Wczoraj pierwszy raz jezdziłem na rolkach i jak to bywa wywaliłem się parę razy. Nie miałem ochraniaczy więc starałem się upaść na tyłek i gdy upadałem podpierałem się rękoma. Po którymś upadku nadgarstki mocno zabolały potem był to lekki ból. Problem w tym, że dzisiaj też boli i nie same nadgarstki ale całe ręce. Jak nimi gwałtownie ruszam to ból jest dość duży. ( tyłek też boli :D ) Posmarowałem sobie te miejsca żelem i dalej to samo. Ochraniacze na ręce już dzisiaj mam ale jak się znowu wywale to przez ten ból nie dam rady. Jak myslicie to normalne?
Za tydzień powinno minąć. Miej nadzieję, że tylko kości sobie obiłeś. Nie rób tego więcej. Podpieraj się przedramionami. Dłonie mają za małą powierzchnię na taki ciężar i do tego są połączone z dość delikatnymi przegubami. Jeśli pojawi się opuchlizna - aloes bądź maść Altacet.
A wczoraj się urodziłeś?
Człowieku, skąd pomysł upadania na tyłek podczas jazdy na rolkach? I jeszcze asekuracja dłońmi (z tyłu)?! Przecież to najłatwiejsza droga do połamania rąk i w ogóle trwałego inwalidztwa (znam dziewczynę, która upadła "na dupę" na rolkach lata temu i do tej pory leczy kręgosłup). W ogóle nie powinieneś mieć możliwości takiego upadku, bo środek ciężkości powinien być w zupełnie innym punkcie podczas jazdy.
Na rolkach upadamy tak (można też na kolana i potem dłonie, ale to przy niedużej prędkości) >>>
Ubierz się jak trzeba i celowo upadnij kilkanaście razy tak ja na obrazku aż wejdzie Ci to w krew.
I nigdy nie wychodź bez ochraniaczy, na pierwszą jazdę to już w ogóle. Z doświadczenia powiem, że jakiekolwiek urazy nadgarstków to najgorsze gówno, nawet po niewielkim urazie ból może się ciągnąć latami, idź do lekarza.
Niestety nie zawsze da się upaść w sposób bezpieczny. Nie tak dawno, jadąc tyłem, wjechałem na kamień, przewróciłem się do tyłu i uderzyłem głową w asfalt. Kasku nie używam, także miałem szczęście że skończyło się na guzie i bólu głowy.
Korzystam z ochraniaczy na kolana i łokcie, dla mnie to podstawa. Z kasku nie korzystam, bo nigdy dotąd nie uderzyłem głową. Nadgarstków nie używam także. Jeżdżę nieźle i upadki zdarzają mi się sporadycznie, częściej zachwiania równowagi spowodowane niespodziewanym najazdem na kamyki.