Postanowiłem wziąć się za siebie i schudnąć. Z mądrych stron, jeszcze mądrzejszych obliczeń wyszło mi, że muszę utrzymywać dietę z dziennym spożyciem ~1400-1500 kcal aby zrzucić sadło. Problem w tym, że nie bardzo wiem co jeść.
Z miejsca napiszę co odpada:
- produkty pełnoziarniste i bogate w błonnik
- produkty mleczne
- surowe warzywa i owoce
- prawie wszystko co zielone tj. bogate w wit K
- ograniczenie tłuszczy zwierzęcych
- ćwiczenia, rower, bieganie i ogólnie pojęta aktywność fizyczna
Nie pijam CocaColi i innych tego typu wynalazków, soki rzadko i to raczej wyciskane w domu aniżeli kupowane, herbata czarna 1-2 dziennie, którą dosładzam - chociaż nie mam problemu przejść na ziołowe bez cukru. Alkohol sporadycznie raz w miesiącu. Słodycze sporadycznie - potrafię się powstrzymać.
Nie jem i nie jestem w stanie zacząć jeść ryb. Próbowałem nie raz no i mi nie pasują. Absolutnie.
Oczywiście "mógłbym" iść do profesjonalisty ale chwilowo nie mogę (są inne ważniejsze wydatki).
Ktoś coś może poradzić?
Edit.
Widzę, że się chyba nie objedzie bez większej ilości szczegółów. Otóż lista żywieniowa którą podałem a która zawiera produkty wykreślone jest spowodowana moim stanem zdrowia. Pierwsze 3 pozycje, które uwielbiam i ciężko mi bez nich muszę ograniczyć do absolutnego minimum a najlepiej wykreślić całkowicie przez przewlekłą chorobę układu pokarmowego. Produkty bogate w wit K odpadają ze względu na leki które przyjmuję. A aktywność fizyczna ze względu na chwilowe mam nadzieję problemy z sercem - docelowo oczywiście chciałbym wrócić do pływania, jeżdżenia rowerem czy innych przyjemności, ale na tą chwilę nawet głupi spacer jest problemem.
Postanowiłem wziąć się za siebie i schudnąć
Z miejsca napiszę co odpada:
- ćwiczenia, rower, bieganie i ogólnie pojęta aktywność fizyczna
wez idz lepiej wsun czekolade jakas
"Z miejsca napiszę co odpada:
- produkty pełnoziarniste i bogate w błonnik
- produkty mleczne
- surowe warzywa i owoce
- prawie wszystko co zielone tj. bogate w wit K
- ograniczenie tłuszczy zwierzęcych "
jak to odpada, to co chcesz jeść cukier?
Warzywka, dużo białka, typu ryby, jaja, czasem jakieś mięsko, najlepiej z indyka, oczywiście trochę ryżu przed każdym treningiem. Pilnuj kalorii jedz zdrowo. O słodyczach, fastfodach i innych syfach zapomnij. Dużo wody. Siłka odpada? Jak tak to ćwiczenia na własnym ciężarze ciała, jest ich multum. Areoby 3 razy w tygodniu i musi zejść sadło. Ale trzymanie kalorii najważniejsze.
PS. Też nie lubię ryb, ale jak mi przychodzi po masówce robi redukcje, to nie ma wyproś. Jak się chcę to i się przemęczy. Zresztą ze zdrowych tłuszczy możesz wsuwać słonecznik przykładowo.
Warzywka to parowane? Czy pieczone też?
Mięsko lubię - drób zwłaszcza, ale mogę jeść raz w tygodniu.
Fastfoodów nie jem, słodycze to tak jak napisałem rzadko i to coś w stylu 1 kostki gorzkiej czekolady raz na miesiąc.
Słonecznik obawiam mógłby mnie wywrócić na drugą stronę ze względu na swoją gramaturę nawet po pogryzieniu.
A wodę oczywiście piję Muszynę / Żywca.
Ale zdajesz sobie sprawe, że 1500 kcal to jest redukcja dla kobiety 150cm 50kg która siedzi na dupie i nic nie robi? Dla zdrowego faceta który nie jest karłem to tak mniej więcej 2000-2200 byłoby pewnie rozsądnie...
Co do diety:
Do jedzenia - orzechy, mięcho różnego rodzaju (wędliny sklepowe to nie mięcho), jaja, gotowane/pieczone warzywa, oliwa
Do picia - woda + kawa/herbata bez cukru (jak lubisz słodkie to słodzik)
Zapotrzebowanie na makro i mikro składniki wyliczasz sobie wg. wzrów w necie, dzielisz sobie to na posiłki (tyle ile Ci pasuje byle by makra się zgadzały) i właściwie tyle, to co sobie ugotujesz to Twoja inwencja (albo internetu).
[1] Nie szukaj jakiś męczących diet tylko jedz częściej a mniej, zjadaj owoce i warzywa, rano pij kawę. Rób sobie też dłuższe spacery i jeździj rowerem. Ja tak robię i moja waga nigdy nie przekroczyła 60kg, ale tylko może mój organizm taki jest że mam może szybki metabolizm .
Pozdawiam :)
Najprostsza sprawa: Zainstaluj sobie na telefonie aplikację do liczenia kalorii - jest tego cała masa. I jedz to co możesz, wybierając jak najwięcej zdrowych rzeczy - z tym też nie powinieneś mieć kłopotu, bo chyba każdy wie jakie produkty są zdrowe, a jakie nie.
Unikaj natomiast jedzenia wysokokalorycznych potraw (np. majonez, masło orzechowe, słodycze) których bardzo niewielka ilość potrafi dostarczyć ogromnych ilości kalorii, a pozostawia uczucie pustki w żołądku.
Niestety wymagana jest tutaj skrupulatność i systematyczność. Bardzo łatwo po paru godzinach zapomnieć co dokładnie jadłeś i ile tego było, więc trzeba to robić na bieżąco.
Ja chudłem nawet gdy byłem przykuty do łóżka przez poważną kontuzję, więc spokojnie się da. Jeśli 1400-1500 nie da rezultatu po ok. 2 tygodniach, to zejdź do 1200.
Aktywność fizyczna jest niezwykle ważna, bo bez tego siada układ krążenia, stawy, mięśnie, etc. Skoro nie możesz większości, to rób to co możesz - chodzenie, pływanie. Najlepiej skonsultować z lekarzem.
Kotycz czis, kłantalupa, ananas, koktajl.
Wystarczy 30 minut spaceru przy deficycie kalorycznym. Czasami nawet i mniej. Z białka na pewno jaja, drób, ryby, wołowina. Z węgli gorzej, bo napisałeś, że nie mogą być produkty bogate w błonnik. Może makaron? Ale nie pełnoziarnisty. Na pewno warzywa. Szpinak, szczypior, rzodkiewka. No i brokuł. Z tłuszczy żółta jaj i jakięś orzechy. Ale nie archaidowe ale włoskie, laskowe, nerkowca.
Z ciekawości o ile można. Na co jesteś chory?
Szpinak, szczypior, brokuł - bogate w wit. K więc odpadają ze względu na to że wit. K jest antagonistą heparyny na której jadę od grudnia.
marcing805 - wrzodziejące zapalenie jelita grubego - to ta przewlekła, a dodatkowo wychodzę z ciężkiego zatoru płucnego który mnie prawie w grudniu doprowadził do śmierci - to wykreśla produkty bogate w wit. K. Od grudnia wpieprzam codzień baterię leków która powoli topnieje, ale przez to że jest ich tyle to powoli siadają inne układy. Od grudnia ubiegłego roku zdarzyłem być już 3 hospitalizowany, z czego 2 razy z 2 różnych powodów i w obu przypadkach z bezpośrednim zagrożeniem życia.
Rozumiem. Dużo rzeczy więc odpada. Chyba żebyś wszedł na dietę ketegeniczną. Czyli zrezygnować z węgli a energię czepać z tłuszczy ( orzechy, żółtka jaj, awokado). Moźliwe, że musiałbyś wejść na wyższy bilans kaloryczny na tej diecie. Ale najlepiej jakbyś sie skonsultował z lekarzem i dietetykiem. Masz inna sytuację niż osoba z brzuszkiem i tu te same metody nie mogą być stosowane.
normalnie bym nikomu nie polecil, ale jesli jestes gotow wylozyc kase to powinienes sie zainteresowac jakims dietetykiem, watpie zeby ktokolwiek na golu ulozyl ci cos sensownego przy wszystkich tych ograniczeniach
edit: spoznilem sie troche
co ze spacerami? tez nie wchodzi w gre? z ta dieta ciezka sprawa, ziemniaki zdaje sie maja duzo blonnika? ale ryz chyba jest ok?
jak w ogole wyglada twoja dieta teraz?
Obecna dieta to MŻ. Biały chleb, gotowane warzywa, grilowane/gotowane mięcho. Czasem jakaś sałatka/surówka. Ziemniaków nie jem za bardzo, bo pomimo mieszkania w stolicy ziemniaka nie jestem fanem.
Serducho jest w tej chwili w takim stanie, że wyjście do śmieci nie mówiąc już o pójściu do sklepu (z 300-450m) powoduje, że pikawa zaczyna tańczyć cancana. Zresztą w ciągu dnia serducho samo z siebie w spoczynku lubi sobie skoczyć na 130 uderzeń/min nie mówiąc już o jakimś ruchu/wysiłku - który zwyczajnie powoduje że się duszę.
Szyszkłak ---> Jeśli jesteś na coś poważnie chory, to w każdym wypisie ze szpitala powinna się znaleźć informacja co do diety! Szczególnie czego unikać, a co jest zalecane. Nikt na GOL-u z czystym sumieniem Ci niczego nie poleci, nawet lekarz, który nie ma dostępu do szczegółowej historii choroby i wyników badań...
Przecież w pierwszym poście napisałem CO ODPADA - myślisz że wziąłem sobie to z kapelusza?
Nie rozumiesz. Co odpada to jedno, a co jest zalecane to drugie - i taka informacja również powinna być zawarta w wypisie.
Jak chcesz po taniości, to leć do szpitala w którym byłeś, ścigaj lekarza prowadzącego i się skonsultuj.
Poza tym odsyłam do postu [8].
ciezko mi tu jakby wymyslic cos nowego, wydaje sie ze dobrze wiesz co mozesz i ile mozesz, zasugeruje jedynie jakies produkty dla urozmaicenia diety ktore moglyby pasowac: makaron ryzowy, maslo orzechowe, wafle kukurydziane/ryzowe
po prostu licze i jakos sie trzymaj do czasow polepszenia warunkow zdrowotnych, bez cwiczen i z tak duza iloscia pokarmow bogatych w bialko ktore odpadaja z twojej diety ciezko o cos sensownego, niemniej pilnowanie kalorii na pewno ci nie zaszkodzi
Herbatę możesz se słodzić stewią lub czymś tam, albo pić z dodatkiem cytryny.
Aktywności fizycznej nie chcesz żadnej, może spacerów też nie chcesz bo preferujesz styl siedzenia w domu?
A myślałeś by trochę mniej jeść, po prostu jak np. jesz pięć udek kurczaka dziennie to zamieniasz je na 3-4 udka, jak pijesz 2 litry coli, to zamieniasz je na litr dziennie itd, wtedy bez zmiany sposoby żywienia dostarczysz mniej kalorii w ciągu dnia, czyli przestaniesz tyć. (idąc tym tropem i redukując ilość do śmiesznie niskich liczb, można chudnąć bardzo szybko, skrajny przypadek - jedz frytki, kebaby, pizzę, czekoladę każdego dnia i chudnij, dlaczego schudniesz? bo frytek będzie 5 sztuk, z hamburgera weźmiesz tylko jednego gryza, a pizzy zjesz jeden kawałek zamiast całej, a czekolady zjesz dwie kostki zamiast całej tabliczki. O to mi chodzi).
Z jedzenia proponował bym dużo warzyw i owoców. Dużo nabiału.
Może zaczniesz biegać? Dzięki temu spalisz dużo kalorii.
Nie czytacie tego, co napisał. Nie może biegać ani uprawiać żadnego sportu ze względu na stan zdrowia.
Szyszkład, nie wiedziałem, że to coś aż tak poważnego.
A przejrzyj kanał Neti Aneti
https://www.youtube.com/watch?v=30xjeHVZr4k
Napisz mu maila lub w komentarzu pod najnowszymi filmami pytaj, może ci doradzi (od razu mówię, że na prywatne wiadomości na youtube on nie odpisuje, sam to mówił, dlatego komentarz lub mail, który w opisie podaje gdzieś). Gość ma ogromną wiedzę, może doradzi coś, albo odeśle cię gdzieś mówiąc, że to zbyt poważna sprawa?
Głównie to się ruszać, rower, rolki, pływanie.
Aha, żadnej naktewności, to moze chodzenie chociaż?
Wiem, że najbardziej chce si e jeśc jak się siedzi, więc jednak trochę ruchu, warzywa, owoce, zapychacze typu wafle ryżowe z Biedronki...
Chodź chociaż na te spacery, pooddychaj świeżym powietrzem albo co...
Doczytalem... K..wa, niezaleznie od schorzenia musisz sie ruszac w miare możliwości, nie ma opcji siedzenia cały dzień, wolno bo wolno ale trzeba chodzic, z czasem odczujesz rożnice.
Jak bedziess siedzial i tlumaczyl to że ci pikawa skacze, to bedzie jeszcze gorzej. Zacznij od spokojnego ruchu, godzina dziennie. I wmiare mozliwości ogranicz jedzenie
Nawet ludzie po zawalach maja przykazany umiarkowany ruch, więc pomalutku ale sie ruszaj, wzmocni to Ciebiew.
No i mam nadzieje, że nie palisz fajek ani nie pijasz alkoholu.
Z tego co piszesz to nie widzę innej opcji jak pójście do lekarza i specjalisty dietetyka, najlepiej obu w tym samym czasie i zaplanowanie razem konkretnego planu odżywiania i jakichkolwiek możliwych czynności wprowadzających aktywność fizyczną.
A na pewno nie słuchaj ekspertów którzy Ci każą schodzić do 1200 kcal jak post [8]...
Jak rozumiem jesteś ekspertem, skoro twierdzisz, że 1200 kcal to źle?
Ja właściwie nie rozumiem sensu stworzenia tego wątku, bo wyraźnie ten przypadek jest wyjątkowy i szczególny i tak powinien być potraktowany. Po pierwsze nie ma tutaj osób będących w stanie przygotować specjalistyczną dietę, tym bardziej, że wymaga ona drastycznych obostrzeń, jeśli chodzi o konkretne składniki... Nawet jeśli poszłoby się z tym do specjalisty, to będzie on wymagał przedstawienia szczegółowej historii choroby i wyników badań (co już podkreślałem).
Ale widocznie autor dobrze się bawi, zwracając uwagę tym, którzy niedokładnie czytają...
Każdy chociaż minimalnie zainteresowany tematem potwierdzi, że 1200 kcal dziennie to jest niedożywienie i nie ma nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem. Prawidłowa redukcja nie polega na upierdalaniu z dnia na dzień czy tam w przeciągu tygodnia czy dwóch połowy dziennego zapotrzebowania, zwłaszcza, że dla normalnego chłopa te 2000 kcal to jest dość mało. Na początku należałoby usystematyzować dietę a dopiero potem obcinać kalorie i to bardzo delikatnie, po 150-200 a efekty i tak będą.
Piszesz to na podstawie doświadczenia, czy teoretyzujesz? 2000 kcal to mało dla człowieka który ma unormowaną wagę i który jest aktywny fizycznie - a autor wyraźnie się od tego odcina - mało tego, wręcz stroni, lub nie może takiej aktywności podejmować.
Druga rzecz, to wiek. Podejrzewam, że autor ma koło 40+ a im człowiek starszy, tym przemiana też gorsza. Gdy ja próbowałem zgubić parę kilo, mimo, że byłem w pewnym okresie mało aktywny, dieta 1800 kcal nie przynosiła rezultatów. Dopiero zejście do 1400-1500 dało. Poza tym proponuję zmniejszenie kalorii dopiero po tym, gdy 1400-1500 nie przyniesie efektu w dłuższym czasie.
Chciałam coś napisać,, ale jak przeczytałam w skrócie Twoją historię chorób to mi się odechciało.. Chłopie, ciesz się że żyjesz i olej tę wagę. Jak wyzdrowiejesz to zrzucisz.
Pomysł na odchudzanie się gdy masz, cytuję: wrzodziejące zapalenie jelita grubego - to ta przewlekła, a dodatkowo wychodzę z ciężkiego zatoru płucnego który mnie prawie w grudniu doprowadził do śmierci - to wykreśla produkty bogate w wit. K. Od grudnia wpieprzam codzień baterię leków która powoli topnieje, ale przez to że jest ich tyle to powoli siadają inne układy. Od grudnia ubiegłego roku zdarzyłem być już 3 hospitalizowany, z czego 2 razy z 2 różnych powodów i w obu przypadkach z bezpośrednim zagrożeniem życia. uważam za poroniony :)
Jako dietetyk wypowiem się.
Patrzenie głównie na kalorie moim zdaniem jest błędne. Wartość kaloryczna oznacza tylko tyle, ile energii (ciepła) wydzieli się po spożyciu/strawieniu danego pokarmu. Dając praktyczny przykład, który uzasadni moją wypowiedź to porównanie dwóch menu o tej samej kaloryczności. Jedno składa się z wysoko przetworzonych czekoladowych batonów, sztucznie słodzonych kolorowych napojów, drugie ze świeżych warzyw i ryb. Pomimo, że obydwa menu mają taką samą kaloryczność to całkiem inaczej wpłynie na organizm ludzki. Ba, nawet jeśli drugie menu będzie miało większe kaloryczność niż pierwsze to i tak efekt redukcji tkanki tłuszczowej i polepszenie samopoczucia będzie przemawiało za większą kalorycznością, ale pozyskane z produktów "dedykowanych" dla organizmu ludzkiego.
Nie ma również sensu zmniejszać kaloryczności diety ponieważ zmniejsza się również liczba mitochondriów. Co za tym idzie spada metabolizm ponieważ wraz z redukcją mitochondriów, pomniejsza się obszar w organizmie, w którym zachodzi pozyskiwanie energii --> stąd np. efekt jojo, nawet wtedy kiedy powracamy do poprzedniej kaloryczności z przed diety. Na chłopski rozum jeśli obcinamy zbyt mocno kalorie to tym samym pozbywamy się "piecyków", które spalają niechcianą tkankę tłuszczową.
Polecam zostać na obecnym bilansie kalorycznym za to zamienić produkty przetworzone i takie, które nie służą (np. źle się po nich czujemy, wzdęcia itp.) na produkty jak najmniej przetworzone. Warto również brać pod uwagę grupę krwi ponieważ geny i antygeny będą miały wpływ na reakcje naszego organizmu na dany pokarm.
Szyszkłak-->
1.Dlaczego odrzucasz produkty z błonnikiem ?
2.Produkty mleczne możesz odstawić, ale pamiętaj, że ich całkowita eliminacja z biegiem czasu spowoduje, że Twój organizm przestanie produkować enzym, który będzie trawił pewne substancje z mleka.
3.Surowe możesz zastąpić parowanymi, znów chodzi o błonnik ?
Teraz doczytałem
"wrzodziejące zapalenie jelita grubego".
To już rozumiem, dlaczego z wykluczeniem błonnika. Warzywa możesz, ale musisz jeść w postaci "zupy"bardzo mocno rozgotowana papka i do tego zmiksowana, tak aby wyeliminować maksymalnie błonnik. Jeżeli boisz się kolejnego zatoru i wit.K - to dobieraj warzywa z tabeli z ilościami witamin. Wyeliminuj mąkę pszenną - w tym biały chleb, ona Ci rozwali to jelito.
Musiałbyś dokładnie napisać 3 dni żywieniowe co dokładnie jesz i w jakiej ilości wraz zapisywaniem przyjmowanych płynów, to pomogę :)
Powiem tak. 23 stycznia waga pokazywała u mnie 138 kg, w sumie to nie było widać że tyle ważę, ale to już mniejsza z tym. Za odchudzanie zbierałem się chyba już kilka lat i ciągle nic, spadło ale później wróciło z dwojoną siłą. Nie wiedziałem co robić dopóki lekarz powiedział mi ze zna dobrego dietetyka. Pomyślałem sobie ze pojadę, jak nie teraz to później juz wcale. Pojechałem na wizytę, rozmowa o,wszystkim co związane z odżywianiem moim itp. Dostałem rozpisana dietę na cały tydzień. Przestrzegalem ja przez 3 tygodnie. Mam pięć posiłków i jem o stałych porach, przez to 3 tygodnie, nie spozywalem alkoholu, odrzucilem wszystkie napoje słodkie, pije tylko wodę i herbatę oczywiście bez cukru gorzka, nie jem słodyczy. Jakie było moje zdziwienie gdy podczas ważenia waga wskazywała 130 kg. Nie mogłem uwierzyć że schudlem 8 kg. Później zlecialo 5 kg przez miesiąc.
Obecnie zrzuciłem 20 kg tkanki tłuszczowej a schudlem 16 kg. Dietę będę trzymał cały czas, w sumie to odchudzanie fajne jest podoba mi się. Moja dieta ma około 2800 kcal.
Powiem tyle, jesli chcesz z miejsca zejsc do tylu kcal, to jestes debilem....oczywiscie , zejdziesz z paru kg ale za chwile sie zatrzymasz i chocbys nie wiadomo co robil to nie zejdziesz z wagi. z Kcal trzeba schodzic stopniowo
William_Wallace- jsli zamierzasz polecac diete na podstawie grupy krwi to jprdle :)
Mój kuzyn robił taką redukcję. Miał dietę coś ponad 3 tyś kcal. Na początku chyba trochę przytyl ale zaraz się ustabilizowalo, potem leciał w dół i stopniowo obniżał kaloryczność.
Jesli chcesz schudnac to powoli zmniejszaj ilosc kcal na dzien, a nie od razu z grubej rury polowe kcal mniej..
Wiarołomca - grupa krwi to jeden z kilkudziesięciu czynników, który biorę pod uwagę projektując diety. Jeśli negujesz to, że grupa krwi ma znaczenie w dietetyce to wnioskuję, że nie masz pojęcia o genetyce i nie masz praktyki w tym zakresie.
Polecilbym diete ale skoro masz "wrzodziejące zapalenie jelita grubego". to polece zrobienie sobie badan i pojscie do dobrego dietetyka. Troche to nieodpowiedzialne - szukanie rozwiazania wsrod internetowych "specow" - nie uwazasz?
Moja pierwsza rada - MZ - czyli mniej zrec. Normalne porcje zmniejszaj o 1/3, a efekt przyjdzie sam. Do tego picie duzych ilosci niskosodowej wody z cytryna.
Serek wiejski z warzywami (choc to nie dla Ciebie), duzo owocow, ktore nie zawieraja sporych ilosci cukru. Polecam borowki, czarne jagody, czarna pozeczke. Sok pomidorowy, pomidorki koktajlowe - dokladnie takie.
Odstawienie wszelkich napojow gazowanych i slodzonych. Tych slodzonych aspatamem tez nie polecam. Coca cole mozesz pic - ta zielona, slodzona stevia. Stevia mozesz tez slodzic wszystko inne. Zdaje sobie sprawe, ze to drogi interes ale nie bez powodu jest polecana nawet cukrzykom.
Nie zapominaj o wyrzuceniu makaronu oraz pieczywa ale jedz czesciej ziemniaki, skrobia jest bardzo zdrowa wbrew pozorom. Pieczywo zastap plackami kukurydzianymi.
Kurczaki, owoce morza, a zwlaszcza krewetki itp.
Jedz male porcje lecz regularnie co 3-4 godziny. Pobudzisz metabolizm i "wysikasz" syf z organizmu.
Rok temu bez zadnego katowania sie, bez silowni itp, tak schudlem 6 kilo w miesiac.
Takie słowo jak dieta nie istnieje ( oczywiście w moim świecie). Od dziecka byłem chudy jak patyk ale gdzieś po drodze pobłądziłem i teraz jak słyszę słowo dieta to mnie mdli tak jak po słowie żylaki. Piję i jem co chcę i ile chcę i jestem szczęśliwy.
Chodź w moim przypadku to więcej piję oczywiście tego złotego napoju.
Najlepsza dieta to jeść posiłki regularnie i nie przed spaniem.No i fastfoody trochę ograniczyć.
Znowu koparki od kryptowalut odkopały stary wątek
Ja tylko przypomnę:
Warzywa są w sosach, a witaminy w Chocoszokach-wszystkie witaminy i składniki mineralne.Pozdrawiam.
Całe życie z wariatami, kto ma wiedzieć ten wie!
Akurat w tym przypadku wyszlo na dobre, bo kliknalem na goscia ksywke i widze ze postuje dalej, wiec zyje. ;)
Zdrowia zycze!
Żeby jeszcze czteropaki nie miały tyle kalorii.
Tu pomoże tyko dieta praniczna.
Zasada jest prosta ,trzeba więcej kalorii spalać niż dostarczać, zachowując przy tym możliwie dużą ilość składników odżywczych przy danej ilości kalorii. Ograniczaj wiec spożywanie jedzenia wysoko przetworzonego, pij wode wysokozmineraluzowaną ( na wysokie tętno jest zalecana ). Bieganie u ciebie odpada ale dłuższe spacery moim zdaniem są koniecznością. W jakiś sposób kalorie musisz spalać.
Tyle na początek.