Myślę, że łatwiej by było gdybyś napisał co Cię interesuję. W co już grałeś, itd.
W Uncharted 4 xD
Nie na, tylko xboxem. W curling.
Brat kumpla kupił zestaw z Forzą 6. Kumpel dzwoni w piątek i mówi - wpadaj z bronxem, pogramy.
Włączamy. Zaczął się update systemu.
Trwał jakieś 40 minut.
Szukamy Forzy - Dashboard to syf. Odpalamy - Forza ściąga aktualizacje. Następne pół godziny. Po odpaleniu zaliczyliśmy jeden wyścig, przemalowaliśmy wózek jego brata w jakieś pedalskie kolorki (wszystko okupione długimi loadingami) i daliśmy sobie spokój.
Kumpel, który zatrzymał się na ps2 powiedział, że konsole się kupuje, bo na pc za duzo jest pier....nia i jak to ma tak wyglądać, to on ma to gdzieś.
A ja się zakupu current gena ostatecznie wyleczyłem po tym wieczorze.
Zostaję przy moich ps3 i x360, a piec wystarczy do wszystkiego co nowsze. I żadne exy mnie raczej nie przekonają do zmiany zdania, choć nie powiem - Ratcheta i Clanka bym ograł.
Nie potrzebuję 4k, choć wiele tytułów mi tak chodzi. 30 fps mi wystarczy, choć gtx 970 w fullhd większość tytułów łyka w 60 fps. Ale faktu, że konsola jest mniej wygodna niż steam, na którym cała gra mi się ściąga szybciej, niż na X1 aktualizuje to się nie spodziewałem. Pomijam już, że obsługa klawiaturą i myszką jest 7 razy szybsza niż padem, z którego bynajmniej na pc nie muszę rezygnowac, bo też działa.
Tak oto po dwugeneracyjnej przygodzie z konsolami zostałem dumnym członkiem Glorious PC Master Race. Nie bo 4k, nie bo 60fps. Tylko dlatego, że komfort gry zrobił się na pc wyższy niż na konsoli. A że pc robi oprócz grania jeszcze inne rzeczy (konsole niby też, ale tu jest właśnie ich słabośc, bo robią je kiepsko i tylko niektóre) to wybór jest banalny. I przy okazji zgadzam się z szyszkownikiem z EA, że konsole w obecnej formie tracą sens.
"Włączamy. Zaczął się update systemu.
Trwał jakieś 40 minut."
Diagnozuję wolny Internet, a nie winę konsoli.
Sam update 20. To mnie nie boli. Boli, że jest obligatoryjny, nawet jak chcę grać offline.
Konsole zawsze wygrywały tym "wkładam płytę i gram". A to już nie jest prawda. Kupujesz grę, na którą byłeś napalony i nie wiesz, czy zagrasz w nią po powrocie z pracy i ogarnięciu swoich spraw, czy jednak będziesz czekał pół godziny na wszystkie aktualizacje. Z perspektywy człowieka w moim wieku, który na granie ma poza weekendami może 3h, jest to niedopuszczalna sytuacja.