko Skandynawskie min. Yrsa ;)
Spróbuj czegoś Jamesa Ellroya, np Czarna Dalia albo Wielkie nic. Mocna rzecz, tylko że w starym stylu.
Bardzo mi się podobał cykl z Lacey Flint :) Tutaj link:
http://lubimyczytac.pl/cykl/448/lacey-flint
Wszystkie 4 książki (5 PL w drodze, mam taką nadzieję) są naprawdę świetne i bardzo mi się podobały. Mroczne przypływy Tamizy trochę słabsze (może dlatego, że trochę inna) od poprzednich trzech, ale Ulubione rzeczy, Karuzela samobójczyń czy Zagubieni naprawdę świetnie się czyta i polecam szczerze.
Lacey Flint przerobiona, a pozycja swoją drogą trafiona w gusta ;) Ellroy nie, ze względu na realia w jakich toczy się akcja, sorry i dzięki
To nie moje klimaty - kryminały, ale kiedyś zaliczyłem kilka pozycji z prozy Alistair'a McLean'a m. in. : "Noc bez brzasku" i "48 godzin". Już leciwe ale dobre.