Shadow of the Beast - premiera oraz pierwsze recenzje
4h gry? super, kolejny deserek na miarę Journey. poczekam aż sprzedadzą za poniżej 20 zł :P
Nie, nie miało być dobrze. Flaszbak, AlienBreed czy Canonfodder - dobre na amidze, nowe odgrzewane wersje ch*** do bólu.
Ta. Gry na Amiga mają "coś", czego "odgrzewane wersje" nie mają. :P
Tak, perełki z Amigi mają to coś. Lecz wierzę, że gdy ktoś z jajem i power`em zabrałby się za odświeżenie któregoś z tych kultowych tytułów zdołałby upchnąć w nim ducha tamtych czasów. To nie jest łatwe zadanie ,lecz nie jest a`wykonalne (''a'' co ? ;) ) . Na samym tytule się nie pojedzie ,co nie?
Tego się obawiałem, z drugiej strony, tak kiedyś wyglądały gry. Masterowanie, masterowanie i jeszcze raz masterowanie.
Oryginalny SotB z 1989 jako bonus? Brzmi zachęcająco...
Shadow of the beast to nie była szczególnie dobra gra. Była ledwie przyzwoita, ale zachwycała oprawą i stroną techniczną jak na rok wydania.
Mniej więcej w tym czasie były wydane Contra czy Super Mario Bros. 3, które co prawda poziomem technicznym nie mogły dorównać (8-bit vs 16/32 bit Amiga), ale jeśli chodzi o sam gameplay miażdżą SotB pod każdym względem, który był ledwie poprawny, a w niektórych miejscach słaby.
Jest jednak taka rzecz, że te pierwsze, nawet słabe gry bawią lepiej niż najlepsze tytuły lata później. Dlatego mamy wciąż sentyment do wielu starych gier. Są co prawda gry, które okazały się ponadczasowe jak np. wiele gier z Nintendo. Na Amidze też jest trochę tytułów m.in. Worms, Super Frog, czy Lemmings, żeby wymienić tylko kilka z nich.
Ten remake trudno ocenić, bo tak naprawdę ciężko jest dostosować gry do dzisiejszych standardów zachowując stary klimat. Bardzo trudno też przenieść piękny pixel-art na grunt grafiki 3D. W tym jednak aspekcie nowe SotB sprawuje się bardzo dobrze. Szczególnie trawiaste polany wyglądają pięknie i bardzo przypominają oryginał.
Z mechaniką gry twórcy musieli coś zrobić, bo pierwotna wersja mocno w tym zakresie kulała. Choć jestem trochę nie sprawiedliwy, bo w tamtych czasach responsywne sterowanie i poprawne kolizje były czymś dużo ponad standard.
Ja do tej gry nie mam sentymentu, grałem w nią chyba tylko raz na początku lat 90, ale mnie nie porwała. Wolałem Lemmings, czy Lotusa.
Likfidator masz rację,w SotB mechanika i odważę się powiedzieć GRYWALNOŚĆ leżała. Jednak wizualnie i muzycznie (przynajmniej mnie) zachwycała. Tę grę chciało się po prostu oglądać i słuchać i dlatego zrobiłem coś,czego raczej nigdy nie robiłem - przeszedłem ją na cheatach ;) ,żeby obejrzeć do końca. Grywalność dwójki i trójki była na dużo wyższym poziomie. A żeby zobrazować, iż byłem niezły w te klocki przytoczę historię z której zawsze chce mi się śmiać. Przyszło do mnie trzech kumpli, ja do nich - pokaże Wam fajną gierę. Był to Wolfchild(wtajemniczeni wiedzą,że nie była to łatwa pozycja) I przeszedłem ja całą z "widownią" za plecami. Potem kumple mówili, żebym im już żadnych gier nie "pokazywał" ;)