Assassin's Creed to oczywiście "egranizacja" znanego cyklu Ubisoftu. Nie ma co się rozpisywać o samym cyklu czy spoilerować fabuły. W telegraficznym skrócie istotne kwestie to:
W roli głównej wystapi Michael Fassbender - w sumie ciężko o lepszy wybór, bo aktorsko to pierwsza liga, choć mi zawsze szkoda, że do otwarcia nowych filmowych cykli - a przecież druga część już jest w planach - nie zatrudniają osób mniej znanych.
Partnerować mu będzie zacna ekipa aktorów m.in:
Jeremy Irons - bo żaden szanujący się film kostiumowy nie może się obyć bez tego aktora
Marion Cotillard - śliczna, zgrabna i zdolna jak cholera.
Brendan Gleeson - jako Joseph - jeden z moich ulubionych aktorów charakterystycznych.
Brian Gleeson – jako młody Joseph - rudy syn Brendana, który w ciągu dwóch lat zawojował rynek, szybko awansując do ścisłej czołówki moich ulubionych aktorów.
W sumie największe obawy mam o stołek reżysera, na którym zasiadł Justin Kurzel. Oglądałem jego "Snowtown", dość kameralny debiut, który zrobił wrażenie tematem, intensywnością i świetną umiejętnością poprowadzenia aktorów, ale miał też mnóstwo dziur i niemal kompletnie pozbawiony był odpowiedniego rytmu. To samo dotyczyło zeszłorocznej ekranizacji "Makbeta", w której - co ciekawe - zagrał zarówno Michael Fassbender jaki Marion Cotillard. Znów sporo wrażeń i ciekawych zdjęć, zamkniętych kadrów, ale i narracyjnego chaosu, który na dłuższą metę potwornie męczył i irytował. Na minus chyba też fakt, że pan reżyser przed podpisaniem kontraktu nie słyszał nawet o tej grze.
Akcja filmu będzie prowadzona na dwóch planach czasowych. W teraźniejszości będziemy obserwować zmagania barmana osadzonego w celi śmierci, którego do swych celów chce wykorzystać Abstergo. Z kolei same wspomnienia jego skrytobójczego antenata zawiodą nas do XV wiecznej Hiszpanii i czasów Inkwizycji. - W tym dwutorowym sposobie narracji upatruję największe problemy, ale i największe możliwości, bo z jednej strony może być ciężko wyważyć odpowiedni balans, a z drugie strony marzy mi się to, co kiedyś zrobiono przy filmie "Highlander". Pamiętacie te niesamowicie kreatywne przejścia pomiędzy scenami rozgrywającymi się w różnych czasach?
Historia w filmie niestety nie będzie pokrywać się z żadną grą z serii. Również bohater nie jest znany z uniwersum.
Budżet filmu wyniósł około 150 milionów dolarów
Zdjęcia kręcono m.in: w Londynie, Hiszpanii i na Macie.
Realizacja filmu miała sporo opóźnień, również premiera była przesuwana. Obecnie twórcy ustalili datę światowej prezentacji filmu na 21 grudnia 2016. W Polsce 6 stycznia 2017.
Ok, ten powyższy tekst pisałem wczoraj, bo to właśnie wtedy miał się pojawić trailer i byłem podniecony jak dziecko wizją świetnie zrealizowanego filmu.
Niestety trailer mega, ale to mega ostudził mój hype. :) Reżyser znowu bawi się zadymianiem ekranem. O ile w Makbecie to było zrozumiałe, bo budżet nie był duży i pole walki z niewielką ilością statystów lepiej wyglądało w takich zamglonych okolicznościach, o tyle tutaj to już jest żenujące. Wszystko wygląda na tanie i plastikowe, a klimatycznych filtrów praktycznie brak. Od strony wizualnej to jest tak złe , że normalnie aż mnie zatkało.
Te skoki w wąskich korytarzykach jakichś lochów jak małpy i pasujące jak pięść do oka murzyńskie rapsy po prostu współgrają ze sobą świetnie
Wygląda jak jakiś amatorski filmik kręcony przez studentów jakiejś filmówki.
